Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
Pluszszcz

Metoda żyłkowa - jeszcze muszkarstwo, czy już nie?

Recommended Posts

A jesli łowie spinningiem na smuzaka w swobodnym spływie to to nie jest metoda muchowa ?

Przeciez to niczym sie nie rózni od połowu na piankowe żuki .

Share this post


Link to post
Share on other sites

A jesli łowie spinningiem na smuzaka w swobodnym spływie to to nie jest metoda muchowa ?

Przeciez to niczym sie nie rózni od połowu na piankowe żuki .

 Jeżeli smużak będzie uzbrojony w pojedynczy lub podwójny haczyk, będziesz używał multiplikatora oraz plecionki w otulinie (np. Tuf-line) + przypon z żyłki nie przekraczający 2x dł. kija, to jak najbardziej będzie to "metoda muchowa" zgodna z obowiązującym RAPR... Aaaa i co ciekawe w takim zestawie możesz pod smużakiem podwiesić druga "muchę" np. jig-a z nawleczoną silikonowa dżdżownicą :D :D :D 

Share this post


Link to post
Share on other sites

To tylko dowodzi absurdów w regulaminach/regulaminie RAPR ...

Ale co się dziwić, przykład idzie z góry, w tym kraju mamy przepisy prawa, które za ten sam czyn jednych karzą jak za wykroczenie a drugich jak za przestępstwo ale i za wykroczenie też. Mimo, że to niezgodne z Konstytucją i Konwencjami Międzynarodowymi, których Polska jest sygnatariuszem, ale to temat na zupełnie inną dyskusję ...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Plecionka w otulinie to nie linka muchowa więc to nie będzie metoda muchowa. Nie da się napisać regulaminu idealnego, zawsze będą jakieś luki. Jakby wszystko miało być opisane superprecyzyjnie to RAPR miałby 50 stron i nikt by go nie przeczytał.

Co do etyczności nimfy muszkarstwo zostało wymyślone w Anglii, tam są specyficzne rzeki. Google: chalk stream. Na takich płytkich rzekach + łagodniejszy klimat, to ryby się podnoszą do suchej nawet w styczniu. Tam se mogą łowić na suchą i mokrą i bez ołowiu. I na bambusowe wędki za 15 tys.

Edited by trinited

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jakby wszystko miało być opisane superprecyzyjnie to RAPR miałby 50 stron i nikt by go nie przeczytał.

 

Jaki problem przeczytać 50 stron, chyba że czytanie ze zrozumieniem stanowi problem. Precyzyjne prawo to podstawa funkcjonowania społeczeństwa, w tym społeczności wędkarskiej. Ale czytanie w naszym pięknym kraju nie jest modne, więc nie można dziwić się oporowi.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bądźmy poważni, nigdzie na świecie tak nie ma, już widzę jak jedziesz na jakieś prywatne łowisko i wcześniej wertujesz 50 stron regulaminu. A i na wszelki wypadek zabierasz kopie takiego regulaminu nad wodę w kamizelce :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jaki problem przeczytać 50 stron, chyba że czytanie ze zrozumieniem stanowi problem. Precyzyjne prawo to podstawa funkcjonowania społeczeństwa, w tym społeczności wędkarskiej. Ale czytanie w naszym pięknym kraju nie jest modne, więc nie można dziwić się oporowi.


Ustawy mają po kilkaset stron i muszą być precyzowane rozporządzeniami. Wg mnie czym bardziej szczegółowo opisuje się ograniczenia tym więcej powstaje luk do ich obejścia. To nie o objętość chodzi ale o jakość treści.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bądźmy poważni, nigdzie na świecie tak nie ma, już widzę jak jedziesz na jakieś prywatne łowisko i wcześniej wertujesz 50 stron regulaminu. A i na wszelki wypadek zabierasz kopie takiego regulaminu nad wodę w kamizelce :)

bo nigdzie na świecie nie ma takiego podejścia jak u nas. Tam masz np. napisane dry fly only i nikt nie ma dylematów typu - a co jak mi mucha namoknie i zacznie tonac?
A co jak przytrzymam i wciagnie ja pod wodę??
Nie ma dylematów co jeśli jest zakaz indykatora i rozwiązanie w postaci piankowej muchy...
Inni ludzie, inna kultura i mentalność.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Witam.

 

 

Plecionka w otulinie to nie linka muchowa więc to nie będzie metoda muchowa.

Witam.

O tym czy linka jest muchowa czy też nie decyduje w naszej rzeczywistości wędkarskiej producent lub importer, pisząc coś lub nie pisząc na opakowaniu. Jedynym wyjątkiem są zawody wedkarskie.

Linką muchową jak najbardziej jest rozbiegówka o grubości 0,20 mm, bo ... tak twierdzi jej producent.

Linką muchową w zestawie będzie też 10 cm kawałek uciętej linki muchowej służącej jako ... no właśnie jako co ? ... rzecz, która spełnia wymagania regulaminu w tej kwestii albo też swego rodzaju "spławik" unoszący zestaw na wodzie ?

Jak widać regulaminy im są bardziej opasłe i rozbudowane, tym bardziej stają się bezsensowne, mniej czytelne i dają wiekszą mozliwość ich interpretacji w przeróżne strony.

Pozdrawiam.

Share this post


Link to post
Share on other sites
I dlatego śmieszą mnie twierdzenia że regulamin czegoś nie zabrania to jest ok.
Dlatego opowiadam się po stronie tradycji, nawet ortodoksyjnej.
Puszczanie bąka przy stole nie jest zabronione, a nawet w niektórych krajach uważane za normalnosc.
Jednak nikt normalny u nas i gdzie indziej tego nie robi...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Co do etyczności nimfy muszkarstwo zostało wymyślone w Anglii, tam są specyficzne rzeki. Google: chalk stream. Na takich płytkich rzekach + łagodniejszy klimat, to ryby się podnoszą do suchej nawet w styczniu. Tam se mogą łowić na suchą i mokrą i bez ołowiu. I na bambusowe wędki za 15 tys.


O, a tu kolega dotknął ciekawej kwestii. Bo tenkara była równie arystokratyczną rozrywką, w czasach kiedy Szkocja była niepodległa... kto wymyslił muszkarstwo? Czy zestaw muchowy z żywym konikiem polnym to muszkarstwo? (Czytaliście pewnie Hemigwaya...)
Warunki w jakich łowimy, wymuszają zmiany w metodach.
Osobiście mam wrażenie że dziś nie ma już czegoś takiego jak "czysta" metoda. Spin? Boczne troki, dropsy, Caroliny... a spinning martwą rybką? U nas niedopuszczalne i postrzegane jako niesmaczne.

Po prostu pewne pojęcia jak spinning i flyfishing wymagają albo przedefiniowania, albo ustalenia konkretnych, ortodoksyjnych granic.

Taka ciekawostka a'propos, jako przykład poniekąd lustrzany:

Łowiłem latem 2016 na spinning na Dłubni. W pewnym momencie dotarłem do stawów komercyjnych, rzeka, ciekna grobla, siedzą sobie ze splawikami. Jeden zagadał, chwila wymiany poglądów i mowi:
"- pstrągi w Dłubni, wykończyły gumy. Wychowałem się nad tą rzeką. Były kabany, zawsze. Trzy lata po pojawieniu się twisterka, zostały niedobitki."

Share this post


Link to post
Share on other sites
Rozumiem, że część kolegów chciałaby łowić na muchowych odcinkach sprzętem spiningowym i jigami lub gumkami.

Niestety nie jest to na razie dostępne, chociaż pewnie tak kiedyś będzie. Nie ma się co złościć przez to na jedną metodę.

Spiningiści również starają się jak najlepiej dopasować do łowienia dostosowując sprzęt do sposobu połowu, przynęty, czy miejsca.

Wśród muszkarzy też każdy ma swoje preferencje i każda metoda ma swoje plusy i w określonych warunkach jest bardzo skuteczna, dlaczego więc ktoś miałby narzucać komuś swoje preferencje i mówić mu jak ma łowić.

Po co te same osoby którym nie podoba się żyłka pytają o skuteczniejsze metody połowu innych drapieżników.

Nie wiem też skąd ta elitarność się wzięła. Jak zmienie muchówkę na spining lub żyłkę na suchą to jestem inną osobą?

Odkryłem pewną zależność brak wyników lub czasu na wyjazd na ryby zdecydowanie wprost proporcjonalnie wpływa na ilość nic nie wnoszących dyskusji.

Łowię i na muchę i na spining.

Połamania spiningów i muchówek życzę i więcej czasu na łowienie
A.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Taka ciekawostka a'propos, jako przykład poniekąd lustrzany:
Łowiłem latem 2016 na spinning na Dłubni. W pewnym momencie dotarłem do stawów komercyjnych, rzeka, ciekna grobla, siedzą sobie ze splawikami. Jeden zagadał, chwila wymiany poglądów i mowi:
"- pstrągi w Dłubni, wykończyły gumy. Wychowałem się nad tą rzeką. Były kabany, zawsze. Trzy lata po pojawieniu się twisterka, zostały niedobitki."


Dokładnie tak samo jak lipienie na małych rzekach wykończyła krótka nimfa, a na dużych "żyłka".

Share this post


Link to post
Share on other sites
Ja jednak uważam że to wedkarze nie metoda są winni.

W Twoim rozumieniu im wedkarz czy metoda mniej skuteczna tym bardziej etyczna jest osoba się nią posługująca?

Wszystkich chyba łaczy nas to że lubimy łowić ryby, czuć lub widzieć branie i walczyć z sukcesem z rybą. Inaczej spacerowalibyśmy nad wodą bez wędek...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wśród muszkarzy też każdy ma swoje preferencje i każda metoda ma swoje plusy i w określonych warunkach jest bardzo skuteczna, dlaczego więc ktoś miałby narzucać komuś swoje preferencje i mówić mu jak ma łowić.



A dlaczego wędkarze łowiący na sztuczne przynęty uporczywie narzucają robaczkarzom swoje preferencje złośliwie odcinając ich od wód górskich?

Share this post


Link to post
Share on other sites
Stereotypy to raz a 2 pstrag dużo częściej łyka robaka głeboko.

Moim zdaniem poza ekstremalnymi warunkami (woda koloru kawy z mlekiem). Robaczkarz nie ma szans na ilosciowe i jakosciowe wyniki nawet zblizone do w miarę sprawnego spiningisty czy muszkarza.

Share this post


Link to post
Share on other sites

W Twoim rozumieniu im wedkarz czy metoda mniej skuteczna tym bardziej etyczna jest osoba się nią posługująca?


Ależ skąd, w moim rozumieniu im metoda mniej skuteczna, tym mniejsze wymogi etyczne musi spełniać przeciętny wędkarz aby nie wyrybić kompletnie łowiska.

Mentalność przeciętnego Polaka zna każdy kto przeżył w tym kraju choćby parę lat, więc niech odpowie sobie sam czy mam rację. ..

Znasz powiedzenie o małpie z brzytwą?

Share this post


Link to post
Share on other sites
Mack nie sądzę, że Cię przekonam.
Rybność łowiska jest bardziej skomplikowana w moim odczuciu.

Rzeki wyglądaja inaczej niż 20 lat temu, niektóre na plus inne na minus.

Jest bez porownania większa presja i większa wiedza na temat łowienia.

Wszędzie łatwo dojechać, sprzęt jest dostępny i lepiej dopracowany niż dawniej.

Może się ze mną nie zgodzisz jeśli wspomnisz lata 90 i pstrągowanie to też nie było tak że łowiłeś 50 co chwilę.

Z ciekawości przeglądałem swoje zapiski z lat 90, a potrafiłem być na pstrągach 100 razy w sezonie. Ludzie pamiętaja oszalamiające wyniki ale takie trafiaja się teraz tak samo.

Wydaje mi się że sporo zamieszania robią też relatywnie nowi w tym sporcie ktorzy powtarzaja rzeczy przeczytane w starych gazetach. Robaczkarze, miejscowi itd.

I każde kolejne pokolenie mówi kiedyś to były ryby, 10 lat temu. Tylko ze jak łowiło się w tym czasie to jak się człowiek zastanowi to wcale aż tak różowo nie było. Za 10 lat ludzie dalej beda pisać o robaczkarzach i ze w 2016-17 to były ryby ...

Jest nas teraz zwyczajnie za dużo żeby brać ryby z większości rzek.

Cieszmy się naszym hobby poprawiajmy umiejętności i może się okaże że nasze wody nie są takie złe jak nam się wydaje.

I być może kolejna metoda lub przynęta odczaruje rzeki jak kiedys woblery, poźniej gumy, jigi czy migotki

Share this post


Link to post
Share on other sites

I oczywiście mowimy o łowieniu w ramach obowiązujących przepisów a nie kłusowaniu.

A co to jest kłusowanie? to nic innego jak łowienie w niedozwolonym okresie lub niedozwoloną metodą. Od połowu regulaminowego dzieli je tylko cieniutka jak Rio Euro Nymph granica definicji metody. Cały spór w tym wątku toczy się właśnie o tą definicję. Możemy nazwać kłusownictwem wszystko poza sucha muchą, zezwolić na rozsądne limity zabierania ryb i mieć rybne łowiska. Możemy pozwolić na wszystkie metody włącznie z agregatem prądotwórczym wprowadzając kompletne C&R i mieć ... to co już w zasadzie mamy.

Żyła to krok w kierunku agregatu. Edited by mack

Share this post


Link to post
Share on other sites
Kurcze tyle emocji...
- jestem pewien, że rzucając temat "boczny trok - spinning czy już nie?" , Przy podobnej długości dyskusji byłoby kupa śmiechu i raczej zabawnych przepychanek. A tu tak poważne emocje.
- napiszę jeszcze raz, i jeszcze raz. Nie metoda niszczy rybostan. Ba, zróbmy masakryczną presję na nokillowym odcinku, i wtedy nawet kłusie z glizdami będą mieli gorzej. Skłuta ryba = trudna, ostrożna ryba.
- ja cały czas kwestionuję granicę metod, a nie oceniam etycznego aspektu. Etyczny może być gostek z glizdą, gnojek może kupić muchówkę. Nb. od SSR słyszałem o procederze polegającym na zakładaniu czerwonego na haki jigowe albo muchowe na wodach pstragowych... z daleka wszystko gra.

Share this post


Link to post
Share on other sites

A co to jest kłusowanie? to nic innego jak łowienie w niedozwolonym okresie lub niedozwoloną metodą. Od połowu regulaminowego dzieli je tylko cieniutka jak Rio Euro Nymph granica definicji metody. Cały spór w tym wątku toczy się właśnie o tą definicję. Możemy nazwać kłusownictwem wszystko poza sucha muchą, zezwolić na rozsądne limity zabierania ryb i mieć rybne łowiska. Możemy pozwolić na wszystkie metody włącznie z agregatem prądotwórczym wprowadzając kompletne C&R i mieć ... to co już w zasadzie mamy.

Żyła to krok w kierunku agregatu.

Dla mnie to analogia do zakazów w innych metodach - np. zakazu trollingu, zakazu używania echosondy itd., a efekty i tak takie same.

 

ps. nie wiem co ma agregat do wędkarstwa, a tym bardziej do c&r.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 
ps. nie wiem co ma agregat do wędkarstwa, a tym bardziej do c&r.


To metoda połowu ryb. Jeśli uznajemy ze to wędkarz zbierający ryby jest winien bezrybiu, a nie metoda, można sobie wyobrazić dopuszczenie WSZYSTKICH metod połowu ryb pod warunkiem C&R. Parametry prądu w agregacie można ustawić tak, ze wyrządzi mniej krzywdy niż hol na haku bezzadziorowym....

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...