Kotwic 75 Report post Posted December 7, 2016 Forum chwali się promowaniem pozytywnych postaw, co zaiste chwalebne jest. Pytanie tylko, czy w pełnym tego znaczenia zakresie. Oto powołany niedawno wątek a błyskawicznie zamknięty: http://jerkbait.pl/topic/83016-por%C3%B3wnanie-presji-rybackiej-i-wedkarskiej/ Geneza rozmowy to tenże artykuł: http://www.infish.com.pl/sites/default/files/articles/KR3-2016-27-32.pdf W wątku ledwie kilka wpisów, za to jakże znaczące. wuran: już raz komentowałem ten artykuł w jednej z dyskusji z SOB, niech autor wróci do szkoły podstawowej, a nauczyciele niech oddadzą pieniądze za naukę matematyki skoro 1 500 000 wędkarzy wyławia 5250 ton ryb to na wędkarza przypada rocznie 3,5 kg a nie 43 kg! Do tego to magiczne słowo że sa to dane szacunkowe, czytaj wysssane z grubego palca bo nie ma realnych danych od wędkarzy. Do tego dane od rybaków to na podstawie ich oficjalnych i rzetelnie prowadzonych rejestrów odłowów. Woblery z Bielska: Artykuł jest nierzetelny, stronniczy i zawiera wymyślone przez autora dane. Nie ma nad czym dyskutować. To jest fantazja literacka a nie opracowanie naukowe, za jakie usiłuje uchodzić. Błędne założenia, błędne informacje - muszą prowadzić do fałszywych wniosków. Dyskusja na temat tego artykułu była już raz przeprowadzona i kolejny raz wałkowanie tej fikcji uważam za zbędne. Sam nie wiem jak to ocenić. Czy tematy niewygodne kasuje się, bo są niewygodne? Czy po prostu brak zrozumienia tematu jest wystarczającym powodem, by temat ów wywalić w kosmos? Nie wiem, nie rozumiem tej ideologii. A wręcz skusiło mnie to, by kilka słów napisać (w innym artykule) i cokolwiek wyjaśnić (usiłowałem tutaj). Wygląda na to, że i współautor omawianej publikacji, też został zaskoczony interpretacją, którą tu na forum dostrzegł. Stąd cytuję jego słowa (bo nie posiada konta na jb). Dostałem informację, że moderator pewnego portalu w wyrafinowany sposób zamknął dyskusję posługując się kilkoma krótkimi zdaniami. Jako współautor cytowanego artykułu mogę nawet stwierdzić, że moderator posłużył się kłamstwami. Dla przykładu; żadnych danych nie wymyśliłem. Większym profesjonalizmem wykazałby się nadzorca dyskusji, argumentując tym, że artykuł odbiega od profilu tematycznego portalu, dyskusji etc. Nieistotne. Zdaję sobie również sprawę, że wędkarstwo jest wielką pasją i przez to bardziej angażuje sferę emocjonalną człowieka mniej zaś racjonalną. Publikacja naukowa to nie jest powieść, reklama czy notka prasowa, ponieważ szczegółowo wylicza źródła, metody wnioski i spekulacje. Na szczęście lub na nieszczęście nauka to nie demokracja, tu siłą są argumenty i fakty a nie opinia suwerena. Nauka ma jeszcze jedną ważna cechę wszelkie badania powinny być tak opisane, aby inny badacz mógł je powtórzyć. Czyli innymi słowy nauka ma swoje paradygmaty, a nie ma dogmatów. Choć z drugiej strony może jednak są osoby bardziej dociekliwe i interesują się wynikami badań naukowych, sposobami gromadzenia danych i ich obróbce, analizach dotyczących wędkarstwa? Wobec niezrozumienia pewnych stwierdzeń może warto zapytać nawet samego autora. Na przykład niejako Wuran podzielił całkowitą liczbę wędkarzy przez szacunkową masę ryb łowionych przez wędkarzy łowiących w jeziorach, a następnie porównał z to średnimi połowami wędkarzy wykupujących zezwolenia całoroczne na w jeziorowych gospodarstwach rybackich. Rozumiem, nie wszystko było precyzyjnie opisane. Szczegóły tych badań prowadzonych przez ostatnie kilka lat można znaleźć w poszczególnych rozdziałach publikacji naukowych dotyczących charakterystyki presji i połowów wędkarskich z jezior użytkowanych przez wybrane gospodarstwa rybackie. Dla przykładu podam link do publikacji z 2015 roku (strona 159) http://zs.infish.com.pl/sites/default/files/kkruj2015_book.pdf. Wszystkie zaś publikacje są na stronie http://zs.infish.com.pl/. Na stronie Instytutu w zakładce artykuły co pewien czasu również ukazują się artykuły polemiczne, w których cywilizowanymi metodami autorzy próbują przedstawić swój punkt wiedzenia na problem gospodarowania zasobami naturalnymi. http://www.infish.com.pl// Mam szczerą nadzieję, że temat nie jest jakoś szczególnie uciążliwy żeby trzeba go było zamykać, zwłaszcza gdy tak wiele się mówi o rybactwie i wędkarstwie. Share this post Link to post Share on other sites
Sławek Oppeln Bronikowski 6,104 Report post Posted December 7, 2016 Nie wiem kto wieloletnią, wytrwałą dydaktyka z naszego środowiska uczynił przysłowiową małpę w klatce, dostającą piany oraz amoku na sam dźwięk słowa rybak - ale chętnie wskażę go palcem.. :) Share this post Link to post Share on other sites
wuran 1,418 Report post Posted December 7, 2016 Nie da się wyliczyć 49 kg na wędkarza mając 5250 ton ryb i 1 250 tysięcy wędkarzy Pisanie o celach zarobkowych dla wędkarzy to nadużycie, dla rzeszy 600.000 członków PZW łowienie zarobkowe to kłusownictwo, więc tabela nr 1 jest wg mnie nierzetelna, a autor nie wie o czym pisze. Nie twierdzę przy tym, że żaden członek PZW nie kłusuje, ale cel zarobkowy dla wędkarza z PZW nie może być uznany w naukowej pracy, to błąd. Struktura połowów jest pochodną metod wędkowania jak i tego co pływa w jeziorze. Pisanie o strukturze połowów bez odniesienia do struktury istniejących gatunków doprowadza autora do wniosku, że połów karpi koresponduje z eutrofizacją jezior (s. 168) . Rozumiem, że karpie (te wędrowne) wyszukują eutrofizujące jeziora i masowo migrują. Skąd dane o eutrofizacji jezior, jakiś przypis? A to , że rybacy łowią mało uklei może ma coś wspólnego z tym, że oczka sieci są duże? Autor podaje liczbę ponad 240 tysięcy zezwoleń na jeziorach rybackich dla wędkarzy a próbą objęto ponad 600, jaką metodę doboru tych wędkarzy przyjęto ? Kwotową, losowa czy inną, jak ustalono reprezentatywność tej grupy? W dziwny sposób autor pisze, że 84 gospodarstwa rybackie obejmują ponad 180 tys h jezior, potem ta liczba rośnie do 270 tys hektarów objętych odłowami rybackim co stanowi prawie 100% wszystkich jezior w Polsce, z chęcią poznam źródło tych danych i cel jak najpierw na próbie 6 gospodarstw, potem przeniesiono to na 84 ankietowanych gospodarstw a potem na całość jezior w Polsce. Wg mnie trzykrotne skalowanie uniemożliwia ocenę wniosków. Czy autor może odpowiedzieć dlaczego koregonidów, sandacza, i lina łowią najwięcej rybacy? Czy nie jest tak, że są to gatunki cenne i hodowane w celu odsprzedaży a gigantyczna rzesza wędkarzy nie jest w stanie im dorównać w tych odłowach procentowo? Dla mnie wniosek jest taki, ze rybacy łowią co swoje a resztę wyławiają wędkarze, kłusole i kormorany (kolejność przypadkowa). Jeśli gospodarka wędkarska jest tak nieopłacalna dlaczego jest prowadzona przez gospodarstwa rybackie? Z danych podanych w artykule na stronie 169 można wyestymować przychody na poziomie 13 mln zł z samych pozwoleń wędkarskich (200 zł za całoroczne, 50 zł za krótkoterminowe i 20 zł za dzienne). Czyli gospodarka wędkarska przyniosła gospodarstwu rybackiemu dodatkowy przychód 70 zł na hektar Share this post Link to post Share on other sites
woblery z Bielska 15,437 Report post Posted December 7, 2016 Od siebie dodam, iż "w pracy naukowej", za którą omawiany artykuł nieudolnie próbuje uchodzić, co i rusz pojawiające się sformułowanie "dane szacunkowe", całkowicie podważając wiarygodność owego opracowania. Wśród synonimów słowa "szacunkowy" są takie jak: niedokładny, nieścisły, rzekomy, przekłamany, płynny, wątpliwy, oczekiwany, teoretyczny, hipotetyczny. http://synonim.net/synonim/szacunkowy#g28769 Jak na podstawie, powtórzę jeszcze raz, wyssanych z palca, czyli "szacunkowych" danych, można wyciągać słuszne wnioski? "Dane" jest pojęciem ścisłym. Policzalnym. Materialnym. Na podstawie danych historycznych można szacować zdarzenia przyszłe. Tak się konstruuje np. budżet. Bierze się pod uwagę zeszłoroczne wpływy/wydatki, by zaplanować dochody/wydatki przyszłe. Pomijam tutaj aspekt kreatywnej księgowości, co i rusz mający miejsce czy to w firmach, czy w państwach. W omawianym artykule cały szereg danych nie ma umocowania w faktach, a jedynie jest "szacunkowa". Naprawdę, potrzebny jest bezmiar dobrej woli, by taką piramidalną łamigłówkę umysłową bronić, odwołując się do nauki. Z jej ścisłymi zasadami. A ja, wytykając oczywiste błędy merytoryczne tego opracowania, zostałem przez współautora opracowania nazwany kłamcą za porównanie tego czegoś do fantazji literackiej. "Żadnych danych nie wymyśliłem" :) Tylko co, przepisałeś je, czy zasłyszałeś, drogi współautorze? Dane są konkretne. Słowo "szacunkowe" tą konkretność w sposób całkowicie nienaukowy łamie. I tym miłym akcentem kończę niniejszą jałową dysputę jednocześnie informując, że kolejne próby powrotu do tego tematu uznam za spam, czyli za łamanie naszego regulaminu. Share this post Link to post Share on other sites