W skrócie, mam pół godziny.. Komasa bez nagrody. Św. Gretę podstawiono zamiast św. Franciszka, Tokarczuk weszła w buty Brandysa, Bruksela zastąpiła nam Moskwę, Lidl&Biedra - Społem, a inteligentny virus świetnie zastąpi prymitywne wynalazki typu Tallboy czy Litlle Boy, czy też napalm. Nowobogacka Hurghada wyparła chłoporobotnicze FWP, śnieg pada w Kairze, a na Sulejowie woda rośnie - czyli globalnie jest w porzo i tenteges, Podmioty poszły w przedmioty oraz przedmiotowość bo przedmioty są d
Jeszcze raz.. To był tydzień! #Auschwitz, Bryant, coronavirus, Martyniuk i Kubacki - wszystko naraz! Mowy, narracje, sensacje i fiksacje.. Wrzawa w wieży Babel trwa non stop, codziennie walą na mnie wyświechtane słowa, skundlone pojęcia, emocje, medialne trendy, i mody, różne bóle doopy kultury popularnej - ale założenia i logika globalnego wrzasku, identyczna jest jak w starym dowcipie.. Do słynnej w świecie, koszernej restauracji w Londynie przybywa zamożny klient, zasiada, składa zamówienie,
Dwa lata temu poczyniłem wpis na blogu, traktujący o tym, jakimi przynętami w latach 2015-17 próbowałem łowić pstrągi . Tutaj ten materiał : http://jerkbait.pl/blog/18/entry-477-przyn%C4%99ty-spiningowe-z-pi%C3%B3r-i-w%C5%82osia-2015-2017/ Z perspektywy dwóch kolejnych sezonów, które upłynęły od tamtej publikacji, postanowiłem wrócić do tego zagadnienia i podzielić się przemyśleniami, obserwacjami i tak ogólnie rozumianym doświadczeniem w tym zakresie. Przede wszystkim powiem, że moje sezony p
Łowy w Dolomitach Pstrągowe akwarium Ostatnim akordem naszej wyprawy miało być dwudniowe wędkowanie na jednym z niewielkich alpejskich jezior, oddalonym o ok. 40 kilometrów od naszego miejsca zakwaterowania. Była to zarazem ostatnia szansa na jakieś spektakularne wyniki na tym wyjeździe, bo do tej pory szło nam w kratkę, a i rozmiary ryb nie były na pewno imponujące. Nasz przewodnik Paolo miał wędkować z nami tylko pierwszego dnia, drugi dzień mieliśmy spędzić nad wodą sami. Jadąc na łowisk
Szwajcaria i zimne Dolomity Wizyta u Michała Ze słonecznej, pełnej bajkowych krajobrazów Austrii podążyliśmy na zachód - do cichej i spokojnej Szwajcarii. Naszym kolejnym przystankiem miało być 60-tysięczne miasto Lugano – główny ośrodek najbardziej wysuniętego na południe kantonu Szwajcarii o nazwie Ticino (niem. Tessin). To bardzo osobliwa część Kraju Helwetów, gdyż zamiast niemieckiego i francuskiego dominują tu języki włoski i lombardzki. Ten ostatni, będący sporą ciekawostką lingwistyczną
Rekord zimna na ziemi od 2018 roku wynosi - 98 stopni, Roger Scruton umarł, CO2 przestał być życiodajny - został gazem bojowym, marksizm z czerwonego poszedł w zielone, markety mamy międzynarodowe, przemysł internacjonalistyczny, sędziów europejskich, media żydowskie albo niemieckie, budżet bez deficytu, emigrację zajebistą, perspektywy marne - ale na szczęście praca nadal jest tania.. Wild River wcale nie jest drogi, jest ponadczasowy. Model 11' 6" do pół uncji widzę w katalogu StC, bodaj od
Dni są krótkie i szare. Tak bywa, tak to już jest.. W przyrodzie cudownie powtarzają się te same cykle; dzień jest dłuższy albo krótszy, noc zamienia się w dzień, a latach zimnych przychodzą gorące - bez żadnego udziału człowieka. Ale teraz ludzie są jak bogowie, więc to się zmieni.. Już się zmienia! Olga Tokarczuk, nasza chluba i noblistka, wniosła właśnie skargę do boskiej Grety. Na arcybiskupa! To jawny kacerz i heretyk jest ! Klecha obrzydły, Morus prowincjonalny.. Próbuję słuchać innych st
W Australii pożary, palą się lasy i zwierzęta. Ale jak się samo pali - albo kornik toczy - to niech się dalej pali, samo przecież odrośnie Naturalny pożar jest ekologiczny, niskoemisyjny. Nie dotykać!! Takie są prawa natury.. Do kompletu, na płonących antypodach planowo odstrzeli się jeszcze dziesięć tysięcy dzikich wielbłądów - bo produkują metan. Ludzi jeszcze nie, ludzie nie są najważniejsi.. U nas w kraju, czas karnawału. Zawitał ostatnio do Polski karnawał wenecki - prawdziwy cymesik dla e
Brzask to najczęściej większy chłód - nawet na pustyni - teraz termometr pokazuje -5 stopni. W mieście Łodzi, oczywiście - na mojej prywatnej pustyni. Powietrze jest nieruchome, a w niskim słońcu wygląda na idealnie czyste. Nie ma wyraźnego smaku ani zapachu, ale bucha w nos modelową świeżością - w żadnej promocji niedostępnej. Oba stawy w parku Sielanka zamarzły, a kaczki z ciekawością przeglądają się w lodzie. Pola i lasy w hibernacji zaśpione, więc na palcach je obchodzę.. ale życie tam trwa.
Dzień jest już dłuższy o minutę. Nawet juz widziałem pierwsze bazie i wesołe zające - czas w reklamach ino mig leci.. W księgarniach i bibliotekach ani śladu po drugim laureacie nagrody Nobla. Książek Petera Handke nie znalazłem. Nic.. Ale na swoje szczęście widziałem kiedyś świetny film "Niebo nad Berlinem" , do którego Handke sporządził scenariusza ramy - a w nim ludzie, anioły, irrealizm i magia, przy dźwiękach Bad Seeds i Crime City Solution.. "Pokot" wg naszej noblistki - to zwykły ukłon w
Adwent. Biedronki trzeszcza w szwach.. Słuszna walka z pedofilią przeszła w niemniej słuszną fazę pajdokracji - boskie dziecię Greta gromi ciemnych, starych zgredów, nawet spojrzenie ma straszne.. Nasza Olga wdrapała się na Parnas. Dla wielbicieli literatury jest to gratka, ciąg dalszy miłości żywionej do książek.. przeżytku w erze cywilizacji obrazkowej. Dla abstynentów - krótkotrwały stan euforyczny.. nasi wygrali.. Pani Tokarczuk bez wątpienia wie gdzie leżą słodkie bon bony, i doskonale wie
Kawki z dnia na dzień wyprowadziły się z ECII - wyczaiły, że będą burzyć - cwane są.. Instynktownie wiedzą i czują, to co niewypowiedziane. Podobno na tym miejscu ma powstać nisko emisyjny las z poniemieckich wiatraków, pod wezwaniem św. Grety, a do świętego lasu pielgrzymować będzie zbuntowana młodzież. Co by pogodziło obowiązek walki o klimat i kolonijną mentalność.. Ale to chyba podłe plotki - zgodnie z nową polską tradycją stanie tam największy w mieście zestaw Kaufland, Lidl&Biedronka.
Słońce wstaje późno, znów się mijamy. W mieście wschód słońca jest niezauważalny pośród brzęku śmieciarek, wyciu syren i klaksonów, huku lądujących samolotów. Ale na kominach ECII zajaśnialo na moment.. czyli jest.. Łódka jeszcze na wodzie, ale nie mogę pojechać - a przecież już niedługo rozbrat na pół roku, ciężko będzie.. Na wodzie ruch trwa w najlepsze. Ryby powoli spływają na zimowiska.. a jak wiadomo zimowiska to są najlepsze pod słońcem łowiska. Wędkarski świat ma właśnie żniwa i dożynk
Luźna wymiana poglądów na forum skłoniła mnie do takiej posezonowej refleksji. Do refleksji, nie o rybach, które złapałem. Ale o tych, które mi się dać wyjąć nie dały. I to mimo tego, że nawiązaliśmy bezpośrednią konfrontacje na zestawie wędkarskim. Kiedyś, w 2017, wpis o porażce z pstrągiem, pstrążycą, poczyniłem : http://jerkbait.pl/blog/18/entry-462-luta/ Dziś będzie jednak nie o pstrągach, a o szczupakach. Od początku przygód z wędką, czyli u mnie datuje się to na końcówkę lat 80tych X
Kapelusz jest jak identyfikator. Bardziej bogobojny od żelu, lepiej pasujący do męskiej głowy niż popularna skarpeta.. no i nie tak ascetyczny jak mycka.. Ma jednak zasadniczą wadę - nie mogę pływać w ślizgu.. Bywa też utrapieniem, bo wszyscy znajomi widzą mnie na kilometr i zauważają nawet jeśli tego nie chcę.. Mój stary kumpel tak mnie poznał. Rozstaliśmy się kiedy R. radykalnie skręcił w mistykę, uprawy marychy, kompoty, kwasy i wieczne stany ekstatyczne - czas mu schodził na słuchaniu rocko
Kilka miesięcy temu ukazał się w Sztuce Łowienia mój artykół opisujący wyprawę na tarpony. Część z Was możliwe już czytała. Tutaj tradycyjnie fotki z małym komentarzem. Jak kogoś temat zainteresuje, to wiecie gdzie szukać. Nie trudno się zorientować, że Floryda Keys żyje rybami. Przypadkowo znaleźliśmy nawet klinikę fizjoterapeutyczną specjalizującą się w leczeniu urazów nabytych podczas wędkowania. No czego to ludzie nie wymyślą. W przystaniach zawsze kręci się sporo ryb. P
Kiedy odpinam łódkę, woda szczypie mnie w nogi. Jest boso, ale w ostrogach.. Później jest już tylko lepiej, w ogóle nie czuję chłodu, pojawia się oszałamiający zapach wody, a znajomy pisk dulek zwiastuje rytuał odpływania do bajecznego świata. A woda pode mną płynie jak czas. Cóż za kicz.. Kicz jest ozdobny Zdaje się, że wyrugował z obiegu klasyczne wersje piękna, uderzająco zresztą podobnie jak popkulturowe zamienniki wyparły z użytku zwyczajny rozum. Czas jest postpolityczny, posthistorycz
Wyjątkowy był to sezon. Aczkolwiek, tak z perspektywy czasu niewiele na to wskazywało. A wyszło, jak wyszło. Chyba lepiej niż kiedykolwiek dotąd ? Przede wszystkim dwa koncerty Marka Knopflera. Tego jeszcze NIGDY nie było. Samo to nadało sznytu wyjątkowości temu 2019emu. Ale w założeniach miał to być sezon poświęcony spacerom za pstrągiem potokowym, z wiosennym wyjazdem w poszukiwaniu sumów i letnim trollingiem za szczupakiem i brzaną. Z zastrzeżeniem, że ten wyjazd letni, dopiero wiosną się def
Górna Austria Linz – miasto baroku i nowych technologii Wędkowanie na rzece Große Mühl było oczywiście główna atrakcją naszego pobytu w Górnej Austrii , jednak przed wyjazdem w dalszą drogę postanowiliśmy zobaczyć jeszcze co nieco. Na pierwszy ogień poszedł Linz – stolica tego kraju związkowego, 200-tysięczne miasto nad Dunajem. Choć znam Austrię niemal jak własną kieszeń, w Linzu jeszcze o dziwo nie byłem. Miasto zostało założone przez Rzymian w I wieku po Chrystusie, jako warowna osada pod n
A cóż to by była za wioska bez ławek u płota? Ławka to podstawa bytu, ławka we wiosce być musi.. tak samo jak i sklep i nieuleczalne kirusy.. Na życzenie ławka jest.. Ale przecież nie wszędzie w ławce trzeba siedzieć.. Uczę się nieba - w zwykłej wieczorowej szkole, dla pracujących - zajęcia są przyjemne, dobrowolne i kompletnie niezobowiązujące, a program nie przewiduje żadnych świadectw, laurów ani też końca nauki. Wiedzy do przyswojenia jest ogrom, kosmos wręcz, to i przyswajam ile tylko wl
Spokojnie. Nie jestem pierwszy ani ostatni.. Pół roku po rejestracji, bodaj w Sylwestra 2006 roku, poprosiłem Remka o skasowanie mojego konta na j.pl. Mój udział był pomyłką, a formalna przynależność nie miała w sobie niczego, co można by nazwać poczuciem wspólnoty. Skasował.. ale namówiony, wróciłem..Fora wędkarskiego świat od początku swojego istnienia w sieci są niezmienne - a co gorsza są wiernym odwzorowaniem jego intelektualnej nędzy i upadku. I tak prawdę mówiąc można tu funkcjonować tyl
14 grudnia 2016 zamieściłem na blogu wpis, traktujący o tym, jakie cele wędkarskie wyznaczam sobie na nadchodzący, wówczas, sezon 2017. http://jerkbait.pl/blog/18/entry-446-w%C4%99dkarskie-cele-na-2017/ Meritum tamtych planów sprowadzało się do prób złapania takich trzech ryb słodkowodnych w wodach Europy : Cytuję : "Zasadnicze cele są trzy : 1. Pstrąg potokowy 75 plus 2. Boleń 80 plus 3. Szczupak 125 plus." 15 października 2019 mogę powiedzieć, że cele 1 i 2 udało się zrealizować. Nie w
Jak wspominałem w poprzednich wpisach, ostatnie sezony mają u mnie bardzo kropkowane barwy. Pstrągi, pstrągi ...i niewiele prób innego wędkowania. Niemniej jednak już piąty raz z rzędu w sierpniu, gdy południe Europy kończy się pocić po kolejnym upalnym lecie, skierowałem swe kroki na zachód Hiszpanii. Tam, przeszło 3000 km od Warszawy, w krainie pustek, nie licząc zbiorników zaporowych, od kilku lat próbuję łowić ryby ciągnąc przynętę za łodzią. Były lepsze lata : http://jerkbait.pl/blog/18/e