radanet 80 Report post Posted October 3, 2017 Przeważnir jak małe startują e ilościach hurtowych to mamy albo nie ma albo jest mocno nieaktywna dla wędkarza na jedno wychodzi. Znam zatokę gdzie w zależnosci o której przypłyniesz w tych samych miejscach łowisz albo małe ryb albo średnie albo 85 +.... Share this post Link to post Share on other sites
radanet 80 Report post Posted October 3, 2017 Nadal szukamy dużych okoni dzisiaj mnien wieje i nir pada bedzie prościej podzukamy na wypłyceniach na otwartej wodzie. Wieczorem dam znac co i jak... Share this post Link to post Share on other sites
Dano. 3,440 Report post Posted October 3, 2017 My na wodzie, ale dziś te większe na razie nieaktywne. Same do 60 cm i jeden 70. Tapatalknięte z komórki Share this post Link to post Share on other sites
nixon69 18 Report post Posted October 3, 2017 Dzień dobry, Rzutem na taśmę chciałbym wyskoczyć na szkiery w Karlskronie. Czy któryś z kolegów podrzuci jakieś godne uwagi miejscówki? Dzięki z góry za życzliwość. Share this post Link to post Share on other sites
Trouter 1,386 Report post Posted October 3, 2017 (edited) Ja wczoraj wróciłem: Szkiery - Blekinge. Przed wyjazdem rozterki. Pogoda: jaka będzie .. czy nie będzie flauty. Ciągłe śledzenie yr i windguru, a prognozy następujące: będzie wiało (nawet bardzo) ale niestety będzie dużo słońca. Tak też było. Dodatkowo wiatr wschodni, albo południowo-wschodni. Też niepewność: przez ostatnie dwa lata był przeciwny, czyli rozpoznane miejscówki mogą nie działać (a raczej na pewno nie będą działać), trzeba będzie ryby szukać od nowa. Wiadomo: jeszcze istotniejsza kwestia to ryby w łowisku, ale to akurat problem nie naszej wyprawy. Trzeci raz pod rząd to samo miejsce. Ryby są na bank i to konkretnie wiadomo gdzie. Szwedzkie szkiery to taka nietypowa woda, że dwie bliźniacze zatoki położone obok siebie różnią się tym, że w jednych jest tysiąc szczupaków, a druga jest prawie pusta. W tym roku zamierzam łowić tylko w tych pierwszych :) Prom dopływa, pojawiają się wyspy, krew w żyłach zaczyna mocniej pulsować. Wracając do łowiska: odpada proces poznawczy. Jadę po swoje: ja + dwóch kolegów. Oni pływają na łódce, ja na pontonie którego wiozę z Polski. Pierwszy dzień: docieramy na miejsce i pojawiają się problemy techniczne. Kolega który sobie zrobił jeszcze w Polsce kapitalny uchwyt na sonar nie może go przymocować. Konstrukcja pawęży łodzi jest tak specyficzna, że pozostaje nam tradycyjne rozwiązanie: "nie dziaduj: zwiąż drutem". Moje mocowanie do konstrukcji uchwytu na kotwice też wymaga przeróbek. Mija trochę czasu zanim ogarniamy temat (dochodzi rozłożenie pontonu, wypakowywanie gratów: wiadomo). Wypływamy w okolicach południa. Łowię jakiegoś szczupaczka, następnie namierzam sonarem okonie i .. wpadam w trans. Po złowienie około 50 szt. gdy zbliża się wieczór przypominam sobie, że przyjechałem złowić metrówkę .. i doławiam parę szczupaków. W sumie za dzień 7 sztuk. Drugi dzień to już wypłynięcie po 6:00 i powrót przed 19:00 (tak też będzie przez wszystkie następne dni łowienia na mojej jednoosobowej jednostce). W końcu: "dla przyjemności to my tu nie przyjechali". Wieje, jest sporo chmur: podręcznikowo. A ryby nie są na braniu. Dryf na plosie nie przynosi efektów. Wychodzi parę rybek, ale szału ni ma. Generalnie tam gdzie woda w zeszłych dwóch latach była brudna, teraz jest czysta - kryształ. A to tylko głębokości od 50cm do 130cm. Jakkolwiek sprawa nie jest skomplikowana: na nawietrznej zawsze mętna, a i na nawietrznej przeważnie łowię. Ryby nie biorą nawet w tej mętnej. Dają się dopiero wyciągać z okolicy trzcin. Jakkolwiek jest patent: na większości ustawień ryba. Ustawień setki. Dziesięć rzutów .. i dalej. I tak cały dzień: łapy bolą od sznura kotwicznego. Wydłubałem 28 sztuk. Większość ryb ok 70 cm (waleczne, jak to szkierowe) w tym jedna zdjęciowa (>80 cm): Trzeci dzień: Słońce zaczyna dominować. Tak pozostanie do końca. Czasami zasłoni go jakaś chmurka, ale generalnie "lampa" będzie towarzyszyć nam już do końca wyprawy. Odnośnie łowienia: skoro już wiem gdzie i jak pozostaje realizować temat. Podpływam do trzcinek (wcześniej wiadomo dryf przez ploso: trochę rybek się łowi, ale wyników jakie dawały takie spływy w zeszłym roku próżno szukać) i zaczynam dłubaninę. Dostaję dość wcześnie rybkę 80+: Parę przestawień i na kaitka 4 cale na 3 gr główce z pierwszego opadu branio-zaczep. Hol dość spokojny: mamuśka ma już swoje lata to szaleć nie zwykła. Wciągam ją do pontonu i wiem, że jest meter. Nawet nie mierzę, tylko odpalam silnik i podpływam z nią do kumpli którzy akurat pływają blisko mnie, żeby pomogli z aparatem Pomiar: 107 cm. Ryba gruba: Jest radość, spełnienie i co tam jeszcze można powiedzieć po złowieniu metrówki. Tego dnia łowię jeszcze trochę w okoniowych miejscach. Złowił mi się mój największy okoń wyprawy: 36 cm: .. i przy tym okoniowaniu, na zółtłego twistera jazior 57 cm (oczywiście PB): Mega dzień. Szczupaków dzisiaj 27 szt. Czwarty dzień: rozluźnienie, w końcu wczoraj padł meter .. a żarówa niesamowita. Zero chmurki na niebie. Szczupaki nie na braniu, nie wychodzą znikąd .. więc okonie. Też nie biorą. Widać stada na echo a wyników brak. Na paprocha uwiesza mi się szczupak. W podbieraku znajduje "lukę" i czmycha. Rwę siatkę podbieraka, przeciągam przez nią kijek z kołowrotkiem i doholowuję "gadda" 78 cm do łapy. Powtórka z rozrywki. Dwa lata temu miałem dokładnie taką samą akcję. Też prawie dokładnie w tym samym miejscu, też na paprocha .. tylko wtedy rybka była 80+. Późnym wieczorem odwiedzam miejscówkę gdzie wczoraj padł meter .. i przytulam drugi meter: Piątego dnia. Zaczynam od zawietrznej z uwagi na to, że jest po drodze (od pomostu gdzie stacjonuję) .. a na czystej wodzie wychodzą rybki. Zacinam fajną rybkę 83 cm. Przed łowieniem w Szwecji do kolegów którzy są ze mną (pierwszy raz w Skandynawi), jak kaznodzieja mówię: słuchajcie - ryby to ryby. Fajnie jest złowić, ale najważniejsze, żebyśmy wrócili w całości. Bez kontuzji. Żeby się nikt nie zakolczykował kotwicą itp.Uważajcie - ryb będzie dużo: łatwo o chwilę nieuwagi. Tą właśnie złowioną rybkę trzymałem już za żuchwę gdy zrobiła piękne odbicie z dna pontonu i rozpierdzieliła mi opuszek lewego kciuka na pół. Krwi na dnie łodzi było jak w masarni. Dobrze, że koledzy byli akurat blisko, podjechali i pomogli mi z "zaizolowaniem taśmą izolacyjną" palucha z którego ciekła krew ciurkiem. Cała operacja się odbywała gdy ryba jeszcze była nie odpięta. Skoro już byli przy mnie to nawet ją obfociłem. Mniej więcej tak wygląda robienie "dobrej miny do złej gry". W głowie kołatały mi słowa: zakażenie, szycie. .. Dałem jakkolwiek jakoś radę. Do końca wyjazdu musiałem się nauczyć nowej techniki kręcenia korbką. Zakażenia nie było (żona mi odkaziła ranę wczoraj :) ). Kciuk do dzisiaj wygląda jakby "Mokotów" chciał mi go upierdzielić .... ale wracając do ryb. Dołowiłem jeszcze jedną rybkę 80+ i dwie rybki: 90cm i 91 cm. Ta 91 wzięła na paprocha: 55mm: kijek microlflex 0,5 do 5 gr cw., plecionka 0.06mm, przypon dragona 3 kg. Branie to oczywiście zaczep, który ożył przy "odstrzelaniu z ręki". .. i ta na paprocha: Dużo emocji. Szóstego dnia zabieram kolegów pokazać im rzeczkę (gdzie w zeszłym roku dziennie łowiliśmy kilkadziesiąt ryb, w tym były trzy metrówki). Tym razem już pierwszy rzut oka mówi mi, że nic z tego. Woda wysoka, szybka, brudna. Dodatkowo w chwili gdy przybyliśmy (a było to po 9:00 gdyż od tej godziny otwarty jest sklep gdzie można kupić licencje) widzimy dwa autokary szwedzkiej podstawówki (dzieci ok 3-5 klasa), gdzie 3 osoby ładowały się na aluminiowy (zajebiście głośny) kajak i zaczynały spływ. Czekaliśmy aż wszyscy odpłyną .. z pół godziny. Czy może być gorzej. Może: po ok 3 godzinach wracali. Złowiłem 3 ryby (z pięciu w sumie) rozmiarami nie powalające: Szybciej skończyliśmy łowienie na rzece niż planowaliśmy tym samym jeszcze wieczorem miałem godzinkę, żeby popływać na szkierze .. dołowiłem 4 rybki, w sumie za dzien: 7 szt. 7 dzień: żarówa. Wiatr już bardziej kręci: czasami bardzie południowy niż wschodni. Szkwały chcą urwać łeb. Rano przypływa do mnie foka i za cholerę nie chce odpłynąć. Mam opory żeby rzucać, kto wie co jej odbije, a takiego przyłowu zdecydowanie nie chcę. Biorę ją jednak za dobrą monetę (czyt. talizman). Może przyniesie szczęście. I źle nie jest. Jest ryba 80+, jest ryba 90+ : .. i jest trzecia metrówka (już druga 101 cm): Chyba najsilniejsza ryba z jaką miałem dotychczas w życiu do czynienia. Torpeda. Może dlatego, że taka chuda (a raczej właściwie chudy - bo to samiec). Po holu spodziewałem się więcej, aczkolwiek .. meter to meter. Kumple znowu pomogli przy foceniu. Łowię dzisiaj 30 szt "paików", a na drugiej łodzi dziwny dzień: jeden kumpel ma tylko 3 szt. (ale w tym jedną rybkę 90+ ). Przedostatni dzień: bardzo mocno wieje. Dostaję telefon od kumpli - "krajan", że dotarli do Szwecji (są blisko mnie), a że do domku gdzie mają stacjonować wejść mogą dopiero po 12:00 to rozkładają się przy jednym mostku .. okonie trochę podłubać. Podpływam do nich na bajerkę. Chwilkę gadamy .. i wracam. Atakuję nawietrzny cypel przy trzcinkach. Wieje niesamowicie. Podmuchy takie, że ciężko ustać na pontonie. Na podwodnym garbie z tego cypla zapina mi się ryba. Wczorajsza metrówa wydawał mi się "turbogrosikiem", ale teraz zastanawiam się czy czasem nie przyłowiłem łososia. Ryba wbiła mi się w trzciny, gdy na kołowrotku hamulec był już tak przykręcony, że ciężko ręką szło wyciągnąć plecionkę ( 0.28mm powerpro). Całej sytuacji przygląda się obok z łodzi szwedzka ekipa. W końcu opanowuję sytuację ... i przytulam czwartą metrówkę. Focę ją samemu, wypuszczam i z kolejnego rzutu wychodzi rybka 86 cm. Następnie zrywa mi się kotwica - pęka trytka - zabezpieczenie na wypadek zaklinowania się jej w kamieniach i zdmuchuje mnie w tym wietrze z prędkością >2m/s (mojego pontonu) w trzciny. Odpalam silnik i wyprowadzam ponton na ploso. W tym dryfie wysadzam koleżankę 86 cm z pontonu. Naprawiam kotwę. Staję. Zastanawiam się nad tym co się wydarzyło. Dzwonię do kumpli, z którymi przed chwilą rozmawiałem przy mostku mówiąc im, że mam czwartą metrówkę! Dzwonię też do kumpli z którymi przyjechałem. Chcę wracać na miejscówkę .. a tam już zakotwiczeni Szwedzi widzący całą sytuację. Machali tam 1,5 godziny. Trochę zachowanie rodem z Turawy. W sumie w sztukach tego dnia 18. Czwarta metrówa: Ostatni dzień: bez historii. Łowię 17 szt. Kończę znacznie wcześniej niż dotychczas: trzeba poskładać ponton, posprzątać domek. Standardowe procedury. Przed spłynięciem mam jeszcze solidne branie: ryba prostuje kij. Kołowrotek gwizdnął: oddając błyskawicznie 2 metry plećki .. i spinka. Może i dobrze. Po piątej metrówce chyba bym zwariował ze szczęścia ;) Koniec. Czas wracać. Podsumowując wyszło w sumie 176 szczupaków. 3 ryby 90+, 4 ryby 100+. Miałem przed tą wyprawą pięć metrówek na liczniku, teraz mam dziewięć . Co można więcej powiedzieć. Szwecjo. Do zobaczenia za rok. NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA" :good: Edited October 3, 2017 by bartsiedlce Share this post Link to post Share on other sites
MarCinFin 1,422 Report post Posted October 3, 2017 Wojtku piękna przygoda i piękne ryby - gratuluję i życzę kolejnych udanych wypraw. Share this post Link to post Share on other sites
malinabar 9,476 Report post Posted October 3, 2017 Wojtek , świetnie się czytało i oglądało - dzięki :good: ! Share this post Link to post Share on other sites
Rodu 723 Report post Posted October 3, 2017 Super relacja. Share this post Link to post Share on other sites
cyprys19 7,883 Report post Posted October 3, 2017 Czytałem i byłem tam z Tobą Wojtku, wyobrażnia zadziałała! Wyprawa udana,czego chcieć więcej? Gratulacje! Share this post Link to post Share on other sites
M@rczysko 73 Report post Posted October 3, 2017 Super opis super wyjazdu. Gratulacje !!! Share this post Link to post Share on other sites
wojciiech 420 Report post Posted October 3, 2017 Zajebista relacja!A A podobno na szkierach jest słabo ze szczupakami :) Share this post Link to post Share on other sites
robbertzam 783 Report post Posted October 3, 2017 Jak dla mnie konkurs na opis miesiąca można uznać za zakończony. Ciężko będzie przebić taką relacje. Gratualacje dla łowcy! Share this post Link to post Share on other sites
radanet 80 Report post Posted October 3, 2017 Dzisiaj a własciwie wczoraj wreszcie połowiliśmy okoni jak to się mòwi do bólu. Rybki w każdym rzucie w przedziale 25 do 35 cm. Jutro nastswiamy się na sandacze. ... Share this post Link to post Share on other sites
mi106 200 Report post Posted October 4, 2017 Super opis....!!! wyniki rewelacyjne....tylko pogratulować....ale nich się nikt nie łudzi że jadąc pierwszy na nowe miejsce zrobi taki wynik....to jest wypracowany sukces.... Share this post Link to post Share on other sites
SID 2,516 Report post Posted October 4, 2017 Zamknąłem oczy i pomyslałem, że to w Polsce połowione.;) Gratuluję i pozdrawiam. Share this post Link to post Share on other sites
Brylu 60 Report post Posted October 4, 2017 MEGA relacja, aż miło się czyta. Gratuluję oczywiście wyników !! Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka Share this post Link to post Share on other sites
Trouter 1,386 Report post Posted October 4, 2017 (edited) Dzięki Chłopaki. Tak sobie pisałem - miało być krótko, ale że czasowo w miarę na bieżąco, w czasie pisania emocje odżyły i wyszło .. tak jak było. Podróż sentymentalną przeżyłem. Co bym mógł jeszcze napisać co się może komuś przydać a nie widziałem, żeby ktoś o tym pisał - ręcznik (bądź większa ściereczka): warto mieć na łodzi. Szczupak po holu jak mu się ładnie zakryje "łepetyne" "zamiera". Łatwiej go odczepić. Generalnie najważniejsze żeby miał zakryte oczy. Przydatne zwłaszcza jak się pływa w pojedynke. Jeszcze jedna historia mi się przypomniała: zaciąłem rybę 74 cm (bo ją później wyholowałem) .. która w czasie holu nagle dostała energii. Dociągając ją do łodzi widzę, że jest trzymana w połowie przez rybę minimum 115 cm. Duży w końcu puścił małego. Trochę zmasakrowanego pomierzyłem .. i niby tyle. Zwykła, żeby nie rzec naturalna historia jaka się w Szwecji zdarza. Ale jest kontynuacja: następnego dnia kumple opowiadają mi historię: " w tym miejscu gdzie wczoraj holowałeś dwie ryby na raz, podjechali Szwedzi. Dokładnie w to miejsce. Stali bliźniaczo jak ty: nawalali jaskrawymi około 40-to centymetrowymi przynętami pod trzcinki ... i wyciągnęli rybę ok 120 cm. Co jeszcze warto dodać. Od dwóch lat obserwuję jak zachowują się Szwedzi: podpływają pod konkretne miejsca, kotwiczą i rzucają na jednym ustawieniu przez minimum pół godziny (a zwykle dłużej). Dziwne to o tyle, że wzdłuż prostego pasa trzcin ok np. 700 metrów, wybierają konkretne punkty (bywa , że tylko jedno lub dwa ustawienia) i tylko tam łowią. Różne ekipy, różne lata .. a miejscówki i sposób łowienia te same. Z takich miejscówek wyjechały u mnie wszystkie metrówki. Warto obserwować "miejscowych". Edited October 4, 2017 by Trouter Share this post Link to post Share on other sites
Darek64 757 Report post Posted October 5, 2017 Koledzy lowiacy w Skandynawi w piatek 6.10 moze byc niebezpiecznie na wodzie.Ma przejsc orkan nad tym obszarem. Share this post Link to post Share on other sites
croock 289 Report post Posted October 5, 2017 Kolego Trouter, mega relacja! oprócz tego, że świetne ryby i fajnie napisana, to przede wszystkim budująca. po tym, jakie wieści docierały w tym roku ze szkierów, pewnie wiele osób się zastanawiało nad sensem wyjazdów na szwedzkie wybrzeże. a tu się okazuje, że ryba wciąż jest i można połowić :-) widać oczywiście, że wynik zrobiłeś umiejętnościami i ciężką pracą, ale nie dałoby się go osiągnąć, gdyby szczupłych tam nie było. Share this post Link to post Share on other sites
Leny55pl 33 Report post Posted October 5, 2017 Koledzy lowiacy w Skandynawi w piatek 6.10 moze byc niebezpiecznie na wodzie.Ma przejsc orkan nad tym obszarem. Kolego możesz doprecyzować co to znaczy orkan nad obszarem Skandynawii.... bo nie bardzo rozumiem... wg prognozy południowa Szwecja w okolicy Karlskrony wiatr w porywach do 15m/s .... Share this post Link to post Share on other sites
Darek64 757 Report post Posted October 5, 2017 Mam przepisac z netu? Wejdz i sprawdz. Share this post Link to post Share on other sites
Leny55pl 33 Report post Posted October 5, 2017 Sprawdziłem właśnie pogodę od Karlskrony na kilkaset km na północ do soboty max 15m/s Share this post Link to post Share on other sites
rogu 632 Report post Posted October 5, 2017 Tegoroczna jesień w Szwecji jest lepsza niż wiosna, szczególnie na szkierach. Trochę to nietypowe, ale tak jest. Od II tygodnia września dostaliśmy już kilkanaście raportów od Klientów, że ryby biorą bardzo przyzwoicie. Szczególnie ze Świętej Anny i z Blekinge/Senoren/Jordo. Lipa jest cały czas na południowych jeziorach jeśli chodzi o szczupaki. Poza Boren, bo tam zębate gryzą aż miło. W środkowej Szwecji pięknie biorą za to okonie i naprawdę duże szczupaki. Ostatnie grupy w Bracke połowiły garbusów XXL w ilościach hurtowych (największy 49 cm, ale takich ponad 40 cm były dziesiątki). Kilka fotek z tego września poniżej. Share this post Link to post Share on other sites
rogu 632 Report post Posted October 5, 2017 I jeszcze kilka z 2-giego tygodnia września. Było okoniowe szaleństwo. A teraz odwrotnie - okonie przycichły, a szczupłe nadrabiają. Tak przynajmniej Klienci nam donoszą. A najlepszy czas na grube mamusie w Szwecji dopiero przed nami :-) Share this post Link to post Share on other sites
karkoszek 1,786 Report post Posted October 5, 2017 to już pojutrze druga tegoroczna forumowa wyprawa na Boren wyrusza :) Z Eventurem znowu :) Share this post Link to post Share on other sites