Forest-Natura 1,452 Report post Posted November 20, 2016 Witam. Mamy taką przywarę narodową ... chodzi o podejście do pewnych rzeczy ... wszystko co sami wymyślimy,z miejsca potrafimy obrócić we własnym sosie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Miast czerpać z tego profity i traktować to jako powód do dumy z racji określenia "polski, "polska", "polskie" ... Tymczasem w całej reszcie świata to już wcale nie jest polskie ale czeskie lub francuskie ... I inni z tego garściami całymi czerpią korzyści (nie tylko materialne). Pozdrawiam. Share this post Link to post Share on other sites
Sławek Oppeln Bronikowski 6,104 Report post Posted November 21, 2016 Och och, ach ach - jakiż fałszywy diapazon w obronie form czekoladopodobnych. We Francji wolno też na robaka.. Polska szkoła spinningu i polscy spinningiści są zjawiskami w świecie dobrze znanymi i lubianymi, słyniemy wręcz z bezkompromisowości i braku ograniczeń, zatem pora jest najwyższa aby znów świat powalić agresywnym arywizmem.. przy okazji stanem polskich wód wybijając cudzoziemskie oczy.. Żyłką co podbiła strzechy.. atak !? :) Share this post Link to post Share on other sites
Zielony 3,629 Report post Posted November 21, 2016 Ależ nikt tutaj Piotrze nie walczy z ogólnie rozumianym sportem, raczej okazujemy niezgodę na jego ewidentne patologie. Nikt inny, tak bardzo jak środowisko wyczynowego flyfishingu nie przysłużył się jeszcze większemu sprymitywizowaniu i tak niewysokiego lotu kultury ludzi łowiących ryby. Popatrz chłodno na dwie zupełnie proste sprawy. W peryferyjnym, latami odosobnionym od świata kraju, w którym odkryciem na miarę sensacji - po castingu oraz c&r, staje wędka dwuręczna albo switch, ciągle podstawowym wzorem jest ewidentna forma zastępcza - taki patencik wyścigowowo-muchoidalny. Tak jak niegdyś w spinningu odległościówka albo picker.. :) Czyli wyczyn nie jest dobrą inspiracją ani też odpowiednim przewodnikiem edukacyjnym dla młodych i starszych, a trzeba chcieć widzieć że jesteście jedynym dość zwartym i co gorsza bardzo opiniotwórczym środowiskiem, pełniącym dla sporej części funkcję elity. I ten do pary niemniej dyskusyjny jeśli nie fajansiarski obyczaj punktowania ryb o obniżonym wymiarze, czego o dziwo żaden inny odłam łowiących nie praktykuje. Nie ma się co obrażać, na klatę słuszne obiekcje musisz przyjąć.. :) Szanowny Sławku. Tak na marginesie dyskusji o nimfie czy metodzie żyłkowej to śmiem uważać, że to nie metoda zabija ryby tylko wędkarz. Szczerze mówiąc sam nie czuję się jakąś elitą. To takie wyświechtane stwierdzenie. Co do wyczynowego flyfishingu to cóż. Tak naprawdę to bawię się w łowienie ryb, robię z kolegami tarliska, staram się dbać o rzekę a w zawodach wystartuję kilka razy w roku. Trudno tu mówić o wyczynie. Zdaję też sobie sprawę z tego na jakim etapie jesteśmy. Pamiętam filmy oglądane dwadzieścia lat temu z Johnem Wilsonem jak dziwiliśmy się gdy ten śmiejąc się w głos wypuszczał wszystkie złowione ryby. Wówczas u nas panowała święta wiara w zapisy RAPR. Czyli, że wędkarz biorący ryby zgodnie z regulaminem nigdy nie ogołoci łowiska co najwyżej kłusownicy. Przyznasz, że dzisiaj jesteśmy bardziej cywilizowani. Skoro już jesteśmy przy patologiach to wspomniałeś o świadomym C&R i moim zdaniem tu jest sprawa najważniejsza odnosząca się do obchodzenia się z rybami. Istotny jest czas od złowienia do wypuszczenia. Przykładowo na licznych odcinkach no kill złowienie dużej, małej, średniej ryby nie zwalnia z obowiązku natychmiastowego jej uwolnienia i właściwego obchodzenia się z nią. Oczywiście nikt nie broni ryby zmierzyć czy sfotografować jednak ma to się odbyć możliwie szybko tym bardziej, że te fragmenty rzek mają być swoistym matecznikiem. Oczywiście wiem, że najlepiej byłoby z łowienia zrezygnować w ogóle tak by nie męczyć ryb. Tymczasem jednak nie potrafię się wyzbyć tej przypadłości ;) . Poniżej obrazki po tym gdy ktoś rybom ufundował zbyt długą foto- sesję [URL=http://www.fotosik.pl/zdjecie/8d39046fca55a92c][/URL] [URL=http://www.fotosik.pl/zdjecie/62752bc4046e0a99][/URL] Share this post Link to post Share on other sites
thymalus 1,263 Report post Posted November 21, 2016 Piotrze piszesz o świadomym C&R. Ja nie chcę generalizować i na pewno są zawodnicy w całym tym szaleństwie nie zapominający o tym co najważniejsze czyli o rybie. Ale są tez tacy, którzy w ferworze "walki" na rybę patrzą wyłącznie przez pryzmat punktów jakie dostarcza. I o ile w rekreacyjnym wędkowanie owe C&R wygląda jak wygląda, czyli raz lepiej, a raz gorzej to na zawodach niestety owa niezwłoczność w wypuszczeniu ryby wygląda dość specyficznie. Piszesz,że poniżej fotki ze zbyt długiej sesji foto. Myślisz, że po zawodach nie ma podobnych obrazków z rybami, które z lekka przydeptano podczas wywrotki w szaleńczym biegu do miary? Czy w rekreacyjnym łowieniu też wychodzicie na brzeg aby zmierzyć lipionka 28 cm? Panowie, ja wiem, że są regulaminy zawodów. obawiam się, że są dla Was wygodne bo w przeciwnym razie można byłoby je szybko zmienić. Nie możecie się ścigać według starych zasad w nowej formule? Po 3 lipieniach miarowych (komplet) i oczywiście puszczonych zawodnik schodzi z wody i biją mu punkty za każdą minutę? Po co kaleczyć,miętosić w siatce podbieraka setki ryb. Małych ryb w przeważające większości... Share this post Link to post Share on other sites
mart123 659 Report post Posted November 21, 2016 A jak czytałem o tych układach prądzików napisane przez Venoma to pomyślałem (przepraszam) SRĄDZIKÓW. . Ech, być jak Franek, Kustigiza, kadra i to jak najszybciej. Przecież to już ponad rok jak interesuję się wędkarstwem muchowym - najwyższy czas na sukcesy. Czas, by w końcu móc powiesić na FB zdjęcia pięćdziesięciu ryb złowionych w weekend i to natychmiast bez tracenia czasu na naukę-sraukę i zrozumienie-srozumienie tych wszystkich anachronizmów, o których piszą dziadki pokroju Venoma. Cały wędkarski świat, Franek, Kustigiza, kadra ucieka więc jedyną opcją by dołączyć do tej stawki jest wędkarski odpowiednik matury w rok i studiów w półtora, uwieńczonych pracą dyplomową metodą copy-paste. Dziś karta wędkarska, jutro uzyskanie kilku porad na forum, pojutrze zakup sprzętu i metalowych much w kolorach nieznanych w naturze i już w weekend można z dumą orać przy pomocy metody Made in Poland rynnę na księdzowym polu nie patrząc na układ prądzików-srądzików, bez potrzeby kombinować z doborem linek-srlinek, miejsca podania i sposobu prezentacji-srezentacji, bez kretyńskiego zaglądania-sraglądania pod kamienie i całej tej ideologicznej szopki lansowanej przez stojących nad grobem ortodoksów. Trzeba tylko dobrze wyćwiczyć bark na siłce. Matecznik? Sratecznik. Wymiar? Srymiar. Przecież no-kill rulez, spoko i wporzo. Share this post Link to post Share on other sites
Wojtek Walkowski 46 Report post Posted November 21, 2016 Dzięki Zielony,że napisałeś. A jak czytałem o tych układach prądzików napisane przez Venoma to pomyślałem (przepraszam) SRĄDZIKÓW. Stoisz na os dunajec na tym przykładowym księdzowym a tu przed tobą taki prądzik...przepraszam zajeb....a rynna. Jak tam łowić?Albo streamer i super szybko tonąca linka i stoisz po szyję w wodzie,albo żyłka,albo chyba stanąć jakimś pontonem w rynnie i też super szybko tonąca linka.Inaczej się nie da,no chyba że będziecie robić to co zarzucacie zawodnikom,czyli łowić gluty przy brzegu. Co do nieruszania mateczników to też taki kit bo niby co to matecznik?To co sobie ustalimy?To lepiej wyłączyć całą rzekę bo to matecznik. Oj Radku przemyśl sobie to o czym pisze Marian i to dokładnie, bo z takiego doświadczenia jakie on ma to tylko czerpać. Możemy oczywiście mieć różne zdania i poglądy na różne tematy jednak w kwestii mateczników to akurat nie masz najmniejszej racji. 25 lat temu pewnie połowa rzeki takiej jak Dunajec nie była dostępna dla muszkarza bo nie było sznurów tonących, główek z wolframu, spodniobutów z gore i wielu wielu innych wynalazków które mamy teraz. Kłopot polega na tym że za wzrostem "dostępności" do ryb nie poszły ograniczenia. 25 lat temu limit na Lipienia na Dunajcu wynosił 7szt i był ok do momentu w którym pozwolono dociążyć muchę teraz limit 1szt to zbyt wiele. Jeżeli nie chcesz uczyć się wody i szacunku do niej to nie masz po co iść tą drogą bo za rok czy dwa Ci się to znudzi więc szkoda czasu i pieniędzy. A o tym że wiele się musisz jeszcze uczyć niech świadczy fakt że na Księdzowym nie ma żadnej grubej rynny jest za to piękna płań. Rynna jest faktycznie nieco wyżej Na Skałkach. pzdr WOW Share this post Link to post Share on other sites
Forest-Natura 1,452 Report post Posted November 21, 2016 (edited) Witam. Zupełnie nie rozumiem dlaczego to wędkarze muchowi (niektórzy) przywłaszczają sobie jedynie umiejętność "czytania wody". Wynika z tej dyskusji że ktoś, kto spininguje czy też łowi spławikowo w rzece, takiej umiejętnośći posiadaczem być już nie może z racji - sracji tego że muszkarze pozjadali wszelkie rozumy tego świata. Rozumiem też że pomału zaczynamy rozmawiać nie o łowieniu na krótką nimfę metodą żyłkową, ale o łowieniu ryb na rzekach San i Dunajec, a dokładniej na ich odcinkach OS jako jedynego słusznego miejsca do połowu ryb u nas w kraju. Dużo luźniej i bez napinki by się dyskutowało gdyby część wędkarzy brała do bani to, że inni z kolei wędkarze stosują "żyłkę" głównie do połowów ryby dużych, bo takie właśnie siedzą w rynnnach, jamach, nawisach, tudzież innych "dziurach we wodzie". I że bynajmniej nie są to żadne mateczniki tylko normalne miejsca pojedynczego bytowania takich ryb, kóre wykazują zwykły terytorializm. Też przyjemniej by było na tym świecie, gdyby słowo tolerancja obejmowało stosunek jedynie słusznie łowiacych wędkarzy muchowych do innych, którzy mają po prostu odmienne zdanie w paru różnych kwestiach tyczących się wędkarstwa ogólnie ... Czego wszystkim życzę zanim komuś "żyłka" pęknie ... ;) Pozdrawiam. Edited November 21, 2016 by Forest-Natura Share this post Link to post Share on other sites
mart123 659 Report post Posted November 21, 2016 Dużo luźniej i bez napinki by się dyskutowało gdyby część wędkarzy Dużo luźniej (i mądrzej) by się dyskutowało gdyby zwolennicy "żyłki" mieli tyle samo roboczogodzin spędzonych nad wodą w różnych warunkach, co jej przeciwnicy. Niestety, po tej drugiej stronie mamy w zdecydowanej większości idących na skróty nowicjuszy, albo już doświadzonych "mistrzów jednej metody" lub nawet "jednej wody", którzy kiedyś poszli na skróty i inaczej nie potrafią, lub też "zawodników", którzy jak nie startują w zawodach to trenują, ewentulanie "guide'ów" i innych, związanych zawodowo z tym hobby, którym nie wypada nie łowić ryby za rybą. Share this post Link to post Share on other sites
Janusz Wałaszewski 3,149 Report post Posted November 21, 2016 Koniec świata, wartość muszkarza ocenia się w roboczogodzinach, to już nie ilość Simms'ów na tyłku, grzbiecie, stopach i łepetynie ??? Koniec świata pani Popiołkowa, koniec świata ... ;) :P :P Jakby tego było mało, to "dyskusja" przypomina raczej zbiór monologów ... Share this post Link to post Share on other sites
randomrodmaker 1,197 Report post Posted November 21, 2016 Dużo luźniej (i mądrzej) by się dyskutowało gdyby zwolennicy "żyłki" mieli tyle samo roboczogodzin spędzonych nad wodą w różnych warunkach, co jej przeciwnicy. Niestety, po tej drugiej stronie mamy w zdecydowanej większości idących na skróty nowicjuszy, albo już doświadzonych "mistrzów jednej metody" lub nawet "jednej wody", którzy kiedyś poszli na skróty i inaczej nie potrafią, lub też "zawodników", którzy jak nie startują w zawodach to trenują, ewentulanie "guide'ów" i innych, związanych zawodowo z tym hobby, którym nie wypada nie łowić ryby za rybą. Kolego szanowny, jeśli wolno zapytać, do jakiej grupy się zaliczasz, bo czytelnik może się w tym pogubić? Z tego co pisałeś kojarzę, że trafiłeś głowę na Dunajcu, łowiąc przed świtem, w listopadzie, na nimfę - lipienie... Share this post Link to post Share on other sites
mart123 659 Report post Posted November 21, 2016 Do żadnej z tych grup. W ogóle to mi słabo idzie, zaledwie kilkanaście ryb w roku. Zapewne dlatego, że nie stosuję żyłki. Share this post Link to post Share on other sites
randomrodmaker 1,197 Report post Posted November 21, 2016 Kilkanaście ryb rocznie, biorąc pod uwagę oczywisty sarkazm, to ciągle mało lub b. dużo, patrząc przez pryzmat wymiarów ;) :) Share this post Link to post Share on other sites
Radek79 219 Report post Posted November 21, 2016 to opis kolego ze strony os dunajec.Wody i szacunku do niej uczę,ale na pewno nie od gości co mają w niku diabelskie liczby.A jak mi się znudzi to przestanę łowić,ale to moja sprawa.Na razie od ponad 20 lat mi się nie znudziło. Strefa B – Średniozaawansowani 2 Następny odcinek który przechodzimy, ma podobny charakter jak spadek powyżej i prowadzi nas do jednego z najpiękniejszych miejsc na Osie na „Księdzowe Pole”. W tym momencie należy łowić z lewego brzegu rzeki. Jest możliwy dojazd do tej miejscówki, polna drogą ale auto powinno mieć raczej wysokie zawieszenie. Strefa C – zaawansowani 3 Wspaniałe rafy ułożone pod różnym kątem przecinają dno, a pomiędzy nimi pełen rybostan rzeki. Możemy tam łowić głowacice, lipienie, pstrągi i trochę białej ryby z dala od zgiełku ulicy. Brodzenie pomiędzy tymi rafami nie jest łatwe, ale w czasie rójki nie musimy zbyt głęboko wchodzić do wody żeby zmierzyć się z rybami. Łowimy z lewego brzegu i powoli zbliżamy się do płani. Strefa A - początkujący 3 Dalsza część tego miejsca do długa płań z rynną pod prawym brzegiem, gdzie chodzenie jest nieco łatwiejsze. Można łowić wchodząć głębiej ale zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest obłowienie prawego brzegu od dołu, a lewego od góry Strefa C – zaawansowani 4 Po przejściu „Księdzowego Pola” napotykamy wyspę, która dzieli Dunajec na dwie części. Ta po lewej jest bardziej zasobna w ryby ale i trudniejsza do chodzenia. Po prawej można spotkać pojedyncze ryby trzymające się głębokiej wody przy samym brzegu. Share this post Link to post Share on other sites
jasiekcom 576 Report post Posted November 21, 2016 Koledzy czytam i czytam i powiem tak :-) kończcie wstydu oszczędźcie :D, ile osób tyle zdań. Powyższa dyskusja doprowadzi jak każda poprzednia w tym temacie do ...... no właśnie do niczego ewentualnie jak ktoś nie wytrzyma ciśnienia to do obelg i ubliżania sobie hahahahah. Przekładając wszystkie wywody na drugą moją ukochaną form ruchu tj. narciarstwo, nasuwa mi się taka konkluzja. Kiedyś jeździło się prostych klasycznych deskach 180 -190 cm, inicjacja skrętu przez wejście na kij (NWN), teraz śmigą się na profilowanych carvingach 150-160 cm bez kijów, jeździ się na sztucznej nawierzchni np; Malta w Poznaniu. Więc przepraszam czy jeżdżąc na carvingach 150 cm bez kijów na stucznym stoku uprawiam narciarstwo czy coś innego ??? Czy gigant dzielimy na klasyczny i dla nart taliowanych ??? Od lat śmieszą mnie takie uogólnienia uproszczenia i zaszeregowania tego czy tamtego, próby ujęcia co jest canonem a co już nie. Powiem coś co już kiedyś pisałem łowię na żyłkę, krótką i długą nimfę, mokrą muszkę, strimera i suchą muchą wędkami jednoręcznymi i dwuręcznymi, w rzekach, wodach stojących i morzu z brzegu, brodząc pływając na pływadełku, łódce i wiem jedno nie zmierzam się ograniczać i dla mnie każda metoda i technika jest OK tylko trzeba ją umiejętnie stosować w określonych warunkach. Nie mam żadnych oporów przed stosowaniem żadnej z wcześniej podanych metod każda z nich może być powiedzmy zabójcza. Kiedyś już zadawałem to pytanie, czy muszkarz który łowi na nimfę na wędkę 3,3 czy też 3.6 łowi i wypuszcza złowione ryby jest beeeeee bo łowi taką metodą ? A jak się ma wędkarz który łowi piękną klejonką na szur jedwabny i suchą muchę i beretuje każdą rybę. I na koniec, dla wszystkich z nas starczy wody ;) Share this post Link to post Share on other sites
MaverikZagan 442 Report post Posted November 21, 2016 Kiedyś jeździło się prostych klasycznych deskach 180 -190 cm, inicjacja skrętu przez wejście na kij (NWN), teraz śmigą się na profilowanych carvingach 150-160 cm bez kijów, jeździ się na sztucznej nawierzchni np; Malta w Poznaniu. Więc przepraszam czy jeżdżąc na carvingach 150 cm bez kijów na stucznym stoku uprawiam narciarstwo czy coś innego ??? Czy gigant dzielimy na klasyczny i dla nart taliowanych ??? Nie jesteś już żadnym narciarzem. :lol: :lol: Share this post Link to post Share on other sites
Wojtek Walkowski 46 Report post Posted November 21, 2016 Koledzy czytam i czytam i powiem tak :-) kończcie wstydu oszczędźcie :D, ile osób tyle zdań. Powyższa dyskusja doprowadzi jak każda poprzednia w tym temacie do ...... no właśnie do niczego ewentualnie jak ktoś nie wytrzyma ciśnienia to do obelg i ubliżania sobie hahahahah. Przekładając wszystkie wywody na drugą moją ukochaną form ruchu tj. narciarstwo, nasuwa mi się taka konkluzja. Kiedyś jeździło się prostych klasycznych deskach 180 -190 cm, inicjacja skrętu przez wejście na kij (NWN), teraz śmigą się na profilowanych carvingach 150-160 cm bez kijów, jeździ się na sztucznej nawierzchni np; Malta w Poznaniu. Więc przepraszam czy jeżdżąc na carvingach 150 cm bez kijów na stucznym stoku uprawiam narciarstwo czy coś innego ??? Czy gigant dzielimy na klasyczny i dla nart taliowanych ??? To nie tak. Carving i proste dechy, to sucha i mokra. Żyłka to snowboard. :D :D :D :D Share this post Link to post Share on other sites
MaverikZagan 442 Report post Posted November 21, 2016 To nie tak. Carving i proste dechy, to sucha i mokra. Żyłka to snowboard. Znalazł odpowiedź a ja czuje się podwójnie spoliczkowany bo na desce też śmigam... Panowie zamknijcie temat albo zostawmy same wartościowe posty kończ waść wstydu oszczędź. Bo to kto jest muszkarzem a kto nie średnio ma się do tego czy łowi metodą żyłkową. Może łowić sobie tylko sucha muchę i być najgorszym gniotem, dla mnie wędkarz to ten który podchodzi z szacunkiem do przyrody itd. a nie ty czy łowi przerobioną matchówką 3,66 cm i ma 1,5 długości wędki z przyponem żyłkowym czy to że za przelotki wystaje mu sznur muchowy i przywiązana nimfa oboje robicie to samo szykacie ryb w strefie przydennej także te elaboraty są naprawdę zbędne. :o Share this post Link to post Share on other sites
Sławek Oppeln Bronikowski 6,104 Report post Posted November 21, 2016 Wielowiekowa, zakładająca odrębność flyfishingowa tradycja zakładała używanie linki w wędce jako elementarnego wyróżnika zamiast ciężarka, spławika albo główki jigowej, dokładnie w ten sam sposób tak jak dla narciarzy charakterystyczne są narty - a nie wrotki ani inna deskorolka :) Żyłka jest formą odrobinkę zbliżoną do flyfishingu - poprzez łowione ryby.. oraz wydajemisię aspirantów.. :) Share this post Link to post Share on other sites
venom_666 3,223 Report post Posted November 21, 2016 (edited) to opis kolego ze strony os dunajec.Wody i szacunku do niej uczę,ale na pewno nie od gości co mają w niku diabelskie liczby.A jak mi się znudzi to przestanę łowić,ale to moja sprawa.Na razie od ponad 20 lat mi się nie znudziło. Strefa B – Średniozaawansowani 2 Następny odcinek który przechodzimy, ma podobny charakter jak spadek powyżej i prowadzi nas do jednego z najpiękniejszych miejsc na Osie na „Księdzowe Pole”. W tym momencie należy łowić z lewego brzegu rzeki. Jest możliwy dojazd do tej miejscówki, polna drogą ale auto powinno mieć raczej wysokie zawieszenie. Strefa C – zaawansowani 3 Wspaniałe rafy ułożone pod różnym kątem przecinają dno, a pomiędzy nimi pełen rybostan rzeki. Możemy tam łowić głowacice, lipienie, pstrągi i trochę białej ryby z dala od zgiełku ulicy. Brodzenie pomiędzy tymi rafami nie jest łatwe, ale w czasie rójki nie musimy zbyt głęboko wchodzić do wody żeby zmierzyć się z rybami. Łowimy z lewego brzegu i powoli zbliżamy się do płani. Strefa A - początkujący 3 Dalsza część tego miejsca do długa płań z rynną pod prawym brzegiem, gdzie chodzenie jest nieco łatwiejsze. Można łowić wchodząć głębiej ale zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest obłowienie prawego brzegu od dołu, a lewego od góry Strefa C – zaawansowani 4 Po przejściu „Księdzowego Pola” napotykamy wyspę, która dzieli Dunajec na dwie części. Ta po lewej jest bardziej zasobna w ryby ale i trudniejsza do chodzenia. Po prawej można spotkać pojedyncze ryby trzymające się głębokiej wody przy samym brzegu. Znaczy że chcesz błysnąc opisem OS Dunajec z netu ?? Wyobraź sobie że co roku tam łowię i znam rzekę z autopsji a nie z opisów na stronie. Nie odniosę się do Twojego wczesniejszego wpisu/wpisów, bo musiałbym użyć porównań które mogłyby byc odebrane jako inwektywy, w każdym razie pokazują że pojęcie o łowieniu i posługiwaniu się muchówką masz baaardzo cieniutkie... Łów więc sobie żyłką i nimfą bo o innych metodach pojęcia nie masz i mieć nigdy zapewne nie będziesz... Edit: Panowie narciarze... Zauwazcie że nikt nie startuje na nartach i jednej desce w gigancie czy innej konkurencji... To jest traktowane jako oddzielne dyscypliny..... Edited November 21, 2016 by venom_666 Share this post Link to post Share on other sites
Radek79 219 Report post Posted November 21, 2016 Akurat żyłka to 1/3 mojego łowienia.A to czy mam pojęcie to nie twoja sprawa.Pojęcie to ty masz jak pisałeś że tarło pstrąga jest w październiku. Share this post Link to post Share on other sites
mack 858 Report post Posted November 21, 2016 A to czy mam pojęcie to nie twoja sprawa.Pojęcie to ty masz jak pisałeś że tarło pstrąga jest w październiku. Może akurat nie łowi pstrągów w czasie tarła. .. pomimo powszechnego c&r ciągle można spotkać osoby które nie łowią i już... konserwatyści. .. Share this post Link to post Share on other sites
Forest-Natura 1,452 Report post Posted November 21, 2016 (edited) Witam. Marian ... narciarstwo to jest klasyczne i zjazdowe ... cała reszta klasyfikacji w obrębie tych dwóch dyscyplin sportowych to swego rodzaju nazwy umowne tworzone w miarę potrzeb wraz z ich rozwojem ... Podkreślił bym słowo: rozwojem. I doszukiwał bym się analogii do wędkarstwa i omawianego tutaj "problemu" (o i le można to nazwać problemem). ;) Pozdrawiam. PS. Z tego wszystkiego po raz kolejny wziąłem do ręki "Poradnik ... Sztuka łowienia pstrąga, lipienia i łososia na wędkę" Pana Rozwadowskiego z 1900 r. i znowu łyknąlem go od deski do deski siedząc na parapecie (to dla wszystkich wędkujących narciarzy) ... Polecam ... zwłaszcza fragmenty o glistach, czerwach, konikach polnych i o tym że ryba powinna dostawać się w stanie zupełnie świeżym do kuchni ... inaczej bez celu zostaje pozbawiona życia ... Edited November 21, 2016 by Forest-Natura Share this post Link to post Share on other sites
Wojtek Walkowski 46 Report post Posted November 21, 2016 Akurat żyłka to 1/3 mojego łowienia.A to czy mam pojęcie to nie twoja sprawa.Pojęcie to ty masz jak pisałeś że tarło pstrąga jest w październiku. Czasem zacietrzewienie przesłania myślenie. Możesz się nie zgadzać z innymi i mieć swoje zdanie ale zanim coś palniesz to przemyśl to co Ci doświadczeni muszkarze mówią bo jak Ci ten satanista Marian mówi że tarło pstrąga jest w Październiku to ma rację. pzdr WOW Share this post Link to post Share on other sites
venom_666 3,223 Report post Posted November 21, 2016 (edited) Mack, we wrzesniu napisałem post uczulający kolegow łowiących lipienie na to iż lubia się one ustawiać poniżej lub w samych tarliskach pstraga i by uważali gdzie "depczą". Napisałem też iż będzie to niebawem. Radek: przeczytaj sobie jeszcze raz wpisy o których wspominasz... Poczytaj też o biologii Pstrąga, wpływie temperatury wody na okres kiedy sie owo tarło zaczyna. Pojeździj po rzekach i porozmawiaj z miejscowymi. Dowiesz się że na różnych wodach okres kiedy ono się zaczyna ma rozstrzał nawet dwu trzech tygodni w zalezności od warunków środowiskowych. Może nawet uda Ci się zaobserwować gniazda kopane właśnie w październiku. Ja takie miejsca już wtedy odpuszczam i szukam ryb gdzie indziej. Ty widocznie oczytany w opisach łowisk masz to gdzieś... Edit: Ziemowicie ;-) Nawet na olimpiadzie konkurencje narciarskie i snowboardowe sa traktowane jako inne i rozgrywane oddzielnie. Analogicznie mamy muszkarstwo i lowienie na muche jako przynetę ;-) Tylko wtedy nalezy dopuścic i tenkarę i drewienko tyrolskie i kilka innych ktore mimo posiadania muchy na końcu zestawu flyfishingiem nie są ;) Edited November 21, 2016 by venom_666 Share this post Link to post Share on other sites
mack 858 Report post Posted November 21, 2016 A tak swoją drogą, to wydaje mi się ze np na jurajskich rzeczkach zazwyczaj kulminacja tarła potokowca jest właśnie w październiku... Share this post Link to post Share on other sites