Ministerswo Edukacji Narodowej zaleca nie czytać tego bloga. Wakacje, wakacje, i po wakacjach. Czas do szkoły! A rok szkolny można zacząć tak: Lub tak: Tak naprawdę, to był 30 sierpień i rozgrzewka przed właściwym rozpoczęciem roku szkolnego. Wyskoczyliśmy na pożegnanie wakacji do Szkocji i akurat loty tak się nieszczęśliwie ułożyły, że chłopcy z małym poślizgiem zawitali w szkole (i nie muszę chyba dodawać, że sprawiło im to wielką radość). Z Aberdeen najbliżej mamy na Dee, a
Historia, która wydarzyła się w mijającym sierpniu 2019 wymaga kilku zastrzeżeń, na początku wpisu. Jest to historia bardzo gruba, ale w pełni prawdziwa, spisana na trzeźwo. W dniu, kiedy się wydarzyła nie znajdowałem się pod wpływem żadnych środków odurzających. Tyle tytułem wstępu. Tego dnia miałem nie jechać. Miałem pojechać dzień później, na pstrągi. Letnie pstrągi to stan uzależnienia. Jeżdżę, bo nie potrafię nie jeździć. A potem psioczę na wszystko. Na aurę, na skwar, na bierność ryb.
Rok 2019, kolejny, w którym pstrągowe kropki przesłaniają niemalże całkowicie wędkarski horyzont. Mało co widać poza nimi. Pisałem nieraz, że nie jestem pstrągarzem o wieloletnim doświadczeniu. To doświadczenie zdobywam bowiem od 2013 roku. Niemniej jednak minęło już kilka sezonów i po iluś tam sukcesach i porażkach, próbach, błędach i zmianach dochodzę do stanu, w którym przynajmniej mentalnie, mam wrażenie osiągnięcia jakiegoś tam poziomu ergonomii podczas pstrągowych spacerów. Ergonomii, kt
Część 2 – Pstrągi z rzeki Große Mühl Austriacka nostalgia Może to wielu z was zdziwić, ale uwielbiam łowić ryby w Austrii. Kraj ten nie zajmuje jakiejś szczególnej pozycji na wędkarskiej mapie świata, a i o rekordowe ryby wcale tam nie jest tak łatwo. Trafiają się oczywiście i takie – szczególnie w Dunaju i jeziorach na południu, w Karyntii – ale dzień powszedni wędkarza to ryby przeciętnych rozmiarów. Szczególnie jeśli chodzi o łososiowate, bo właśnie pstrągi najbardziej lubię tam łowić. Dl
Co roku w kwietniu lub maju, kiedy przyroda budzi się do życia, lubię się wybrać na pstrągi. Moim celem są zazwyczaj rejony alpejskie Austrii, Włoch czy Słowenii. Miejsca te nie tylko gwarantują dostęp do nieprzeciętnie rybnych wód, ale urzekają też pięknymi krajobrazami, dobrym poziomem usług turystycznych, smacznymi posiłkami, a do tego oferują wielką mnogość atrakcji turystycznych, które są dla mnie nieodzownym uzupełnieniem wędkowania. Lubię zwiedzać stare średniowieczne miasta, warowne za
Znowu odwołam Was do SzŁ po szczegóły, a blog zarezerwuję sobie dla fotek i bardzo krótkiego komentarza. Zeszłoroczna wyprawa do Kolumbii Brytyjskiej zaczęła się całkiem obiecująco. Papa Broda sieknął zdrową stalkę na dzień dobry i stwierdził, że wyjazd zaliczony, możemy wracać do domu. Hola, hola, a ja? A Peresada? Trochę czasu nam zajęło, zanim trafiliśmy na ryby. Mówi się, że steelhead to ryba 1000 rzutów. Myślę, że przez kolejne dni mocno zawyżyliśmy tą średnią.
Pod koniec kwietnia zadzwonił do mnie Paweł z pytaniem czy chciałbym z nim pojechać na tydzień do Szwecji. Od razu zapowiedział, że jedziemy na dużą, nieznaną nam wodę. Poprosiłem o tydzień czasu do przedstawienia tego pomysłu żonie, która nie przyjęła tego z entuzjazmem. Mój argument, że nie zostawiam jej samej, bo zostaje z dziećmi, nie trafił jej do przekonania. Pomimo braku „kontrasygnaty” wyjazd doszedł do skutku, i to jakiego… Ci co bywają na kilkudniowych wyjazdach to wiedzą, gorączkow
Wyjazd na ryby na kilka dni to doskonała okazja, aby wiele rzeczy, które w teorii wydają się dla nas dobre, zderzamy z rzeczywistością i mamy jakieś informacje zwrotne. NIe jestem profesjonalnym testerem, testy odbywały się bez jakiś wielkich przygotowań, porównań, wykresów itp. Ot, testy użytkownika Podczas wyjazdu na ryby do Szwecji (nie po ryby!), który na trzy tygodnie przed wyjazdem zaproponował mi kolega, udało się właśnie tych kilka zderzeń dokonać. Jako pierwszą wspomnę aplikację Navio
Przy okazji pracy nad rozbijaniem betonu, jakim nazywamy PZW, dzięki uprzejmości jednego z kolegi z forum dostałem kontakt do Tomasz Kajetana Czarkowskiego. Poświęcił mi on swój cenny czas i nakierował na artykuł dostępny pod linkiem o jakże wymownym tytule „Panie, tu nie ma ryb, czyli słów kilka do przyjaciół wędkarzy”. Wydany w Komunikatach Rybackich tekst na bazie badań naukowych i subiektywnym spojrzeniu autora pokazuje, że ratunkiem dla naszych wód w zakresie drapieżników powinien być C&am
Choć zima na południu Finlandii nie składa broni, i raptem przed paroma dniami cienka warstewka spadłego wieczorem śniegu zdołała utrzymać się przez całą mroźną noc, wiosna nastała jednak nieodwołalnie. Z jezior, które jeszcze w Wielkanoc pokryte były niemal w całości lodem, jego resztki poznikały w końcu, nawet z cienistych zatoczek. I choć do pełni mojego właściwego sezonu wędkarskiego - z wielu różnych, niekoniecznie związanych z aurą, powodów - przyjdzie poczekać niemal dwa miesiące, pora ro
Po wielu latach przymiarek postanowiłem wreszcie zadebiutować ze swoim blogiem na portalu Jerbait.pl. Od dawna kiełkował mi w głowie ten pomysł, niestety - różne uwarunkowania medialne sprawiały, że jak dotąd gościłem tutaj tylko sporadycznie. Teraz jednak to przeszłość i w nowej sytuacji mogę wejść z większym impetem do świata elektronicznych mediów społecznościowych. Tak więc niniejszym to czynię. O czym będzie ten blog? Jak zapewne wielu z was wie, moje życie jest od lat związane jest z p
Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzę wszystkim muszkarzom wszelkiej pomyślności. PS: OK, korbiarzom też PS1: Tak, wiem, muchi trochę wymemłane, ale wyciągnąłem je z pudełka w ogromnym pośpiechu. PS2: To nie wzroce z Sevres, tylko muchi robocze
Wydarzenia stanowiące oś dla niniejszego wpisu zaczęły się pewnego upalnego dnia pod koniec czerwca 2017. Ale kontekst tych wydarzeń sięga czasów z lat 2006-2007. Wtedy to bowiem po raz ostatni zdarzyło mi się w warunkach użytkowania na łowisku złamać wędkę. Czyli właśnie jakoś tak w roku 2006/07 . Od tamtej pory nastąpił okres, w którym wędek nie ubywało, chyba, że je sprzedawałem. Bo nie pasowały, bo się nudziły… Z wyjątkiem wędki na blanku Talon Delta. Ale ta poległa w pierwszej godzinie sł
W 50 "Sztuce Łowienia" ukazał się mój artykuł pod tytułem "Skandynawia na luzie". Opisałem w nim wakacyjny wyjazd na północ Europy. Nie mam tu oczywiście zamiaru powielać materiału zwartego w SzŁ, ale trochę fotek się uzbierało, a tylko kilka wskoczyło do magazynu. Pomyślałem, że warto się nimi podzielić na blogu o tej mało muszkarskiej porze roku. W skrócie tylko dodam, że warunki mieliśmy wybitnie nie łososiowe. Brak opadów i słoneczna pogoda zrobiły swoje. Ale, ale, pomimo przeciwności losu c
Finlandia świętuje dziś Itsenäisyyspäivä, czyli dzień niepodległości, przed 101 laty wydartej upadającemu Imperium Rosyjskiemu. W Tampere – jak i w wielu innych miastach stopniowo zapadającego się w objęcia zimy kraju – nie mogą się już doczekać wieczornych fajerwerków do obowiązkowego wtóru dramatycznych tonów poematu symfonicznego Finlandia narodowego kompozytora o szwedzkim, co prawda, nazwisku, lecz prawdziwie karelskiej duszy. Zainspirowany podniosłą atmosferą dzisiejszego święta, postanowi
Cześć! Piszę do Was po lekturze ciekawej książki, po przestudiowaniu "Głowacicy wędkarza doskonałego" pod redakcją dr Stanisława Ciosa. Na naszym portalu napisano już niemało na temat tego wydawnictwa, pojawiły się zarówno uwagi krytyczne jak i te doceniające wysiłek autora i zawartość "Głowacicy..." Powyższe uwagi mogą wydać się subiektywnymi, popełniłem bowiem półtorej strony na temat Gwdy i obecności w niej miedzianej ryby, a Staszek uznał krótką opowiastkę za godną umieszczenia w swej k
Poprzedni mój wpis – podsumowujący pokrótce moje aktywności wędkarskie w mijającym, 2018, roku, wywołał kilka interesujących komentarzy, zamieszczonych pod nim w ramach takiej bardziej rozmowy niźli dyskusji. W nawiązaniu do myśli wyrażonych tamże, podjąłem pewnego rodzaju wysiłek intelektualny i chciałbym wrócić do przedstawionych tam tez. Koncepcja jakoby wędkarstwo samo w sobie, bez względu na ryby i ich udział w tej aktywności, było celem samo w sobie, jawić się może jako coś dojrzałego, prz
I tak oto pokazało się, co ze mnie za blogger. Wir wydarzeń, który miotał mną przez miesiące letniej tułaczki, w końcu wziął górę nad zdolnością skupienia się na nieco dłuższą chwilę i zrelacjonowania na gorąco wydarzeń. W nowonastałych, spokojniejszych dla mnie, czasach, spróbuję nadrobić zaległości, jakkolwiek nie do końca tak to bloggowanie powinno chyba wyglądać. Tymczasem jednak wszystkim, którzy już zdążyli postawić na mnie krzyżyk, dedykuję tę oto kongenialną wersję klasycznego kwart
Pora podsumować zakończony, przeze mnie, sezon wędkarski 2018. Wyartykułowanie pewnych myśli, refleksji pomaga usystematyzować przemyślenia, podsumowania, wrażenia. Stanowić też może naturalną podstawę do planów na nadchodzący sezon… W 2017 udało mi się zamknąć sezon PB w pstrągu potokowym. Pisałem o tym tutaj : http://jerkbait.pl/blog/18/entry-473-podsumowanie-sezonu-w%C4%99dkarskiego-2017/ W moim subiektywnym wędkarskim świecie sprawa to niebagatelna. Ta sama ryba zamknęła też pew
Bardzo dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami... ...takie ryby nam się przytrafiły. Papa Broda holuje... ...a ja podbieram. Peresada śmiga z dziecinną łatwością pod drugi brzeg. Ryba dnia. Dobry kilometr stalogłowej mety. Steelhead. Pusty dołek? Niemożliwe. A w takich okolicznościach przyrody... ...mieszkaja takie ryby. Ostatni hol Peresady. I
Dotychczas nie miałem okazji poświęcić wpisu na blogu jednej rybie. A może po prostu nie miałem dotychczas takiej ryby ? Jakieś tam ryby już złapałem w życiu. Niektóre duże, bo takie pewnie ponad 90 kilogramowe sumy... Ale rozmiar to nie wszystko Z perspektywy czasu to chyba mój życiowy szczupak, gdy wynurzył się w 2015 przy łodzi, zrobił na mnie podobne wrażenie i rozdygotał mną skutecznie. Pomijam ryby łapane jako "pierwszy raz", aczkolwiek tamten szczupak właśnie był pierwszym razem (w k
Cześć! Tu Wasz wesoły bloger Już od zimy szykowaliśmy się jak sójki za morze, dogadując na whatsappowym forum skład ekipy i termin kolejnego wyjazdu. Podobnie jak było to w zeszłym roku, a o czym poinformowałem w jednym z poprzednich opowiadań jako cel wędkarskich wygibasów wybraliśmy Storsjon i Malmingen w środkowej Szwecji. Ponieważ Mariusz, forumowy Marszal zamotał się w sieci zawodowych zobowiązań ( o sieciach jeszcze będzie ) i musiał przeprowadzić swą firmę przez akredytacyjn
Kolejna wizyta w Szkocji za nami. Zapakowałem tonę sprzętu, a wyjazd okazał się bardziej rodzinno-turystyczny niż wędkarski z bardzo prozaicznej przyczyny. Pogoda znawu nas pokonała. Miesiąc po suchym wyjeździe do Norwegii, zaliczyliśmy suchy wyjazd na stare śmieci. Nie ma wody = nie ma ryby W ciągu pierwszego tygodnia w Aberdeen poświęciliśmy czas na spotkania ze znajomymi. Nad wodę wymknąłem się tylko raz, w pojedynkę, bardzo wczesną porą. Przy takiej niżówce tylko poranki i wieczo