od lutego łowię pstrągi, potem koło kwietnia trochę kleni i jazi, jak znudzę się błotnymi rybami są bolenie jednak nigdy nie zapominam o pstrągach, potem z rzek na jeziora i okonie, szczupaki i kiedy skończą się pstrągi uwielbiam łowić sandacze..ten magiczny...pstryk...nie zapomniany i śniący się po nocach. Tak czasami dla rozrywki by trochę by się odchamić łowię na muchę, czy też nimfę pstrągi i lipienie. Jednak największym sentymentem darze sumy które łowię raczej jako przyłów przy Wiślanych sandaczach ..ale ta moc...nic jej nie dorówna...