Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing

lukomat

Moderatorzy
  • Content Count

    2,583
  • Joined

  • Last visited

Blog Entries posted by lukomat

  1. lukomat
    [size=3]Z malym opoznieniem, bo zaledwie polrocznym, wzialem sie spisania spostrzezen z wedkowania na Lanzarocie podczas rodzinnego urlopu w grudniu 2014. A ze zbliza sie wlasnie okres wakacyjny, to mozliwe, ze komus sie te wiadomosci przydadza.[/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_9060_zpsx80iq100.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_9060_zpsx80iq100.jpg[/img][/url]

    [size=3]Na Wyspach Kanaryjskich, bylem juz wczesniej, ale bez wedki. Tym razem do torby zapakowalem 9-stopowa szostke Echo, kolowrotek odporny na slona wode z duza iloscia podkladu (na wszelki wypadek) i Royal Wulff Ambush, kilka zylek, przyponow i pudelko z mieszanka roznych much. Ryby mialy byc zgodnie z umowa “tylko dodatkiem do urlopu, a nie celem samym w sobie”. Tak wiec musialem sie zadowolic dwiema godzinkami dziennie, pomiedzy podwieczorkiem a kolacja, w towarzystwie chlopcow oczywiscie, bo jak tata idzie na ryby to oni tez.[/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_9105_zpsdrlxkznk.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_9105_zpsdrlxkznk.jpg[/img][/url]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_9075_zpsg6vuzodv.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_9075_zpsg6vuzodv.jpg[/img][/url]

    [size=3]Lanzarota, to mala wulkaniczna wyspa, ktora mozna objechac samochodem w kilka godzin. Linia brzegowa jest bardzo urozmaicona mniejszymi i wiekszymi zatokami oraz piaszczystymi plazami na poludniowo-wschodnim brzegu, gdzie zreszta bylismy zakwaterowani. Od miejscowych wymaga sie licencji wedkarskiej, ale turysci maja taryfe ulgowo z ktorej skorzystalem i zaoszczedzilem sobie pol dnia lazenia po urzedach (licencji nie mozna zalatwic przez internet niestety). Wedkowac mozna wszedzie poza plazami i przystaniami/poratmi, czyli tam gdzie jest najwiecej ryb i najlatwiejszy dostep.[/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8987_zpslomw9tfc.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8987_zpslomw9tfc.jpg[/img][/url]

    [size=3]Nie jestem fanem wysokich temperature, ale Lanzarota w grudniu oferuje 20-24C, co bylo jak najbardziej do przyjecia. Do tego wiatr, praktycznie caly czas, ale majac do dyspozycji samochod zawsze mozna znalezc zatoke na zawietrznej stronie. Plywy maja olbrzymie znaczenie, wiec warto wiedziec kiedy jest przyplyw. Ja mialem najlepsze wyniki 2-4 godzin po przyplywie, pozniej ryby oddalaly sie od brzegu.[/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/15_zpsdzgxlyd6.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/15_zpsdzgxlyd6.jpg[/img][/url]

    [size=3]Co mozna zlapac? W zasadzie wszystko co w solance plywa, barakudy, basy, makrele i inne kolorowe dziwolagi. Mnie najbardziej interesowal “bonefish dla ubogich”, czyli mullet, a po polsku cefal. Wyczytalem, ze mozna go zlapac z powierzchni na imitacje chleba, a ze najbardziej lubie na suchara, wiec problem mialem z glowu. Najpierw polapie sobie mulletow, a jak mi sie znudza, to sprobuje jakas barakude – tak sobie pomyslalem.[/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/108_zpsmh8xjdxe.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/108_zpsmh8xjdxe.jpg[/img][/url]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/97_zpssr3yrt5o.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/97_zpssr3yrt5o.jpg[/img][/url]

    [size=3]Z realizacja planu juz tak latwo mi nie poszlo. Cefale okazaly sie wyjatkowo trudne do skuszenia na muche imitujaca kawalek chleba (niezatapialny siersciuch, bialy lub bialobrazowy). Wachaly, braly na nos, chlapaly i odplywaly. Dziesiatki pustych zaciec i tylko kilka wyjetych ryb. Masakra![/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/89_zpsnveabpae.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/89_zpsnveabpae.jpg[/img][/url]

    [size=3]Najwieksze cefale plywaly w marinie (zakaz wedkowania). Chlopcy karmili je chlebem, a ja obserwowalem jak zeruja. Nie lykaly chleba od razu, tylko braly na nos, sprawdzaly czy sie rozpada i dopiero wtedy ostroznie wciagaly. Te najwieksze mialy spokojnie ponad 60cm. No coz, nikt nie mowil, ze bedzie lekko. Koniec koncem na barakudy juz czasu mi nie starczylo.[/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/80_zps4sol0n50.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/80_zps4sol0n50.jpg[/img][/url]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/86_zpsibqdhqpu.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/86_zpsibqdhqpu.jpg[/img][/url]

    [size=3]Za to chlopcy ilosciowo mnie przebili. W wodnych oczkach po odplywie mieli prawdziwe eldoradu. Metoda polowu malo szlachetna, ale skutecznosci nie mozna jej odmowic. Byli calkowicie pochlonieci polowaniem na krewetki, kraby i roznej masci i koloru rybki, dzieki czemu ja mialem czas na palenie glupa z muchowka.[/size]

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/85_zpsrlbyz4pn.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/85_zpsrlbyz4pn.jpg[/img][/url]
  2. lukomat
    Pamietacie to?

    [center][url="https://www.youtube.com/watch?v=H5mzTWEUcIE"]https://www.youtube.com/watch?v=H5mzTWEUcIE[/url][/center]

    Nie martwcie sie, nie mam w domu problemow z przemoca i nie szukam pomocy lub wspolczucia. Przypomniala mi sie ta scena z filmu, patrzac na zdjecia kobiet z lososiami. Jak one to robia? Przeciez sprawa jest z grubsza prosta. Zakladajac, ze mamy dobre warunki w rzece, a w poolu siedzi losos, to daje 50% szans na zlapanie. Na zasadzie, ze albo wezmie albo nie, co juz calkowicie zalezy od jego humoru. Ale kiedy wedke trzyma kobieta, to sytuacja wyglada zgola inaczej.

    [center][img]http://www.natala.de/geocaching/georgina.jpg[/img][/center]

    Wezmy na przyklad River Tay. Moze obila sie wam o uszy historia Miss Georgina Balantine, ktora zlowila w 1922 roku najwiekszego jak do tej pory lososia w Szkocji o wadze 64lb. OK, ktos moze powiedziec, ze to byla sciema. No to w takim razie najwiekszy losos zlapany na muche, Mrs. Clementina “Tiny” Morison, 61lb z River Deveron.

    [center][img]http://www.deveron.org/wb/media/images/morisoncatch.jpg[/img][/center]

    Cos w tym jest, nie? Ale skoro uwazacie, ze rekordy sprzed prawie 100 lat nikogo nie interesuja, to poszukam cos z XXI wieku. Mrs. Jean Marshal w 2011 roku wyjela najwiekszego lososia sezonu na Deveron na muche, 29lb.

    [center][img]http://www.banffshire-journal.co.uk/imagelibrary/Client%20Images/Client00007/00215000/00215622.jpg[/img][/center]

    No dobra, ale o co w tym wszystkim chodzi? Sa kobiety nad woda, a skoro rzucaja, to od czasu do czasu cos musi sie uwiesic, powiecie. Tak zgadza sie, ale statystycznie rzecz biorac takie przypadki wogole nie powinny miec miejsca. Wrocmy do River Tay. Tegoroczne otwarcie sezonu, na rzece jest pewnie ze 200 wedkarzy, moze lepiej. Ile wsrod nich bylo kobiet? Wezmy, ze 5%, czyli 10 sztuk, jesli nie mniej. Na koniec dnia splywaja wyniki, zgloszono 10 srebrniakow o ile mnie pamiec nie myli, z czego dwa zlapane przez Mrs. Louise King, 9lb i 21lb!

    [center][img]http://4.bp.blogspot.com/-Lv1VrBZ2MtM/Utgsl8CWnAI/AAAAAAAABvs/n8S1DM3gZtQ/s1600/Ladies+Salmon+Fishing+In+Scotland.jpg[/img][/center]

    Mozna sie przyczepic, ze to nie z reki tylko trolling (harling po szkocku), wiec niby zasluga goscia ktory sterowal lodka, ale jednak ryba to ryba. Zreszta z reki tez lapia. Na otwarciu River Spey odnotowano tylko trzy srebrniaki, z czego dwa zlapala Mrs. Anne Cameron. Miala to szczescie, ze lapala na Delfur, najlepszym odcinku na Spey, ale przeciez poza nia bylo tam jeszcze czterech facetow.

    [center][img]http://2.bp.blogspot.com/--Js9mXSGQAI/Uy82XFxmmsI/AAAAAAAAWdI/SB3TrNG04Bg/s400/Salmon+Fishing+Scotland+S.jpeg[/img][/center]

    Troche ponad miesiac temu internet obiegla powyzsza fotka Mrs. Jayne Rutherford, 27lb tez z Tay. Do tego dochodzi dluga lista mniejszych ryb tez zlapanych przez kobiety. A przeciez gdyby w tym nie bylo zadnej diabelskiej sztuczki, to damskie polowy lososi powinny stanowic krople w morzu meskich rekordow. Niestety tak nie jest.
    Mialem szczwany plan, zeby zabrac zonke nad wode, dac wedke do reki i pilnie obserwowac, ale moglbym doznac upokorzenia jak bohater z komedii Machulskiego, wiec lepiej nie ryzykowac. Tym bardziej, ze znam podobna historie z pierwszej reki. Znajomy zainteresowal wedkarstwem swoja konkubine, znaczy sie partnerke/girlfriend. W ostatnim tygodniu lososiowego sezony 2013 pojechali nad Deveron. Babeczka pierwszego dnia wyjela na muche loska 20lb…
  3. lukomat
    [size=4][font=arial]Podczas ostatniej wizyty w Polsce mialem okazje rzucic okiem na najnowsze dziela, ktore wyszly spod rak mojego szanownego taty. Pierwszym z nich jest moj urodzinowy noz wedkarski, do ktorego tata dorobil piekna rekojesc z rogu jelenia, miedzi, srebra i materialu do zludzenia przypominajacego kosc sloniowa, ale oczywiscie nia nie jest, bo to product zakazany.[/font][/size]

    [size=4][font=arial][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8018_zpse2ea0eb6.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8018_zpse2ea0eb6.jpg[/img][/url][/font][/size]

    [size=4][font=arial]Zeby nie pomylic noza wekarskiego z mysliwskim, rekojesc zostala zaopatrzone w element jak najbardziej muszkarski. Jest nim mianowicie owad zatopiony w bursztynie przed milionami lat. I mam tu na mysli prawdziwy kawalek bursztynu, a nie jakis chinski badziew z Jarmarku Dominikanskiego co roku odbywajacego sie na starowce w Gdansku.[/font][/size]

    [size=4][font=arial][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8019_zps05c91c74.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8019_zps05c91c74.jpg[/img][/url][/font][/size]

    [size=4][font=arial]Fotki robilem w zastanym swietle z wysokim ISO i wprawne oko moze doszukac sie szumow, ale nie mialem przy sobie lampy, wiec wyszlo jak wyszlo.[/font][/size]
    [size=4][font=arial]Do noza zostanie wykonana skorzana pochwa. Zima w Polsce zapowiada sie dluga i mrozna, a tata nie chodzi na lod pomeczyc polprzytomne plotki, to jest szansa, ze zestaw bedzie gotowy na wiosne.[/font][/size]
    [size=4][font=arial]Kolejnym ciekawym projektem, jest przezbrojenie spiningu Browninga na muchowke. I nic w tym nadzwyczanjego by nie bylo, gdyby nie unikalna rekojesc z bursztynu, drewna i niekosci sloniowej. Calosci zestawu dopelnia podrasowany kolowrotek Rimfly.[/font][/size]

    [size=4][font=arial][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_7263_zps51176041.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_7263_zps51176041.jpg[/img][/url][/font][/size]

    [size=4][font=arial]Jako wisienke na torcie pozwole sobie jeszcze zaprezentowac jedna z klasycznych much speyowych w barwach narodowych. Do nowego sezony lososiowego juz tylko miesiac i pol![/font][/size]

    [size=4][font=arial][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_7266_zps794ced22.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_7266_zps794ced22.jpg[/img][/url][/font][/size]
  4. lukomat
    Powoli staram sie poworcic do szarej rzeczywistosci (czyt. pracy) po wyjezdzie do Kanady. Tym razem poza seniorem towarzyszyl mi osmioletni syn. Tempo calej imprezy bylo oczywiscie dopasowane do jego mozliwosci. Musze przyznac, ze Maksio spisal sie celujaco i zlapal steelheada!

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8564_zpsd99de73d.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8564_zpsd99de73d.jpg[/img][/url]

    Nie wiem, co czul dziadek tego chlopca, podtrzymujac jego zdobycz. Natomiast ojca rozpierala duma. Bedac w jego wieku marzyl mi sie wymiarowy potokowiec…

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8456_zpsab8ec41c.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8456_zpsab8ec41c.jpg[/img][/url]

    Nie zasypie was pierdyliardem fotek z rybami, bo ilosciowo byla to najchudsza wyprawa za ocean. Dodam jednak, ze samego czasu na wedkowanie poswiecilismy rowniez mniej. Duzo jezdzenia i przewachiwania katow. W ciagu 12 dni pobytu na terytorium Kolumbii Brytyjskiej nabilismy blisko 3500km.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8554_zps99dc49d0.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8554_zps99dc49d0.jpg[/img][/url]

    Po zwiedzeniu okolic Vancouver przejechalismy na polnoc w dorzecze Skeeny, steelheadowej mekki. Wtedy tez rozpoczela sie wlasciwa wedkarska czesc wyjazdu. Start mielismy bardzo dobry.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8544_zpsb4731a60.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8544_zpsb4731a60.jpg[/img][/url]

    Ciagle opady jednak doprowadzily rzeki do tragicznego stanu i zmuszeni bylismy do wczesniejszego odwrotu. To tyle w telegraficznym skrocie.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_8610_zps8ba764f3.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_8610_zps8ba764f3.jpg[/img][/url]
  5. lukomat
    [size=4]Wrzesien, to szczegolny miesiac w moim kalendarzu. Jeszcze cieplo, ale powoli mozna odczuc nadchodzca jesien, wody w rzekach przybywa, a wraz z nia lososi. W tym roku, co do pogody, to by sie zgadzalo, ale w rzekach zasadniczo nic nie przybylo. Normalnie, majac dwa tygodnie w domu powinienem codziennie meldowac sie nad rzeka i kosic, ale jakos nie spieszno mi bylo i czekalem na zmiane warunkow atmosferycznych, ktore niestety nie nastapily.[/size]

    [size=4][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_3333_zps63c9470f.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_3333_zps63c9470f.jpg[/img][/url][/size]

    [size=4]Po tygodniu w ramach treningu ruszylem jednak na kilka godzin. Na samym starcie trafilem malego kolorowego loska. Pomyslalem, ze moze jednak nie wszystko stracone, ale potem juz totalna studnia. Ani chlapniecia, a przeciez o tej porze roku w kazdym poolu cos powinno siedziec.[/size]

    [size=4][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_3329_zps3f5077b2.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_3329_zps3f5077b2.jpg[/img][/url][/size]

    [size=4]Ostatnie dwa dni wolnosci spedzilem zgodnie z planem na Findhorn. Woda drastycznie niska, atomowa lampa, ale troche ryb sie kreci. Tylko jak sie do nich dobrac. Poniewaz na narmalne rozmiary much nic nie reagowalo, to zjechalem do haczyka #12. Pomaranczowy Flamethrower papy Brody w tym sezonie byl najskuteczniejszym wzorem i ponownie nie zawiodl. Losiek maly, bo maly, ale jest.[/size]

    [size=4][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_3344_zps3c2dcdbc.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_3344_zps3c2dcdbc.jpg[/img][/url][/size]

    [size=4]Po godzinie znowu branie. Myslalem, ze to kolejny grilse, wiec troche silowo zaczalem go wyprowadzac z nurtu. Wtedy ryba oprzytomniala i po serii naglych zrywow uwolnila sie, a ja pod nosem dokonalem negatywnej oceny wlasnych umiejetnosci.[/size]

    [size=4]Slonce stalo wysoko i przyszla pora na przerwe. Wyciagnalem kuchenke polowa, podgrzalem obiad, wtrzachnalem go ze smakiem i odpoczalem na brzegu. W miedzy czasie pojawilo sie troche chmur na niebie i pomyslalem, ze wartobyloby cos jeszcze zlapac. Wrocilem na szczyt poolu, w ktorym z rana trafilem grilsa i kolejna ryba wziela w dokladnie tym samym miejscu. Tym razem wiedzialem, ze mam cos przyzwoitego. Gdy okolo 80cm losos oslabl wyprowadzilem go na plytkie, zeby podebrac, ale gdy byl juz blisko zrobil ostatni odjazd i mucha wystrzelila w powietrze…[/size]

    [size=4]Nic sie nie stalo, powtarzalem sobie w myslach, to tylko ryba, dzien sie jeszcze nie skonczyl. Podzialalo, a moze powoli sie zaczynam przyzwyczajac, bo ten sezon byl wyjatkowo bogaty w spiete ryby. Zmienilem miejsce, Flamethrowera wiazanego na podwojnym haku na wersje mini tubke, a w bonusie dorzucilem jej cone heada i na zakonczenie dnia trafilem siedemdziesiataka. A co najlepsze, to ze koledzy przyzerowali :D[/size]

    [size=4][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_3348_zps2cccaac5.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_3348_zps2cccaac5.jpg[/img][/url][/size]

    [size=4]Nastepnego dnia woda byla jeszcze nizsza, a slonce swiecilo mocniej na jeszcze bardziej bezchmurnym niebie. Nie dalem rady zerwac sie skoro swit i nad rzeke dotarlem po 8. Kumpel zdazyl juz wyjac grilsa i trotke. Do poludnia mialem tylko delikatne skubniecie. Kombinowalem, zmienialem muchy, przypony, ba nawet wedki zmienialem, a czas powolutku, ale rownomiernie uciekal. Woz albo przewoz, czyli jedenasto i pol stopowy Loop, skagit 510gr, szybko tonacy przypon, najbrzydsza mucha swiata – Red Francis na calowej miedzianej tubie, i oranie dna w poprzek rzeki. Albo cos ja lyknie albo wszystkie lososie w poolu spieprza do morza. Branie! Duzy samiec wsciekle miota sie w glebokiej rynnie. Linka pruje wode to w gore, to w dol, a ja wszystko widze w przeswietlonej wodzi. Klasa. Przydaloby sie jeszcze, zeby ktos przybyl na ratunek z podbierakiem, ale jak na zlosc nikogo nie ma w zasiegu wzroku. Trudno, trzeba sobie radzic samemu. Chywtem za ogon opanowuje rybe i wyciagam na plycizne. Losos nie daje za wygrana i szarpie glowa. 20lb przypon poprzecierany o kamienie podczas walki w koncu ustapil, ale zdazylem przytrzymac druga reka. Uff, ilo to sie czlowiek nameczyc musi dla jednego zdjecia 85cm lososia.[/size]

    [size=4][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_3363_zpsca17f5cc.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_3363_zpsca17f5cc.jpg[/img][/url][/size]

    [size=4]Wiecej nic juz czerwonej francy lyknac nie chcialo. Wymienilem ja na, uwaga niespodzianka, mini Flamethrowera z cone headem i kontynuowalem gleboka i agresywna prezentacje. Losos podobnych gabarytow na moich oczach zmaterializowal sie przed mucha nie wiadomo skad i z gracja wlasciwa gatunkowi wciagnal intruza do pyska. Ale zebym nie wpadl w samozachwyt, to po minucie szalenstwa porzucil moje towarzystwo. Cios za cios i 50% skutecznosc wyholowanych ryb utrzymana. Zaraza jakas czy co?[/size]
  6. lukomat
    [size=4]Powodz nie oszczedzila rowniez mojej ulubionej rzeki w Szkocji, Findhorn. Prawie 3m fala przeszla z impetem, zabierajac ze soba kilka domkow wedkarski i wszelkie schodki i drabinki ulatawiajace dostep do wody, a co gorsze, zmienila dno koryta. Odcinek na ktorym najczesciej lowie, sporo stracil, bo dwa poole znacznie sie wyplycily przez otoczaki, a trzeci praktycznie zniknal, 2m rynna wyplycila sie do kolan. Nie wspominajac juz o zdemolowanych brzegach i drzewach, ktore pod naporem wody zmienily pozycje z pionowej do horyzontalnej.

    Gdy tylko woda troche opadla, wedkarze opuscili puby i zabrali sie za wlascie zadanie. Ian, gospodarz dcinka Altyre, zwrocil sie do mnie z prosba, aby pomoc mu w biznesie. Przez kolejne trzy dni goscil dwoch niemcow, ktorzy mieli malo pojecia o lososiach i jeszcze mniej o dwurecznych wedkach, a cala operacje dodatkowo utrudniala zmieniona rzeka. Zgodzilem sie wcielic w role przewodniko-instruktora na dwa dni, tym bardziej, ze w gre wchodzila mozliwosc lowienia po godzinach pracy, kiedy juz klienci zwina sie na zasluzony odpoczynek.

    Ian wzial pod opieke 80-cio letniego senior, a ja juniora, obchodzacego niedawno pol wieku. Nie ukrywam, ze poczatki byly trudne. Swistaly linki, strzelaly przypony, haki tracily groty na nadbrzeznych kamieniach. Na domiar zlego, senior spartolil jedyne branie do poludnia, za wczesnie unoszac wedke, a w zasadzie zacinajac, w wyniku czego losos nie zapial sie.

    Z czasem rzuty zaczely niemcom wychodzic, moze nie za pieknie, ale muchy ladowaly w wodzi na w miare wyprostowanej lince, wiec byla szansa, ze jakis tepy losos da sie oszukac. I tak tez sie stalo, senior wyczekal cierpliwie branie i na znak od Iana podniosl wedke. Po kwadransie szamotaniny, ryba wreszcie wyladowala w podbieraku. Prawo frajera sugerowane przez mojego tate, ktore dotknelo rowniez Gordona w poprzednim wpisie? Moze i tak, ale ja przyjmuje wersje, ze ghillie wykonal swoje zadanie :D

    [attachment=190353:DSC_3165.jpg] [attachment=190354:DSC_3177.jpg] [attachment=190355:DSC_3183.jpg]

    Po sukcesie, nie pozostalo nic innego jak pozegnac gosci, ktorzy ztyrani niemilosiernie ruszyli na kolacje. Rozlozylem szybko sprzet i po chwili juz mieszalem wode. W zasadzie ograniczony bylem do jednego poola, ktory wczesniej cwiczylismy caly dzien, gdyz woda ustepowala bardzo niechetnie. Wymeczylem jedna trotke pod 50cm i zaliczylem branie, ale ryba, prawdopodobnie grilse, szybko wyplula muche i bylo po zabawie.

    Ze wzgledu na domowe obowiazki odpuscilem drugi dzien i powrocilem w sobotnie zakonczenie. Woda znacznie opadla i dopuscila nas do pozostalych pooli, a co najwazniejsze pojawilo sie wiecej lososi w rzece. Jedyny problem to zmeczenie jakie dopadlo niemcow. Mieli powazne klopoty z rzucaniem i czesto bylo tak, ze przejmowalismy od nich na moment wedki, aby wykonac rzut. Bardzo jednak zalezalo im na kolejnej rybie, chyba nawet za bardzo, bo znowu zmarnowali po braniu, a moj podopieczny doslownie sekundy po moim przypomnieniu, zeby nie zacinac.

    Wieczor nalezal do mnie. Po kilku delikatnych skubnieciach zszedlem stopniowo do coraz mniejszych much i Flamethrower na mini tubie zalatwil sprawe, dajac dwie trotki i malego loska.

    [attachment=190356:DSC_3189.jpg] [attachment=190357:DSC_3221.jpg] [attachment=190358:DSC_3230.jpg]

    W niedziele przeszla kolejna powodz, nieco tylko mniejsza i znowy namieszala w uksztaltowaniu dna. Na szczescie odcinek Iana ostatecznie zyskal, oczywiscie poza balaganem na brzegu. Po tygodniu, w ramach rewanzu za okazana pomoc zostalem zaproszony na calodniowe wedkowanie. Dni poprzedzajace moja wizyte, okazaly sie niezwykle laskawe dla wedkarzy jak na ten sezon. Warunki byly idealne, wiec i moje oczekiwania, zazwyczaj trzymane na wodzy, tym razem galopowaly luzem. Po zejsciu nad rzeke zauwazylem majestatycznie splawiajacego sie lososia w swietle wschodzacego slonca. Ta ryba juz jest moja, pomyslalem. Drugi rzut w miejsce, branie, odjazd, napialem zestaw, kocial na powierzchni, kilka szarpniec i srebrny osiemdziesiatak juz nie jest moj. Pieknie, k… pieknie. Rzucam jeszcze raz w to samo miejsce. Delikatne branie, ale nic. Ponawiam rzut i przyspieszam muche sciagajac linke. Tym razem bez pudla, ryba pewnie siada, emocje jednak szybko gasna, bo to tylko kilowa trotka. Nawet nie siegam po aparat i odpinam ja w wodzie.

    Pojawil sie Ian. Zmienilismy pool i na nowym miejscu puszczam go przodem. Ledwo zdazylem wejsc do wody i juz slysze charakterystyczny jazgot Hardy Perfect ponizej mnie. Kolega holuje, znaczy sie. Rybka okazuje sie wybarwiona samiczka pod 80cm, ktora powodz zgonila gdzies z gory rzeki. Musiala niezle oberwac, bo wygladala jak po wizycie w maglu. Zrezygnowalismy z fotek i czym predzej zwrocilismy jej wolnosc.

    [attachment=190361:DSC_3192.jpg] [attachment=190364:DSC_3300.jpg]

    W poludnie wszystko ucichlo, ze wzgledu na przypiekajace slonce i bezchmurne niebo. Za to im bardziej slonce sklanialo sie ku zachodowi tym wiecej dzialo sie w wodzie. Najpierw kilka delikatnych skubniec, potem stracilem kolejnego grilsa. Ian usatysfakcjonowany zwinal zabawki i pojechal na kolacje, a ja obiecalem, ze jeszcze przed ostatnim gwizdkiem wpisze sie na liste strzelcow. I slowa dotrzymalem. Dwa srebrniutkie mlodziaki i podkolorowana samiczka, okolo 75cm, czyli hat-trick!

    [attachment=190365:DSC_3302.jpg] [attachment=190366:DSC_3326.jpg][/size]
  7. lukomat
    [size=4]Zgodnie z zapowiedzia w poprzednim wpisie po powrocie do domu ruszylem z wedka, ale nie nad rzeke, bo mala susza dopadla nasza kraine deszczowcow i gdzies tak od maja nie bylo porzadnych opadow. Ruszylem na morze z kajakiem jednak rozpisywac sie o tym zdarzeniu nie bede, bo co tam makrele, dorsze i rdzawce, skoro dnia nastepnego zaczelo padac, a w zasadzie lac. Zdaje sie, ze to jakies resztki tajfunu, ktory dotarl do naszych wybrzezy. Rzekami poplynely drzewa, chatki wedkarskie, i owce, ktore nie zdazyly sie ewakuowac w bezpieczne miejsce. W poniedzialek ruszylem na zwiad nad rzeczke, ktora stosunkowo szybko wraca do normalnych poziomow. Woda byla jeszcze “troche” zbyt wysoka, zeby myslec o lapaniu.

    [attachment=187985:DSC_3119.jpg] [attachment=187986:DSC_3129.jpg]
    River Feugh

    Ale we wtorek rano po przejscu fali powodziowej zrobilo sie calkiem przyjemnie i gdy na pozostalych rzekach wedkarze topili smutek w wodce na myszach ja z kolega rozkladalismy wedki z nadzieja na letniego lososia.

    [attachment=187987:DSC_3133.jpg] [attachment=187988:DSC_3135.jpg]
    To samo miejsce po 24h

    Gordon dymal przez pol Szkocji, zeby ze mna polowic, wiec mialem nadzieje, ze rzeka nas obdarzy. Zaczelismy malo elegancko ze spininigiem, ale tez i odcinek byl malo muchowy.

    [attachment=187989:DSC_3158.jpg]
    Ciasnota

    Do poludnia zaliczylismy kilka trotek, niestety nic srebrnego sie nie pokazalo. Sama miedz i to skapych rozmiarow.

    [attachment=187991:DSC_3138.jpg] [attachment=187992:DSC_3143.jpg]
    Trotka

    Pomimo zaawansowanego wieku moj kolega jest poczatkujacym wedkarzem, wiec pierwsze dwie ryby zrobily go w balona, ale chlopak sie nie poddawal i z duzym optymizmem i zapalem mieszal wode.

    [attachment=187993:DSC_3145.jpg]
    Grilse Pool

    Po poludniu postanowilem podniesc poprzczke i rozlozylem muchowke, jesli przegrac to z honorem i po rownej walce. Wlasnie nadchodzil inny wedkarz lowiacy na tym odcinku zagadujac jak nam idzie i mialem mu odpowiedziec, ze slabo, gdy poczulem to przemilem pociagniecie linki. Kolowrotek zagral, podnioslem wedke, poczulem mily ciezar na koncu zestawu i z usmiechem odrzeklem: Fish on!

    [attachment=187994:DSC_3156.jpg]
    Fartowny pool

    Zawolalem Gordona, ktory lowil ponizej mnie za zakretem, zeby przyszedl, bo mam rybe, ale odpowiedz byla malo wyrazna. Po chwili potwierdzily sie moje przypuszczenia, Gordon tez holowal. Nasza zdobycza padly dwa male loski, ktore zaledwie po roku pobytu w morzu wrocily do rzeki, czyli tzw. grilse. Zszedlem w dol i pomoglem koledze wypuscic jego rybe, po czym doprowadzilem moja do brzegu i zrobilismy kilka szybkich fotek

    [attachment=187995:DSC_3147.jpg]
    W tym momencie najszczesliwszy czlowiek na swiecie

    [attachment=187996:DSC_3153.jpg]
    Rybka stracila pare lusek przedzierajac sie przez wodospady.

    Chwile po calej akcji, kiedy juz emocje opadly, Gordon chwile zadumal sie w swoim stylu i stwierdzil, ze tak piekne stworzenia bezwzglednie zasluguja na zwrocenie im wolnosci. Uznalismy, ze misja nad rzeka zostala wypelniona, a przyszedl czas na karkowke z grilla i sycylijski Shiraz.

    [attachment=187997:DSC_3159.jpg]
    Pieknie tu.[/size]
  8. lukomat
    Czesc! Mam a imie Lukasz i od dwoch tygodni jestem na przymusowym odwyku. Podobno jak sie o tym mowi otwarcie przy innych uzaleznionych, to pomoga. Historia mojej choroby jest dosc banalna. Wszystko zaczelo sie calkiem niewinnie. Nasladowalem ojca, jak kazde dziecko. Potem jako nastolatek zaczalem sam eksperymentowac, a od czasu gdy sie wyprowadzilem od rodzicow, nalog sie poglebil. Moment chwilowego opanowania przyszedl po zawarciu malzenstwa i zalozeniu rodziny. Ale wiadomo, dzieci szybko dorastaja i chca byc jak tatus, wiec znowu mialem wymowke.
    W czerwcu wpadlem w trzytygodniowy ciag. Nie to, zebym jakos mocno balowal, ale co dziennie po trochu. A to z rana wyrwalem sie, kiedy jeszcze cala rodzina smacznie chrapala w lozku, lub wieczorem kiedy kladli sie spac. No i oczywiscie w ciagu dnia, ale to juz na legalu, kiedy dzieci w szkole a zona w tak zwanej pracy. Przytrafilo mi sie tez kilka calodniowych maratonow ze zjazdem do bazy po ciemniaku, co ostatecznie rozsierdzilo moja pierwsza zone, bo nie nawidzi jak jezdze w takim stanie samochodem. Powiedziala, ze musze z tym skonczyc, bo zmarnuje sobie zycie i dzieciom zreszta tez.
    Pojechalismy na tygodniowe wakacje, zeby zmienic klimat, pooddychac innmy powietrzem , a przy okazji trzymac mnie z dala od pokus. Wiadomo, ze czego oczy nie widza, tego sercu nie zal.
    Po powrocie do domu, ledwo zdazylem zaaklimatyzowac sie do noramlnych dla mnie 60 do 65 stopni w skali Fahrenheita, a juz jechalem na lotnisko w celu wylotu w miejsce izolacji i ciezkich robot. Mam tydzien za soba, a w kalendarzu zostalo jeszcze trzynascie pol do skreslenia. Jakos dotrwam do konca, ale watpie zeby ten miesiac odwyku cos zmienil. Ba, jestem wrecz o tym przekony, ze 7 sierpnia, wczesnym rankiem, z pognieciona twarza od poduszki i polprzytomnym wzrokiem, wymkne sie cichaczem z domu. Z wedka pod pacha. Nad rzeke.
  9. lukomat
    Od dluzszego juz czasu zbieralem sie, zeby napisac na temat wedek muchowych typu switch. Wolny internet w pracy okazal sie wystarczajaca mobilizacja. Bez zbednego przeciagania przejde do sedna sprawy. Za slownikiem Google, [i]switch[/i] znaczy przelaczyc, zmienic, wychlostac (no, to ostatnie to chyba srednio nam pasuje do tematu). A zatem idea stojaca za stworzeniem wedki switchowej bylo wlasnie umozliwienie rzutow zarowno oburacz jak i jedna reka. Switch to nie jest oczywiscie odkrycie ostatniego sezonu ani dekady. Starsi starzem muszkarze zapewne mieli do czynienia z podobnymi wynalazkami w poprzednim wieku, ale jeszcze wtedy zapewne nie wiedzieli, ze to sie switch nazywa i kazdy musowo takowa wedke posiadac w swoim arsenale powinien.
    Mamy obecnie na rynku prawdziwy wysyp wedek, ale obawiam sie, ze olbrzymia wiekszosc to poprostu krotkie kije dwureczne, ktore do rzutow jednorecznych srednio sie nadaja. Oczywiscie na upartego mozna nawet pietnasto stopowa lusnia operowac jedna reka, ale to sztuka dla sztuki.

    [center]https://www.youtube.com/watch?v=XRUrSnfb7ws[/center]

    Biorac klasyfikacje wedek dwurecznych, w moim przekonaniu gorna granica dla switchowki jest #6, czyli okolo 7 ½ AFTM. Wszystko ponad to, jak juz wspomnialem, zaliczylbym do krotkiej speyowki.
    Moj switch w poprzednim wcieleniu byl jednoreczna siodemka z zielonego blanku blizej niezidentyfikowanego producenta i dlugosci calkowitej 11ft, z przeznaczeniem do jeziorowego lowienia pstragow na mokra muche. Dostalem ja w prezencie od mojego serdecznego kolegi. Scott zamowil ja u miejscowego rod buildera. Po jednym z wyjazdow, wedka zostala bezmyslnie zostawiona w mokrym pokrowcu w tubie. W krotkim czasie na korku i pokrowcu rozwinely sie rozne formy zycia i wlasciciel byl zmuszony odeslac wedke do naprawy. Wrocila z siostra blizniaczka, jako pozegnalny prezent dla stalego klienta warsztatu, ktory wkrotce zostal zamkniety. Siostra blizniaczka zostala u kumpla, a oryginal trafil do mnie. Udalo mi sie z ta wedka, jak staremu psu p…chac.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSCF0784s_zps83a35c4d.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSCF0784s_zps83a35c4d.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Stara fotka z wedka w oryginalnej wersjii[/center]

    Do mokrej i streamera kij jak znalazl, ale ze ja najbardziej lubie na suchara, to mordowalem sie przez miesiac lub dwa, kiedy wreszcie doszedlem do wniosku, ze jednak to za ciezki caliber do tej metody. Wedka trafila do szafy i tylko okazjonalnie zabieralem ja nad wode. Dopiero podczas wyjazdu na Alaske pokazala pazur zaliczajac kilka lososi, niestety w Szkocji dalej nie moglem dla niej znalezc zastosowania. I pewnie dalej by kisla w szafie, gdybym nie wpadl na szczwany pomysl przerobienia jej na switcha. Szybki telefon do Papy Brody i standardowa odpowiedz: Nie, nie da rady, to jest technicznie niewykonalne, czy ty myslisz ze ja nie mam nic lepszego do roboty, itd, itp… Nie odpuscilem i ostatecznie z wielka laska i niechecia tata podjal sie zadania. Przerobil dolnik, przesunal uchwyt kolowrotka, zmienil dwie dolne przelotki na wiekszej srednicy i bonusowo dorzucil bardzo elegancka skorzana tube. No i co, mozna bylo?

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2413_zpsf98f09a3.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2413_zpsf98f09a3.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Switch Custom Delux[/center]

    Z pudla “przydasie” wygrzebalem stara toporna Daiwe Lochmor #7/9 jako tymczasowe rozwiazanie, ktore zreszta pozniej okazalo sie dlugoterminowym. Umowilem sie z Mikiem Barrio na spotkanie nad woda podczas ktorego dobralem optymalna, jak mi sie wtedy wydawalo, linke, Barrio Switch #8. Nie wiem co mi do glowy strzelilo, zeby sparowac kij z tak ciezkim sznurem. Chyba za duzo linek przetestowalem tego dnia i wzialem nie ta co trzeba, o czym przekonalem sie po kilku dniach na Alasce. Na moje szczescie tata poratowal mnie Barrio SLX #8, do speyowania bylo niezle, znad glowy piczke za ciezko. Rybom jednak to nie przeszkadzalo i najpierw przetestowalo zestaw kilkadziesiat palii jeziorowych, a potem teczaki i lipienie, o czym pisalem w relacji z wyjazdu, wiec sie powtarzac nie bede. Barrio SLX #8 znowu miala byc rozwiazaniem tymczasowym, ale zycie pokazalo inaczej ;-)

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/_DSC1420_zps38fbdfc9.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/_DSC1420_zps38fbdfc9.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Alaskanska palia[/center]

    Po powrocie z wyprawy, wedka dostala wolne az do jesieni. Sezon na wszystkich wiekszych rzekach lososiowych w okolicy dobiegl konca. Do dyspozycji pozostal nikczemnych rozmiarow ciek wodny, 10 minut jazdy od mojego domu. W ogole to to rzeki lososiowej nie przypomina. Leniwie plynie sobie przez laki i pola i zagladam tam niechetnie, pomimo ze z tego wlasnie lowiska pochodzi moj najwiekszy jak do tej pory losos atlantycki. 93cm, z takiego siurka, ale na spinning, wiec powiedzmy, ze mam ambicje aby poprawic go mucha.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2323_zps53494ebf.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2323_zps53494ebf.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Junior walczy do zmierzchu[/center]

    Tak wiec bez wiekszego wyboru rzeczke odwiedzilem kilkukrotnie w pazdzierniku i listopadzie. Zeby utrudnic sobie zycie uparlem sie na muche, choc woda wybitnie nie muchowa jesli chodzi o lososie i najczesciej spotyka sie tam wedkarzy ze spinningiem lub, tfu tfu, robalem turlanym po dnie (w listopadzie na szczescie przepisy juz tej metody z piekla rodem nie dopuszczaja). Moj switch Castom Delux, znowu zazyl swierzego powietrza, porzucal znad glowy gdzie bylo wiecej miejsca za plecami, a gdy zaszla potrzeba to speyowal.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2402_zps66f6bfc8.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2402_zps66f6bfc8.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Ciezarna osiemdziesiatka ostroznie podebrana przez kolege[/center]

    Kilka ryb wyjal a jeszcze wiecej stracil, ale tu akurat wina obarczam pojedynczy bezzadziorowy hak. Prawdopodobnie w jednym przypadku wkradl sie tez blad operatora. Ale na to akurat nie ma swiadkow, a jesli sie znajda to odwiedzi ich seryjny samobojca.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2300_zps04d2a700.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2300_zps04d2a700.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Bankowka[/center]

    Ryba zamykajaca sezon 2013 byla srebrna torpeda z 15 listopada, z drogi do samochodu, z ostatniego poolu i ostatniego daje slowo rzutu. Klasyk! Podziekowalem Stworcy, zwinalem sprzet i z usmiechem od ucha do ucha rozpoczalem lososiowy post.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2420_zps3ad25501.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2420_zps3ad25501.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Listopadowe srebro[/center]
  10. lukomat
    Fajny film wczoraj widzialem. Momenty tez byly. Zona mowi, ze takie filmy o tematyce okolo wedkarskiej moze czesciej ogladac. “Kiss the water” to historia Megan Boyd, najslynniejszej flytier’ki (przepraszam za wyrazenie, ale kretaczka much brzmi chyba jeszcze gorzej), opowiedziana przez jej znajomych. Megan wieksza czesc swojego zycia spedzial w malym miasteczku na polnocy Szkocji, Brora, przez ktore przeplywa rzeka o tej samej nazwie. Jej ojciec pracowal jako ghillie i sila rzeczy dziewczyna juz od najmlodszych lat obcowala z wedkarstwem. Jednak nie samo lowienie ryb ja interesowalo, ale krecenie much lososiowych.

    [center][img]http://p1.la-img.com/439/19890/6790479_2_l.jpg[/img][/center]
    [center]Megan w pracy[/center]

    Bohaterka filmu zawsze byla troche “ekscentryczna”. Chodzila ubrana jak facet, na zabawach podczas szkockich tancow wybierala role mezczyzny, zyla sama w domu bez elektrycznosci, niebezpiecznie prowadzila samochod, kumplowala sie z ksieciem Karolem, nie mogla sie pogodzic z faktem, ze produkowala amunicje do usmiercania ryb, ale jej pasja do much byla silniejsza.

    [center][img]http://i.telegraph.co.uk/multimedia/archive/02592/prince-charles-fis_2592304b.jpg[/img][/center]
    [center]Prince Charles zamawial muchy tylko u Megan[/center]

    Podobno jej muchy byly niesamowicie skuteczne i ludzie z calego swiata zabijali sie, zeby je dostac. Traktowala jednak wszystkich klientow rowno i nawet ksiaze Karol musial odczekac w kolejce na realizacje swojego zamowienia. Podobno ich przyjazn miala tez watek milosny, ale tego do konca sie nie dowiemy.
    Ciekawym zabiegiem artystycznym jest wstawienie do filmu krotkich animacji z recznie malowanych obrazow. Calosci dopelnia przyjemna muzyka i kadry znad rzeki z wczesniej wspomnianymi momentami wedkarzy w akcji.

    [center][img]http://projecthealingwaters.ca/wp-content/uploads/2014/03/Megan-Boyd-Framed-Flies-1930.jpg[/img][/center]
    [center]Muchy Megan Boyd[/center]

    Niestety ta historia jest bez happy endu. Nastapila era much z siersci, a klasyczne materialy byly trudno dostepne. Megan odmowila krecenia futrzakow, bo uwazala, ze to nic nie ma wspolnego ze sztuka. W dodatku powoli utracila wzrok i wkrotce odeszla z tego swiata.
    80 minut minelo nie wiem kiedy, nawet zapomnialem dopelnic szklo w trakcie projekcji, co mi sie nie zdarza. Lepszej rekomendacji wystawiac chyba nie trzeba.

    [center]https://www.youtube.com/watch?v=5hhmGqEXhRo[/center]
  11. lukomat
    Mamy kwiecien, czyli przyszedl czas na pstragi. Pogoda nie rozpieszcza, ale pomimo deszczu i wiatru muchy zaczely sie roic. W piatek zalapalem sie na rojke march brown i kilka ryb udalo sie skusic na sucharka. W sobote zabralem chlopcow nad Don. Najpier pstragi lykaly blue dun, a pozniej przestawily sie na march brown.
    Ja staralem sie lapac, a chlopcy grasowali na brzegu, podbierali, wypuszczali, necili ryby kamieniami i przeprowadzili "oblezenia Malborka", co utrudnialo mi zadanie. Nie wzialem aparatu, bo zakladalem, ze sukcesem bedzie jesli wyprawe zakonczymy bez kapieli o rybach nie mowiac. Wiekszosc pstragow nie przekroczyla 40cm, poza jednym wyjatkiem. Na oko piecdziesiatak. Sezon uwazam za otwarty :D

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/20140405_140329_zpsa0698068.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/20140405_140329_zpsa0698068.jpg[/img][/url]
  12. lukomat
    Podczas kolejnych dwoch wizyt mielismy do dyspozycji caly Altyre. Niegdy wczesniej nie lapalem na gorny odcinku, wiec postanowilem poswiecic wiekszosc czasu na niego. Ian niestety nie mogl z nami lowic, ale udalo mu sie zorganizowac chwile, zeby pokazac nam wode i najlepsze miejsca. Jego wiedza jest bezcenna, dzieki czemu nie musialem szukac ryby. Ponad godzine trwal spacer wzdluz rzeki, ale pozniej oblawialem tylko produktywne miejsca.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2824_zps240b619e.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2824_zps240b619e.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Widok z chatki wedkarskiej[/center]

    Gorny odcinek jest nieco bardziej wymagajacy, wiele miejsc wymaga brodzenia lub rzutow z wysokiego brzegu, wiec Maksio mial ciezka przeprawe, ale jakos dotrwal do przerwy na kanapki i herbate.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2830_zps6b253b84.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2830_zps6b253b84.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Chatka wedkarska[/center]

    Poranna sesja nie przyniosla zbyt wielu wynikow. Poza jednym keltem, ktory rozstal sie z mucha zanim zdazylem przekazac wedke synowi, nic sie nie dzialo. Po przerwie przeszlismy na najwyzszy pool.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2876_zps9526d17c.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2876_zps9526d17c.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Fotel dla strudzonych wedkarzy[/center]

    Soldiers Hole, bo o nim mowa, to calkiem niepozorny dolek ponizej wyspy. Ian pokazal wczesniej, ze lososie zatrzymuja sie w zaglebieniu pod przeciwnym brzegiem. Poniewaz szybki nurt jest po naszej stronie, to zeby dobrze zaprezentowac muche trzeba przejsc na wyspe, a nastepnie ustawic sie w srodku rzeki na wyplyceniu, ktore jest przedluzeniem wyspy. Z brzegu oczywiscie tego wszystkiego nie widac co jest ukryte pod lustrem wody.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2878_zps3060ab1d.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2878_zps3060ab1d.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Ryba stala jakies 4cm powyzej prawego dolnego rogu zdjecia[/center]

    Ian nigdy wczesniej nie zlapal w tym miejscu kelta. Jak cos bierze to zawsze jest to springer. Kiedy juz sie odpowiednio ustawilem dotarlo do mnie, ze ”dolek” faktycznie ma 4 metry glebokosci i warto uwazac gdzie sie stawia nogi! Ryba lyknela muche dokladnie w miejscu wczesniej wskazanym, co nie bylo dla mnie zaskoczeniem, ale dlaczego spadla to do konca nie wiem. Wina obarczam pojedyncze haki, ktore stosuje od poczatku tego sezonu. Jak tak dalej pojdzie to chyba, zlamie zelazna zasade i zaczne zacinac albo wroce do podwojnych kotwiczek.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2864_zps2e2f2f94.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2864_zps2e2f2f94.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Piekne miejsce, ale puste[/center]

    Poznym popoludniem zaczelo padac, skonczyla sie herbata, kanapki i chrupki. Czas bylo wracac do domu.
    Nad rzeka bylem ponownie po 3 dniach. Poziom wody szybko sie podnosil po nocnych opadach. Na domiar zlego wial silny wiatr, ale tego dnia wlasnie Glyn, moj serdeczny kolega, konczyl piecdziesiatke. Nie ma lepszego sposobu na obchodzenie okraglej rocznicy jak wypad z kumplami na ryby.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2888_zpseb710f96.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2888_zpseb710f96.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Glyn walczy z wiatrem[/center]

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2889_zps61aa6fd5.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2889_zps61aa6fd5.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Dobrze, ze sie nie zakolczykowal[/center]

    Po kilku delikatnych braniach w koncu to na co czekalismy. Solenizantowi wzial srebrniak, do szczescia brakowalo naprawde nie wiele...

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2896_zpsf8c8b77b.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2896_zpsf8c8b77b.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Juz byl w ogrodku, juz wital sie z gaska[/center]

    Lowilismy do pozna i choc woda byla coraz wyzsza, to jednak nadzieja za zlapanie springera nie pozwalala sie poddac.
    Tydzien pozniej oddbylem ostatnia lutowa wycieczke nad Findhorn. Warunki byly wprost idealne. Opadajaca czysta woda, delikatny wiaterek, cieplo, dobre swiatlo, nic tylko zlapac srebrniaka i cyknac zdjecie. Ale tak to bywa z losisiami, ze biora wtedy kiedy im sie zechce. A jednemu sie zechcialo nastepnego dnia, a dostal go David, na klasyczna lososiowa muche, Willie Gunn. 12lb sztaba srebra.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC06820_zpsffe11f1a.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC06820_zpsffe11f1a.jpg[/img][/url][/center]
    [center]David i pierwszy srebrniak sezonu 2014 na Altyre[/center]
  13. lukomat
    W zeszlym roku na lamach Sztuki Lowienia opisalem kilka wizyt z przelomu marca i kwietnia na przeuroczej szkockiej rzece, Findhorn, na odcinku Altyre. W tym roku mialem okazje spedzic cztery dni w lutym na tym samym lowisku.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2597_zpsc491b88d.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2597_zpsc491b88d.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Ian, gospodarz lowiska Altyre[/center]

    Otwarcie sezonu nastapilo 11 lutego i zgodnie ze szkocka tradycja ochrzcilismy rzeke single malt, ale zamiast wylewac cenny trunek do wody cala zawartosc szklanek poszla w nasze gardla. Nie bedac wielkim fanem whisky musze przyznac, ze Balvenie dala sie przelknac w miare bezbolesnie. Po czym Ian, Leslie i ja chwycilismy za dwureczne kije i oddalismy pierwsze rzuty.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2625_zpse020efe2.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2625_zpse020efe2.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Leslie holuje[/center]

    Zima w tym roku zawitala tylko w gorach, ku uciesze narciazy, natomiast reszta kraju praktycznie nie uswiadczyla ani sniegu ani mrozu. Temperatura wody w rzekach w lutym byla wyzszaniz normalnie o tej porze roku, dzieki czemu wszyscy liczyli, ze wiosenny ciag lososia na Findhorn nastapi wczesniej niz zwykle. Niestety tak sie nie stalo. Jedynie keltow bylo zdecydowanie mniej (zreszta i dobrze), a te ktore sie jeszcze ostaly w rzece zdarzyly w duzej mierze zmienic garnitur z godowego na morski.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2681_zps59773d92.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2681_zps59773d92.jpg[/img][/url][/center]
    [center]St. John’s Pool[/center]

    Jak zwykle duzo czasu spedzilismy na rozmowach o sprzecie. Sw. Mikolaj byl laskawy dla kazdego. Ian dostal piekny kolowrotek.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2678_zps117b0711.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2678_zps117b0711.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Hardy Perfect[/center]

    Leslie nowy kij LTS X1 13'6" #9 (bardzo podobny do Loop Cross1, ale to chyba nie powinno dziwic), a ja zestaw Loopa, wedka i kolowrotek.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2636_zps6db2bd4d.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2636_zps6db2bd4d.jpg[/img][/url][/center]
    [center]LTS w akcji[/center]

    Kolejny dzien spedzilem w towarzystwie ”starszego zbika”. Takie rodzinne wyprawy naleza do najprzyjemniejszych chwil. Sw. Mikolaj Wedkarski pamietal o chlopcach i obaj dostali spodniobuty, ktore juz okazaly sie hitem sezonu.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2687_zpsc188f4ff.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2687_zpsc188f4ff.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Maks przy chatce na dolnym odcinku Altyre[/center]

    Mlody adept wedkarstwa muchowego zapomnial jak wykonywac rzuty speyowe i troche czasu minelo zanim zalapal o co chodzi.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2791_zpsb932f357.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2791_zpsb932f357.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Back on track[/center]

    Po ciezkiej pracy przyszedl wyczekiwany moment cieplego posilku w plenerze. Zgodnie z obietnica byla polska kielbasa, no i boczek oczywiscie. Szef kuchni wybral opcje very, very, very well done, czyli na brazowo-chrupko z wegielnym akcentem delikatnie pieszczacym podniebienie.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2711_zps2f460de8.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2711_zps2f460de8.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Prawie gotowe[/center]

    Z informacji technicznych dla sprzeto-maniakow, Maks lapal opisanym juz wczesniej kijem Greys GRXi 11’6” #6, kolowrotek SKB Overdrive #7/9 z glowica Airflo Skagit Switch 480gr i 5’ szybko tonacym przyponem (5 cali na sekunde). A moja nowa zabawka, to Loop Blueline 11’6” #7, Loop Evotec #7/9, Airflo Skagit Switch 510gr z cala gama przyponow 10 do 12.5’ T-14 (10 cali na sekunde).

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2713_zps999e91de.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2713_zps999e91de.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Nasze zestawy[/center]

    Dawno tak sie nie zlozylo, zeby ktos sie pofatygowal zrobic mi zdjecia nad woda. Maks zglosil sie na ochotnika i obiecal, ze nie bedzie wchodzic do wody z aparatem.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2720_zps0c4fb4a4.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2720_zps0c4fb4a4.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Wedka, ktora sama rzuca[/center]

    Nawet cos sie zechcialo uwiesic i pierszy odjazd napawal optymizmem, ale skonczylo sie jak z poprzednikami, czyli znowu kelt.

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2804_zps7c7968d3.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2804_zps7c7968d3.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Do brzegu w 3 minuty[/center]

    Nie mniej jednak synek byl zadowolony, bo mogl wypuscic rybe, ktora zapewne na poczatku swojej wedrowki na tarlo, wazyla kolo 8kg. Nic to, nastepnym razem bedzie srebrniak

    [center][url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2821_zpsfcab0a46.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2821_zpsfcab0a46.jpg[/img][/url][/center]
    [center]Wiosna panie sierzancie[/center]

    CDN
  14. lukomat
    Minely rowno dwa miesiace od mojej ostatniej wizyty nad lososiowa woda. Czas nie wiadomo kiedy minal i mamy kolejny sezon. Pierwsza rzeka w Szkocji, ktora odkrywa swoje skarby przed wedkarzami to Helmsdale. 11 stycznia dokonano oficjalnego otwarcia przez wlanie szklanki whisky do rzeki, a juz 10 minut pozniej na brzegu wyladowal pierwszy srebrniak. Szczesliwy lowca dostal w nagrode dwureczne wedzisko Loop Cross S1 i kolowrotek Loop Evotec do pary oraz butelke single malt, a jakze.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2509_zps5c68b94a.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2509_zps5c68b94a.jpg[/img][/url]

    Rzeka jest otwarta dla wszystkich muszkarzy przez tydzien. Potem pozostaje tylko przyujsciowy kawalek, a na reszte wody jest 12 cholernie drogich wejsciowek dziennie. Ja mialem okazje pochodzic, pocmokac i porzucac wczoraj. Trzy i pol godziny jazdy na polnoc. Zimno, porywisty wiatr z deszczem. Przybierajaca woda. Idealne warunki na niezlapanie ryby.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2517_zpsb733e357.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2517_zpsb733e357.jpg[/img][/url]

    Skorzystalem zatem z okazji i... nie zlapalem. Zreszta nie ja jeden. A scislej mowiac to nikt nie zlapal, nie liczac kilku keltow, ktore zabawily w rzece troche dluzej i pomimo cieplej zimy nie zdazyly jeszcze splynac.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2533_zps4bd5b119.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2533_zps4bd5b119.jpg[/img][/url]

    Ale poczatek byl obiecujacy, bo z samego rana dyskretnie splawil sie przede mna srebrniaczek. Albo przynajmniej mi sie wydawalo, ze to byl springer.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2535_zpsb58a7559.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2535_zpsb58a7559.jpg[/img][/url]

    W drodze powrotnej wraz z kolegami zajechalismy na "fish & chips" i to byl najblizszy kontakt z ryba jaki zaliczylismy tego dnia.
  15. lukomat
    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_6942-3-ryba_zpseb095cd0.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_6942-3-ryba_zpseb095cd0.jpg[/img][/url]
  16. lukomat
    Dzieki Bogu wedkarska edukacja moich chlopakow przebiega zgodnie z planem. Etap spinningu powoli za nami. Maksio poprosil o dwureczna muchowke na 7 urodziny (taka jak ma tata, na lososie). Zrobilem maly przeglad internetu, poczytalem opinie i zamowilem Greys GRXi 10'6" #6, a do kompletu najmniejszy kolowrotek z serii SKB Overdrive. Pierwsza linke jaka nawinelismy to Barrio Switch 7/8 (klasa wedki jest delikatnie niedoszacowana) i poszlismy testowac na rzeke.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2231_zps0db6bbd7.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2231_zps0db6bbd7.jpg[/img][/url]

    Oczywiscie Benio tez chcial taka wedke, wiec musialem oddac mu mojego Culta.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2172_zpsdad7d3f2.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2172_zpsdad7d3f2.jpg[/img][/url]

    W oka mgnieniu Benio opracowal nowa technike, Snap-Z.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2216_zpsc9a257d6.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2216_zpsc9a257d6.jpg[/img][/url]

    Barrio Switch, to calkiem przyjemna linka, ale okazala sie jedna troche z dluga dla Maksa. Pomimo, ze chlopak sie staral, to mucha ciagle ladowala "pod nogami", linka sie platala i obawialem sie, ze przygoda z DH szybko dobiegnie konca, ale minal miesiac i walka trwala dalej.

    [url="http://s260.photobucket.com/user/lukomat/media/DSC_2351_zps1231c220.jpg.html"][img]http://i260.photobucket.com/albums/ii2/lukomat/DSC_2351_zps1231c220.jpg[/img][/url]

    Zachodzilem w glowe jak mu pomoc i nagle: Eureka! Po co ma sie chlopak katowac, skoro mozemy sprobowac ze skagitem. OK, byl koniec pazdziernika, ale lepiej pozno niz wcale. 20lb running, 475gr Rio Skagit Short, 5ft tonacy polyleader i co za odmiana. Pol godziny wystarczylo, aby opanowal rzuty. Skagit jest dziecinnie prosty :)

    [video=youtube;K22mim2CW1Q]http://www.youtube.com/watch?v=K22mim2CW1Q[/video]
  17. lukomat
    Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy... Test, test, test... OK, chyba wszystko dziala B) Witam na moim blogu. Zgodnie z regulaminem nie bede tutaj pisal o orientacjach seksualnych itp... Postaram sie skupic na rybach, glownie lososiowatych na muche, bo to ostatnimi czasy stanowi 99% mojego wedkarstwa. Z gory przepraszam za brak polskich znakow.
    Wodom czesc!
×
×
  • Create New...