etherni 2,336 Report post Posted December 26, 2016 Będąc muchowym "niemowlęciem", na wstępie po przeczytaniu ton informacji, zaopatrzyłem się w zestaw chyba uniwersalny, i wymuszający użycie sznura - bo na tym chyba polega flyfishing. Kij #5, sznur DT5F. Coś sobie kręcę, dużo czytam, trenuję rzuty. Pytam cały czas, na forum i znajomyvh, o granice flyfishingu. Dla jednego już obciążenie muchy jest niekoszerne, dla innego żyła jest ok. a już polyleader nie. I tym sposobem, nawiązując do wypowiedzi @Forest-Natura, pozostaje mi samemu zdecydować co w ramach regulaminu mogę a co nie wg. własnych przekonań. Tak, jak sam narzucam sobie pewne ograniczenia przy spinie, bo tak czuję że jest słusznie. Jeśli nawet w danej wodzie mogę legalnie łowić pstrąga na boczny trok to tego nie robię. Ale, ta sama metoda, przy okoniach z jeziora nie budzi już dylematów etycznych. Jedynie niechęć bo nie lubię tak łowić. Granice między spinningiem i muchą są obecnie bardzo płynne i cienkie. Za 20 lat to przynęta bez obciążania dodatkowego bedzie wyznacznikiem a nie sznur i kolowrotek. Czy nam się to podoba czy nie. Jakkolwiek, zupełnie prywatnie, doceniam i podziwiam bezkompromisowe postawy SOB i Venom_666. Czystą formę. Z takimi ludźmi nie będę dyskutować o zakazie spina. Mogę do upadu, w innych tematach, zarzucać mojemu immienikowi wady, arogancję i zadzieranie nosa. To inna sprawa. Osobiscie mam nadzieję że wtedy, powstaną wody klubowe dla tradycjonalistów. Z sezonem muchowym, spinningowym, closed season i dopuszczeniem wybranych ludzi. Sprawdzonych, etycznych, i wcale nie na zasadzie "bogatemu wolno wszystko". Nie ekonomiczne kryterium, a etyczne, wprowadzający, okres próbny i procedura elitarnosci oparta na wartościach a nie na forsie. Jak słusznie zauważył Jacek Komuda, obecnie ani ekonomia ani herb nie mają nic wspólnego z szlachectwem ducha. Ba, ja bym nawet w ramach kłucia w oczy reszty dopuścił jakiś limit zabranych ryb. Na zasadzie "masz obowiązek zabrać to, co nie ma szans przeżyć, i obowiązek dbać aby tak się nie działo", i takiego doboru klubowiczów zeby zapis był respektowany. Że mimo to 99% ryb wraca do wody zdrowych i żywych. Taki edukacyjny poligon. Pokazać, że to od ludzi, a nie przepisów zależy rybostan. Że etycznemu dasz furtke a on i tak wypuści, a gnojek obejdzie każdy przepis. Share this post Link to post Share on other sites
Forest-Natura 1,452 Report post Posted December 26, 2016 Witam. O widzisz Andrzeju ... przypomniałeś mi właśnie żeby przejrzeć jeszcze w sklepie półkę z gazetami dla spławikowców i sprawdzić czy też aby czegoś ciekawego w temacie łowienia z centerpinem nie ma ... :P Pozdraiwam. Share this post Link to post Share on other sites
Janusz Wałaszewski 3,149 Report post Posted December 26, 2016 Nimfa z mopowego "frendzla", nawet dwie wersje ;) https://www.youtube.com/watch?v=ngr9YML4_KY&t=76s https://www.youtube.com/watch?v=PrnLXhBZXv4 Share this post Link to post Share on other sites
Krzysiek Dmyszewicz 661 Report post Posted December 26, 2016 Panowie, nie kłoćta się o żyłkę, szkoda internetu... Share this post Link to post Share on other sites
Sławek Oppeln Bronikowski 6,104 Report post Posted December 26, 2016 (edited) Nadal jestem staromodnie przekonany, że można?? sobie wybrać jedną z dwóch istniejących płci, choć podobno ilość płci rośnie lawinowo. Rozumiem też, że nie unikniemy flyfishingender lubo tez flyfishingay - tylko czemu masakrować flyfishing, zamiast być dumnym obok, flyfishingosceptykiem.. :) Edited December 26, 2016 by Sławek Oppeln Bronikowski Share this post Link to post Share on other sites
etherni 2,336 Report post Posted December 27, 2016 Jeszcze wykraczesz i za kilka lat w sklepie zobaczę stojak gayspin, albo inne LGBT feeder. Na szczęście póki co, ponoć wędkarstwo i inne formy integracji z naturą są demonstracją agresywnego szowinizmu :) Share this post Link to post Share on other sites
thymalus 1,263 Report post Posted December 27, 2016 Tak czytam, czytam... Panowie zwolennicy żyłki. Piszecie o postępie, wolności, nowoczesności. Ten postęp obserwowałem na własne oczy. Ba, sam w nim niekiedy uczestniczyłem zachłystując się byciem w "awangardzie" bo słowa "cool" wówczas nie używano. Nimfa zaczęła wypierać inne metody w latach osiemdziesiątych. Wówczas to panował zakaz obciążania much poza obciążeniem konstrukcyjnym. I tu pojawiła się furtka, którą stosowali wszyscy. Bo co oznacza obciążenie konstrukcyjne: czy tylko owijkę z drutu czy lametę ołowianą zawartą w recepturze muchy czyli niejako niezbędną do jej konstrukcji? Chyba łatwo się domyśleć jaka interpretacja zwyciężyła. Były to czasy "przedkoralikowe", nie używano mosiądzu, wolframu, a jedynie zwykły ołów. Tu nastąpił pewien rozłam. Część wędkarzy doszła do wniosku, że na końcu przyponu zawiąże ołowianą kulkę zamiast nimfy prowadzącej. Łowić będzie na skoczka. To było nielegalne ale nagminnie stosowane. Inni w tym zawodnicy stosowali inny wybieg. "Nimfa plum" jak na nią mówiono składała się głównie z ołowiu nawiniętego na haczyk. Haczyk w zależności od łowiska od #8 do #4 czasem long. Była to więc niemała pecynka ołowiu. Haczyk tak obciążony oczywiście był silnie czepliwy. Więc ułamywano grot i łuk kolankowy. Bo przecież mógł się ułamać w trakcie łowienia? Niczym się nie różniło to od łowienia z kulką ale...było dopuszczalne regulaminem. Taki zawodniczy postęp jakby to dzisiaj powiedzieć. Potem dopuszczono obciążanie nimf. Cały czas jednak przypon mógł być długości wędki. Już wtedy jednak zauważano, że sznur w sumie przeszkadza. Regulaminowy wymóg omijano, przepraszam, rozwinięto w sposób postępowy i nowoczesny w ten sposób że kupowano linki WF w najniższych z możliwych klas i nawijano tyłem do przodu czyli cienkim runningiem od strony przyponu. Oczywiście nie było to cwaniactwo tylko rozwój. Potem zaczęto kombinować z długościami przyponów, potem dopuszczono żyłkę co w połączeniu z wolframami zaczęło robić robotę. Dziś dwie długości wędki, do tego cienkie bezklasowe linki itd itp. Bodaj w 85 czy 86 roku byłem na Lipieniu Drawy. Ryb w tej rzece było zatrzęsienie. Do tego zawody zaliczano wówczas do grand prix więc startowała czołówka. Po zawodach w małych podgrupkach długie polaków rozmowy niekoniecznie przy H2O. Wywiązała się dyskusja o nimfie jej trudności, tajemniczości itd itp. Pewien wybitny, już nieżyjący niestety, wędkarz z Wałbrzycha popatrzył na gościa z politowaniem. Wyciągnął spinning, dowiązał ciężarek, nimfę na skoczku (jakby dzisiaj boczny trok). Stojąc na brzegu rzut w rynienkę i za chwilę holuje lipka. Potem drugiego i dał spokój. Trwało to pięć minut. Nie potrzeba wyobraźni aby dostrzec pewną analogię. Wystarczy dłuższy kij, tak 3,6 czy 4 metry. Dwie nimfy na wolframach i jedziemy z koksem. Mało tego kulka i jedna nimfa i... łowimy na przynętę sztuczną w miejscu gdzie dozwolony spinning. Dokładamy dziś dwie nimfy na wolframach i nie jest nam do niczego potrzebna muchówka. Chyba tylko w sumie dla szpanu albo zapewnienia wymogów regulaminowych. Bo to kołowrotek musi być z ruchomą szpulą to i wędkę niechby i na blanku matchowym ale zmontujemy w sposób muchówkopodobny. Linki coraz to cieńsze służą wyłącznie ominięciu wymogu regulaminowego. Choć i tu pomysłowość jest spora bo widziałem radosnego "muchołowa" z około 5 cm kawałkiem linki pomalowanej na jaskrawy kolor i działającej jako indykator. To połączone było z przyponem, a z drugiej strony z podkładem z równie cienkiej żyłki. - Bo przecież w regulaminie nie jest napisane ile tej linki ma być nawinięte - usłyszałem. No cóż... postęp. Stosowanie much nie jest nigdy wyznacznikiem metody. Nimfa nie jest metodą muchową. Do tego w wykonaniu zawodniczym, gdzie z premedytacją wyławiane są niemiarowe ryby zaliczane do punktacji woła o pomstę do nieba. Nie zaklinajcie panowie rzeczywistości. Chcecie łowić na żyłkę, na nimfę łówcie. Tylko nie dorabiajcie do tego ideologii. To jedna z najprostszych metod, która swą popularność zawdzięcza między innymi temu, że szeregu panom ( i paniom pewnie też) pozwala się w najszybszy sposób dobrać do ryb dotychczas niedostępnych bo na wodach fly only. Jak mawia złośliwie mój kolega niektórzy mają w genach wrodzoną umiejętność machania cepem to i nauka idzie bardzo szybko. Po co uczyć się rzucać, po co zgłębiać te "srądziki". Wolfram załatwi sprawę. To jest postęp. I tak rodzą się "miszczowie" w wyławianiu 25 cm lipieni. Share this post Link to post Share on other sites
Forest-Natura 1,452 Report post Posted December 27, 2016 Witam. No ale w czym Ci to wszystko przeszkadza ? Pozdrawiam. Share this post Link to post Share on other sites
thymalus 1,263 Report post Posted December 27, 2016 Witam. No ale w czym Ci to wszystko przeszkadza ? Pozdrawiam. Skoro nie widzisz tego w czym może to przeszkadzać to raczej się nie dogadamy. :) Nie widzisz tego, że wędkarstwo muchowe zmierza w kierunku, który z wędkarstwem muchowym ma niewiele wspólnego. To jakiś zbitek metod mających jedną wspólną na razie cechę czyli coś mniej lub bardziej przypominającego sztuczną muchę na końcu. Share this post Link to post Share on other sites
venom_666 3,223 Report post Posted December 27, 2016 Ostatnio coraz mniej przypominającego, a rozwój zmierza w kierunku "sojowego mielonego" który z kotletem ma tylko wspólną nazwę ;) Share this post Link to post Share on other sites
sierżant 978 Report post Posted December 27, 2016 A wystarczyłoby ograniczyć regulaminowo stosowanie wyłącznie jednej muchy na wędce. Bo tak, w rzeczy samej, metoda muchowa jest uprzywilejowana w stosunku do innych metod. Nikt nie łowi na dwa woblery czy dwa haczyki z robakiem, a dwie muszki, na osobnych hakach, są usankcjonowane. Trochę to dziwne, nieprawdaż? Choć zgodne z tradycją... Share this post Link to post Share on other sites
Forest-Natura 1,452 Report post Posted December 28, 2016 Witam. Skoro nie widzisz tego w czym może to przeszkadzać to raczej się nie dogadamy. :) Nie widzisz tego, że wędkarstwo muchowe zmierza w kierunku, który z wędkarstwem muchowym ma niewiele wspólnego. To jakiś zbitek metod mających jedną wspólną na razie cechę czyli coś mniej lub bardziej przypominającego sztuczną muchę na końcu. Thymalus ... to powtórzę jeszcze raz pytanie ... W czym Ci to przeszkadza ? W czym przeszkadza Ci to że ktoś inny czegoś nie widzi ? W czym przeszkadza Ci zmierzanie wędkarstwa muchowego w tym czy innym kierunku ? Mnie bardziej na ten przykład przeszkadza to że jak nie ma wędkarzy nad wodą - obojętne czy łowiących żyłkowo czy też długą nimfą, to zamiast nich szybciutko przychodzą "miejscowe" ze sznurkiem nawiniętym na rolkę, na którym jest umocowane 20 przyponów z haczykami na których dyndają wesoło gnojaczki ... potem takie sznurki, linki i żyłki poprzywiązywane do patyków na brzegu wyławia się patrząc na boki czy ktoś przypadkiem jeszcze bęcków nie spuści ... Owszem ... taka rzecz to może przeszkadzać. Ale żeby mi przeszkadzał nad wodą ktoś, kto łowi po prostu inaczej niż ja ... ?, ktoś kto ma inne zdanie w tym temacie i nie robi z tego żadnej religii tylko chce po prostu czasem wyskoczyć samemu albo z dzieciakiem na ryby i te ryby "pomacać" ... ? :huh: Kolejny raz na tym forum nie jest to już żadna dyskusja drodzy Panowie o tej czy innej metodzie ... to jest już na ten przykład używanie (niestety) mniej lub bardziej dosadnych i pogardliwych w swym zamiarze, sformułowań mających na celu dezawuowania kogoś i czegoś innego. Bardzo sprytne, zawoalowane, ubrane w kwiatuszki i dowcipne śmiesznostki, złośliwostki ... A powód ... ? Jakże błachy ... parę metrów nylonu. Raz grubszego a raz cieńszego. No litości ... Pozdrawiam. Share this post Link to post Share on other sites
Sławek Oppeln Bronikowski 6,104 Report post Posted December 28, 2016 (edited) Czym się niby różni człowieku z lasu presja w wykonaniu gliździarzy, od presji w wykonaniu tzw postępowych muszkarzy? Czy gliżdziarz nie ma prawa rybki "pomacać", albo może być pietnowany z powodu osobistych upodobań ? A co ci tak ta biedna dendrobena przeszkadza, czy malutkie białe woblerki - czyżby to był gorszy osobisty wybór, nie wiedzieć czemu wykluczona konsekwencja indywidualnej wolności tudzież nieustającej progresji? Róbta co chceta..jest naszym hasłem, czy nie jest ? Flyfishing nieograniczony i wyzwolony tradycji naszym celem ? Cóż za okropny hejter.. :rolleyes: Edited December 28, 2016 by Sławek Oppeln Bronikowski Share this post Link to post Share on other sites
MaverikZagan 442 Report post Posted December 28, 2016 Forest-Natura, on 27 Dec 2016 - 22:03, said: Witam. No ale w czym Ci to wszystko przeszkadza ? Pozdrawiam. Skoro nie widzisz tego w czym może to przeszkadzać to raczej się nie dogadamy. :) Nie widzisz tego, że wędkarstwo muchowe zmierza w kierunku, który z wędkarstwem muchowym ma niewiele wspólnego. To jakiś zbitek metod mających jedną wspólną na razie cechę czyli coś mniej lub bardziej przypominającego sztuczną muchę na końcu. Nie zauważyłeś jednej kwestii wędkarstwo ogólnie zmierza w kierunku którym wszystko jest mało związane z wędkarstwem a liczy się szybki efekt. Klimat już zanika dzisiaj można kupić wszystko kije rzucające białym robakiem na odległość 30 metrów, dociążane nimfy, samo zacinające zestawy, echosondy namierzające najmniejsze ryby i wiele innych dziwactw do tego dochodzi internet który pozabijał w dużej mierze cały urok dzikiego wędkarstwa. A wy dalej bijecie pianę o metodę żyłkową. Niedługo pojawi się temat czy sznur w klasie 5 do kija w klasie 4 to jeszcze muszkarstwo czy już nie ? przecież przeciążenie kija po to żeby dobrać się do ryb po drugiej stronie rzeki jak tak można ? . Litości taka sama muchowa metoda jak inna przy użyciu sznura łowienie długo czy łowienie z pod kija, bardzo fajna sprawa na czeskich rzeczkach są mistrzami miałem ostatnio przyjemność obserwować jak między kamykami łowią. Pozdrawiam Share this post Link to post Share on other sites
mart123 659 Report post Posted December 28, 2016 Żyłka to taka Conchita Wurst flyfishingu. Niby kobieta, wygrywa konkursy ale gdybyś podszedł z nią do łóżka to czy mogłabyś potem stwierdzić z dumą: "spałem z niezłą babką"? Share this post Link to post Share on other sites
Andrzej Stanek 3,325 Report post Posted December 28, 2016 Żyłka to taka Conchita Wurst flyfishingu. Niby kobieta, wygrywa konkursy ale gdybyś podszedł z nią do łóżka to czy mogłabyś potem stwierdzić z dumą: "spałem z niezłą babką"? Argument nie do przebicia! :D Aż zarechotałem ze śmiechu... :D Share this post Link to post Share on other sites
Janusz Wałaszewski 3,149 Report post Posted December 28, 2016 Żyłka to taka Conchita Wurst flyfishingu. Niby kobieta, wygrywa konkursy ale gdybyś podszedł z nią do łóżka to czy mogłabyś potem stwierdzić z dumą: "spałem z niezłą babką"? Niby tak, jednak - Conchita Wurst to, jak wynika choćby z tłumaczenia pseudonimu artystycznego, taka "baba z qutasem". Natomiast we flyfishingu z "qutasem" może być powiązana zarówno metoda żyłkowa jak i klasyczna sucha mucha, wszystko zależy od tego kto kij trzyma ... ;) Share this post Link to post Share on other sites
Forest-Natura 1,452 Report post Posted December 28, 2016 Witam. Sławku drogi ... nawiązując do ostatniego postu Janusza - mnie osobiście robak w wędkarskim ręku nie przeszkadzał by nawet na wodach górskich. Bo to jak słusznie zauważył cytowany kolega "wszystko zależy od tego kto kij trzyma". Chęć kierowania innymi w imię jedynego wspólnego dobra i ubezwłasnowolnianie przepisami rodem z poprzedniego systemu ustrojowego, jednak siedzi jeszcze, całkiem głęboko zakorzeniona w wielu ludzkich charakterach i mając się całkiem dobrze nie pozwala nawet na dopuszczanie myśli że "można inaczej". A wystarczy uwierzyć bliźniemu że kieruje się tymi samymi wartościami, dążąc do nich nieco inną ścieżką. Niekoniecznie akurat tą jednie słuszną czyli Twoją. Pozdrawiam. Share this post Link to post Share on other sites
mack 858 Report post Posted December 28, 2016 (edited) mnie osobiście robak w wędkarskim ręku nie przeszkadzał by nawet na wodach górskich. Bo to jak słusznie zauważył cytowany kolega "wszystko zależy od tego kto kij trzyma". A wystarczy uwierzyć bliźniemu że kieruje się tymi samymi wartościami, dążąc do nich nieco inną ścieżką. I tak oto pięknie wróciliśmy do tego co zaproponowałem onegdaj w swoim temacie, skasowanym przez Admina jako prowokacyjny i bluźnierczy. Kto nie pamięta, przypomnę: postulowałem dopuszczenie na wodach górskich każdej przynęty pod warunkiem stosowania C&R. Nie wszyscy mnie wtedy zrozumieli, a chodziło o pokazanie obłudy tych, którzy w obronie metody żyłkowej szermują argumentem że to człowiek łowi nie metoda, ale robaczkarzy stosujących C&R wodach górskich już nie chcą widzieć... Na dokładnie tej samej zasadzie na jakiej zwolennicy linki muchowej nie chcą tolerować innowatorów z żyłką... :) A więc proszę o uzasadnienie dlaczego granica miedzy tym co jest dopuszczalne a co jest tabu, ma być zdefiniowana jako różnica między robakiem żywym a silikonowym, a nie jako różnica pomiędzy linką muchową a żyłką? Wszak łączą nas wszystkich te same wartości.... (C&R).... Edited December 28, 2016 by mack Share this post Link to post Share on other sites
etherni 2,336 Report post Posted December 28, 2016 Trochę odchodzimy od tematu. Ale ok. W naszej rzeczywistości, niestety 95% ludzi z wędką interesuje mięso. Dużo i łatwo. Każda, dosłownie każda furtka zostanie wykorzystana. Jak ktoś nie wierzy - polecam spacer nad nizinną Rudawą. Ze spinem, bo z muchą to nawet nie będą chceli rozmawiać. Co powiedzą gumofilce na temat np. Nokilla , na temat zakazu robala na wodach górskich. Spławik z robakiem na Dunajcu, można dać do ręki wedkarzom. A nie homo postsovieticus z mordem w oczach, i wściekłością że za mało dostaje, że czegoś nie wolno, że ktoś czegoś wymaga. Statystyczny polski członek PZW to małpa z brzytwą po LSD. A w temacie - to postawmy inaczej pytanie. Gdzie jest granica prawdziwego, czystego flyfishingu? Czy tylko sucha? Czy mokra jest ok? Streamer? A może fakt obciążenia muchy ołowiem,wolframem etc? Dla mnie, patrzącego z boku spinningisty, to... streamer zawsze wydawał się najmniej muchowy. Bo co to za mucha jak jest rybką? Share this post Link to post Share on other sites
mart123 659 Report post Posted December 28, 2016 Jak ktoś nie łowił pstrągów na robaki to nie wie, że praktycznie każdy ma hak w gardle. Natomiast jezeli chodzi o zrównanie spinningu i muchy to jestem za pod warunkiem zrównania stopnia uzbrojenia przynęt. Jak ktoś uważa, że uzasadniony jest spinningowy no kill przy dwóch lub trzech kotwiczkach na przynętę to prawdopodobnie nigdy nie złowił pstrąga na woblera. Share this post Link to post Share on other sites
mack 858 Report post Posted December 28, 2016 Trochę odchodzimy od tematu. Ale ok. W naszej rzeczywistości, niestety 95% ludzi z wędką interesuje mięso. Dużo i łatwo. Każda, dosłownie każda furtka zostanie wykorzystana. Jak ktoś nie wierzy - polecam spacer nad nizinną Rudawą. Ze spinem, bo z muchą to nawet nie będą chceli rozmawiać. Co powiedzą gumofilce na temat np. Nokilla , na temat zakazu robala na wodach górskich. Skąd więc założenie, że zakazu stosowania robaka będą przestrzegali, a no kill już nie? Czy może jednak chodzi ci o potencjalną znacznie większa skuteczność robaka od przynęt sztucznych, która da mięsiarzom szanse ogołocenia łowiska? Ale jeśli tak to o cóż innego, jak nie większą skuteczność metody żyłkowej od muchowej chodzi "tradycjonalistom" muchowym (zbyt dużą, w ich opinii). A w temacie - to postawmy inaczej pytanie. Gdzie jest granica prawdziwego, czystego flyfishingu? Czy tylko sucha? Czy mokra jest ok? Streamer? A może fakt obciążenia muchy ołowiem,wolframem etc? Dla mnie, patrzącego z boku spinningisty, to... streamer zawsze wydawał się najmniej muchowy. Bo co to za mucha jak jest rybką? To akurat jest dawno zdefiniowane i było już o tym dziesiątki razy. Ale powtórzę, co mi tam: metodę muchową definiuje nie przynęta lecz sposób jej podania na odległość. Tam gdzie do podania wykorzystuje się masę linki jest metoda muchowa. Tam gdzie do podania przynęty wykorzystuje się masę przynęty i jej bezwładność, nie jest metoda muchowa. Tylko tyle i tak prosto. Share this post Link to post Share on other sites
venom_666 3,223 Report post Posted December 28, 2016 (edited) (...) Natomiast jezeli chodzi o zrównanie spinningu i muchy to jestem za pod warunkiem zrównania stopnia uzbrojenia przynęt.(...) No właśnie... gość ze spinningiem, z mikrojigiem na muchowym w sumie haku i z muchową wolframową główką jest "be"... A przecież w ramach tego postępu i nowoczesności, dążenia do tego by było prościej i wygodniej to jest on tylko "muszkarzem przyszłości". Może miec nawet piankowy czy inny indykator, i choć w sumie będzie spławikowcem, to jednak też "muszkarzem". PS. mokrą i nimfę, pstrag czy lipień, też potrafi zassać aż po skrzela... Edited December 28, 2016 by venom_666 Share this post Link to post Share on other sites
Sławek Oppeln Bronikowski 6,104 Report post Posted December 28, 2016 My o tym czymś bajerujemy ? Stare, niemodne.. :) https://en.wikipedia.org/wiki/Fly_fishing Share this post Link to post Share on other sites
dreadknight 1,213 Report post Posted January 12, 2017 Planuję w tym roku zacząć przygodę z muchą. Czytam po kolei wszystkie wątki, żeby zebrać jak największą wiedzę zanim skompletuję sprzęt i rozpocznę pierwsze próby. Przeczytałem ten temat od A do Z i powiem szczerze, że jestem zniesmaczony tym atakiem na "żyłkę i nimfę". Może wynika to z tego, że u mnie od zawsze był tylko spinning i nie jestem w żaden sposób związany emocjonalnie z historią i podwalinami flyfishingu. Nie rozumiem natomiast co może komuś przeszkadzać "puszczanie nimfy na żyłce o dwukrotnej długości kija" jeśli spełnia to kryteria i tak kretyńskiego w wielu punktach RAPR. Kwestia czy jest to jeszcze flyfishing czy już nie jest mi obojętna i nie czuję się na siłach żeby zająć stanowisko. W każdym razie oprócz nauki rzutów zestawem akceptowalnym przez wszystkich tu dyskutujących (sznur z suchą na końcu), będę sobie "puszczał nimfę na żyłce" bo jeśli mogę to dlaczego nie? :) tak samo jak mogę łowić dociążoną nimfą ultralajtem i mało mnie obchodzą porównania do multikulti, Conchity itd. Pozdrawiam obydwie strony barykady :-) Share this post Link to post Share on other sites