Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
remek

[Artykuł] Wyjazd na N 63°

Recommended Posts

Trzy lata temu zacząłem jeździć pospiningować do Szwecj. Powody były dwa: ryby i czas. Ryby, bo chyba wielu z nas ma niedosyt w ilościach i wielkościach tego co można u nas połowić, a czas bo 6 dni przeznaczone tylko na łowienie to luksus, na który też nie co tydzień można sobie pozwolić. Tak więc zamiast kupić jakąś Stelkę wybieram raz czy dwa razy do roku „ładowanie akumulatorów” po drugiej stronie Morza Bałtyckiego.

Rozmawiając z kolegami po kiju, czytając wpisy na forach, nawet o krainie wikingów słychać opinie, że zdarzają się przełowione akweny. Szczególnie tam gdzie „Niemce” jeżdżą na sandacze i Polacy z Rosjanami urządzają rzezie szczupaków i okoni. Krainą miodem i mlekiem płynącą miały być tereny powyżej Sztokholmu, a im bliżej koła polarnego tym lepiej.

Do tej pory nie łowiłem dalej niż na 59 stopniu szerokości geograficznej północnej, tak więc, gdy dostałem ofertę wyjazdu 700 km na północ od Sztokholmu, na przepływowe jezioro połączone z pstrągową rzeką niewiele się wahałem i tak oto mam teraz o czym napisać (po raz pierwszy na jerkbait.pl).

Przygotowanie przed wyjazdem to oczywiście wertowanie internetu i szukanie wiedzy o akwenie. Niestety było tego niewiele, o ile o samej rzece Damman idzie znaleźć wiele, bo już nie jeden polski muszkarz łowił tam pstrągi i lipienie o tyle o samym jeziorze cisza nawet na obcojęzycznych stronach. W sumie to nie dziwne, bo w Szwecji jezior coś koło 100 000 i stanowią ponad 8% powierzchni ich kraju. Stąd znalezienie opisu konkretnego akwenu, niezbyt dużego i niezbyt uczęszczanego do łatwych nie należy. Mapy batymetrycznej na sieci ani na stronach Navionics też nie znalazłem.

Plan podróży wydawał się prosty: samochodem do Warszawy tam przesiadka do busa organizatora wyjazdu, potem nowymi polskimi autostradami do Gdańska, prom, jedyne 17 godzin, wysiadka w Nynashamn i już tylko 700 km do celu. W Szwecji podpięcie łódki na hak do busa aby było czym pływać, i we czterech, po 36 godzinach dotarliśmy do celu, uff.

Dojeżdżamy koło godziny 22, przyjeżdża do nas Szwed z pozwoleniami (fiskekort) i okazuje się że wystarcza jedno pozwolenia na łódkę (300 koron) a w cenie jest oprócz jeziora również 2 km pstrągowej rzeki Damman (od ujścia w górę). Słońce chowa się za lasem dopiero o północy ale wcale nie jest ciemno, z domku roztacza się widok na wzgórza na których leży śnieg a jest właśnie 27 czerwca.

Dołączona grafika


Rozpakowujemy się, przygotowując się do pierwszego dnia łowienia. Przy okazji już po północy zarzucam spławik z czerwony robakiem na haczyku, z pomostu przy domku i jeden po drugim wyciągam 3 okonie takie około 30 cm, z wody o głębokości trochę powyżej metra. Ryby wracają do wody, powoli kończymy rozpakowywanie i idziemy spać.

Rano po 10 na wodę, na dwie łódki, każda w inna stronę aby rozpoznać łowisko. Głownie trollingujemy obserwując echosondy, tak aby poznać jak najwięcej jeziora i jako pierwszy melduje się nam szczupak tak trochę ponad 90 cm, potem jeszcze jakiś 80cm + i 70+, około 16stej spływamy na obiad. Na drugiej łódce jest pstrąg 50+. Wieczorem (do 23 pływamy dalej, jest kilkanaście okoni wszystkie pomiędzy 30 a 35 cm. Na drugiej łodzi dzień kończy się szczupakiem i dwoma pstrągami z czego ten większy miał trochę ponad 60 cm złowiony przy pomocy windy trollingowej . Jak na początek to nieźle, nowa woda a ryby obrodziły nie najgorzej, szczególnie że nie ilość a wielkość miała dla nas znaczenie. Co wieczór po pływaniu, przy wyśmienitych kolacjach wymienialiśmy doświadczenia z bieżącego dnia, tak aby zdobyć jak najwięcej wiedzy o łowisku przed kolejnym dniem na wodzie.

Dołączona grafika


Dołączona grafika


W kolejnych dniach pływamy do rzeki Damman, znajdujemy jeszcze 2 rzeczki, w jedną daje się wpływać, i jest tam sporo okoni i małych szczupaków, przy innej tylko można łowić przy ujściu do jeziora ale to wystarcza, siedzą tam szczupaki i okonie.Pstrągi udaje się łowić tylko pierwsze dwa dni w toni na jeziorze, potem już nikt z nas ich nie łowi , nawet w rzece zrobiło się cieplej i pewnie zeszły głębiej w jeziorze lub na bystrza.

Dołączona grafika


Jezioro ma kilka dużych blatów, dużo roślin na tych blatach i co cieszy – szczupaków. Do tego jezioro jest przepływowe i na jego początku jest elektrownia, za która jest kilka bystrzy na których muszkarze szukają pstrągów, myśmy tam raz popłynęli łódkami, ale oprócz jednego małego pstrąga nic się nie trafiło choć pstrągi były widoczne w wodzie i na jej powierzchni. Łowiąc razem z muszkarzami stanęliśmy na środku nurtu na kotwicy pod nami 6-8 metrów wody, bystry prąd, krystaliczna woda i wielkie głazy. Jezioro ma tu z 50 metrów szerokości. Muszkarze brodząc rzucają w nurt, a w dzień w który tam byliśmy złowili też tylko jednego małego pstrąga. No i na łowisku pojawili się dopiero o godzinie 22giej.

Dołączona grafika


Najlepszym miejscem jednak była sama rzeka Damman, na której trafiały się nam oprócz szczupaków i okoni, lipienie i sieje. Największy z kilku złowionych lipieni miał 46 cm

Dołączona grafika


Odcinek Dammanu przez nas eksplorowany miał głębokości do 5 metrów, był na dobre 10-15 metrów szeroki, i na nim nie spotkaliśmy muszkarzy, ale ani brzeg ani dno nie nadawało się do brodzenia (zbyt głęboko i bardzo porośnięte brzegi)

Dołączona grafika


Dołączona grafika


Oprócz tego na jeziorze trafiła mi się metrówka, choć trzeba pamiętać że im bardziej na północ tym okres wegetacji krótszy i ryba rośnie trochę wolniej, czego odwrotnym przykładem jest Ebro gdzie sumy maja idealne warunki do wzrostu przez większość roku. Moją rybę skusił Real Eel 40 cm w kolorze Purple Perl. Miejsce bardzo urokliwe, rybne no i ta różnorodność gatunków, jak wiało można było wpłynąć do rzeki i łowić bez wiatru.

Dołączona grafika


Dołączona grafika


Pogoda dopisała, 2 dni było aż po 30 stopni, pozostałe dni raczej chłodno w okolicach 20, temperatura wody około 15 stopni co oczywiście nie przeszkadzało miejscowym się kąpać.

Większość szczupaków łowiłem na SG Real Eel 80g 40 cm, lipienie i sieje na różne małe woblerki (tu nie było reguły) ale przydawały się schodzące głębiej (na 2 metry i głębiej). Okonie brały na wszystko od woblerów, po gumy i mikrojigi. Było trochę łowienia z ręki i trochę trollingu, ale rzucanie 80 gramowymi przynętami daje w kość. Ale statystycznie to Real Eel miał największą skuteczność, choć kolega na slidery też skutecznie wyciągał szczupaki na płytszej wodzie.

Dołączona grafika


Dołączona grafika


Co do okoni to żaden nie miał więcej niż 38 cm ale też nie łowiliśmy mniejszych niż 25 cm.
Szczupaki w jeziorze to trafiały się raczej duże 70-90 cm, osobiście żadnego poniżej 60 cm nie złapałem w jeziorze, choć koledzy trafiali pistolety. Poranne łowienie nie dawało lepszych efektów, tzn wypływanie o godzinie 8 rano. Stąd kończyliśmy łowienie koło północy, obfita kolacja i następnego dnia dopiero koło 10 wyruszaliśmy na wodę.

Najlepsze wyniki były wieczorami tj po 20stej, a że było naprawdę jasno można było łowić bez względu na porę dnia, bo nocy nie było, nawet przy pochmurnym niebie była tylko szarówka.

A tak wyglądało jezioro po 22 giej

Dołączona grafika


A tak bywało o 2giej w nocy

Dołączona grafika


Miejsce jest świetne nie tylko na ryby, 300 km do Trondeim w Norwegii, w okolicy mnóstwo tras do pieszych wędrówek, bardzo wygodny domek, z sauną, nad samą wodą. Tuż przy działce slip do wodowania łodzi gdyby ktoś przyjechał ze swoją.

Dołączona grafika


Przez cały pobyt widzieliśmy 2 czy 3 łódki, które stanowiły konkurencję na wodzie, ale autochtoni łowili w trollingu pływając po najgłębszych rynnach, chyba w poszukiwaniu w pstrągów w jeziorze. Jezioro jako przepływowe posiada nieduży prąd, co ma wpływ na temperaturę, bo znajdowaliśmy miejsca gdzie pomimo 5 metrów woda przy powierzchni miała i 19 stopni a kilkanaście metrów dalej gdzie był już prąd miała tylko 15 stopni przy tej samej głębokości.Wymiar minimalny pstrąga jest 45 cm a lipienia 35 cm, szczupak bez limitu, ale tu rzadko kto sięga po tą rybę.

Na kolejny wyjazd już chyba samolotem, choć to wprowadzi ograniczenie co do ilości rzeczy i jedzenia które można zabrać, ale skrócenie czasu podróży o 20 godzin może być tego warte. Mam nadzieję w przyszłym roku powrócić na to jezioro, „uzbrojony” w wiedzę z tego roku i trochę nowych przynęt np. imitacje owadów do łowienia z powierzchni pstrągów i więcej małych woblerów głęboko schodzących.

Dołączona grafika


@wuran, 2015

[url=http://jerkbait.pl/page/index.php/index.html/_/relacje/wyjazd-na-n-63%c2%b0-r352]Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł[/url]

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bajeczna kraina,ale boje się tego,że mógłbym usnąć brodząc o 2 w nocy :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Fajny dokładny opis podróży, łowienia, przyrody. Super!

Piękne zdjęcia

Dzięki

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kilka godzin przed publikacją oglądałem ten film ...

 

https://www.youtube.com/watch?v=liZmOHeRn3I

 

Powiedziałem sobie, że moja noga właśnie tam chciałaby kiedyś dotknąć ziemi. I kiedyś zrealizuję taką wyprawę. A tu ... podobne okoliczności w opisie @wurana. Dzięki za relację!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Śliczna relacja z Północy.

Remku, jedź ze mną. Wybieram się doTjuonajokk w sierpiniu 2016. Wprowadzamy to do oferty :-)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciekawa relacja, ładne rybki. Świetna pogoda i piękna okolica. Jak byłem na początku lipca 2013 to w nocy potrafiło być 5st.C a w dzień w pełnym słońcu nawet do 19st.C dochodziło. 2 tyg. pod namiotem. Tylko to było jeszcze bardziej na północ. Piękne tereny na pewno warto odwiedzić. A wędkowanie w "nocy" to niesamowite  wrażenie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Fajne miejsce. 700km od Sztokholmu i samolotem? ;-) Najkrócej to ja robiłem 1450 :-) ale faktem jest że połowa drogi to Norwegia a tam jest tak pięknie że że sama jazda to przyjemność.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Fajna relacja,łowiłem na Dammanie jeziorowe pstrągi i lipienie jakieś 6-7 lat temu. Chętnie bym tam wrócił...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Takie łowienie to ja rozumie, cisza, spokój, dużo ryb, różnorodność ryb i łowisk. Pięknie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pawiem szczerze że  wody w Szwecji są piękniejsze niż w UK ale ryby zdecydowanie pod względem ilości i wielkości w UK :)

 

Co do tej ilosci i wielkosci to slyszalem odwrotne zdanie ;) Ilosc wody w Skandynawii w porownaniu do UK to przepasc.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ryby na wyspach i np. w Holandii są bardziej spasione,na co wpływ ma klimat(dobrze żerują prawie cały rok) i bywają przez to cięższe i dłuższe.Ale i tak wolę skandynawską metrówkę niż industrialną 120tkę.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Każdy lubi to co lubi :) dla mnie wody są leprze w Skandynawii a ryby w UK :) bo są  silniejsze i w lepszej kondycji  co za tym idzie  waleczniejsze :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Polnocna Szwecja to swietne lowiska i nie nalezy sie bac zimna.

7-10 pazdziernika bylem powyzej N 66º.

Temperatura powietrza wachala sie miedzy -8ºC a +8ºC. Temperatura wody ciut ponizej 5ºC.

Lowienie bylo przerewalacyjne. Nie wiem jak daja popalic ryby w UK ale te z polnocy Szwecji do slabinek tez nie naleza.

 

W nawiazniu do innego watku. Na wyprawie padl tez mietus na blaszke zlowiony w srodku dnia.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Hej Adam ! Słyszałem od Zbyszka ze gruuubo połowiliście. Strasznie się zdziwiłem że o tej porze roku tak daleko na północy jeszcze nie ma lodu. I że tak daleko na północ występuje ryba typu jaz / sandacz 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Hej Friko.

 

Pora roku zostala wybrana z polecenia.

Co do lodu. Rano przy samym brzegu byly malutkie polacie lodu

Jak wracalismy to po drodze widzielismy male zbiorniki ktore prawie cale byly, moze  nie skute, ale delikatnie musniete lodem.

 

Na akwenie na ktorym lowilismy lod sie pojawia na przelomie padziernik/listopad. Nastepuje to blyskawicznie.

Kiedys kolega przyjechal w piatek a juz w niedziele byl lod. Za gruby zeby plywac no i oczywiscie za cienki zeby chodzic.

 

Nie wiem od kiedy tam jest jaz ale sandacz to stosunkowo nowa ryba w okolicy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ostatnie zdanie zle skonstruowalem.

Sandacz nie jest tam nowa ryba ale sie odrodzil.

Kiedys byl i to nawet spore egzemplarze. Zniknal na okolo 10 lat i od paru lat powrocil.

Nie mam pojecia czy to z sztucznego zarybiania czy jakas naturalna migracja wrocila.

Share this post


Link to post
Share on other sites

×
×
  • Create New...