Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
mallard

[Artykuł] Frog....

Recommended Posts

Publikujemy pierwszy artykuł konkursowy (z drugiej edycji konkursu ), w której do wygrania jest udział w wyprawie grupowej do Szwecji w maju 2016 roku dla dwóch autorów najlepszych artykułów. W ramach nagrody zwycięzcy mają zapewnione : zakwaterowanie, pełne ubezpieczenie, korzystanie z łodzi z silnikiem spalinowy oraz paliwo startowe (5l), opiekę przedstawiciela biura podróży ZEW PRZYGODY na miejscu. Organizator zapewnia również możliwość skorzystania z transportu busem na miejsce i z powrotem.

Dołączona grafika

 

 

Przypominamy, że partnerem logistycznym wyprawy jest firma Unity Line organizator morskich podróży do Skandynawii. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą: www.unityline.pl

Dołączona grafika

 

___________________________________________
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem jak nazwano ją : „najlepszą sztuczną przynętą jaką kedykolwiek stworzono - do łowienia w zielsku”. Pamiętam, że pomyślałem sobie : „ i pewnie sama jeszcze wciąga ryby do łodzi ... he, he ” I nigdy bym wówczas nie przypuszczał, jak bardzo się tym razem pomyliłem ... Gwoli prawdy, to powinni byli dodać jeszcze ostrzeżenie : o nadzwyczaj łatwym uzależnianiu się od jej stosowania ... i absolutny zakaz jej używania, dla osób o słabym sercu ...

Dołączona grafika

 

Dla wielu z Nas środek upalnego lata i gęsto pokryte liśćmi grążela, czy strzałki wodnej płycizny kojarzą się prędzej z linową zasiadką, niż łowieniem „zębatych” na przynęty sztuczne. Dla mnie - jest wręcz odwrotnie. To właśnie w lipcu i sierpniu, te płytkie i silnie zarośnięte wody, są moim ulubionym miejscem na spędzanie wędkarskich wieczorów. I niewiele mają one wspólnego ze schematem typowej cichej linowej zaiadki w jednym miejscu. Wręcz przeciwnie – to bardzo aktywne i głośne łowienie. Dziesiątki rzutów i setki metrów spenetrowanej wody.

 

O tej porze roku, gdy na płyciznach aż roi się od wszelakiej drobnicy, szczupakom nie brakuje możliwości do zaspokojenia głodu. Stąd, by odnaleźć aktywne żerowo sztuki - w możliwie krótkim czasie (bo ze strony mojej rodziny, poziom antagonizmu do mego hobby, jest wprost proporcjonalny do ilości spędzanego przeze mnie, nad wodą czasu ...) trzeba zazwyczaj przeszukać jak największy obszar łowiska. Aby osiągnąć ten cel, konieczna jest odpowiednia przynęta. I tu rodzi się problem (i to nie jeden ...). Bo nasz wabik musi jednocześnie sprostać wielu wymaganiom. Żądamy od niego by nie tylko swobodnie, ale jeszcze szybko, mógł poruszać się w zielsku. No i przede wszystkim by jeszcze skutecznie prowokował drapieżniki do brań ... prawda że proste ?

Dołączona grafika

moje ulubione letnie łowiska

 

Jest kilka przynęt, które bardzo dobrze spełnią warunek dość swobodnego poruszania się w takich miejscach. Jednak niespecjalnie poradzą sobie z tym kolejnym - szybkim przemieszczaniem się w takim łowisku. Soft jerkbait’y dajmy na to, świetnie spełnią ten pierwszy, jednak „kuleją” gdy trzeba spełnić ten drugi . Stąd w swojej praktyce, używam ich dopiero na „upatrzonego” szczupaka. Takiego, który nieskutecznie uderzył w inną przynętę i wskazał w ten sposób swoją „miejscówkę”.

Dołączona grafika

przykładowe soft jerkbait’y

 

Jest jednak przynęta która sprosta takim wymaganiom – to frog. Wymyślono go do łowienia bassów w silnie zarośniętych wodach. A samo łowienie na niego, stało się za oceanem już wędkarskim kanonem, określnym dziś potocznie jako „frog fishing”.

Dołączona grafika

frog

 

Frog’i dzięki swojej unikalnej budowie, pozwalają na swobodne prowadzenie po powierzchni wody i zalegającej na niej roślinności. Zależnie do modelu, możemy wprawić je np. w ruch określany jako „walk-the-dog”, bądź drobnymi „skoczkami” możemy imitować ruchy płynącego płaza. Możemy prowadzić je zarówno szybko jak i wolno. Z przerwami na „przekonanie” bardziej niezdecydowanych ryb do brania. Jak i jednostajnie, aż do łodzi. To ryby „podpowiedzą” Nam jak danego dnia „życzą sobie” by im tę przynętę zaserwować.

 

W swoim arsenale na letnie płycizny mam jedynie kilka rodzajów, z ogromnej rodziny przynęt nazywanych potocznie frog’ami. Te które znam i od lat używam, chcę przybliżyć dziś czytelnikom. Jako pierwsze, chyba te najliczniejsze i najbardziej rozpowszechnione, określane mianem hollow body frogs.

Dołączona grafika

przykładowe hollow body frogs : od lewej - 1oz , 5/8oz i ½ uncjowy

 

Nazwa całej grupy wzięła się od specyficznej budowy. Korpus przynęty wykonany jest z miękkiego tworzywa, z zachowaniem pustego wnętrza. Integralną częścią przynęty są podwójne bardzo duże i mocne haki, dość ściśle przylegające do jej ścianek . Wystarczy jednak delikatny nacisk na korpus przynęty z góry - by ukazały się one w całej swojej „zabójczej” okazałości. Dopełnieniem są zazwyczaj silikonowe (choć bywają i inne) „nogi” i ukryte we wnętrzu obciążenie. Dzięki takiej kompaktowej budowie frog’i dobrze „latają” i to nawet te lekkie modele.

 

Wprowadzamy je w ruch podobnie jak klasyczne jerkbait’y. Tyle że znacznie drobniejszymi ruchami kija, samym tylko nadgarstkiem. Ze szczytówką skierowaną w dół ku powierzchni wody i jednocześnie w kierunku naszej przynęty. Podciągamy frog’a krótkim ruchem samej tylko szczytówki i natychmiast kierujemy ją na powrót w jego kierunku. Zależnie od oczekiwanego efektu, np. nadania przynęcie ruchu drobnymi „żabimi skoczkami”- po jej pociągnięciu natychmiast zwijamy też luz linki. Jeśli zależy Nam na uzyskaniu ruchu na boki (walk-the-dog) nie likwidujemy w pełni luzu linki po jego podciągnięciu . Ta kontrolowana odrobina luzu pozwala przynęcie na odchylenie się na boki. Można też wprowadzić je w ruch, unosząc szczytówkę wędki w górę. Zasada ta sama co i wcześniej. Dodatkową kożyścią będzie podniesienie naszej linki ponad zaczepami, na znacznym dystansie dzielącym Nas od naszego wabika.

 

Frogi towarzyszą mi na łodzi stale już od późnej wiosny. Ze szczytem sezonu, przypadającym na miesiące letnie. Stosuję je wówczas nie tylko na zarośniętych płyciznach. Wrzucam je chętnie również i pod nawisy gałęzi tuż przy brzegu, w wystające ponad powierzchnię wody konary powalonych drzew, krawędzie trzcinowisk, kępy wodnego sitowia, etc. Czyli wszędzie tam, gdzie potrzebna jest mi bezzaczepowa praca wabika po powierzchni wody. Często też odwiedzam łodzią wolno płynącą rzekę i w jej rozlewiskach „badam” wpływ tych przynęt na „zębate” zamieszkujące wody bieżące. Ze skutkiem baaardzo pozytywnym ... Ciekawą grupą wśród hollow body frogs są przynęty poppin’ frogs.

Dołączona grafika

przykładowe ½ uncjowe poppin’ frogs

 

To popper w ciele frog’a. Typowy popper z powodu odsłoniętych kotwiczek nie poradzi sobie w tak zarośniętych miejscach . Poppin’ frog - po zalegającym na powierzchni zielsku ślizga się jak frog, a w „oczkach” czystej wody możemy pracować nim jak standardowym popper’em – czyli chałaśliwie rozbryzgiwać wodę na boki. Czy przebywające tam szczupaki na to reagują ? Polecam drogi czytelniku - spróbować samemu ...

 

Prócz zalet przynęty te mają też i wady. Wymyślono je do łowienia bassów, a te w przeciwieństwie do szczupaków natura nie obdarzyła zbyt wyrośniętymi zębami. Stąd też ich tarczki/zęby nie czynią zbyt poważnych uszczerbków na ich powierzchni. Z goła inaczej rzecz ma się w przypadku szczupaków. Ich zęby bez przeszkód przebijają cienką gumową powłokę. Skutkiem czego, przynęta szybko nabiera wody i traci pierwotną wyporność. Skutkuje to utratą pływalności i zdolności do swobodnego poruszania się po powierzchni wody. Niemożliwym staje się też nadanie przynęcie pożądanego ruchu na boki (walk-the-dog). Dla odzyskania pierwotnych właściwości konieczną staje się kuracja szybkoschnącym klejem. Uzdrowione w ten sposób frogi, pracują dalej bez zarzutu przez długi czas, tracą jedynie swoją pierwotną miękkość przy naciskaniu i odsłanianiu haków. W świetle moich doświadczeń nie umniejszyło to jednak w żaden sposób ich łowności.

Dołączona grafika

dalej łowny - choć wielokrotnie już klejony, po naciśnięciu odsłania „żądła”

 

Nabieranie przez te przynęty wody w trakcie samego łowienia nimi, to druga z typowych bolączek. Nasz początkowy zachwyt wywołany coraz to dłuższymi rzutami, szybko przeradza się w konsternację – gdy wypełnione wodą tracą swoją pływalność, a tym samym zdolność do żwawego poruszania się „żabimi skoczkami” czy na boki (walk-the-dog). Konieczną staje się wówczas „reanimacja” – usunięcie wody z ich wnętrza. Najłatwiej zrobić to przez naciśnięcie z „góry”na korpus przynęty, a woda już sama, wyleci dołem ...

Dołączona grafika

„reanimacja” przynęty

 

Okres czasu pomiędzy usuwaniem wody z wnętrza frog’a bywa różny, zależnie od zastosowanych przez różnych producentów sekretów budowy przynęty. Dla jednych zdażało mi się że konieczna była „reanimacja” już w co drugim rzucie ... modele innych zaś producentów, bywały „wodo-odporne” przez bardzo długi czas. Pozwalając tym samym na komfort bezstresowego łowienia (te modele oczywiście dalej kupuję ... :)

 

Trzecią i chyba najważniejszą wadą frog’a (z punktu widzenia autora) jest skuteczność zacięć podczas łowienia nimi. Potocznie mówi się, że jeśli co drugie branie uda Nam się zakończyć skutecznym zacięciem – to powinniśmy być z siebie zadowoleni ... co oznacza, że jeszcze długo przyjdzie mi krytycznie oceniać swoje własne wyniki ... I jest to faktycznie cechą tych przynęt, że wiele z brań nie uda nam się skutecznie zaciąć. I to nie zależnie od tego, której szkoły zacinania będziemy się trzymać. Czy tej pierwszej mówiącej by zacinać natychmiast po zaobserwowaniu uderzenia w przynętę na powierzchni. Czy tej drugiej nakazującej wstrzymać się z zcięciem sekundę czy dwie (albo jak niektórzy podają policzyć do dwu ... trzech ... ) do czasu gdy poczujemy wyraźny ciężar na drugim końcu linki. Jednak w mej ocenie to sama widowiskowość brań i towarzyszące im emocje w 100% rekompensują mi jaki kolwiek brak skuteczności zacięć. I sprawiają że im więcej na frog’i łowię – tym bardziej jestem od tych emocji uzależniony ... Inną ciekawą grupą przynęt są hybrydy hollow body frog’ów i buzzbait’ów.

Dołączona grafika

 

Sam buzzbait, jest świetną przynętą powierzchniową. Jednak z uwagi na swą budowę (odsłonięty hak, często też i trailer) ma tą ,,przykrą” dla Nas tendencję do ,,zaliczania” licznych zaczepów ... Połączenie buzzbait’a z frog’iem całkowicie wyeliminowało ten problem, dając do dyspozycji wędkarzy odporną na zaczepy wersję tej przynęty. Kożyści z tego mariażu są ogromne. Otrzymaliśmy wabik która podobnie jak hollow body frog pozwala poprowadzić się w najbardziej zarośniętych miejscach a jednocześnie tak jak buzzbait pozwala zrobić to szybko - wykorzystując prowokującą ryby do brań pracę jego wirujących na powierzchni wody skrzydełek.

 

Dla uzyskania optymalnej pracy przynęty podczas jej ściągania, pamiętać należy o ustawieniu szczytówki naszego kija na wysokość pomiędzy godz. 9 a 10 i skierowaniu jej w kierunku pracującej przynęty. Pozwala to na lekkie uniesienie skrzydełek względem powierzchni wody i nasz wabik nie ma wówczas tendencji do zagłębiania się pod powierzchnię (co ma często miejsce jeśli skrzydełka pracują równolegle do powierzchni wody, wtedy gdy szczytówka naszego kija ustawiona jest zbyt nisko).
Podczas rzutów przy silnym wietrze możemy napotkać na trudności z celnym lokowaniem tych przynęt w wybranych miejscach, a także ze znacznym skróceniem dystansu na jaki możemy je posłać. Wpływ ma tutaj ich lekkość a także ich własna duża powierzchnia, która podczas rzutu wystawiona zostaje na działanie oporu powietrza.

Dołączona grafika

 

Hybrydy, dzięki opisanym wyżej cechom dobrze sprawdzają mi się w letnie wieczory do szybkiego przeszukiwania dużych obszarowo zarośniętych zatok i płycizn. I zapewniają jak wszystkie frog’i ogromną ilość emocji podczas widowiskowych brań.

 

Kolejnymi są toad'y

Dołączona grafika

przykładowe toad’y

 

Te przynęty dzięki opisanym wyżej cechom dobrze sprawdzają mi się w letnie wieczory do szybkiego przeszukiwania dużych obszarowo zarośniętych zatok i płycizn. I zapewniają jak wszystkie frog’i ogromną ilość emocji podczas widowiskowych brań.

 

Te również pozwalają prowadzić się szybko po powierzchni . Wabią drapieżniki do ataku głośną pracą „nóg” podczas ciągnięcia. Tym co je odróżnia od innych to fakt, że można je też zatrzymać i pozwolić im by się zagłębiły w co ciekawsze „oczka” (wykonane są z tonącego plastiku). Czym często jesteśmy w stanie sprowokować przebywające tam ryby do reakcji. Własności rzutowe nie wszystkich modeli są zadowalające – bywają za lekkie. Potrafią też często obracać się wokół własnej osi podczas ściągnia . No i zwykle uzbrojone są tylko w jeden hak - co zasadniczo wpływa na skuteczność zacięć. Dzięki swym cechom są dla mnie dobrym uzupełnieniem przynęt wymienionych wcześniej. Słów kilka o pozostałych poza przynętami elementach zestawu.

 

Kije ...
Praktycznie każda wytwórnia wędek zza oceanu ma dzisiaj w swojej ofercie kije określane mianem frog rods. Tak samo producenci blanków. Jest więc w czym wybierać. Zagłębiając się w temat możemy poczuć się trochę skofundowani ... bardzo szerokim spektrum do wyboru. Od długich na 7’10” i mocy Extra Heavy po 7’ o mocy „zaledwie” Med/Heavy. Ostateczny wybór zależy od naszych preferencji. Zawodnicy zza oceanu, potrzebują jak najszybciej wyciągnąć rybę do łodzi. Nie dając jej możliwości do przejęcia kontroli podczas holu. Jej potencjlna strata może być warta w niektórych dorocznych zawodach utratę głównej wygranej - notabene nawet 500 000 $ ... stąd i kije przystosowane do takich potrzeb. Z mojego doświadczenia, najważniejszymi cechami kija do tych przynęt jest „miękka” i „żywa” szczytówka pozwalająca na nadanie płynnej pracy przynęcie. A także ułatwiająca oddawanie bardzo precyzyjnych i dalekich rzutów tak lekkimi przynętami ( większość frogów waży zaledwie ½ uncji czyli ok. 15g ). Reszta poniżej aż po dolnik to już sama moc, potrzebna do zacięcia i siłowego holu pośród zielska. Sam zaczynałem od starego zwykłego siedmio stopowego IM6 o mocy med/hvy, do 1 uncji i w tonacji fast (służy mi dzielnie po dziś dzień). I choć w międzyczasie przybyły i nowsze, to jednak wszystkie cechuje ta sama „miękkość” i „żywa praca” szczytówki pozwalająca na nadanie przynętom wabiącego ruchu i oddawanie precyzyjnych rzutów. Długość wędek w mojej praktyce nie przekracza 7-miu stóp. Dłuższymi, stojąc na mojej łodzi mam już tendencję do „biczowania wody” szczytówką. Lecz jeśli drogi czytelniku łowisz z łodzi o wysokich burtach stojąc wysoko nad wodą, stosowanie dłuższych niż 7-mio stopowe może okazać się korzystniejsze.

 

Linki...
Bardzo niewielu stosuje monofile. Jednak ci nieliczni ich użytkownicy podkreślają korzyść płynącą z ich zastosowania w postaci wydłużonego czasu reakcji na branie. Zacięcie dzięki rozciągliwości monofilu jest odrobinę spóźnione. Pozwala to jakoby „połknąć” przynętę głębiej przez biorącą rybę i skutkuje większym procentem skutecznych zacięć. Brak czułości monofilu nie stanowi tutaj przeszkody, bo frog’a widzimy przez cały czas, brania również. Dodatkową korzyścią ma być również „niewidoczność” monofilu dla ryb.

 

Sporo wędkarzy używa fluorocarbonu do prezentacji tych przynęt. W ich opinii zaletami są jego mała rozciągliwość, odporność na uszkodzenia mechaniczne a także „niewidzialność” dla ryb tego materiału. Wadą jest natomiast jego ciężar i to że on tonie, co może zakłócać prawidłową pracę przynęt.

 

Zdecydowana większość opowiada się jednak za stosowaniem plecionek. Jako zalety wskazując między innymi na ich brak rozciągliwości (można nadać optymalny ruch przynęcie), unoszenie się na powierzchni wody (ułatwiają kontrolę nad przynętą), łatwość oddawania rzutów lekkimi frog’ami i zdolność do przecinania łodyg roślinności podwodnej podczas holu ryb. Uniemożliwiając tym samym rybie okręcenie się wokół nich i zerwanie. Sam również optuję za użyciem plecionek jednak w porównaniu ze standardem zza oceanu znacznie cieńszymi. Tam „za jedynie słuszne” uznaje się 60lb – 80lb linki. Sam początkowo również stosowałem tak mocne, jednak po latach „zeszłem” do linek o wytrzymałości 30lb. Te cieńsze umożliwiają mi oddawanie dłuższych rzutów i pozwalają na uzyskanie bardziej „płynnej” pracy przynęt. I nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się by linka pękła podczas holu. W odróżnieniu od bass’ów, na nasze „zębate” koniecznym jest stosowanie przyponów chroniących przed przecięciem linki. W mojej praktyce najlepiej zdały i zdają nadal egzamin jak najcieńsze a tym samym jak najlżejsze i miękkie - metalowe. Ponieważ zaobserwowałem, że nie zakłócają one pracy tych przynęt i nie wpływają ujemnie na ich pływalność.

 

Multiki, kołowrotki ...
Przede wszystkim wytrzymałe i o mocnym hamulcu. Wskazana jest też wystarczająca pojemność szpuli (zależnie od preferowanego rodzaju linki) Modele finesse nie specjalnie się tu sprawdzą. Znawcy tematu i profesjonalni wędkarze „zza wielkiej wody” zalecają co najmniej przełożenie 7.1:1 a jeszcze lepiej szybsze. Cóż, mają oni ku temu swoje powody (o niektórych pisałem już wyżej). Sam poprzestałem na przełożeniach 6.4:1 i 7.1:1. A tych bardzo szybkich jakoś nie stosuję. Bo raz, że na koniec wędkarskiego wieczoru nie czeka na mnie żadna nagroda, co najwyżej reprymenda, że i tym razem zasiedziałem się stanowczo za długo ... A dwa, że jakoś tak po latach ich użytkowania, udało mi się już manualnie zgrać prędkość nawijania luzu linki tymi multikami z ruchami szczytówką.

Dołączona grafika

 

Stosowanie tch przynęt nie skutkuje łowieniem rekordowych okazów, ale dostarczają za to, rekordowej ilości emocji nad wodą . A wraz z wiekiem, to właśnie na nich zależy mi bardziej. I choć wspomnianą we wstępie linową zasiadkę cenię sobie nadal, to jednak powrót do niej, zostawiłem sobie na czas mojej wędkarskiej emerytury .

 

Z wędkarskimi pozdrowieniami @mallard, zdj. i tekst autora.

 

@mallard 2016

 

Dołączona grafika



[url=http://jerkbait.pl/page/index.php/index.html/_/artykuly/frog-r371]Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł[/url]

Share this post


Link to post
Share on other sites

Córcia w sklepie wybrała sobie taką żabę niedawno.

...chyba pożyczę sobie od niej któregoś dnia ;)

 

Bardzo fajnie się czytało - dzięki!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Swietny material :) Nawet pare takich zabek posiadam, ale jeszcze nie wodowanych... chyba w lato przetestuje ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nareszcie jest! już się nie mogłem doczekać.

Brawo Pawle, świetny tekst i foty :)

Edited by BOB1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Łowienie powierzchniowe posiada pewną przykra wadę - uzależnia. Szybko i całkowicie. "Normalne" łowienie może już później tak nie cieszyć..
Świetny artykuł, brawo!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Super artykuł. Po oglednieciu kilku filmików z za wody, dwa tygodnie temu też kupiłem dwie frogi jaxona na testy. Wiosna pokaże jak są łowne. Chociaż kolega już łowi z powodzeniem to dlaczego mnie by się miało nie udać. A tak na marginesie to od tego sezonu zaczynam przygodę z castingiem, już jestem mocno podekscytowany. Dzieki za wskazówki i podpowiedzi co do samej techniki prowadzenia.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czyli dobrze zrobiłem że set frogów przywiozłem jako pamiątkę  z  podróży zza wielkiej wody :)

Artykuł SUPER !!!!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dobry tekst. Miło się czyta, zawiera cenne wskazówki. Dziękuje i gratuluję!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kapitalna sprawa z opisem łowienia szczupaków w "kapuście", które raczej nie często widywane jest w moich stronach. Bardzo dobry tekst. Go Sweden!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Po tym artykule sprzedaż frogów w sklepach i znanych portalach aukcyjnych gwałtownie wzrośnie...Bardzo obrazowo napisane. :).

 

Już wzrosła ha , ha .Fajnie od razu się cieplej zrobiło . Super klimat.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Łowiłem takim wynalazkiem jeszcze w latach 90-tych . Mniej przypominało żabę , bardziej gryzonia (?) . Cylindryczny super miękki korpus i grzebyczek plastiku jako ogonek . Zwało się to "ghost" czy jakoś tak ... Fantastyczne wrażenia z widowiskowych brań , skuteczność zacięć prawie żadna biorąc pod uwagę , że łowiłem 3 metrowym kijem o akcji kołowej  :D . Świetny artykuł - dzięki !

Share this post


Link to post
Share on other sites
A co myślicie na temat okoniowego rozmiaru, 3-4 cm? Jutro będę miał materiał i robię korpus pod te bajery, szczupakowa żaba, żabka okoniowa i jakiś narybek.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pewnie , że jest szansa. Miałem piękne , choć nie udane "cmoknięcia" w szczupakowe żaby jak i inne powierzchniowe chlapacze więc małe żabki będą zasysały :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Mam swoją straregię na ten rok, bo zanosi się na powtórkę AD 2015.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ło matko, ale się filmów ze żabami naoglądałem po tym artykule, już wiem czym będę się zajmował w tym roku jak się całkiem ociepli i wszystko zarośnie :)

Dzięki za artykuł.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Oglądałem wczoraj na targach Rybomanii w Poznaniu froga na żywo podczas demonstracji pracy w basenie i możliwości żabki. Inne było rozwiązanie techniczne wykonania nóżek.  Rewelacyjna przynęta na wiosenne porosty, praktycznie brak możliwości zaczepów :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

×
×
  • Create New...