Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
Sign in to follow this  
Hansolo

Tani sprzet/drogi sprzet, sloma z butow, czarne gumy, czapki z daszkiem itd itp...

Recommended Posts

CCC- cena -czyni-cuda i obawiam się że wielu ma w tyłku że to dobre kije. Czasem "nietaktem" jest pokazać się w " towarzystwie" z dobrym, lecz relatywnie tanim sprzętem. Niestety. :(

Share this post


Link to post
Share on other sites

CCC- cena -czyni-cuda i obawiam się że wielu ma w tyłku że to dobre kije. Czasem "nietaktem" jest pokazać się w " towarzystwie" z dobrym, lecz relatywnie tanim sprzętem. Niestety. :(

 

Acha, a więc trzeba się "wylegitymować" z konsumpcji? Wow :blink:

 

A skoro "Wyspiarze" używają wg Ziemowita tak dużo wędek DH Greys i Shakespeare, to znaczy, że Polacy mają jakiś problem. I z tego co czytałem to ciągnie się to już kilkuset lat. Lansowana przez szlachtę moda na porcelanę z Włoch, strzelbę z Austrii, perfumy z Francji i nóż ze Szwecji jest notowana w literaturze od dawna. I od dawna Polacy płacą za wysoko-przetworzone produkty "zachodu" swoją ziemią lub pracą.

 

I tak jest do dziś. Jak komuś braknie do Sage, to na zmywak na wyspy, żeby się raz w roku na OS-ie pokazać.

 

Kiedyś widziałem reklamę czterogwiazdkowego hotelu w Niemczech, gdzie w zakładce "łowisko pstrągowe" na górskiej rzece, pozował do zdjęcia starszy pan, z wyglądu niemiecki arystokrata... w gumowych woderach (takie jakby niemieckie Lemigo). U nas reklama zajazdu "rigips moim przyjacielem" odbywa się z Loopem w ręku i Visionami na pupie, a do zdjęcia pozuje glazurnik lub hutnik, mieszczanin z drugiego pokolenia, herbu Zielona Pietruszka.

 

Tak to już jest, że "elita" oderwana w sensie historycznym stosunkowo niedawno od pługa, ma tendencję do życia na pokaz i na wysoki połysk. Nazywam to zjawisko "słomą z Simmsów".

 

Nie pisałbym o tym, tylko jest to naprawdę zakała polskiego wędkarstwa, a w szczególności muchowego. Uznane autorytety muchy z uwagi na fakt, że często "żyją z muchy",  wytwarzają kulturowe pole informacyjne na "wysoki połysk" i przy okazji zniechęcają młodych adeptów muchy do startu, gdzie spokojnie można zacząć np. z omawianą Sigmą, kapkami koguta indyjskiego, a nade wszystko nauczyć się łowić.

 

W porównaniu z wędkami kompozytowymi z lat '70 (choć mam do nich osobisty sentyment), taka Sigma to jest poezja łowienia. Bardzo bym chciał, żeby podczas mojej młodości był na rynku kijek klasy #4 o długości 8 stóp o fajnej akcji, w czteroskładzie i tubie kordurowej.

 

Wędkarstwo muchowe nie wystartuje w Polsce z tym połyskiem lansowanym przez posiadaczy Sage. Biorąc pod uwagę realną siłę nabywczą ludzi, należy się spodziewać dalszego "oderwania od rzeczywistości" i dalszych mrzonek o "Szwecji w Polsce", pieniądzach z turystyki wędkarskiej od jednego procenta wędkarzy itp. itd. W Polsce należy lansować wędkarstwo muchowe w gumowych spodniobutach, z tanim sprzętem - tak, żeby młodzi adepci muchy, się nie wystraszyli, że to jest takie drogie. Jak na razie mamy dosłownie puste wody, bez bazy klientów, opiekunów, pasjonatów łowienia i ochrony ryb. A bez tej bazy, ryby łososiowate i lipienie będą występować tylko wyspowo, stosownie do tej mizernej i nieprzemyślanej "strategii promocji wędkarstwa muchowego", wyssanej z palca.

 

Sorry za oftop, ale tą kulturę lansowaną przez "muchowy hardcore" należy po prostu zniszczyć ogniem i siarką. Szkółki muchowe dla młodzieży, mają się opierać właśnie o Sigmę i Agility, a nie o kije za tysiaka.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mam nadzieję że zrozumiałeś mnie Krzychu , a szczególnie słowo NIESTETY. Nie chciałem dosłownie napisać co o tym myślę bo rozdziobanym przez kruki i wrony nie zamierzam być.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Może nie zauważyliście, ale początkującym często poleca się kije Kongera, Dragona, nawet Agility od Szekspira, a jeszcze niedawno Ron Thompsona.

Czy to kije za grube tysiące??

Nie zauważyliście że wielu którzy zaczynają, z góry określają że chcą na kij wydać około tysiąca??

Dostają poradę jakiej oczekują, czyli kij w takich pieniądzach, a często doradzane są kije tańsze lub droższe ale z drugiej ręki i mieszczące się w budżecie.

Nikt nikogo nie potępia za tanie kije czy kołowrotki - jest raczej odwrotnie, a już w przypadkach takich jak tego offtopa to jakaś fobia chyba i alergia na cokolowiek droższego od Cantary.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Radosław,

Myślę, że jest na to prosty sposób. Załóżmy na pupę gumowe spodniobuty i zalejmy Jerka zdjęciami i filmami.

 

P.S. Paweł, w merytorycznym poście Ziemowita, było wyraźne zdziwienie Kolegi na temat stosunkowo małego użycia kijów Shakespeare w Polsce. Czy nie można do tego nawiązać w dwóch postach? Jakie jest inne tego podłoże, jeśli nie kulturowe?

 

A poza tym nieprzyjemne zachowania nad wodą w stylu drwienia z innych Kolegów, są wiochą, którą trzeba tępić, tak żeby ci drwiący się tego wstydzili.

 

Tyle o kulturze, a może raczej "kulturze" w nawiązaniu do wędek Shakespeare. Wróćmy do Sigmy.

 

 

Ziemowit, czy nie obiecywałeś kiedyś jakiejś fotki z profilu podczas ugięcia? Znam tylko Agility Rise... możesz pstryknąć jakąś fotkę na tle ściany pod obciążeniem?

Edited by Krzysiek Dmyszewicz

Share this post


Link to post
Share on other sites

Krzychu dajemy sobie siana. Załóżmy wątek " kij do suchej do tysiaka " i zobaczymy jak licytacja niczym w WOŚP dobije do tysiaka ale dolców. Koniec pozdrawiam, a szekspira #3 kupię wiosną , niech czeka za szafą, aż latorośl dorośnie :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

(...)

 

P.S. Paweł, w merytorycznym poście Ziemowita, było wyraźne zdziwienie Kolegi na temat stosunkowo małego użycia kijów Shakespeare w Polsce. Czy nie można do tego nawiązać w dwóch postach? Jakie jest inne tego podłoże, jeśli nie kulturowe?

 

A poza tym nieprzyjemne zachowania nad wodą w stylu drwienia z innych Kolegów, są wiochą, którą trzeba tępić, tak żeby ci drwiący się tego wstydzili.

(...)

A wiesz że ze mnie nikt się nie śmieje, że biegam w 14letnich gaciach z Decathlonu, ani że łowię kijami do których blanki kupiłem za 25 dolców na Ebayu??

Nikomu nie przeszkadza mój stary Tajmień SL#3 wart teraz pewnie z 50pln.

Tyle że ja nikomu nie wypominam Sage'a, Winstona, czy Simsów.

Stać go?? Pasuje mu?? to niech łowi.

Nawet doradzę mu kolejny jeśli spyta o poradę, bo trochę tego przerzuciłem i porównywałem akcję, zachowanie kija przy rzutach i holu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Marian, bo wędkarstwo to jest takie zajęcie które bardzo szybko uczy sprzętowej pokory.  Wystarczy se raz zażartować z kolegi a okrutny los szybko wyrówna rachunek na łowisku :) I na to nie ma mocnych  :) 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dwa byty od dziecka wypaczone przez dużo/tanio/tesco albo ckliwą sofistykę Naomi Klein - notabene sponsorowaną przez Walmart,  są świetnymi przykładami intelektualnych możliwości sieciowego proletariatu. Podatność na marketingową socjotechnikę jest tu  oczywista, a nawet w porywach osiąga fazę groteskowej socjopatii - np takim przykładem jest wmawianie niezorientowanym czegoś co zwie się Cantara. :)

 

Ten kto wie co jest niedrogie i dobre,  kupuje zgodnie z głową,  nieubłaganą logiką oraz na lata ; niereklamowanego Winstona, Sage, StC, Loomis'a, Scott'a etc .. nie pompując globalnego marketu, ani nie powodując się małostkowymi ograniczeniami. Nie oglądając się na infantylne słowotoki tutejszych naganiaczy do tesco. Mało kumatych naganiaczy.. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dwa byty od dziecka wypaczone przez dużo/tanio/tesco albo ckliwą sofistykę Naomi Klein - notabene sponsorowaną przez Walmart,  są świetnymi przykładami intelektualnych możliwości sieciowego proletariatu. Podatność na marketingową socjotechnikę jest tu  oczywista, a nawet w porywach osiąga fazę groteskowej socjopatii - np takim przykładem jest wmawianie niezorientowanym czegoś co zwie się Cantara. :)

 

Ten kto wie co jest niedrogie i dobre,  kupuje zgodnie z głową,  nieubłaganą logiką oraz na lata ; niereklamowanego Winstona, Sage, StC, Loomis'a, Scott'a etc .. nie pompując globalnego marketu, ani nie powodując się małostkowymi ograniczeniami. Nie oglądając się na infantylne słowotoki tutejszych naganiaczy do tesco. Mało kumatych naganiaczy.. :)

Ależ to słabiutkie, ale cały czas na znanym forumowiczom  poziomie.  Tak zwane mało kumate naganianie postów.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ten kto wie co jest niedrogie i dobre,  kupuje zgodnie z głową,  nieubłaganą logiką oraz na lata ; niereklamowanego Winstona, Sage, StC, Loomis'a, Scott'a etc .. nie pompując globalnego marketu, ani nie powodując się małostkowymi ograniczeniami. Nie oglądając się na infantylne słowotoki tutejszych naganiaczy do tesco. Mało kumatych naganiaczy.. :)

 

Myślisz, że akcja wędki jest wędkarzowi obojętna? Że jak mu leży full flex to sobie kupi tip flex tylko po to, żeby było markowe? Niech te firmy, które wymieniłeś przestaną produkować teletubisiową akcję, to porozmawiamy.

 

A poza tym. Imadło za 12 zł używałem 12 lat, kolegom drogie niszczyły się w krótszym czasie. Linkę Cortland Fairplay używałem wiele lat i nie mogłem jej dobić. Ludzie niszczyli Lazery i 444 w krótszym czasie. I gdzie tu ta Twoja logika? Zakładasz coś z góry i rzeczywistość ma się dopasować do Twojej ignorancji?

 

Gdybyś oglądał film na YT "Spisek żarówkowy" wiedziałbyś, że również uznane marki przechodzą na produkcje towarów o obniżonym czasie używalności. Pogadaj z siwymi taksówkarzami, powiedzą Ci o Mercedesach z lat 80 i o tych współczesnych "okularach", porusz tylko temat rdzewienia... O ciuszkach z ZARY i H&M produkowanych w Bangladeszu przez niepełnoletnie dzieci nie wspomnę. A podarte w pył śpiochy Simms G3 lub G4 (nie pamietam), które pokazał Bogos na flyfishing.pl to już w ogóle szczyt szczytów...

Edited by Krzysiek Dmyszewicz

Share this post


Link to post
Share on other sites
(...) Załóżmy na pupę gumowe spodniobuty i zalejmy Jerka zdjęciami i filmami.

 

(...)

 

Czy miałeś kiedykolwiek śpiochy/spodniobuty z membrany, tzw. "oddychacze"? Ja regularnie używam zarówno "gumowych" (PCV), neoprenów i "oddychaczy". Każdy z tych materiałów ma swoje zalety które w sposób świadomy staram wykorzystywać zarówno w pracy jak i prywatnie. Ale do celów wyłącznie wędkarskich (rekreacja), jeśli chodzi o zapewnienie komfortu podczas rzecznych wędrówek, żadna guma nie ma startu do nawet najtańszych śpiochów z membraną. W czasach kiedy można "oddychacze" kupić poniżej 100$ + buty "trekkingowe" z Decathl-a za 70 pln nie jest ot żadną oznaką snobizmu tylko wyłącznie pragmatycznym podejściem do naszego hobby. Ja nie jeżdżę na ryby z wędką za kare, bo muszę. Ma to być dla mnie przyjemność i mam się czuć na rybach komfortowo, a "guma" w większości sytuacji tego nie zapewnia...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Myślisz, że akcja wędki jest wędkarzowi obojętna? Że jak mu leży full flex to sobie kupi tip flex tylko po to, żeby było markowe? Niech te firmy, które wymieniłeś przestaną produkować teletubisiową akcję, to porozmawiamy.

 

(...)

 

Akcja/ugięcie kija jest parametrem który każdy odbiera subiektywnie, jednemu pasuje taka, drugiemu inna.. to nie podlega dyskusji. Ale obiektywna prawda jest taka że wędki droższe są najczęściej wykonane z lepszych lub nowocześniejszych materiałów, lepiej wykończone i na lepszych komponentach, a przede wszystkim mają dużo lepsze warunki gwarancji (bezwarunkowe, dożywotnie). Są to kije na lata... A w przypadku Shakespeare, mimo że to bardzo fajna wędka jesteś po upływie rękojmi sprzedawcy generalnie na lodzie, przelotki się przetrą, korek się rozpadnie, a blank strzeli uderzony o gałąź i jesteś w czarnej dupie, bez wędki. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

To idźmy Hi Tower przez jeżyny na "moich" rzekach, ty w oddychaczach, ja w Prosie lub Stomilu - porozmawiamy o żywotności. EOT.

Przeczytaj ze zrozumieniem jeszcze raz to co napisałem. Żywotność jest tylko jednym z parametrów. A ja nie mam ciśnienia żeby pchać się w każde krzaki. Niech ryby mają też miejsca tylko dla siebie...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Panowie już starczy boksowania. Wspólnie odpowiedzcie mi na banalne pytanie. Co ma w sobie lepszego czapeczka z daszkiem z napisem Vision, Simms, Hardy / nie ma mowy o gratisie do zamówienia, materiale promocyjnym za free /  za około 100-120 zł . od czapeczki z Decatlonu za 40 zł ?  Bo tak się jakoś składa, że te napisy jako pierwsze niczym spławiki z trawy wystają. Może coś jest w nich takiego niesamowitego że przyjdzie zakupić ? Dla jasności wolę typowo wojskowe nakrycia łysiny.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Spodobał mi się post #6 Krzyśka Dmyszewicza, zatem coś dodatkowo skrobnę od siebie. Sorry, nieco nie na wiodący temat, za co, mam nadzieję, wystarczy słowna ekspiacja.

Krzysiek wybornie ocenił współczesną "arystokrację". Mam z takimi do czynienia na co dzień, z racji wykonywanego zawodu. Bardziej to by się nadawało do kawiarnianego "jerkbait się śmieje". Nowobogaccy, którzy dochód uzyskali ze sprzedaży spadkowych pól rolnych pod  Krakowem, za które to pola ich dziadkowie rżnęli się kosami i rąbali siekierami w sąsiedzkich sprzeczkach, dzisiaj okazały się atrakcyjnymi terenami budowlanymi.

Natomiast zauważyłem, że Krzysiek nie lubi, delikatnie mówiąc, drogiego sprzętu. Niesłusznie.

Są ludzie, którzy mają bardzo przyzwoite dochody, zarabiają sporo pieniędzy. Ale przecież zasadniczą przyjemność z posiadania tychże jest ich wydawanie, nieprawdaż? Zatem niech sobie kupują wędki po trzy tysiące i kołowrotki w podobnej cenie. Dzięki temu zarobi importer, hurtownik, sklepikarz i za zarobioną forsę kupi dzieciakowi, damy na to, trampki. Ergo: kupowanie drogich przyborów ma oddźwięk jak najbardziej społecznie pozytywny.

 

Osobnym zagadnieniem jest wartość wędek w cenie mocno czterocyfrowej, wartość nie wyrażona w liczbach bezwzględnych, lecz wartość użytkowa.

Jasne jest, ze grafitowa rurka z ozdobnikami nie powinna kosztować więcej, niż, powiedzmy, 200 złotych. A kosztuje, i ludzie kupują.

Dlaczego? Bo ich na to stać, i nie mamy prawa mieć o to pretensji, niech każdy wydaje swoje pieniądze w sposób, jaki uważa za stosowny.

Nowoczesne wędziska są wykonywane w tanich technologiach, z tanich materiałów, doprawdy nic skomplikowanego.

Trochę na ten temat wiem, mam syna, naukowca, dość mocno siedzącego we współczesnej inżynierii materiałowej, więc dysponuję informacjami na bieżąco.

Dotyczy to także kołowrotków. Proste urządzenie, nie pracujące w warunkach wysokich obrotów, nie wytwarzające w przekładni dużych ilości ciepła.

Zresztą, wystarczy porównać z jakąś wiertarką ze średniej półki: silnik elektryczny, mechanizm o niebo bardziej precyzyjny niż w najdroższym kołowrotku, wykonana z bardziej wytrzymałych materiałów. A ceny, powiedzmy, podobne. Absurd? Nie. Jest klient, jest sprzedaż. Tak ma być.

Tu przyznam się, że też lubię zakupić sobie coś absurdalnie drogiego, ot, fanaberia....

A tytułowy Szekspir? Nie miałem, ale jestem pewien, że nie odbiega w sposób znaczący, in minus, od mojego Orvisa, choć dzieli je znaczący dystans cenowy. Bo opowieści o rozpadającym się korku i pękających blankach nie trafiają do mnie w żaden sposób. Mam wędki jeszcze z Pewexu, kiedyś bardzo mocno eksploatowane, które, poza przybrudzoną rękojeścią, nie wykazują żadnych wad.

 

Acha, Krzysiek jeszcze wspomniał o początkujących, zwłaszcza młodzieży.

Najlepszy i najtańszy sprzęt nie przyciągnie ich do flyfishingu, jeśli wody pstrągowe będą ubogie w ryby. Szybciutko się zniechęcą.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Osobnym zagadnieniem jest wartość wędek w cenie mocno czterocyfrowej, wartość nie wyrażona w liczbach bezwzględnych, lecz wartość użytkowa.

Jasne jest, ze grafitowa rurka z ozdobnikami nie powinna kosztować więcej, niż, powiedzmy, 200 złotych. A kosztuje, i ludzie kupują.

Dlaczego? Bo ich na to stać, i nie mamy prawa mieć o to pretensji, niech każdy wydaje swoje pieniądze w sposób, jaki uważa za stosowny.

Nowoczesne wędziska są wykonywane w tanich technologiach, z tanich materiałów, doprawdy nic skomplikowanego.

Trochę na ten temat wiem, mam syna, naukowca, dość mocno siedzącego we współczesnej inżynierii materiałowej, więc dysponuję informacjami na bieżąco.

Dotyczy to także kołowrotków. Proste urządzenie, nie pracujące w warunkach wysokich obrotów, nie wytwarzające w przekładni dużych ilości ciepła.

Zresztą, wystarczy porównać z jakąś wiertarką ze średniej półki: silnik elektryczny, mechanizm o niebo bardziej precyzyjny niż w najdroższym kołowrotku, wykonana z bardziej wytrzymałych materiałów. A ceny, powiedzmy, podobne. Absurd? Nie. Jest klient, jest sprzedaż. Tak ma być.

Tu przyznam się, że też lubię zakupić sobie coś absurdalnie drogiego, ot, fanaberia....

A tytułowy Szekspir? Nie miałem, ale jestem pewien, że nie odbiega w sposób znaczący, in minus, od mojego Orvisa, choć dzieli je znaczący dystans cenowy. Bo opowieści o rozpadającym się korku i pękających blankach nie trafiają do mnie w żaden sposób. Mam wędki jeszcze z Pewexu, kiedyś bardzo mocno eksploatowane, które, poza przybrudzoną rękojeścią, nie wykazują żadnych wad.

 

Acha, Krzysiek jeszcze wspomniał o początkujących, zwłaszcza młodzieży.

Najlepszy i najtańszy sprzęt nie przyciągnie ich do flyfishingu, jeśli wody pstrągowe będą ubogie w ryby. Szybciutko się zniechęcą.

 

Mądrego warto posłuchać :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Shakespeare Alpha przećwiczyłem we wczesnych latach osiemdziesiątych.. i już wtedy był to bezpłciowy rympał - tylko do ABU albo jeszcze starszego Horgarda porównując..

 

Ten przedmiot pod nośną, stara nazwą jest radosnym klientom sprzedawany również pod wieloma różnymi innymi nazwami, dokładnie tak samo jak tanie plecionki, kołowrotki, plecionki albo oddychacze. Co czyni dyskusję chybioną, bo nie wiadomo co to jest.. :)

 

A jeżeli za podstawę oceny, jedyny znany horyzont przyjmiemy czysto efekciarskie szpagaciarstwo to jednakowo tyczy on wielbicieli górnej jak i dolnej półki. Pochwalić się kamisori inazuma cartana jest niemniej cool.. :)   

Edited by Sławek Oppeln Bronikowski

Share this post


Link to post
Share on other sites

Shakespeare Alpha przećwiczyłem we wczesnych latach osiemdziesiątych.. i już wtedy był to bezpłciowy rympał - tylko do ABU albo jeszcze starszego Horgarda porównując..

 

 

Porównując to co napisał @sierżant i kolega Sławek na ten sam temat , przypomniał mi się stary wojskowy dowcip. ^_^

 

Szeregowemu Kowalskiemu umarł ojciec. Kapitan do sierżanta:
- Sierżancie, trzeba powiedzieć Kowalskiemu, że mu umarł ojciec, tylko tak delikatnie i z taktem.
Po chwili sierżant zrobił zbiórkę!
- Kto ma ojca, wystąp! ...
- Kowalski, k...a, gdzie się pchasz!

 

Z tą różnicą , że nasz @sierżant stanął na wysokości zadania i wykazał się prawdziwym taktem i delikatnością :) .

Edited by Kacper.K

Share this post


Link to post
Share on other sites
Szekspiry znakomite od lat,faktycznie niedoceniane.Linki do 9'6"#7 ...zależnie od zadania w zasadzie dowolne.Metki,plakietki tracą na wartości jak nie ma sie przed
kim pochwalić. Edited by darek1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Shakespeare Alpha przećwiczyłem we wczesnych latach osiemdziesiątych..

 

Też w tym czasie miałem szklaka Shakespeare + kołowrotek i tonąca linka tejże firmy, zestaw sprowadzany z Szwecji przez kolegę Taty. Porównując do tego co można było załatwić na polskim rynku (prawie ZERO) był to totalny odlot. Poprzednio łowiłem klejonkami Pana Kubackiego z Katowic. Dobrze go wspominam, klenie, jelce, pstrągi niekoniecznie...

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
Sign in to follow this  

×
×
  • Create New...