Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
S. Cios

[Artykuł] W sprawie ochrony keltów łososia i troci wędrownej

Recommended Posts

Ryby łososiowate należą do najcenniejszych ryb, albo może nawet są wręcz najcenniejsze z punktu widzenia gospodarczego i przyrodniczego. Może w Polsce nie zawsze tak jest realnie, ale przynajmniej potencjalnie, ponieważ wartość jednego łososia w wodzie (a nie na półce w sklepie) w wielu rzekach w krajach rozwiniętych (np. USA, Kanadzie i Islandii) wynosi nawet do około 1000 USD. Gdyby zrobiono w Polsce odpowiednie analizy z zakresu ekonomii rybactwa to zapewne wnioski mogłyby być interesujące.

Dołączona grafika


Jednym z naszych przepisów, które nie przystają do rzeczywistości (a jest jeszcze wiele innych takich), jest przyzwolenie na zabijanie keltów w wodach śródlądowych. Nie ma to uzasadnienia sportowego, gospodarczego, ani przyrodniczego. Jako swoiste kuriozum należy uznać sytuację, w której wędkarstwo łososiowe i trociowe w Polsce oparte jest głównie o połów keltów.

Dołączona grafika


Jeśli chodzi o aspekty gospodarcze i przyrodnicze, to posłużę się kilkoma danymi. W tabeli 1 zestawiłem dane dotyczące długości i masy troci. Najważniejsze są dane dotyczące przyrostów masy. Otóż dzięki pobytowi w morzu (po tarle) zazwyczaj ryby przybierają na wadze 1,5-3 razy do czasu kolejnego tarła, przy czym wyższe wskaźniki są osiągane przez młodsze ryby (w praktyce przyrost na masie srebrniaka w stosunku do kelta może być znacznie większy, ponieważ dane dotyczą srebrniaków). Czy powodem do dumy może być złowienie chudego, słabego i niewalecznego kelta? Czy jest sens zabijać ryby o niskich walorach smakowych i użytkowych, w sytuacji kiedy te same ryby, ale znacznie większe i cenniejsze, możnaby złowić pod koniec lata? Z punktu widzenia ekonomii żaden szanujący się gospodarz nie zezwoliłby na takie marnotrawstwo swoich zwierząt. Lepiej podchować zwierzę i zezwolić na ubój kiedy jego wartość jest największa.

Tabela 1. Zestawienie średnich długości (w cm) i masy ( w gramach) troci wędrownej (wiślanej i pomorskiej) po każdym okresie pobytu w morzu po tarle (wg Bartla 1991).

Dołączona grafika


Ten przyrost masy dotyczy zarówno tuszki (czyli mięsa), jak i ikry. Warto podkreślić, że u osobników idących na tarło średnio ok. 20% masy ciała przypada na ikrę (tabela 2). Ta duża ilość ikry ma dwojakie praktyczne znaczenie – oznacza większą liczbę potomstwa oraz większą ilość kawioru dla koneserów-smakoszy. Z punktu widzenia przyrodniczego im większa jest troć, tym jest ona cenniejsza, bo daje więcej ikry, w dodatku większej (co z kolei sprzyja zwiększonej przeżywalności wylęgu).

Tabela 2. Zestawienie danych dotyczące masy i ilości ikry u troci wiślanej (wg Chrzana 1947).

Dołączona grafika



Nadmierne połowy keltów, co dotyczy zwłaszcza młodych osobników, sprzyjają przetrzebieniu stada. Już prof. Ryszard Bartel podkreślił, że śmiertelność wśród keltów „jest bardzo wysoka. Trocie z rzek polskich można nazwać rybami jednorazowego tarła. Drugi raz do tarła w rzekach pomorskich przystępuje od 8,5 do 10,7% troci” (rozumiem, że wysoka śmiertelność keltów wynika głównie z połowów wędkarskich). Są to zdecydowanie za niskie wskaźniki. Jeśli chcemy łowić duże osobniki, to należy wypuszczać te małe. Wydaje się to logiczne. Przykład keltów pokazuje, że nie wszystko, co logiczne i słuszne, jest normą prawną lub zwyczajową.

Dołączona grafika


Głównym celem obecnej polityki łososiowej w krajach dbających o zasoby rybne jest stworzenie samoutrzymujących się, naturalnych i dużych populacji ryb wędrownych. Wymaga to nie tylko działań na rzecz eliminacji barier w dostępie do tarlisk, ale także poprawy tarlisk oraz zwiększenia liczby ryb docierających na nie. Z tego powodu w Europie istnieje powszechny zakaz połowu keltów.

Dołączona grafika


W Wielkiej Brytanii już ustawa łososiowa (salmon fisheries act) z 1861 r. przewidywała zakaz zabierania lub przechowywania wytartych ryb (unclean or unseasonable fish), czyli keltów. Nie wiem czy wcześniej obowiązywał taki przepis, ale warto zauważyć, że już Izaak Walton w XVII w. wspomina o istnieniu sezonu na połów łososia, co sugeruje, że w tym czasie istniała co najmniej norma zwyczajowa w tym względzie, przestrzegana przez osoby na wysokim poziomie kulturowym. Zakaz połowu keltów od dawna jest także w Irlandii (aktualny zapis jest w ustawie z 1959 r.) i we Francji (ustawa także z 1959 r.).

Dołączona grafika


Również w krajach nordyckich, powszechny jest zakaz zabierania keltów w wielu wodach, a ta kwestia jest regulowana przez przepisy na szczeblu lokalnym. Głównym instrumentem jest okres ochronny, który zabezpiecza spłynięcie do morza prawie wszystkich ryb. W Finlandii odpowiedni przepis jest w gestii regionalnych Centrów ds. Rozwoju, Transportu i Środowiska (Centres for Economic Development, Transport and the Environment). Na przykład w rzece Kymi na południu okres ochronny łososia i troci jest do końca lutego, ale na jej środkowym odcinku jest zakaz połowu keltów do 30 kwietnia. Na rzece Simo jest ogólny zakaz zabierania keltów. Według nowych przepisów, które obowiązują od 1 stycznia 2016 r., znacznie zaostrzono rygory połowu troci wędrownej w Zatoce Botnickiej i Fińskiej oraz w wodach śródlądowych. W Szwecji odpowiednie regulacje na ogół zmieniają się wraz z szerokością geograficzną. Na południu kraju okres ochronny kończy się wiosną, np. w rzece Lagan – 1 marca, Mörrum – 29 marca, Örekil – 1 maja. Bardziej na północ (np. rzeki Byske i Tornio) jest to 15 czerwca, przy czym na różnych odcinkach mogą obowiązywać odmienne zasady, w zależności od lokalnych preferencji. Jeśli chodzi o Danię, to na niektórych wodach jest zakaz zabierania keltów do 31 marca.

Dołączona grafika


W Niemczech jest podobna sytuacja, ponieważ przepisy różnią się w poszczególnych krajach (landach) związkowych. W większości przymorskich landów w wodach słodkich okres ochronny troci kończy się 15 lutego, a w niektórych (np. w Brandenburgii) - pod koniec marca (jeśli chodzi o łososia jest całkowity zakaz połowu, co również należałoby rozważyć w Polsce, z uwagi na niewielką populację tego gatunku). Inne przepisy obowiązują w morzu.

Dołączona grafika


Również w Hiszpanii połów łososi i troci jest regulowany na szczeblu lokalnym. Większość łowisk jest otwartych dopiero w połowie marca, a na niektórych wodach w Galicji te ryby wolno łowić tylko od 1 maja do 31 sierpnia.

Dołączona grafika


Połów keltów jest natomiast dozwolony na Łotwie (rzeki Salaca i Venta) i Litwie od 1 stycznia (w rzekach Minija, Veiviržas, Skirvytė, Jūra, Atmata, Nemunas, Neris, Dubysa, Siesartis i Šventoji) (HELCOM 2011). Nie sądzę, żeby przepisy w krajach (należące do najbardziej liberalnych) mogły być wzorem dla nas.

Dołączona grafika


Reasumując, w Polsce należy niezwłocznie zmienić zasady połowu łososi i troci wędrownej w wodach śródlądowych. Jako doraźny środek należy wprowadzić zakaz publikowania w mediach zdjęć keltów i relacji z ich połowu, a także zaliczania keltów podczas zawodów wędkarskich. W dalszej kolejności (ale bez zbędnej zwłoki), z uwagi na związaną z tym czasochłonną biurokrację, zakaz zabijania keltów powinni wprowadzić użytkownicy rybaccy, a ostatecznie władze państwowe w odpowiednich przepisach. Chodzi nie tylko o wprowadzenie zakazu zabijania, ale także samego połowu keltów. Liczę na to, że specjaliści od łososi i troci, bardziej kompetentni ode mnie, wyrażą poparcie dla tego wniosku, a także dostarczą obfitszej argumentacji merytorycznej. Im szybciej zostanie dokonana zmiana w tym względzie, tym lepiej dla nas wszystkich i dla ryb. Ktoś kiedyś zgrabnie to ujął - „nie jest żadną przyjemnością złowienie lub zjedzenie kelta. Przyjemnością jest natomiast wypuszczenie go z powrotem do wody, z nadzieją na kolejne spotkanie, kiedy będzie w najlepszej kondycji fizycznej”.

(W celu pozyskania szerszego poparcia dla tego wniosku niniejszy artykuł został przekazany do publikacji do Przeglądu Rybackiego, Sztuki Łowienia i portalu jerkbait.pl, tj. mediów docierających do różnych grup społecznych).

Dołączona grafika


Autor: dr Stanisław Cios

Zdjęcia: dr Stanisław Cios, @lukomat

Literatura:
  • Bartel R. 1991. Troć (Salmo trutta L.). Wędkarstwo i Ty, 1:15-20.
  • Chrzan F. 1947. Zagadnienia łososiowe w Polsce. Gdynia.
  • HELCOM 2011. Salmon and Sea Trout Populations and Rivers in the Baltic Sea – HELCOM assessment of salmon (Salmo salar) and sea trout (Salmo trutta) populations and habitats in rivers flowing to the Baltic Sea. Balt. Sea Environ. Proc. No. 126A.


[url=http://jerkbait.pl/page/index.php/index.html/_/catch-release/w-sprawie-ochrony-kelt%c3%b3w-%c5%82ososia-i-troci-w%c4%99drownej-r364]Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł[/url]

Share this post


Link to post
Share on other sites

Główną przyczyną małej przeżywalności keltów nie są wędkarze,  ale w znacznej mierze kłusownicy i rybacy , którzy zastawiają kilometrami sieci ujscia rzek o tym się nie pisze ale to jest głowna przyczyna słabych ciągów tarłowych. Nie wiem czy to prawda ale w krajach skandynawskich jest zakaz zastawiania sieciami ujść cieków w okresie migracji ryb na tarło. O tym się nie mówi  ale to jest główna przyczyna słabych ciągów. Może na ten temat wypowiedzą się mieszkańcy wybrzeża. Pozwolenia na postawienie sieci wydają kapitanaty  z nikim tych decyzji nie konsultują 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Główną przyczyną małej przeżywalności keltów nie są wędkarze,  ale w znacznej mierze kłusownicy i rybacy , którzy zastawiają kilometrami sieci ujscia rzek o tym się nie pisze ale to jest głowna przyczyna słabych ciągów tarłowych. Nie wiem czy to prawda ale w krajach skandynawskich jest zakaz zastawiania sieciami ujść cieków w okresie migracji ryb na tarło. O tym się nie mówi  ale to jest główna przyczyna słabych ciągów. Może na ten temat wypowiedzą się mieszkańcy wybrzeża. Pozwolenia na postawienie sieci wydają kapitanaty  z nikim tych decyzji nie konsultują 

sita na siacie siatę pogania...

 

PS. Ktoś się wybiera? :ph34r: http://www.pzw.org.pl/koszalin/wiadomosci/123996/60/puchar_radwi_2016__swieto_troci_i_lososia

Edited by Jano

Share this post


Link to post
Share on other sites

Brawo, brawo, brawo. Podpisuję się pod apelem Pana Stanisława obiema rękami. To bardzo potrzebny głos w ważnej sprawie, wyrażony przez ważnego człowieka, z którego zdaniem liczy się wielu.

 

Siaty to problem, ale wędkarze to też problem. Zimowe zawody rozgrywane głównie na keltach to polska, zła, tradycja. 

 

Tak wiele dobrych przykładów wokół nas, a my nie chcemy ich zauważyć i zaadaptować, jak należy. Kolejny raz zamykamy oczy i uszy na to, co dla nas niemiłe i niewygodne.  :(

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sieci to mały problem, stosunkowo prosty do pokonania, inaczej niż mentalność tzw łowców troci uformowana przez lata pobłażania i bezstresowej pedagogiki, rozpowszechniony obyczaj i wyjątkowo liberalne związkowe przepisy.. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Piękna rozprawka-może rozwinąć ją na wszystkie gatunki ryb.Tyle dobrego się teraz w kraju dzieje,myślę że teraz jest wszystko do załatwienia.Ach ci  mordercy wędkarze ,wytłukli całą populację troci i łososia,nawet no kill ni pomogło. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Temat wielokrotnie już poruszany na forum. Fajnie że poparty teraz i autorytetem  naukowymi faktami i przykładami z innych państw.

******************

 

 

Proszę o powstrzymanie się od obraźliwych komentarzy

Edited by milupa

Share this post


Link to post
Share on other sites

Temat wielokrotnie już poruszany na forum. Fajnie że poparty teraz i autorytetem  naukowymi faktami i przykładami z innych państw.
 ***************************************

Nie wiem czemu Kolegi @talon wpis został usunięty ale podpisuje się pod nim
Też jadę 2.01.2016 nad Drwece i ... 

 

 

Prośba o nie wdawanie się w niepotrzebne dyskusje, lepiej porozmawiać merytorycznie :)

Edited by milupa

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem czemu Kolegi @talon wpis został usunięty ale podpisuje się pod nim
 

 

Z prostej przyczyny - jak się nie potrafi kulturalnie wysłowić to nie będę tolerował takich wpisów. Promuję dyskusję na poziomie a nie wycieczki do obszarów proktologicznych.

Share this post


Link to post
Share on other sites

wiadomo że pojedziiesz jak i dzięsątki innych. bo co nie zabronione to dozwolone. 

taka w końcu tradycaj, ale czy każda tradycja jest dobra?

http://www.tvp.info/20980498/masakra-250-delfinow-u-wybrzezy-wysp-owczych-ta-rzez-to-lokalna-tradycja-wideo

po kij łowić dużo bardziej wymagające sreberka tak i pod względem samego łowienia jak i warunków nad wodą.

lepiej pocharatac trochę keltów, które to po tarle i zimie wala we wszystko. 

co z tego że chude i wymęczone. ważne że złowiłem "TROĆ"

trochę to słaba nobilitacja...

Edited by peresada

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ktoś, kto jak większość wracał z pomorza o kiju przyjmie to łatwiej, ale dla kogoś kto przyzwyczaił się do styczniowych wypraw i na dodatek jeszcze połowił w tym okresie trudno będzie się wyrzec tych chwil kiedy można coś "kultowego" złowić, Na pewno warto zweryfikować tę postawę choćby ze względu na to jakie wyniki przynosi podejście jakie mamy od lat a jakie maja inni którzy już wcześniej się na ten krok zdecydowali...

 

Wiele lat jeździłem na pomorze w styczniu i zazwyczaj nie wracałem o kiju, choć zawsze miałem duży niedosyt kiedy na kiju łososiowym zawisł kelt, którego można by wyciągnąć najzwyklejszym lekkim zestawem boleniowym (nie złowiłem nigdy większego niż 80cm)...

Mimo to ulegając (z niewielką świadomością <_< ) przyzwyczajeniu i brakiem alternatywy jeździłem i łowiłem...

Spotykani co rocznie koledzy będący znacznie bliżej tzw gospodarki trociowej (tych znanych nazwisk nie wymieniam z oczywistych względów) opowiadali co i rusz o rzeczach, które jeżyły włos na głowie, skąd moje wyjazdy jeszcze bardziej utwierdzały mnie w przekonaniu iż zanim "inni" wszystko zniszczą zdążę jeszcze się spotkać ze swoją dużą trocią lub łososiem,- nie spotkałem  :( Letnie wyjazdy przynosiły co najwyżej szczupaczki i zdesperowane okonie...

Ostatni mój styczniowy wyjazd przypadł na rok w którym masowo pojawiła się wrzodzienica i co i rusz podpływały do brzegu trociowe zombi...

Zaglądały jakby w oczy wędkarza z wyrzutem,- coście nam zrobili...

To był dla mnie sygnał iż opowieści dobrze zorientowanych kolegów nie są żadną teoria spiskową tylko pokazują kierunek w jakim zmierza polska gospodarka trociowa...

Na szczęście zacząłem łowić na muchę i lipienie w zimowej scenerii były już na tyle dużą alternatywą i wielką frajdą, że problem co robić w tym okresie rozmył się nieco i żal z niebycia na trociowym łowisku zimą był wyraźnie mniejszy choć tęsknota ciągle była...

Jednak do końca zrozumiałem to dopiero po pierwszych srebrniakach jakie złowiłem już po wyjeździe z Polski, konfrontacja tych emocji z tymi jakie miałem w pamięci keltowych wypraw zmieniła moje podejście do nich samych.

 

Tą przydługą osobistą historyjką chciałem tylko pokazać to iż rozumiem tych którym żal, ale i to, że cokolwiek jest zbudowane na chorym fundamencie musi runąć.

I nawet jak mało świadomie się coś niewłaściwego robi, zawsze można zrewidować swoje poglądy...Wyrzec się czegoś słabego w imię czegoś bardziej szczytnego a bez wielkich słów czegoś co nie przynosi zamierzonego skutku w imię czegoś co może (jak dowodzą przykłady) przynieść pozytywny skutek.

 

Mądre słowa Pana Stanisława oparte na wiedzy i doświadczeniu pokazują oczywiście inne, racjonalne podejście do tematu ogarniające problem w znacznie większym obszarze a co najwazniejsze zawierają realistyczną myśl naprawczą, choć pomijają temat materiału genetycznego jaki pływa w naszych wodach.

Dziękuję Panie Stanisławie iż poświecił Pan swój czas na napisanie tych słów.

 

pozdrawiam serdecznie

Arkadiusz Wałęga

Edited by Rheinangler

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jestem bardzo zadowolony że Pan dr. Stanisław Cios zgodził się zabrać głos w temacie keltów na na naszych łamach w formie artykułu napisanego specjalnie dla jerkbait.pl.

 

Podjęliśmy już decyzję o tym żeby, wychodząc na przeciw postulatom zawartym w artykule, od 1 stycznia 2016 roku wprowadzić odpowiednie zmiany w regulaminie publikacji zdjęć w dziale wieści znad wody (skutkujące możliwością zamieszczania zdjęć wyłącznie "srebrnych" łososi i troci).

 

Oczywiście naszym celem nie jest żadne piętnowanie wędkarzy łowiących kelty - bo tych jest w Polsce większość i zdajemy sobie z tego sprawę. Chcielibyśmy raczej spokojnie, cierpliwie i merytorycznie przekonywać ich do 'odpuszczenia' zimowego łowienia ryb łososiowatych.  
 
Niestety, kanon wędkarza łowiącego przez cały rok ukuty pod koniec ubiegłego stulecia - jest szkodliwy dla środowiska naturalnego. Generuje taką presje i eksploatację wód że - nawet przy stosowaniu polityki typu "no kill" czy "catch & release" degraduje środowisko zwłaszcza że jak wiemy ryby wypuszcza u nas znikoma część wędkarzy, zwłaszcza łososiowate.  Jako ludzkość dotarlismy to takiego momentu w rozwoju, że jeśli nie zaczniemy samo-ograniczać sie w ekploatacji zasobów przyrody to nasze dzieci będą miały duży problem.
 
Długofalowo chcielibyśmy kształtować na jerkbaicie inne "cnoty" wędkarza polskiego - nie wyczyn uprawiany 24/7/365 tylko właśnie świadomość ekologiczną, świadomość potrzeby samoograniczenia (ograniczenia presji na wody) czy też uznania tzw "closed seasons". Uważamy że jest to bardziej przystające do współczesnych realiów niż dotychczasowy etos ukształtowany krajową literatura z lat 90-ych XX wieku .... czasy naszych ojców juz nie wrócą, zbyt duży postęp się dokonał jesli chodzi o szybkośc wymiany informacji, przemieszczania się i ogólnie rozumianej techniki

 

pozdrawiam

Share this post


Link to post
Share on other sites
cokolwiek jest zbudowane na chorym fundamencie musi runąć.


Cytat słuszny. Od razu mi się kojarzy z piosenką -... i runą mury...

Share this post


Link to post
Share on other sites
Trocie zacząłem łowić w zeszłym roku od lutego bo tak kupiłem opłaty więc nie można powiedzieć żem stary trociarz i tradycyjnie muszę zaszlachtowac kilka keltow. Udało mi się skusić dwa samce 1 i 21 lutego i były to kelty a więc odpuszczenie sobie połowów w styczniu nie gwarantuje braku zlowienia kelta bo te są jeszcze w rzece. Następnie aż do sierpnia odbyłem w sumie 10 wypadów na srebrniaki. Bez rezultatu. Do czego zmierzam. Postulaty jak najbardziej słuszne. Jednak w naszych warunkach w których łapie się w jednym sezonie tarlowym tego samego klusola trzy razy (info że strony Tow. Przyjaciół Parsety) przedłużanie okresu ochronnego to raj dla tego bydła. Dodatkowo nie mogę się zgodzić z teza o wiodacej roli wędkarzy w eksterminacji stąd tarlowych. Proszę się przejechać nad morze do kołobrzegu czy Mrzeżyna i zobaczyć na te kilometry siat. Zapewniam że kupienie świeżego łososia w listopadzie czy grudniu nie stanowi problemu. Reasumując postulaty jak najbardziej słuszne z tym że to jak leczenie gangreny witamina c. Też wolałbym łowić srebra a w zimie chodzić na spacery by podziwiać stada keltow radośnie splywajace w spokoju do morza ale w tym kłusowniczym kraju i przy takim lobby rybackim nic nie zmienimy. Sam wypuszczam wszystko co mi zawiśnie na haku ale widząc piwyzsze proporcje mam świadomość że tak naprawdę robię to tylko dla własnego sumienia bo to i tak nic nie zmieni.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sieci to mały problem, stosunkowo prosty do pokonania, inaczej niż mentalność tzw łowców troci uformowana przez lata pobłażania i bezstresowej pedagogiki, rozpowszechniony obyczaj i wyjątkowo liberalne związkowe przepisy.. 

Sieci to ogromny problem i na tą chwilę praktycznie niemożliwy do zlikwidowania.Mentalność wędkarzy można zmienić wydłużając okres ochronny troci i łososi do końca lutego.Działa tu wątek na temat PZW-można zebrać podpisy , wysłać pisma do okręgów które posiadają takie wody w swoich zasobach,poparte autorytetami w dziedzinie ichtiologii.Wody zarządzane są przecież przez PZW które działa dla dobra wędkarzy i ryb. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

A jednak gros ryb łowionych w Polsce wyjeżdża z wody na końcu wędki. Wielokrotnie więcej niż w sieci.. Sieci to jest uniwersalne alibi oraz podręczna wymówka dla populistów. Petycje oczywiście można sobie zawsze napisać, ale zawsze, powtarzam - zawsze - skuteczniej jest dość do decyzyjności. Nieobecni w tym odwiecznym procesie,  racji nie mają.. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

W kwestii zakazu zabijania keltów - bezapelacyjnie się zgadzam. Tu nie ma nad czym dyskutować. 

W kwestii zakazu zabijania keltów łososi i srebrnych łososi - bezapelacyjnie się zgadzam. Tu nie ma nad czym dyskutować. 

 

W kwestii zakazu połowu keltów... właśnie zakazu łowienia keltów czy wydłużenia okresu ochronnego, szanowny autor przytacza szereg przykładów używając zamiennie zakaz połowu i okres ochronny. Z pewnością chodzi o okres ochronny, bo zakaz połowu rozumiany jako zakaz złowienia kelta, przy braku zakazu łowienia w danej wodzie, jest niemal niemożliwy do zrealizowania.

 

Tutaj moje zdanie nie jest już takie klarowne. Z jednej strony wiemy, że zimą srebrne ryby trafiają się, rzadko niemniej trafiają się czyli zimowa wędrówka z wędką nie jest "skazana na kelta", to raz. Dwa nie zgadzam się z tezą o trzebieniu ryb przez wędkarzy, uważam, że jest to trochę nieuczciwy argument. By był uczciwy trzeba by przytoczyć dane o ilości łowionych i zabijanych ryb przez wędkarzy, ale co ważniejsze o przeżywalności tych wypuszczonych. Jeśli złowię i wypuszczę, a ryba przeżyje z dużym prawdopodobieństwem, to wszak nie przyczyniam się do trzebienia stada. Ta chyba idea przyświeca w większości cytowanych krajów. Uważam osobiście, że ryba traktowana zgodnie z zasadami CiR tyle razy opisywanymi, ma wszelkie szanse na przeżycie, w tym kelt.

 

Powstaje zatem raczej pytanie bardziej o długość okresu ochronnego, niż zakaz zabijania. Tu nie czuję się na siłach argumentować. Niemniej uważam, że jeśli mielibyśmy wydłużyć okres ochronny np. do końca lutego, to także określić jego początek na 15 października.

 

Powstaje także pytanie o aspekt ekonomiczny. Myślę, że obecnie przychody dla rozmaitych hoteli, pensjonatów, sklepów itd. płynący za "zimowymi" wędkarzami jest wymierny. Pewnie letni okres byłby i bardziej opłacalny, bo pogoda lepsza, przyjemniej się łowi, w rzece teoretycznie same srebrne ryby, ale jak już zauważono powyżej latem jakoś dziwnie trudniej, a i inne gatunki kuszą itp. Nie miałbym nic przeciwko, jeśliby kategorycznie egzekwowano zakaz grodzenia sieciami ujść rzek, o kłusownictwie, meliorantach nie ma nawet co wspominać.

 

Wydaje mi się, że zaczynamy wylewać dziecko z kąpielą, bo nie ma pewności, że wydłużenie okresu ochronnego zagwarantuje większą liczbę ryb latem, bo być może wystarczające jest stosowanie się do zasady CiR. Poza tym i tu również użyje zwrotu być może, bo żadnej pewności nie mam, usunięcie innych przeszkód by było więcej ryb latem, spowoduje dokładnie i ze znacznie mniejszym oporem środowiska oczekiwany efekt, bo po cóż latać po mrozie za chudzinami jak w maju, czerwcu i później byłaby realna szansa na rybę życia. Wówczas można by także znacznie spokojniej powiedzieć: zakazujemy wędkować zimą, ale spójrzcie latem ryb jest więcej...

 

Argument o samoograniczeniu się jest mi bardzo bliski. Sam go używałem w wątkach innego forum dotyczących ryb łososiowatych zwłaszcza pstrągów i lipieni, za co mi się "obrywało". Niemniej uważam, iż wypuszczając 100 % ryb, obchodząc się z nimi odpowiednio, zasadę ową realizuję w stopniu wystarczającym dla przyrody i dla mnie (kolejność nieprzypadkowa).    

Share this post


Link to post
Share on other sites

   Pękniepowiedziane,mijające się z rzeczywistością,nic nie wnoszące  :)

(odnosi się do postu kol.Sławka)

Edited by talon

Share this post


Link to post
Share on other sites

Oczekujemy po tej rozmowie faktów,  rzeczowych argumentów, ocen przytomnych.. i języka sprawnego, nie tylko tak powszechnej na forach wędkarskich, demagogii.. :) Skandalicznie niska jakość społecznego modelu wędkarstwa - to jest fakt. Bezstresowe acz bardzo modne trzaskanie keltów to świetna ilustracja..

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niestety, kanon wędkarza łowiącego przez cały rok ukuty pod koniec ubiegłego stulecia - jest szkodliwy dla środowiska naturalnego. Generuje taką presje i eksploatację wód że - nawet przy stosowaniu polityki typu "no kill" czy "catch & release" degraduje środowisko zwłaszcza że jak wiemy ryby wypuszcza u nas znikoma część wędkarzy, zwłaszcza łososiowate.  Jako ludzkość dotarlismy to takiego momentu w rozwoju, że jeśli nie zaczniemy samo-ograniczać sie w ekploatacji zasobów przyrody to nasze dzieci będą miały duży problem.

 
Długofalowo chcielibyśmy kształtować na jerkbaicie inne "cnoty" wędkarza polskiego - nie wyczyn uprawiany 24/7/365 tylko właśnie świadomość ekologiczną, świadomość potrzeby samoograniczenia (ograniczenia presji na wody) czy też uznania tzw "closed seasons". Uważamy że jest to bardziej przystające do współczesnych realiów niż dotychczasowy etos ukształtowany krajową literatura z lat 90-ych XX wieku .... czasy naszych ojców juz nie wrócą, zbyt duży postęp się dokonał jesli chodzi o szybkośc wymiany informacji, przemieszczania się i ogólnie rozumianej techniki

 

pozdrawiam

 

Bardzo dlugofalowe sa to cele. Co OCZYWISCIE nie umniejsza ich sensownosci. A jedynie nakazuje "wziac sporo kanapek na droge" .

Alternatywy nie ma. Od lat slyszy sie, ze juz gorzej z rybostanem w Polsce byc nie moze. A jednak ... :(

Share this post


Link to post
Share on other sites
Widziałem osobiście jak kuter zastawiał ujście Łupawy sieciami. Dzwoniłem na policję. Pan władza powiedział że chyba wiedzą co robią skoro tak robią. Kapitanat tam jest.....ale zamknięty o tej porze. Dzwoniłem do Straży Rybackiej jednak oni nie zajmują się wodami morskimi. Wreszcie do straży granicznej. Ci powiedzieli, że sprawdzą. Kolejnym miejscem na Łupawie gdzie stoją sieci to jej ujście do jeziora i tam jest to samo.
Proszę określić ile jest łowionych keltów na każdej z tych rzek. Czy na Drwęcy pada 100 sztuk rocznie? Ile osobników liczą stada tarłowe? Jestem za ochroną troci kosztem ograniczenia czasu jej połowu i nakazu wypuszczania. Moim zdaniem powinno się wyznaczyć miejsca chronione w miejscu tarlisk gdzie pada najwięcej keltów które bronią gniazda.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Dobrze napisany artykuł, ale odnoszę wrażenie, że autor ma na celu przekonanie wszystkich "nieprzekonanych" do swojego zdania, czego zresztą nie ukrywa, wyrażając jasno swoje oczekiwania w podsumowaniu.
 
Mam jednak klika uwag.
Zacząłbym od tego, że nie można porównywać rzek polskich z rzekami, w których od lat stara się doprowadzić do jak najbardziej naturalnego rozrodu tych ryb, a nie uprawiać rybactwo, jak ma to miejsce w naszym kraju. Niestety, o złej kondycji populacji naszych ryb świadczy liczba chorych osobników rokrocznie pojawiających się w rzekach. Jest to efekt sztucznego rozrodu, czyli tak naprawdę sztucznego doboru osobników do tarła, a nie naturalnego, co rodzi rozległe konsekwencje, m.in. zubożenie puli genowej, a więc mniejszego zróżnicowania pomiędzy osobnikami w populacji. Brak tego zróżnicowania powoduje, że mamy wiele ryb o takich samych cechach, w tym np. o małej odporności na UDN, stąd tyle chorych ryb.
 
Czy takie ryby zasługują na ochronę? Odpowiedź z punktu ekologicznego nie jest taka prosta. Z jednej strony tak, bo gdy jest więcej ryb, to więcej przystąpi ich do naturalnego tarła, a tym samym więcej zdrowych/"dopasowanych" ryb w przyszłych latach. 
 
Czy jednak zwiększona ochrona keltów się do tego przyczyni? Raczej nie, bo skoro jakaś ryba jest keltem, tzn. że się wytarła i zostawiła swoje geny i jeśli są dobre, to jej potomstwo zrobi to w przyszłości, ale już będzie lepiej dopasowane do warunków w danej rzece niż mama. Ponadto potomstwa ma nieco inne geny niż matka i wprowadzi coś nowego do puli genowej, natomiast matka wprowadza wciąż te same (jak w hodowli). 
Niedawno popełniono doktorat, w którym analizowano genotypy min. troci wiślanej, sprzed kilku dekad i obecny - wynik jest mocno zatrważający. Konsekwencje są jednak odwracalne, ale należy iść w kierunku naturalnego rozrodu. 
 
Natomiast zgadzam się z tym, że ze względów ekonomicznych lepiej kelta wypuścić. Nie zgadzam się jednak z tym, że lepiej zabijać ryby latem i jesienią. To właśnie one mają znacznie większe szanse na udane tarło naturalne niż kelty, które muszą przetrwać do kolejnego roku.
 
Z ekologicznego punktu widzenia zatem lepiej zabić kelta niż srebrniaka. 
 
A tak naprawdę ryb nam nie brakuje, brakuje kompleksowych działań prowadzących do zdrowej populacji, czyli powrotu do natury :)
 
Z jednej strony fajnie, że wędkarze chcą coś zrobić w celu "ratowania" populacji, ale nie należy ulegać emocjom, a analiza wszystkich czynników jest mocno wskazana. 
 
Kiedyś ktoś mądry powiedział, że najwięcej szkód w przyrodzie wyrządzają ekolodzy....

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nawet rybacy nie łowią keltów, tylko ryby wchodzące - do czego zresztą na całym świecie mają prawo. Czemu my jesteśmy tak spsiałym, bezsilnym  środowiskiem, kontentującym się prymitywnym oraniem na tarliskach, nieomal pastwieniem nad potarłowymi rybami ?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sławek, ja już napawdę nie wiem o co z nami Polakami jest nie tak. 

Jak popatrzę sobie na pomorskie rzeki to mnie krew zalewa że prawie nic  w nich nie pływa.

W Irlandii łowiłem reguralnie srebrne łososie w rzece która nawet do pięt nie dorasta tym naszym na pomorzu. Po prostu ciurek a jednak latem pełen srebrnych ryb.

No ale tak nikt nie stawia tez pt : "Z ekologicznego punktu widzenia zatem lepiej zabić kelta niż srebrniaka"

Tam się keltów nie zabija i nie łowi. Rzeki są zamkniete do pierwszego wiosennego ciągu.

Srebrniaki są łowione i bardzo często lądują na patelnii a mimo wszystko jest ich co roku w bród ( irlandczycy raczej nie stosują C&R na łososiach)

Wiec zamast czerpać wiedzę i dobre przykłady z zagaranicy, my bedziemy nawalali kelty.

Zastanawiam się tylko jak długo jeszcze, zanim i tych nedznych keltów zabraknie.

Pozdrówka

Share this post


Link to post
Share on other sites

×
×
  • Create New...