Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
Krzysztof Zieliński

[Artykuł] Z wędką przez świat- Krzysztof Zieliński

Recommended Posts

Jest tyle rożnych hobby na świecie a Ty bierzesz ze sobą wędkę i podróżujesz po całym świecie – dlaczego?
W moim przypadku jest to połączenie dwóch pasji – podróżowania i wędkowania. Nie wiem co było pierwsze, ale zawsze istniała we mnie ciekawość świata i ludzi, oraz wielka chęć poznawania i odkrywania nowych miejsc. Wojskowy Atlas Świata miałem w dzieciństwie zawsze pod ręką, lubiłem godzinami wertować jego strony i ze szczegółami poznawać różne zakątki świata. W „trudnych” czasach bez internetu, wyszukiwałem wszelkich informacji o dalekich miejscach i segregowałem je tak, by zawsze mieć do nich dostęp. Gdy zacząłem wędkować, szybko zapragnąłem poznawać łowiska, które były położone dalej od mojego miejsca zamieszkania. Najpierw były to łowiska europejskie, potem te na innych kontynentach. Stąd już był tylko krok do połączenia obu zainteresowań. Nie lubię jeździć w nowe miejsce na ryby bez możliwości zwiedzenia kraju, jego ciekawych miejsc i poznania ludzi. Najczęściej są to więc „łączone” wyjazdy – część czasu poświęcam na wędkowanie, a część to „zwykła” turystyka.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Jak wyglądał początek Twojego podróżowania? Pierwsza wyprawa, skąd pomysł, jak było? A może jakaś inspiracja z zewnątrz?
Ponieważ najbardziej lubię łowić ryby łososiowate, to w latach 90-tych często podróżowałem z wędką po Skandynawii. Spędziłem tam naprawdę mnóstwo czasu i dość dokładnie poznałem tamtejsze łowiska. Ale wtedy zapragnąłem czegoś więcej. Moja wyobraźnia podsycona książkami Jerzego Putramenta pomogła mi podjąć decyzję – jadę do Mongolii. Nie miałem wtedy wielkiego doświadczenia w podróżowaniu, szczególnie w tak odległe miejsca. Trudno było o bardziej precyzyjne informacje pomagające w zorganizowaniu takiego wyjazdu. Ale po 2 latach przygotowań wreszcie się udało. W 2000 roku stanąłem nad brzegiem cudownej rzeki, zatopionej w odległej mongolskiej tajdze. Te dni, które spędziłem wtedy z wędką w ręku, były prawdziwym wędkarskim rajem. To była inna Mongolia, niezadeptana, niespenetrowana, niedostępna i dzika. Ale jakże cudowna – wszystko było odmienne, nowe, niepoznane, czasami zaskakujące. Chłonąłem to miejsce całym sobą i nie mogłem uwierzyć, że udało mi się do niego dotrzeć. A ilości i wielkości ryb jakie wtedy złowiłem, przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Chyba już nigdy potem czegoś takiego nie udało mi się powtórzyć. W mojej pamięci ten wyjazd pozostanie jako absolutnie szczególny, może też dlatego, że był pierwszy.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Powróćmy do Twojej ostatniej wyprawy. Gdzie byłeś? Skąd pomysł na taką podróż?
Ostatnio byłem na dalekim wschodzie Rosji, łowiłem tajmienie. Byłem tam już trzeci raz i dość dobrze poznałem tamtejsze łowiska. Plany wyjazdu w tamte rejony miałem już w 2005 roku, ale zawsze były jakieś przeszkody by tam dotrzeć. Rok temu udało się pierwszy raz i miejsce tak mi się spodobało, że powróciłem tam dwukrotnie. A to pewnie nie koniec :-)

 

Dołączona grafika

 

Czym różni się to miejsce od innych?
Dla kogoś, kto pragnie łowić tajmienie, kto lubi Syberię, to jedno z ostatnich miejsc, gdzie te ryby występują w dużych ilościach. Miejsce dzikie i bardzo trudno dostępne, ale tamtejsze rzeki są wspaniałe i pełne miejsc, w których te cudowne i szlachetne ryby mogą znaleźć bezpieczne schronienie. Dodatkowo to dość przyjazne klimatycznie miejsce, pogoda jest dość stabilna, a wszechobecne w innych rejonach komary i meszki nie są tak dokuczliwe.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Jak często jeździsz po świecie? Co na to Twoja rodzina? Jak dzielisz czas między obowiązki zawodowe, rodzinne a podróżowanie?
Z reguły mam 3-4 wyjazdy w roku. Czasem, szczególnie wtedy, gdy jest to łączony wyjazd turystyczno-wędkarski, jeździmy razem. Bliscy, przez te kilkanaście lat, zdążyli się już przyzwyczaić, że dość często wyjeżdżam. I pogodzić z tym :-) W pracy mam osoby, które mnie zastępują podczas mojej nieobecności. Choć ostatnio, z racji rozwoju firmy produkującej blanki, jest to coraz trudniejsze. Będę chyba musiał ograniczyć wyjazdy.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Rozwijasz firmę produkującą blanki? Co dokładnie robisz?
Mam coraz więcej zamówień na indywidualnie realizowane projekty od zagranicznych odbiorców. To oznacza, że trzeba poświęcić dużo czasu na prace projektowe, a potem testy blanków, nim powstanie gotowy produkt. Jednocześnie wzrasta produkcja standardowych blanków, które co jakiś czas koryguję i poprawiam. Wprowadzam zmiany materiałowe lub konstrukcyjne w tych produktach, by poprawić ich charakterystykę pracy, balans czy parametry wytrzymałościowe.
Wprowadzam również nowe produkty – po Nowym Roku dostępne będą nowe serie blanków, przeznaczone głównie do połowów miękkimi przynętami. To doskonale uzupełni dotychczasową ofertę moich blanków. Inne serie, jak na przykład Hers, będą całkowicie od nowa zaprojektowane pod kątem materiałów Nano.
Te wszystkie przedsięwzięcia wymagają dużego zaangażowania i poświęcenia olbrzymiej ilości czasu.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Gdybyś miał zareklamować jakiś idealny blank dla podróżnika? Uniwersał? Co to by było?
Dalekie wyjazdy na ryby to przede wszystkim różnorodność poławianych gatunków, łowisk i przynęt. To oznacza, że nie ma możliwości dobrania jednej, uniwersalnej wędki, która sprawdzi się na łowiskach różnych kontynentów. Można natomiast wskazać kilka wspólnych cech takich wędek. Przede wszystkim musi to być wędka wieloskładowa, tak by można ją było schować do głównej torby podróżnej. Powinna to być wędka, która zbudowana jest na odpornym na wszelkiego rodzaju uszkodzenia mechaniczne blanku. To bardzo istotna cecha – wędkujemy w dzikich, czasami trudno dostępnych miejscach, dalekich od cywilizacji i niezawodność sprzętu ma znaczenie fundamentalne. Ponadto, musi pozwalać na wykonywanie dalekich rzutów i dawać dużą kontrolę w czasie holu ryby. Wtedy będziemy skutecznie wędkować, a wielogodzinne operowanie sprzętem nie będzie stanowiło żadnego problemu. Takie wymagania oznaczają, że wędkarz-podróżnik chcący łowić w różnych miejscach naszego globu, musi dysponować wysokiej jakości wędkami o różnych długościach i różnych mocach.

 

Dołączona grafika

 

A na Twoje ulubione tajmienie?
Tu mam zdecydowanego faworyta – już od wielu lat, ja i moi znajomi, używany wędek wykonywanych na blankach z serii Blaas XF. To trój albo czteroskłady o mocach 25 lub 30 funtów, zbrojone albo pod multiplikator albo pod kołowrotek o stałej szpuli. To kije, które doskonale sprawdziły się z różnych łowiskach, w których występuje tajmień. Pozwalają na walkę nawet z największymi rybami w trudnych łowiskach, z dużą ilością zwalonych drzew i z dużym uciągiem wody. Przy tym wszystkim, doskonale znoszą trudy spływu pontonami czy „życia obozowego” :-)

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Czy jest miejsce, do którego chciałbyś szczególnie pojechać? Życiowy cel?
Było i jest kilka takich miejsc. Mam to szczęście, że wiele z tych celów udało mi się zrealizować. To była właśnie Rosja, Daleki Wschód, to było Plateau Putorana, Papua Nowa Gwinea... Miejsca, które chciałbym jeszcze odwiedzić z wędką to Czukotka, Półwysep Tajmyr i górne Kongo.

 

Dołączona grafika

 

Górne Kongo? Skąd ten pomysł?
To bardzo mało eksplorowany region świata, nie tylko wędkarsko. Bardzo trudno tam dotrzeć, a sam region jest olbrzymi i ma niezliczoną ilość dzikich rzek. Kilka lat temu miałem okazję „zbliżyć” się do tego miejsca, docierając do Kongo od strony rwandyjskiej. Nie wystarczyło wtedy czasu na to, by choć trochę dłużej powędkować, ale krótki rekonesans pozwolił mi się zorientować w absolutnej wyjątkowości tego regionu. Bardzo chciałbym tam wrócić...

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Trzy pozycje na liście? Takie, do których powinien pojechać każdy wędkarz, miłośnik podróżowania? Po jednym zdaniu - dlaczego właśnie tam.
Syberia – to trochę ogólnie powiedziane, ale ta część za Jenisejem. Nieskazitelnie dzika przyroda, olbrzymie obszary, niezliczone rzeki i bardzo życzliwi ludzie.
Chile – południowa część. Absolutnie obowiązkowa pozycja na liście każdego pstrągarza-podróżnika. Spektakularne krajobrazy, wspaniałe, czyste rzeki i fantastyczne pstrągi.
Coś z tropików – może być Papua, może być Amazonia – połowu ryb w tropikalnych, słonych wodach nie można porównać z niczym innym.

 

Dołączona grafika

 

Podróż, o której wolałbyś zapomnieć ... to ... wyprawa dokąd? Dlaczego?
Ostatnia podróż do Mongolii w 2008 roku. Zobaczyłem inny kraj niż ten, który poznałem kilka lat wcześniej. Prawie bezrybne rzeki, w których łowiłem wcześniej wspaniałe ryby. Zanieczyszczone wody, kłusownictwo... inni ludzie zmienieni przez pieniądze, które dotarły z Chin. Po miesięcznym pobycie wracałem stamtąd z poważnym kacem moralnym i ogromnie rozczarowany.

 

Dołączona grafika

 

Co radziłbyś osobom, które chciałyby, ale brak im odwagi by wystartować? Dla tych, którzy mówią, nie teraz, później, jak będę miał, zrobię, osiągnę ... a czas przecież leci.
Przede wszystkim nie czekać! Czas tak szybko biegnie... a co gorsze, świat wokół nieustannie się zmienia. Niestety, z punktu widzenia naszego hobby, na niekorzyść. Na łowiska dociera coraz więcej osób, kłusownictwo sięga na nowe tereny, które wcześniej broniły się niedostępnością. Często zorganizowane grupy wyspecjalizowały się w przemysłowym odłowie ryb. Zanieczyszczenia też robią swoje. To z jednej strony. A z drugiej – niektóre wyjazdy wymagają dobrej kondycji fizycznej, a my stajemy się coraz starsi. Za kilka lat może się okazać, że pewnych planów nie da się już zrealizować.

 

Dołączona grafika

 

Podczas swoich podróży pewnie spotykałeś się z różnymi niecodziennymi sytuacjami - jaką uważasz za najbardziej niezwykłą?
Wyjazdy w odległe, dzikie i niedostępne miejsca w sposób nieodzowny łączą się z takimi sytuacjami, wydarzeniami czy spotkaniami. Takie eskapady dają możliwość kontaktu z ludźmi żyjącymi w całkowicie odmienny sposób, niż ten, który znamy w Europie. Wszystkie te elementy powodują, że takich niecodziennych sytuacji jest całe mnóstwo i nawet nie jestem w stanie o nich wszystkich pamiętać. Można powiedzieć, że taki wyjazd to splot wielu niecodziennych sytuacji, zdarzeń i przeżyć.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Spotkanie z jaką rybą uważasz za największe wyzwanie? Przeciwnik godny spotkania? Jak ją przechytrzyłeś - pamiętasz tę pierwszą i tę najtrudniejszą do złowienia? Co w niej jest takiego ekscytującego?
Chyba największą miłością obdarzyłem syberyjskiego tajmienia. Może nie jest to najsilniejsza i najbardziej waleczna ryba, ale rzeki, w których on występuje, góry i przyroda bardzo mnie urzekły. Pamiętam swojego pierwszego wielkiego tajmienia, którego złowiłem podczas wyjazdu do północnej Mongolii. Niesamowitej urody rzeka, tocząca swe burzliwe wody u podnórza wspaniałej góry, słońce znikające za szczytami Sajanów i to niesamowite, granatowo-żółte światło, a wokół cisza i pustka... W tym momencie potężne branie... od razu wiedziałem, że to wielka ryba. Napierająca z dużym impetem woda nie ułatwiała holu. Po około 30 minutach miałem na brzegu gigantycznego tajmienia. Jego wyjątkowość nie polegała tylko na tym, że był bardzo duży, ale już nigdy potem nie spotkałem tak niesamowicie ubarwionej ryby tego gatunku. Była praktycznie cała czarna, a z tym kolorem niesamowicie kontrastowała ostra czerwień płetwy ogonowej. Nie zapomnę tej ryby, to chyba dzięki niej zakochałem się w tej największej rybie łososiowatej świata.

 

Dołączona grafika

 

Co według Ciebie jest najważniejsze na wyprawie, a co tylko ważne?
Absolutnie najważniejsi są ludzie, z którymi się jedzie na taki wyjazd. I ci, którzy na miejscu go organizują, albo pomagają w organizacji. I ich doświadczenie. Jeżeli jedzie się z zaufanymi i sprawdzonymi ludźmi, na których można liczyć w każdej sytuacji, to już samo to oznacza, że taki wyjazd będzie udany i wyjątkowy. To od ludzi i ich doświadczenia zależy, jak zostaną zorganizowane najdrobniejsze szczegóły logistyczne, jak zostanie dobrane wyposażenie i sprzęt i, wreszcie, jaka atmosfera będzie panowała w czasie tych kilkunastu, wspólnie spędzonych dni. Nie można zapominać o bezpieczeństwie, to nie są wyjazdy w turystyczne miejsca, w których można liczyć na pomoc np. lekarską. Tu trzeba o wszystko zadbać samemu.
I dlatego najważniejsi są ludzie.
To, gdzie i kiedy się pojedzie, jaka będzie pogoda, czy dopiszą ryby, to oczywiście ważne aspekty każdego wyjazdu, jednak nie są pierwszoplanowe. Doskonale pamiętam mój ubiegłoroczny wyjazd na Syberię, dwa tygodnie nieustannego zimna i deszczu, powodziowa woda i tylko pojedyncze, nieduże ryby. Ale wszyscy uczestnicy doskonale ten wyjazd wspominają i absolutnie nie żałują, że tam pojechali.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Jaki sprzęt wędkarski zabierasz ze sobą zazwyczaj na wyprawy? Ile wędek, kołowrotków ile i jakich przynęt ? Jak radzisz sobie logistycznie?
To oczywiście zależy gdzie i na jakie ryby się jedzie. Najczęściej są to dwie lub trzy wędki castingowe i jedna, bądź dwie muchówki. Do tego po dwa multiplikatory i kołowrotki muchowe. Jeżeli chodzi o przynęty to używam, przede wszystkim, ręcznej roboty woblerów i błystek oraz wykonywanych na indywidualne zamówienia przynęt muchowych. Uwzględniając dodatkowe wyposażenie, jak porządna wodoszczelna kurtka, wodery, buty do brodzenia, ciepła odzież i cała masa drobnego sprzętu wędkarskiego, przed każdym wyjazdem pojawia się problem jak się spakować. Ostatnie zmiany w regulaminach przewoźników lotniczych, które ograniczyły liczbę bezpłatnie przewożonych sztuk bagażu do jednej, dodatkowo skomplikowały sprawę. Dlatego trzeba bardzo rozważnie dobierać cały ekwipunek, tak by z jednej strony zabrać wszystko co jest potrzebne na takim wyjeździe, a z drugiej nie zabierać rzeczy zbędnych. Doświadczenie zdobyte na wcześniejszych wyjazdach jest w tej sytuacji bardzo dobrym doradcą.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Jaką rzecz powinien mieć ze sobą każdy podróżnik?
Chyba nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. To zależy gdzie się jedzie, w jakiej porze roku, w jaki teren, na jak długo, jak wygląda logistyka, z kim się jedzie itp. Zawsze warto mieć ze sobą aparat fotograficzny. I nigdzie nie ruszam się bez dobrej, wodoszczelnej latarki.

 

Dołączona grafika

 

 

 

Dołączona grafika

 

Przyjeżdżasz nad nieznaną wodę - od czego zaczynasz łowienie? Czym się kierujesz typując miejscówki ? Czy korzystasz z usług miejscowych przewodników?
Ponieważ najczęściej odwiedzane przeze mnie łowiska, to rzeki położone na terenach odległych od cywilizacji, to nie korzystam z usług przewodników. W takich miejscach z reguły nie ma ludzi, którzy choćby w amatorski sposób zajmowali się świadczeniem usług przewodnickich. Zawsze trzeba bazować na własnym doświadczeniu. Jeżeli są to rzeki zamieszkałe przez ryby łososiowate, to wiedza zdobyta podczas wielu wyjazdów jest absolutnie wystarczająca do tego, by doskonale poradzić sobie w nowym łowisku. Szczególnie, że są to dzikie i rybne łowiska. Oczywiście, tzw. wędkarski nos i łut szczęścia są zawsze potrzebne. Szczególnie w sytuacji, gdy staje się nad brzegiem nieznanego łowiska.

 

Dołączona grafika

 

Krzysztof Zieliński (2016)



[url=http://jerkbait.pl/page/index.php/index.html/_/wywiady/z-w%c4%99dk%c4%85-przez-%c5%9bwiat-krzysztof-zieli%c5%84ski-r388]Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł[/url]

Share this post


Link to post
Share on other sites

Panie Krzysztofie. Serdecznie gratuluję pasji wędkarsko- podróżniczej, a także mistrzostwa w produkcji blanków i zbrojeniu wędęk. Pozdrawiam - Jarek 

Edited by jarekz4

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niby tego tekstu niedużo i szczegółów garstka, ale jeśli wodze fantazji popuścić, to można się w tamte odległe świata rejony wirtualnie zapuścić. Natomiast 3-4 wyjazdy w roku? Zazdrość zżera, ale taka pozytywna. On tak ma. Cholera! Fajnie ma! Brawo On! Może ja też ... kiedyś ...

Dobra, dobra! Na ziemię zstąpmy i bądźmy realistami. Aż takie wyjazdy nie wyjdą, ale sobie chociaż o tych wodach dalekich poczytam i zdjęcia obejrzę. A jak się zastanowić, to nawet taka Gotlandia (już za dwa tygodnie!) trochę radości da! I mogę sobie imaginować, że miast trotki morskiej, jakieś wielkie, morskie bydlę, papuasko-nowogwinejskie holuję ;) . Cztery razy w roku po świecie z wędką ktoś jeździć musi, by bliżej domowych pieleszy ktoś powędkować też mógł :D

 

Panie Krzysztofie! Dziękuję za fajny artykuł (i ładnych parę świetnych blanków, które od Pana kupiłem, też!) :)

 

P.S. Może jakimś cudem Islandia mi jeszcze w tym roku wypali. Co najmniej jeden kij na blanku, z powyższego źródła, zostałby tam użyty ....... 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak trzymać ! Podróże z wędką leczą wszystkie dolegliwości. Im częściej, tym lepiej :) Coś o tym wiem....

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wyprawy Krzyśka podziwiam od lat.Krzychu tak trzymaj!!!!!!

Share this post


Link to post
Share on other sites
Zaczytałem się i przeniosłem w świat wędkarskiej wyobraźni.Dziękuję i życzę udanych wypraw i wielu przygód.
Pozdro !!!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak jak autor nie podróżuję ale łowiłem w Kanadzie, w Chorwacji , na Sri Lance (nieporozumienie nie wędkowanie) i 6x w Norwegii. Pewnie że wybrałbym się gdzieś gdyby nie to że ....... zakochałem się w Norwegii  B) . Nie kręcą mnie okazy , wystarczy to co złowię ale dla mnie jest tam tak pięknie że z dziką radością wracam. I co z tego że 8 miesięcy temu byłem ? jak mnie już korci żeby pojechać ponownie. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

×
×
  • Create New...