Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
S. Cios

[Artykuł] W sprawie ochrony keltów łososia i troci wędrownej

Recommended Posts

Mysle, ze temat podniesiony w artykule jest bez sensu na tu i teraz. Zanim zaczniemy postulowanie kolejnych ograniczen, sprobujmy sobie zdac sprawe z ograniczen ,,ekologicznych'' dotyczacych naszych rzek trociowych/lososiowych oraz absurdalnych okresow, w ktorych te ryby mozna w Polsce lowic. Porownywanie wedkarstwa lososiowego w Polsce i na przyklad Irlandii/Szkocji nie ma wiekszego sensu. W tamtych krajach nikt nad keltem sie nie pochyli i nikogo kelt nie zainteresuje, bo masowe ciagi ryb sa od poznej wiosny, a nie w listopadzie...To nie jest tak, ze szkoci/ irlandczycy sa oswieceni i kelta nie lowia. Oni nie musza, bo lowia w glownych i licznych ciagach. U nas kiedy ryba masowo idzie do rzek, lowic nie wolno...Lowic nie musi oznaczac zabijac - zeby byla jasnosc. Na calym swiecie ryby wedrowne lowi sie w ciagach tarlowych i pod te ciagi ustawia sie sezony polowu! Bo ryba wedrowna wchodzi do rzeki na tarlo, a nie na wycieczke. Jesli komus nie odpowiada lowienie ryb przed taralem, to niech przestanie je lowic calkowicie, bo ryby generalnie zawsze sa w jakims stadium cyklu rozrodczego. Bo caly sens ich zycia skupia sie na rozrodzie i wokol niego...Cale ich zycie to jeden wielki, nieustajacy cykl rozrodczy...Jesli nie chcemy go przerywac i jednoczesnie uprawiac wedkarstwo, wystarczy wszystkie trocie /lososie wypuszczac i po calym tym gadaniu. W polskich rzekach troci jest bardzo duzo. Albo bardzo duzo jej wchodzi na tarlo - tak bedzie precyzyjniej. Moim zdaniem w niektorych za duzo, jak na ich ograniczenia ekologiczne, co generuje wylacznie problemy. Tylko ze te ryby sa dla wedkarzy niedostepne, badz dostepne w ograniczonej ilosci i jako kelty najczesciej...Sezon polowu ryb wedrownych w Polsce powinien trwac do przynajmniej konca pazdziernika - co nie znaczy tez, ze trzeba pozwalac ryby w pazdzierniku zabijac czy dopuszczac lowienie na wszytskich odcinkach, na wszystko etc.  Wtedy mozna by zaczac dyskusje o tym czy by troche keltom nie odpuscic na poczatku roku. Jesli w tej chwili godzimy sie na to, ze wszyscy zainteresowani rybami wedrownymi ( rybactwo, klusownicy) nas wala w rogi i jeszcze zastanawiamy sie nad kolejnymi ograniczeniami, zeby mozna bylo nas walic w rogi mocniej, to...No nie wiem, ale ja nie lubie jak sie ze mnie robi frajera... Troci w polskich wodach srodladowych jest okresowo od cholery- jeszcze raz podkreslam. Tylko my tych ryb nie mozemy dotkanc. Dlatego dodatkowe ograniczenia bez zmian istniejacych zasad polowu i okresow ochronnych, sa wylacznie utrudnianiem juz trudnej sytuacji tych, ktorzy chcieliby troc zlowic...Jakakolwiek! Srebrniaka, kelta, bez znaczenia. Czy to ma sens? Moim zdaniem nie specjalny...  W kazdym miejscu na ziemi lowi sie wedrowne salmonidy w szczytach ciagow tarlowych, tylko nie w moim kraju. W moim kraju sie je na srodladziu wylacznie chroni...Czy rybacy sie dokladaja do czynszow dzierzawnych za rzeki , ktore robia dla nich za wylegarnie??? Mamy dostepne baltyckie trocie wielkie jak konie i nie sa nam potrzebne jakies Argentyny czy Islandie... Podniecamy sie tym, ze na swiecie lowi sie wielkie wedrowne salmonidy, a takie same wplywaja do naszych rzek... Wplywaja, zdychaja, klusownicy trzebia, a my dyskutujemy o ochronie keltow... Albo to wszystko jest jakas bzdura, albo ja z jakiejs innej bajki jestem...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mysle, ze temat podniesiony w artykule jest bez sensu na tu i teraz. Zanim zaczniemy postulowanie kolejnych ograniczen, sprobujmy sobie zdac sprawe z ograniczen ,,ekologicznych'' dotyczacych naszych rzek trociowych/lososiowych oraz absurdalnych okresow, w ktorych te ryby mozna w Polsce lowic. Porownywanie wedkarstwa lososiowego w Polsce i na przyklad Irlandii/Szkocji nie ma wiekszego sensu. W tamtych krajach nikt nad keltem sie nie pochyli i nikogo kelt nie zainteresuje, bo masowe ciagi ryb sa od poznej wiosny, a nie w listopadzie...To nie jest tak, ze szkoci/ irlandczycy sa oswieceni i kelta nie lowia. Oni nie musza, bo lowia w glownych i licznych ciagach. U nas kiedy ryba masowo idzie do rzek, lowic nie wolno...Lowic nie musi oznaczac zabijac - zeby byla jasnosc. Na calym swiecie ryby wedrowne lowi sie w ciagach tarlowych i pod te ciagi ustawia sie sezony polowu! Bo ryba wedrowna wchodzi do rzeki na tarlo, a nie na wycieczke. Jesli komus nie odpowiada lowienie ryb przed taralem, to niech przestanie je lowic calkowicie, bo ryby generalnie zawsze sa w jakims stadium cyklu rozrodczego. Bo caly sens ich zycia skupia sie na rozrodzie i wokol niego...Cale ich zycie to jeden wielki, nieustajacy cykl rozrodczy...Jesli nie chcemy go przerywac i jednoczesnie uprawiac wedkarstwo, wystarczy wszystkie trocie /lososie wypuszczac i po calym tym gadaniu. W polskich rzekach troci jest bardzo duzo. Albo bardzo duzo jej wchodzi na tarlo - tak bedzie precyzyjniej. Moim zdaniem w niektorych za duzo, jak na ich ograniczenia ekologiczne, co generuje wylacznie problemy. Tylko ze te ryby sa dla wedkarzy niedostepne, badz dostepne w ograniczonej ilosci i jako kelty najczesciej...Sezon polowu ryb wedrownych w Polsce powinien trwac do przynajmniej konca pazdziernika - co nie znaczy tez, ze trzeba pozwalac ryby w pazdzierniku zabijac czy dopuszczac lowienie na wszytskich odcinkach, na wszystko etc.  Wtedy mozna by zaczac dyskusje o tym czy by troche keltom nie odpuscic na poczatku roku. Jesli w tej chwili godzimy sie na to, ze wszyscy zainteresowani rybami wedrownymi ( rybactwo, klusownicy) nas wala w rogi i jeszcze zastanawiamy sie nad kolejnymi ograniczeniami, zeby mozna bylo nas walic w rogi mocniej, to...No nie wiem, ale ja nie lubie jak sie ze mnie robi frajera... Troci w polskich wodach srodladowych jest okresowo od cholery- jeszcze raz podkreslam. Tylko my tych ryb nie mozemy dotkanc. Dlatego dodatkowe ograniczenia bez zmian istniejacych zasad polowu i okresow ochronnych, sa wylacznie utrudnianiem juz trudnej sytuacji tych, ktorzy chcieliby troc zlowic...Jakakolwiek! Srebrniaka, kelta, bez znaczenia. Czy to ma sens? Moim zdaniem nie specjalny...  W kazdym miejscu na ziemi lowi sie wedrowne salmonidy w szczytach ciagow tarlowych, tylko nie w moim kraju. W moim kraju sie je na srodladziu wylacznie chroni...Czy rybacy sie dokladaja do czynszow dzierzawnych za rzeki , ktore robia dla nich za wylegarnie??? Mamy dostepne baltyckie trocie wielkie jak konie i nie sa nam potrzebne jakies Argentyny czy Islandie... Podniecamy sie tym, ze na swiecie lowi sie wielkie wedrowne salmonidy, a takie same wplywaja do naszych rzek... Wplywaja, zdychaja, klusownicy trzebia, a my dyskutujemy o ochronie keltow... Albo to wszystko jest jakas bzdura, albo ja z jakiejs innej bajki jestem...

 

Podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym co napisałeś.

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Bigos - z ust mi to wyjąłeś. Ryba jest przed tarłem, w trakcie albo po tarle. Wyszła z tego parafraza słów Górskiego (mecz można wygrać, przegrać albo zremisować) innej opcji nie ma.

 

PS. Podczas łowienia na Słupi, natrafiłem kiedyś na wmurowaną nad brzegiem porcelankę (zgadnijcie do czego). Takie są nasze realia. Jak myślicie kto najwięcej korzysta z listopadowego spokoju nad rzeką, gdzie nikt się nie kręci? Chcecie ryb dopuśćcie wędkarzy, zróbcie okres C&R, określone ilościowo licencje na dane odcinki rzek itd. i takie kary za nieprzestrzeganie aby musiał w gaciach, na bosaka do domu wracać.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Co można zrobić w kierunku przesunięcia okresu ochronnego (i reszty rzeczy wymiennych przez Bigosa)?

Wyprowadzić się do innego kraju? 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wyprowadzić się do innego kraju? 

 Nie, wystarczy chodzić na zebrania w swoich kołach wnioskować, obsadzać w zarządach ludzi jacy myślą i chcą działać tak w tym kierunku o jakim piszemy, którzy wezmą się za to co napisał kolega bigos w realiach a nie tylko zza ekranu monitora. 

Share this post


Link to post
Share on other sites
Tak. Jedyne wyjście to mieć wpływ na zarząd swoich kół. Co oznacza bycie w zarządzie lub chodzenie grupą na zebrania walne i przegłosowywanie swoich wniosków. Najlepiej jak wiele kół z okręgu zaproponuje takie wnioski. Wtedy szanse są większe. Najlepiej mieć dobrego prezesa okręgu ale takiego trzeba sobie wybrać. Generalnie nie uczestniczymy w życiu PZW bo lepiej iść na ryby. I niestety nic się nie zmienia. Można założyć koło i wystąpić o opiekę nad jakąś wodą. Wtedy łatwiej zrobić no kill. Jednak trzeba tego pilnować. Należę do koła które stara się zmienić ten stan. W tym roku z ręką na sercu przyznaję że dałem ciała i nie pracowałem tyle ile koledzy. Wiadomo praca, dzieci.... naprawdę wystarczy przy dużej grupie poświęcić niewiele czasu by było lepiej i rybniej.

Co do keltów na Drwęcy z tego co słychać przez 2 dni padło z 10 ryb .

Share this post


Link to post
Share on other sites

I co teraz z nami będzie ? Będziemy selektywnie łowić tłuste białasy niczym jacyś rybacy - ramię w ramię ? :rolleyes: Nie kontentując się lichą kelciną, albo tarlakami wprost z tarliska jak w tym roku ? Niemożliwe, nie  wierzę.. już czuję się zagubiony.. :) :)

Edited by Sławek Oppeln Bronikowski

Share this post


Link to post
Share on other sites

Może kogoś to zainteresuje. http://hel.univ.gda.pl/ryby/troc.html

Są tu rzeczy warte przeczytania by skonfrontować z artykułem, który komentujemy. Np. pisze się o nonszalanckiej gospodarce rybackiej, a konkretnie o błędach zarybieniowych o czym tu nie przeczytaliśmy.

 

Wart też porównać to:

Trocie z rzek polskich można nazwać rybami jednorazowego tarła. Drugi raz do tarła w rzekach pomorskich przystępuje od 8,5 do 10,7% troci” (rozumiem, że wysoka śmiertelność keltów wynika głównie z połowów wędkarskich). Są to zdecydowanie za niskie wskaźniki.

 

A w podlinkowanym artykule mam odmiennie zdanie na temat tych samych danych: 

Z wcześniejszych obserwacji wynika, że część populacji troci wraca na tarło kilkukrotnie (nawet do 10%), jednak obecnie, mimo starań wielu organizacji związanych z rzekami, ichtiologów i zaangażowania lokalnej społeczności, wydaje się wątpliwe aby osiągnąć tak wysoki poziom „zwrotów”."

 

Ta mała różnica jest ogromną różnicą nie sądzicie ?

Ponadto pisze się o dużej śmiertelności samców jeszcze przed przystąpieniem do tarła (obserwacje w klatkach), co oznacza, że za śmiertelność keltów nie koniecznie ponoszą winę połowy wędkarskie, na pewno nie głównie jak nam się sugeruje.

 

​Rozumiem chęci autora, jednak wydaje się, że teks został celowo skoloryzowany, a w kilku miejscach naciągnięty zupełnie niepotrzebnie. Chociażby dlatego, że w tłustych latach z początku naszego wieku od stycznia łowiono sporo srebrniaków (pomiędzy keltami), które wchodzą do naszych rzek. Może wyjaśni to wam tabela A pokazująca spadek liczby troci w Bałtyku. Prawdopodobnie jest to spowodowane drastycznie małą populacją łososia, którego odłów jest limitowany ( na rok 2016 limit dla rybaków w Polsce to 6030 szt - więc chyba lepiej całkowicie zaniechać połowów na jakiś czas w morzu i rzekach) oraz coraz mniejszą ilością dorsza, co powoduje nagłe przerzucenie się rybaków na trocie, których odłów nie jest limitowany i można je łowić praktycznie wszystkimi narzędziami połowowymi. Więc 10-15 lat wstecz łowiliśmy troci w rzekach więcej, bo było jej więcej w Bałtyku i więcej prześlizgnęło przez sieci. Nie ma innego racjonalnego wytłumaczenia dla coraz mniejszych połowów srebrniaków, które wchodzą do polskich rzek latem i jesienią.

​Przesuwanie okresu ochronnego w rzekach bez przesunięcia okresu ochronnego w Bałtyku, jest trochę bez sensu, bo komu to służy? Rybom z pewnością nie. Dzisiaj rybacy odławiają troć już od 15 listopada. I to autora artykułu nie bulwersuje, a nawet o tym nie wspomina.

 

Wędkarstwo trociowe w Polsce jest coraz bardziej oparte na łowieniu srebrniaków w morzu. Kelty łowimy przede wszystkim w pierwszym tygodniu stycznia i głównie są to spotkania towarzyskie połączone z wędkowaniem. Później masowych najazdów na rzeki już nie ma.

W ciągu zaledwie dekady zmieniło nam się wędkarstwo trociowe i chyba czas zauważać te zmiany. Im więcej ludzi pojedzie nad morze tym mniej będzie nad rzekami. Być może problem z łowieniem keltów w rzekach rozwiąże się sam. :)

 

 

 

 

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
Hmmmm ... Coraz bardziej to nasze łowienie wyglada jako "byle więcej, byle łatwiej, byle legalnie, byle taniej, byle ..." Pstrągi potokowe od stycznia, przez 8 miesięcy w roku, "do spodu" i na ilośc ... Ryby wędrowne nie w "ciągu" i nie "w sezonie", ale tak jak wyznacza rozporządzenie wydane w ramach "sojuszu robotniczo- chłopskiego" w minimalnym zakresie, choć nietrafionym i z "urawnilowką" niezważającą na wymagania środowiskowe... Głowacicę przez 9 miesięcy w roku, z możliwością zabrania 1 sztuki w tygodniu ... W każdym tygodniu tych 9 miesięcy, z możliwością uganiania sie za tą wyjątkowo rzadką rybą w każdym dniu z tych 9 miesięcy ...

Tymczasem wartości z tego nikt nie dostrzega ... Wcześniej napisałem o wartości socjoekonomicznej wędkarstwa, tylko najpierw ona musi zaistnieć, zostać dostrzeżona, zostać zbadana, policzona, zeby w końcu, na tej podstawie można było ubiegać sie o trwałe zmiany w regulacjach ... Zaczynajac od siebie ...

Warto zauważyć analogie z warunkami górskimi ... Teraz, w okresie zimowych niżówek, w okresie tarła pstrągów, zbliżającego sie tarła lipieni, z ledwo sączących sie strumyków pompuje sie wodę do armatek śnieżnych, buduje zapory na potokach, utrudniające migracje ryb, bo z narciarzy "som dutki", a z "ryboków" to już "nijakich dutków ni ma" ...

Ale cieszę sie, ze poczucie o niestosowności obecnych okresów ochronnych dla troci i łososi trochę sie rozpowszechnia ... ;-)

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dyskusja nie zmienia sie od lat.

Ja tylko chciałbym zauważyć, że ryby, które wracają do morza jako kelty po tarle, nie wzięły sie w wodzie w wyniku jakiegoś tajemnego, cudownego zrządzenia losu ... One wcześniej na to tarło wpłynęły skutecznie do rzek, jako srebrniaki ... Mimo wszystkich przeciwienstw, na jakie natrafiają ... A nawet wpłynęło ich więcej, bo kłusownictwo, drapieżniki, naturalna śmiertelność w tym krytycznym okresie cyklu życiowego jakim jest tarło, czy wreszcie skuteczne łowienie przez wędkarzy ... ;-)

Skoro warto je łowić jako kelty, jest ich wystarczajaco wiele, zeby wywołać widoczny "ciąg połowowy" już od początku stycznia, to równie wiele albo i więcej jest do dyspozycji kilka miesięcy wcześniej ... Nie ma istotnych przeszkód koncepcyjnych zeby przesunąć okres ochronny i wprowadzić łowienie tych ryb w czasie "ciagu" i "sezonu" (oczywiście - nie na tarliskach) zaś chronić je wtedy, kiedy są "poza sezonem" ... Zeby miały szanse wrócić kolejny raz do rzek, jako dużo większe osobniki ... Tu warto "odczarować" pewne nieporozumienie - przeżywalność roczników ryb na poziomie dziesięciu do kilkunastu procent w ciagu roku czy kilku lat, miedzy spłynięciem keltow, a ich powrotem kolejny raz, jest całkiem spora ...

No i zeby ryby chronić, potrzebne jest wpłacanie na to konkretnych pieniędzy i zatrudnianie strażników, profesjonalnie chroniących rzeki i ryby ... Kolejną iluzje tez warto "odczarować" ... Łowienie ryb nie jest ich ochroną ... Obecność łowiących wędkarzy nad woda jest zawsze eksploatacją ...

No i ten nieograniczony dostęp ... Może warto nawiązać do sposobów dostępu do eksploatowania głowacicy choćby na Słowacji, jako pewnej analogii, zwłaszcza w podobnym systemie ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

Jurku czy dobrze rozumie Twój tok myślenia. Uważasz że lepsze dla gospodarki łososiowej w Polsce jest skrócenie okresu ochronnego w głównym ciągu tarłowym? Według tego co napisałeś wolisz chronić kelty zamiast pełnych ikry i mlecza tarlaków które weszły do rzeki w celu odbycia prokreacji. Mam trochę inne zdanie i zabijanie pełnych ikry i mlecza tarlaków dla mnie jest po prostu barbarzyństwem. Wytłumacz mi proszę dlaczego cenniejsza dla Ciebie jest ryba  po tarłowa od ikrzycy. Od lat co prawda sam nie zabijam keltów bo uważam to za nieetyczne, ale także nie zabijam wypchanych ikrą i mleczem ryb wrześniowych.

 

Sytuacja troci i łososia w Polsce jest bardziej złożona niż konflikt na Bliskim Wschodzie, ale jedno jest pewne że  prowadzona do tej pory w Polsce gospodarka łososiowa nie przyniosła spodziewanych efektów i traktowanie morza Bałtyckiego jako basenu hodowlanego dawno powinno się skończyć. Według jednego z odpowiedzialnych za stan który mamy teraz z trociami i łososiami pana R. Bartla żadna ryba nie powinna trafić do rzek bo jest to marnotrawstwo. Po zarybieniu spływające smolty powinny utuczyć się na bałtyckich śledziach i zostać wyłapane zanim wejdą do rzeki.

Jeżeli ktoś w dyskusji pisze że rybacy nie zabierają keltów i sieci w ujściach rzek nie są problemem to zapewne nigdy nie mieszkał nad morzem. Dla rybaka nie ma znaczenia stadium ryby, dla niego liczy się tylko zarobek. 1 kg troci wędrownej = 25 zł zysku. Według mnie dla poprawienia kondycji gospodarki łososiowej powinno się zakazać stawiania sieci w ujściach rzek od 15 września do końca października w promieniu 2 mil morskich. Dodatkowo ograniczyć zarybienia a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na udrożnianie rzek i budowę nowych tarlisk. Na swoim podwórku wprowadził bym nakaz wypuszczania złowionych ryb po tarłowych i zachował dotychczasowy okres ochronny lub skrócił go do 15 września. Jest to tylko moje zdanie i nikomu go nie narzucam.

 

PS. Wszystkim miłośnikom połowu troci i łososi w 2016 życzę samych sreberek i jak najwięcej cudownych chwil w połowach tych wspaniałych ryb.

Share this post


Link to post
Share on other sites

A pro po tych tysięcy sztuk troci co wchodzą do rzek. Drwęca, mekka wielkich troci, podobno. Raczej kiedyś, bo nie teraz. http://www.salmon.pl/artykuly/doniesienia/odlowy-tarlakow-w-drwecy-2013

 

Z pozwolenia na odłów tarlaków w 2013 na zaporze w Lubiczu 800kg troci wędrownej dano radę złowić 365,5kg, a z łososia atlantyckiego 200kg pochwycono aż 1,4kg! Czy chcecie powiedzieć, że nie zależało PZW na odłowie tej przyznanej tony tarlaków, która nota bene po wypatroszeniu idzie do sprzedaży? 

 

Za dużo mitów i dobrych bajek padło po drodze w komentarzach. Więcej pisze się o połowach wędkarskich ku chwale ładnych zdjęć niż o rzeczywistej ochronie talaków i miejsc ich naturalnego rozrodu. Przesuwanie okresu ochronnego niewiele zmieni. Przykład - Kto łowi trocie na wędkę w Wiśle poniżej tamy we Włocławku w październiku i listopadzie? Przecież wolno, a ciąg jest najlepszy... :rolleyes:  Dlaczego nie oglądamy zdjęć ryb z Wisły, do której wchodzą trocie i łososie zmierzające do Drwęcy lub próbujące przedostać się przez tamę we Włocławku?

 

Lobby zwolenników sztucznego tarła ma się doskonale, co nie dziwi, bo PZW może wtedy dalej lody kręcić we własnych ośrodkach zarybieniowych. Pozyskiwanie tarlaków to intratny biznes, ikra + mięso i nie trzeba robić odłowów gospodarczych... do tego pieniądze z budżetu państwa. Jak słusznie zauważył Mariusz, w Polsce (zapewne za sprawą wybitnych naukowców) postawiono na sztuczną hodowlę z tuczeniem w Bałtyku, dlatego nie chroni się za specjalnie ryb w ujściach rzek, a to klucz do sukcesów wędkarskich w ramach obecnego sezonu połowu na wędkę. 2 mile wolne od sieci to prosty i zapewne niezwykle skuteczny sposób na więcej srebrnych ryb.

 

A tutaj artykuł w tej samej sprawie pt. "Zabić kelta...?" Podany nieco inaczej. http://www.salmon.pl/blogi/ostjan/zabic-kelta

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jurku czy dobrze rozumie Twój tok myślenia. Uważasz że lepsze dla gospodarki łososiowej w Polsce jest skrócenie okresu ochronnego w głównym ciągu tarłowym? Według tego co napisałeś wolisz chronić kelty zamiast pełnych ikry i mlecza tarlaków które weszły do rzeki w celu odbycia prokreacji. Mam trochę inne zdanie i zabijanie pełnych ikry i mlecza tarlaków dla mnie jest po prostu barbarzyństwem. Wytłumacz mi proszę dlaczego cenniejsza dla Ciebie jest ryba po tarłowa od ikrzycy. Od lat co prawda sam nie zabijam keltów bo uważam to za nieetyczne, ale także nie zabijam wypchanych ikrą i mleczem ryb wrześniowych.

Sytuacja troci i łososia w Polsce jest bardziej złożona niż konflikt na Bliskim Wschodzie, ale jedno jest pewne że prowadzona do tej pory w Polsce gospodarka łososiowa nie przyniosła spodziewanych efektów i traktowanie morza Bałtyckiego jako basenu hodowlanego dawno powinno się skończyć. Według jednego z odpowiedzialnych za stan który mamy teraz z trociami i łososiami pana R. Bartla żadna ryba nie powinna trafić do rzek bo jest to marnotrawstwo. Po zarybieniu spływające smolty powinny utuczyć się na bałtyckich śledziach i zostać wyłapane zanim wejdą do rzeki.
Jeżeli ktoś w dyskusji pisze że rybacy nie zabierają keltów i sieci w ujściach rzek nie są problemem to zapewne nigdy nie mieszkał nad morzem. Dla rybaka nie ma znaczenia stadium ryby, dla niego liczy się tylko zarobek. 1 kg troci wędrownej = 25 zł zysku. Według mnie dla poprawienia kondycji gospodarki łososiowej powinno się zakazać stawiania sieci w ujściach rzek od 15 września do końca października w promieniu 2 mil morskich. Dodatkowo ograniczyć zarybienia a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na udrożnianie rzek i budowę nowych tarlisk. Na swoim podwórku wprowadził bym nakaz wypuszczania złowionych ryb po tarłowych i zachował dotychczasowy okres ochronny lub skrócił go do 15 września. Jest to tylko moje zdanie i nikomu go nie narzucam.

PS. Wszystkim miłośnikom połowu troci i łososi w 2016 życzę samych sreberek i jak najwięcej cudownych chwil w połowach tych wspaniałych ryb.

Drogi Mariuszu,

Dziękuje Ci za ten komentarz, pokazujący skomplikowanie sytuacji, cały konglomerat problemów gospodarczych, administracyjnych, emocjonalnych ... Podobnie jak dziękuję za Twoją i Kolegów działalność na Łebie oraz za wiele spotkań i dyskusji.

Problemów moc ... Przede wszystkim taki, ze jako wędkarze nie mamy siły oddziaływania i nasze poczynania są ważne tylko niejako "przy okazji" całego pozostałego rybołówstwa ... Mówienie, ze "powinno sie zakazać" rodzi od razu pytanie "a w imię czego"? Jakaż to jest niewątpliwa (a nie domniemana) korzyść z tego, ze te ryby bedą wędrowały do rzeki w większej liczbie niż teraz i budowały gniazda tarłowe w nielicznych, dostępnych miejscach ... No i czym bedzie zrekompensowane odsuniecie możliwości odlowów przez rybaków, poza przyjemnością grupki wędkarzy chowających sie po krzakach i wyłaniających te ryby dla swojej potrzeby? ;-)))

Wcześniej pisałem o tym, ze nikt nie zważa na wędkarzy i ryby kiedy trzeba naśnieżane stoki dla narciarzy ... Dla tych samych narciarzy, którzy przywożą dutki do miejscowości podgórskich, oraz dla właścicieli bazy turystycznej, nawet skonstruowano idiotyczny rozkład roku szkolnego, nie zważając na efekty edukacyjne i dobro dzieci, rodzin itp. Czy ktoś by coś podobnego zrobił dla wędkarzy i w imię czego?

Z kolei kwestie emocjonalne - jest stare powiedzenie, ze "czego oczy nie widza, tego sercu nie żal" ... Miałem nadzieje, ze wielokrotne powtarzanie, jak i obszerny komentarz "bigos'a" na poprzedniej stronie, jasno wskazuje na to, ze ryby są nieustannie w cyklu rozrodczym i zawsze są "przed tarłem" ... Ryby dwusrodowiskowe łowi sie w rzekach wtedy, kiedy gnane przez zew krwi i mechanizm homingu wracają na miejsce swojego wyklucia zeby kolejny raz złożyć ikrę i zamknąć cykl rozrodczy ... wszystkie wędrujące bez ładu i składu przez cały rok są niejednokrotnie pochodną zarybień i wynikłej z tego dezorientacji ... Tak, te ryby łowi sie w trakcie ciagu tarlowego ... Jeśli są zagrożone to można je łowić i wypuszczać, jak robi sie to z wiosennymi lososiami w Anglii i Walii (znów ta EA) ... Jeśli ok. 10% ryb przystępuje do tarła po raz drugi (bo o to chyba chodzi w przytaczanych danych) to jest to bardzo dużo i powracajaće kolejny raz maja szanse być o wiele większe niż przystępujące do tarła po raz pierwszy ... Dlatego trzeba chronić kelty ...

Natomiast zeby wędkarstwo liczyło sie, to ... musi sie liczyć ... Musi przysparzać korzyści lokalnym społecznościom, zeby wspierały swoją siła głosu głos wędkarzy ... Mając na uwadze zasobność polskich wód trociowych (łososiowych mniej), te tysiące dużych ryb wchodzących do Słupi i innych rzek, jest szansa na powstanie europejskiej klasy łowisk, na które bedą przyjeżdzać wędkarze z Europy i świata jak nad San, czy może nawet jak na trociowe rzeki skandynawskie w zlewni Bałtyku ... Wtedy bedzie mogła powstać siła argumentów, do wykorzystania w dyskusjach nad usprawnianiem jakości łowisk rzecznych ...

Temu ewentualnie, pod warunkiem podjęcia takich działań, miałby służyć koncept przesunięcia okresu ochronnego i umożliwienie łowienia ryb w ciagu i w sezonie, tak jak jest to rozumiane w świecie, a chronienie ryb potencjalnie wracających kolejny raz ... W dodatku z niezbędną elastycznością, umożliwiająca dostosowanie sezonu do ciągów w poszczególnych rzekach ...

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski Edited by Jerzy Kowalski

Share this post


Link to post
Share on other sites

Moim zdaniem wiekszosc ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jaka masa troci wchodzi do pomorskich rzek. To sa 4, a czasem 5 cyfrowe liczby. Dla wedkarzy sa to ryby ,,niewidzialne''. One nie istnieja dla wedkarzy, a zanim zacznie sie ,,sezon'', przestaja w znamienitej wiekszosci istniec fizycznie. Duze zageszczenia, mala pojemnosc rzek ( zabudowa), zanieczyszczenia = problemy zdrowotne i za nimi smiertelnosc. Do tego, a moze przede wszystkim potezne, brawurowe, klusownictwo na tarliskach gdzie ryby te sa bardzo latwo dostepne. Ciagle sie slyszy, ze ryby splynely w grudniu do morza, dlatego styczen slaby etc. One nigdzie nie splywaja... Ich juz nie ma w styczniu fizycznie w rzece...Wymordowane albo wyzdychaly. Nie zbudujemy normalnych lowisk ryb wedrownych w tym kraju, jesli zapomnimy o tych ,, niewidzialnych rybach''. Bo tylko na nich da sie te lowiska zbudowac. Nie na keltach albo lowieniu pojedynczych wchodzacych ryb od wiosny do jesieni, podczas nieprzewidywalnych i malych liczebnie ciagow. Dzis polowic moga normalne trocie tylko ci , ktorz mieszkaja blisko rzeki i trzymaja reke na pulsie. Wchodzi stadko, jest cynk od kumpla, szybka akcja w malym gronie, polapane, woda opada, ryba rozchodzi sie po rzece, wbija sie w dziury- koniec imprezy. Cala reszta wedkarzy gra w rosyjska ruletke planujac wyjazd na trocie wiosna czy latem/wczesna jesienia. Czasem trafia, ale zwykle wiadomo jak jest...W pazdzierniku/listopadzie ryba musi byc w rzece i nie ma elementu ryzyka- ona moze wtedy juz tylko nie brac. Kiedy nie ma elementu ryzyka braku ryb w wodzie, mozna myslec o organizacji lowiska. 

 

Ktos napisal o tym, ze nie slychac o trociach lowionych w Wisle/dolnych doplywach w pazdzierniku/listopadzie etc- gdzie lowic wolno. Bardzo ciekawy temat i jakis czas temu chcialem go tutaj podniesc. Lowi sie ich tam od cholery i bez rozglosu tylko po bandycku- czyli mordujac. Mozna do tematu podejsc legalnie, masowo i humanitarnie-  lowiac tam trocie w pazdzierniku czy listopadzie. Mozna do tego podejsc NORMALNIE, tym bardziej  ze nie trzeba wywalczac zadnych zmian - w tej chwili mozna w ,,dolnej Wisle''  legalnie lowic ryb przez caly rok. Lowic nie musi oznaczac zabijac i trzeba od takiego spojrzenia na sprawe wyjsc. Lowic to nie znaczy, ze trzeba wsadzac woblera w gniazdo/tarlisko, ktore kazdy nawet slabo widzacy zauwazy w rzece. Dzis lowienie w doplywach dolnej Wisly/Wisle odbywa sie w powszechnym poczuciu niesmaku i braku akceptacji ,,porzadnego'' srodowiska wedkarskiego. BLAD. Na tym korzystaja Ci ktorzy ida nad rzeke legalnie, ale z oseka i ustawiaja sie bezposrednio na tarlisku gdzie prowokuja agresywne, zajete tarlem ryby. Sytuacje mozna w prosty sposob ucywilizowac wywierajac presje na ta niewielka grupe ,,wedkarzy'' . Wystarczy byc nad rzeka w takiej liczbie, zeby Ci ktorym sie zachcialo mordowania tarlakow, poczuli dyskomfort. Lowic ryby wedrowne w pazdzierniku czy listopadzie nie znaczy zabijac - powtorze 10 raz. To jest punkt wyjscia do dyskusji w tym temacie. Powinnismy zaglosowac za zmianami naszymi nogami, jezdzic masowo tam gdzie w pazdzierniku mozna lowic ryby i wystepuje troc, a potem publikowac w necie zdjecia wypuszczanych ryb. Przypilnowac tam bandzorow, ktorzy teraz w swietym spokoju morduja ryby- moga lowic, ale ida krok dalek i morduja.Trzeba w koncu otworzyc ludziom oczy i pokazac ile i jakie mamy w Polsce trocie ( w majestacie juz obowiazujacych w niektorych miejscach przepisow), bo w tym momencie odnosze wrazenie , ze wiekszosc nie ma pojecia o tym jak wyglada rzeczywistosc. A jerkbait.pl moze w tym pomoc, umozliwiajac publikacje zdjec dazacych do zmiany swiadomosci opinii publicznej, zamiast zmierzac w slepa uliczke radykalizmu trociowego- tak to nazwijmy. To blad. Nasze zachowanie musimy dostosowac do istniejacej rzeczywistosci, a nie na odwrot. Lowienie ryb wedrownych na srodladziu, to lowienie tarlakow podczas migracji, z mniej lub bardziej zaawansowanymi w rozwoju gonadami. Tak jest wszedzie na swiecie! Jak kogos to moralnie brzydzi, powinien lowic inne ryby. Nasze trocie wchodza do rzek pozna jesienia. Jesli mamy je lowic, lowmy je wtedy, na tej bazie organizujmy atrakcyjne na skale swiatowa lowiska i wprowadzmy zakaz ich mordowania, od wrzesnia dajmy na to. Gwarantuje, ze w ciagu kilku lat wiekszosc zapomni o istnieniu keltow, a w styczniu spotkacie nad rzeka co najwyzej przyglupa, albo kogos komu sie w domu nudzilo...Pozdrawiam

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jest duzo prawdy w tym co pisze Bigos. Z jednym jednak nie moge sie zgodzic. Mnogosc troci w dolnej Wisle to historia. Owszem wchodza, ale bez przesady, ze "lowi sie ich tam od cholery". Moi rodzice mieszkaja, nad Wisla, mam znajomych wedkarzy i rybakow, informacje z pierwszej reki. Ostatnie dziesiec lat to zjazd po rowni pochylej. Na przekopie Wisly z okolo setki lodek, ktore zyly z polowu troci, zostalo doslownie kilka ekip. Troc zlapana na Mierzei Wislanej urasta do rangi wydarzenia, a jeszcze do niedawna ryby bylo duzo. Niestety skonczylo sie. Doplyw/doplywy dolnej Wisly, w ktorych w pazdzierniku lowione duze ilosci duzych troci to tez historia.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Lukomat, tegoroczna jesien spedzilem w Polsce. Do dolnej Wisly moglbym dojsc na piechote. Sprawdzilem jak wyglada sytuacja w jednym ze swietnych doplywow tej rzeki  - w listopadzie, na poczatku dokladnie. W tym roku woda byla niska/ciepla, wiec ryba weszla na tarliska bardzo pozno, choc juz w listopadzie widzialem potezne gniazda, byc moze kilku troci na kupie, a byc moze lososi. Ryb jest ciagle bardzo duzo, a kiedys to bylo przegiecie paly z iloscia, wiec nie powinnismy urzywac tamtej sytuacji jako punktu odniesienia. Do tarliskowego ,,strumyka'' nie moze wchodzic kilka-kilkanascie tysiecy duzych salmonidow i tloczyc sie na paru kilometrach...To jest szajba i poczatek katastrofy ekologicznej. No ale co maja robic jak ich ktos nawpuszczal? W kazdym razie z trociami nie jest zle i to jest informacja sprawdzona. Mamy w Polsce eldorado jesli chodzi o ilosci ryb wchodzacych do rzek. Tylko to nie jest nasze eldorado...Jak mi kolesie wyswietlaja na fejskuku foty ryb, ktore lowia w Argentynie na przyklad, to... Mamy takie same albo i wieksze w naszych rzekach...Tylko co z tego? Oni je tam lowia kiedy trzeba, a my dyskutujemy o ochronie keltow...No i ogladamy zdjecia z zagranicy myslac jak oni tam maja za...e.... Pozdro

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bigos, sam widziales ciagi lososi w Ameryce Polnocnej. Nazwalbys je przegieciem? Wedlug mnie rzeka wybrukowana ryba to nie przegiecie, tylko tak jak powinno byc (i jeszcze calkiem niedawno bylo). Ale zgadzam sie, z tym co wczesniej napisales, ze potencjal dolnej Wisly marnuje sie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

To nie jest dobre porownanie, zeby nie powiedziec bardzo zle. Zupelnie inne ryby, zupelnie inne warunki od geografi po ekologie w ogolnym ujeciu. Nawet gdyby wyburzyc wszystkie zapory, nasze rzeki wysypac zwirem i zlikwidowac wedkarstwo/rybactwo, to nie wystapia ciagi troci tak ogromne jak pacyficznych salmonidow. Jesli u nas do rzeki ( 5-10 m szerokosci :)) pocietej co pare km zaporami, wchodzi kilka tysiecy ryb, to jest to przegiecie paly - zaufaj. Potencjal dolnej Wisly marnuje sie, bo nie istniej w tej chwili akceptowalne i masowe wedksrstwo trociowe na tym lowisku - istnieje ale w poczuciu niesmaku i zaklopotania. Co jest bez sensu... Pozdro

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wiem, ze nasze trocie to nie pacyficzne lososie, ale chodzi mi o maksymalne wykorzystanie rzeki jako tarlisko, do ktorego obecnie w Polsce daleko.

Tak, wyburzyc przegrody, odbudowac tarliska i na jesieni bedziemy latac do Polski zamiast rozbijac sie po swiecie :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Mewek nikt nie uśnie, bo Polska nadrabia gdzie może zobowiązania UE względem czystej energii. Spodziewałbym się, że powstaną kolejne, bo na to pieniądze są. Z Wisłą będzie jeszcze gorzej kiedy się uprą i postawią kolejny próg w Sierzewie, brakuje im tylko 3,5mld ale są na dobrej drodze...

Więc ta śladowa ilości troci, która przeciska się dzisiaj przez sieci będzie dochodzić do Sierzewa, a za progiem znowu sieci. Bo w poprzednich latach przerzucano przez tamę we Włocławku maksymalnie 100 sztuk w tym i łososia, bo się trafiał, a nawet przewożono te ryby aż do Kępy Polskiej, żeby w sieci na Zbiorniku Włocławskim nie weszły i miały większe szanse.Temat znam dobrze zdjęcia tych ryb widziałem, trafiały się osobniki do 90 cm. Poza tym marzenie o kaskadyzacji i u żeglowaniu Wisły nie umarło. Jest to wiąż pragnienie wielu hydrologów i są naciski by dokończyć dzieła, jedynie kasy na to nie ma. A wtedy baj łososiowate w Drwęcy i innych dolnych dopływów.

 

Jedyne fakty to raporty o połowach rybackich. Dane z lat świadczące o najwyższych odłowach rybackich w Bałtyku, a także o odłowach rybackich i tarlaków w rzekach pokrywają się z najlepszymi wynikami wędkarskimi w rzekach. W Bałtyku łowi się sześć razy mniej, to i w rzekach jest sześć razy mniej. Czemu brniecie uparcie w złą stronę...

 

Każdy lubi łowić tłuste ryby szczególnie nasi rybacy, pewnie dlatego nie wpuszcza się wędkarzy od października, żeby mogli spokojnie łoić aż miło... 

Share this post


Link to post
Share on other sites

[...]

Według jednego z odpowiedzialnych za stan który mamy teraz z trociami i łososiami pana R. Bartla żadna ryba nie powinna trafić do rzek bo jest to marnotrawstwo. Po zarybieniu spływające smolty powinny utuczyć się na bałtyckich śledziach i zostać wyłapane zanim wejdą do rzeki.

Jeżeli ktoś w dyskusji pisze że rybacy nie zabierają keltów i sieci w ujściach rzek nie są problemem to zapewne nigdy nie mieszkał nad morzem. Dla rybaka nie ma znaczenia stadium ryby, dla niego liczy się tylko zarobek. 1 kg troci wędrownej = 25 zł zysku. Według mnie dla poprawienia kondycji gospodarki łososiowej powinno się zakazać stawiania sieci w ujściach rzek od 15 września do końca października w promieniu 2 mil morskich. Dodatkowo ograniczyć zarybienia a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na udrożnianie rzek i budowę nowych tarlisk. Na swoim podwórku wprowadził bym nakaz wypuszczania złowionych ryb po tarłowych i zachował dotychczasowy okres ochronny lub skrócił go do 15 września. Jest to tylko moje zdanie i nikomu go nie narzucam.

 

[...]

 

Miałem to napisać ale Mario41 mnie ubiegł. 

Jeżdżę na trocie od paru lat, złowiłem parę keltów kilka sreberek. Żeby wiedzieć jak jest wystarczy pojechać np. do Mrzeżyna i posłuchać co mówią rybacy. Dla nich dobre zarybienie jest wtedy jak każdy wypuszczony smolt urośnie i wejdzie spowrotem w sieć,  rzeki traktuje jak darmowe baseny hodowlane.

Ładnie to widać po wynikach w danym sezonie. Np. jak w czasie głównych ciągów tarłowych są duże sztormy i rybacy ni mogą wystawić sieci to ryb jest np. w Inie i Redze dużo (choć sztorm wpływa też na poziom wody w rzece który też wpływa na wielkość ciągu).

 

Uważam że wprowadzenie na jerkbait zakazu publikowania zdjęć  keltów bez wcześniejszej dyskusji to trochę wylanie dziecka z kąpielom.

Zgadzam się natomiast że złapany kelt powinien bez względnie wrócić do wody.

Edited by glider

Share this post


Link to post
Share on other sites

Co można zrobić w kierunku przesunięcia okresu ochronnego (i reszty rzeczy wymiennych przez Bigosa)?

Można łowić wiślaną troć w samej Wiśle.

 

okresy ochronne:

(b/ na odcinku rzeki Wisły od zapory we Włocławku do jej ujścia od 1 grudnia do końca lutego; w okresie od 1 marca do 31 sierpnia obowiązuje zakaz połowu w piątki, soboty i niedziele)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Możemy bez większego wysiłku - ze względu na liczbę zaistnieć jako znaczący element w życiu społecznym a nawet gospodarczym - ale wprzódy trzeba przestać mieć przekonania a również maniery  taniej łajzy. Jeśli już coś rościć to zaczynać od siebie, a jeśli oczekiwać to nie jak przysłowiowy pasyw.. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Chcialbym zajac stanowisko w temacie i dokonac malego porownania. Mieszkam w Norwegi. - co do lowienia keltow- wedkarze nie maja mozliwosci przetrzepania populacji do stopnia w jakim przetrzepane sa polskie rzeki (pochodze z rejonow parsety). Poszukajcie panowie informacji o skali klusownictwa na tej rzece w latach 80/90. Sam slyszalem historie o klusach ktorzy widlami przeganiali wedkarzy. Historie o ludziach ktorzy byli lapani na klusownictwie notorycznie. Historie o 60kg filetu zarekwirowane przez milicje. I to tylko w malutkim miasteczku- Karlinie. Raptem 40km od baltyku. Podobnie jest z siatkami w ujsciach rzek-legalna tragedia. W Nor wdkarzy skutecznie lowiacych trocie i lososie jest multum. Muszkarze spinningisci. Czasami to stoja we wszystkich dostepnych dziurach. I lowia. Sztuki wielkie, duzo lowia. Nikt nie ma bolu dupy ze ryb brak.
Klusownictwo to relikt lat 60. W ujsciach rzek jest zakaz plywania na silnikach. Pozwolenia sa tanie jak barszcz. Zarybianie to jakis tam maly procecik, A ludzie szanuja wode bo to jest ich dziedzictwo. Tam wedkarz potrafi cie opier... Za wrzucenie niedopalka do wody. I nikt nie wyplywa szukac siatek;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

×
×
  • Create New...