Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
termin

Catch&Release- Ilu nas jest

Recommended Posts

skippi66, a może warto spojrzeć na to z innej strony? Ja ryb nie zabieram-nie lubię, ale jeśli ktoś argumentuje przykładając lufę do skroni, że C&R jest jedyną ideą którą powinni wyznawać wedkarze to zaczyna robić się nerwowo, nie sądzisz? 

Sądzę. Nerwowo zrobiło się jak najbardziej, ale za to nie wieje nudą. 

Natomiast uważam że C&R jest jedyną ideą którą powinni wyznawać wędkarze w Polsce. Z powodu degradacji większości wód. Jak Szwedzi zaczną przyjeżdżać do nas na szczupaki, wtedy odpuszczę. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Tak sobie czasem myśle ze życie forum to taki lekki sado masochizm. Chcesz coś powiedzieć, zaraz ktoś mądrzejszy sie znajdzie i powie ześ glupi. Ty sie wkurzysz i coś chlapniesz. Potem 3 strony mielenia. Wniosków zero, dziura ozonowa sie powiększa. szkoda. Ciekawe czym to jest spowodowane.

Share this post


Link to post
Share on other sites

No dobra - miało być bez odbioru, ale się nie da. Widzę Kolego, że zamisat poświęcić troszkę uwagi całemu wątkowi lepiej ot tak z doskoku czepić się jednego słówka. Gdybyś poczytał to zapewne dostrzegłbyś, że od poczatku funkcjonowania na forum głoszę pogląd, że wędkarstwo to polowanie, które z zasady zmierza do pozyskania ryby. Natomiast C&R to akt łaski ze strony łowcy, który wygrał walkę, zakładam, że prowadzoną tylko fair, a więc w zgodzie ze wszelkimi zasadami wędkarstwa. C&R to także akt szacunku dla pokonanego przeciwnika (bo nie tylko o jego uwolnienie tu chodzi), więc nawet jeśli określenie przeze mnie ryb mianem przyjaciół uznać można za nieco eufemistyczne, stanowi jedynie wyraz owego szacunku dla nich, pomimo, że wytrwale na nie poluję. Przyznaję - sformułowanie może nieco niefortunne, ale w kontekście zasad C&R, wydaje mi się dość adekwatne. Zerknij proszę, choćby na mój pierwszy post w tym temacie, w którym wyrażam pewne wątpliwości co do C&R i możliwych negatywnych konsekwencji dla wędkarstwa w propagowaniu tej idei, pomimo, iż sam od niedawna ją stosuję, propaguję i nie zamierzam tego zmienić.

A co do nieubierania wędkarstwa w piękne słowa to polecam lekturę świetnego muszkarskiego periodyku "Sztuka łowienia", zwracając uwagę na słowo "sztuka" - czyż nie piękne słowo ? 

A na koniec - czy w wątku chodzi o semantykę, czy jednak o coś więcej ?

 

Pozdrawiam. Robert.

Czytałem te wcześniejsze posty i z tamtym się zgadzam - mam podobne przemyślenia.

Reszty tematu i postów innych kolegów nie mam specjalnie ochoty komentować. Napiszę tylko tyle, że lata temu przechodziłem fascynację C&R i ludzi którzy obecnie tym się zachwycają i podniecają traktuję z przymrużeniem oka. Ja już ten etap mam za sobą. W pewnym momencie doszedłem do podobnych przemyśleń - pogrubiony tekst i post o którym mowa.

Dzisiaj patrzę na C&R z pewnego dystansu.

Edited by Iras1975

Share this post


Link to post
Share on other sites

Catch&Release - Ilu nas jest?

Wszyscy.

Bo wszyscy (jak mniemam) niemiarowe i w okresie ochronnym złowione wypuszczają. C&R to taki "miękki" No Kill. Wykonany w sposób świadomy i z zachowaniem zasad (hol - moc zestawu + umiejętności, wyczepianie bez niepotrzebnego wyciągania z wody i/lub kontaktu z rękami), taki C&R daje sporo szans na przeżycie ryb. 

Są okoliczności, które te szanse zmniejszają. Temperatura wody. Zarówno bardzo niska, jak i wysoka. Okres około tarła. Inne, mniej dostrzegalne, to znajdujące się w wodzie patogeny. Pewnie wiele pominąłem, ale chcę zwrócić na "drobny", często pomijany aspekt naszego wpływu na ilość ryb w wodzie. Nie wszystkie ryby przeżywają zmagania. Część ginie szybko, inne chorują długo, by np. nie przeżyć tarła. Jeszcze inne nie przeżyją chwilowych fatalnych warunków tlenowych, które dla zdrowych osobników zabójcze nie będą. 

Pamiętam swój rekordowy, z przed iluś tam lat połów sandacza. 64 sztuki w jeden dzień. Zabrałem trzy. Gdybym poprzestał na tym, o ile mniejszą krzywdę wodzie bym wyrządził? Sandacz to słaba rybka. Niech zginęło tylko 10%, choć obawiam się, że mogło i więcej. Stosujemy coraz bardziej wyrafinowane metody połowu. Coraz doskonalszy sprzęt. Podnosimy swoje umiejętności. Samo No Kill, a tym bardziej C&R nie wystarczy do odbudowy stada podstawowego. Alternatywą jest zamknąć łowiska (odpada), pozostać w domu (odpada), lub ograniczyć swoje wędkarskie apetyty złowienia kolejnej ryby. I to jest mój cel na ten rok. Jeśli trafię (a zwykle trafiam) na takie żerowanie, że "w każdym rzucie", to zmienię stanowisko. Albo metodę. Albo przynętę. Albo wszystko na raz, gdyż już nie muszę obławiać się do bólu łokcia. Już nie muszę. 

I już nie chcę...

Share this post


Link to post
Share on other sites
Jeszcze co mnie wkurza. Złowilem 100 ryb w sezonie. Zaciukałem 1 szczupaka rozmiar konsumpcyjny. I nie jestem nokill. Ktoś złowił 10ryb i wypuścił. On jest :-)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeszcze co mnie wkurza. Złowilem 100 ryb w sezonie. Zaciukałem 1 szczupaka rozmiar konsumpcyjny. I nie jestem nokill. Ktoś złowił 10ryb i wypuścił. On jest :-)

Masz być czysty niczym dziewica i koniec! ;) Inaczej kopa i wyjazd z klubu. :)

PS. Byłeś nokill 99 razy, a tamten tylko 10 - jesteś lepszy. ;)

Edited by Iras1975

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dziewic w takim razie to w klasztorze trzeba szukać a i tam można się przejechać :D

Share this post


Link to post
Share on other sites
Ciagle jednak twierdze ze problemem nie sa ludzie co czasem coś sobie zjedzą. Powinno sie pracować nad tymi co zabierają wszystko. Ten złoty środek za który zostałem opluty. Nie bierz dwóch. Weź jednego. Nie bierz 80ny. Weź 60ne. Wypuśc jesienna ikrzyce, zrób fotę pstragowi III wypuści to zlowisz go jeszcze raz. Od tego trzeba zacząć. Realia różnią sie od marzeń. Nie muszę być nołkill cr itp. Ja wypuszczę. Edited by rózgaś

Share this post


Link to post
Share on other sites

ja od pewnego czasu zastanawiam sie ile argumentow przytoczono w tej i inynch podobnych dyskusjach, ktore mialby pokazac sekciarstwo zwolennikow ... jedkaze nikt z przeciwnikow nie napisal jasno i usprawiedliwiajaco samego siebie, dlaczego ryby lapie i zabija ... no wlasnie, dlaczego? jakimi pobudkami kieruja sie tzw. przeciwnicy C&R?

 

czy doczekamy sie kilkudziesieciu uczciwych odpowiedzi? :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

@skippi66

"Natomiast uważam że C&R jest jedyną ideą którą powinni wyznawać wędkarze w Polsce. Z powodu degradacji większości wód. Jak Szwedzi zaczną przyjeżdżać do nas na szczupaki, wtedy odpuszczę." :)

 

 

Tylko ta degradacja nie tylko postępuje z powodu tego że ludzie zabierają ryby ale i głownie dlatego że postępuje zanieczyszczenie wód.

Ludzie od dawna zabierali ryby, łowili je na różne sposoby a ich pogłowie odradzało się samo. Ale rzeki nie były poprzegradzane, a do wód nie spuszczano ścieków.

Ekosystemy zmieniają się z różnych powodów. Min dlatego że mamy niewłaściwą gospodarkę rybacką (rabunkową), wędkarską, brak naturalnych tarlisk, przebudowa koryt rzek, eutrofizacja na skutek zanieczyszczeń organicznych i nadmiernego nawożenia pól i łąk  czy z powodu ekspansji nowych gatunków (co jest czasami procesem naturalnym). Chcieli byśmy by u nas było jak w Szwecji tylko, że długo jeszcze nie będzie bo oni dbają o czystość swoich wód. I na poziomie jednostki i na poziomie państwa.

C&R to tylko dwa słowa złap i wypuść, ale zdaje się zapominamy że zostaje jeszcze cała filozofia a więc poczynając od tego czy w ogóle decydujemy się w danym rejonie, czasie na połów daną metodą konkretnego gatunku. Jakiego sprzętu metody używamy ale i jak obchodzimy się z rybą podczas wyhaczania, wypuszczania.

Czasem obarczamy winą za taki stan rzeczy PZW ale czy nie bardziej powinniśmy zadbać o to by bardziej sprawami naszych lokalnych społeczności zainteresować zarządy okręgowe by szybciej i skuteczniej reagowały na to co dzieje się nad wodą. To my powinniśmy być inicjatorami działań. To my powinniśmy ustalać prawo. Jeśli jest taka potrzeba wprowadzać odpowiednie prawa -adekwatnie do sytuacji (nokill lub C&R)

Decydując się na uprawianie "wędkarstwa" musimy mieć świadomość, że czasami ryby nie przeżywają nawet po wypuszczeniu.

Wędkarstwo, połów ryb, nie jest czynnością, procesem  występującym w środowisku do czego ryby są przystosowane w sposób naturalny.  Łapiąc i nawet wypuszczają ryby decydujemy się na to, że w mniejszym lub większym stopniu ingerujemy w ich życie i zdrowie ale od nas zależy czy zrobimy to w sposób sportowy, humanitarny, zgodny z przyjętymi zasadami dającymi rybie jakąś szansę na przeżycie.   

Edited by dru

Share this post


Link to post
Share on other sites
Ja odpowiem za ludzi którzy lubią rybkę zjeść, bo ten etap przerabiałem w życiu tez. Są oni tak nauczeni. I tyle. Mój serdeczny przyjaciel zabierał wszystkie wymiarowej ryby. Nasże drogi zeszły sie po latach. Ja nie brałem, on brał. Siodłem z nim i zacząłem opowiadać. O wypuszczaniu, o silnych genach, o dawaniu przykładu itp. Dostał złowił, wypuścił. Najpierw przy mnie. Samemu było inaczej ale wirus był w głowie. Zlowil tolpyge. Zabrał do domu żywą. Mówi ze już po drodze dręczyło go to. Zajechał na podwórko i wsadził jej szlaufa w jape.mwsadzil w wór i pędem nad zalew. 40 min reanimował ja i wypuścił. Wiem wiem powinien zabić. Ale liczy sie dla mnie gest. Teraz ryb nie zabiera. Uczy innych żeby tego nie robić. Uczy swojego syna. Powiedział mi pózniej ze on nie przypuszczał ze to takie fajne jest i ze to daje tyle frajdy. Czuł ze zrobił krok. On nigdy nie miał przykładu. Ito jest ważne. Dać dobry przykład. Pokazać. Za rękę. Powoli. Im bardziej ojciec na mnie krzyczał, tym bardziej miałem w dupie to co chcial ode mnie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

czy doczekamy sie kilkudziesieciu uczciwych odpowiedzi? :)

Nie wiem czy kilkudziesięciu ale mojej jak najbardziej:

Lubię ryby ale ............ nawet nie próbuję łowić ryb które uważam że konsumpcyjnie są gorsze od tych które lubię. Nie próbuję więc łowić : kleniojazi, karpi, amurów, tołpyg a boleni nie potrafię ale jakbym złowił to bym wypuścił bo mówi się nie niesmaczne (nigdy nie próbowałem). Szczupaki generalnie wypuszczam bo też mi nie smakują (zabrałem jedengo z prywatnej wody).

Na okonie, sandacze, liny, płotki, sumy mam swój własny regulamin ale ostatnie 2 lata nad Bugiem nie mam się czym chwalić  :unsure: .

No i jeszcze czarniaki, rdzawce, dorsze, zębacze  B) ale to już nie z wody PZW i niestety tylko raz do roku  :( chociaż teraz akurat 

przerwa była 3 lata.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czytałem te wcześniejsze posty i z tamtym się zgadzam - mam podobne przemyślenia.

Reszty tematu i postów innych kolegów nie mam specjalnie ochoty komentować. Napiszę tylko tyle, że lata temu przechodziłem fascynację C&R i ludzi którzy obecnie tym się zachwycają i podniecają traktuję z przymrużeniem oka. Ja już ten etap mam za sobą. W pewnym momencie doszedłem do podobnych przemyśleń - pogrubiony tekst i post o którym mowa.

Dzisiaj patrzę na C&R z pewnego dystansu.

 

Iras - mamy wiele podobnych poglądów, jednak ja, pomimo wątpliwości zdecydowałem się iść w kierunku C&R, na zasadzie - niech to będzie taka moja mała cegiełka w niepomniejszaniu zasobów naszych łowisk. Jak pisałem wcześniej, nie wierzę w to, że wędkarze spowodowali radykalne zmiejszenie ilości ryb, bo zbyt dobrze pamiętam lata 70-te (gdy zaczynałem) i 80-te, gdy byłem świadkiem skutków zatruć polskich wód.

Zgodnie z wcześniejszą deklaracją, nie zamierzam potępiać tych Kolegów, którzy postępują etycznie, pomimo, że czasem ryby zabierają. Tu jednak musze powtórzyć, że nie zgadzam się absolutnie z bardzo liberalnymi limitami połowowymi i jestem za ich radykalnym ograniczeniem,  a także (i to PILNIE !!!!!) za wprowadzeniem wymiarów widełkowych. Apeluję też do Kolegów zabierajacych ryby by wprowadzili sobie "samoograniczenia" bo jeśli jedynym wyznacznikiem umiaru ma być RAPR to niektórym łowiskom, o dużej presji, grozi zagłada..... niestety ale jednak za sprawą wędkarzy. Może ten apel jest naiwny..... ja jednak wierzę drugiego człowieka.

 

 

Jeszcze co mnie wkurza. Złowilem 100 ryb w sezonie. Zaciukałem 1 szczupaka rozmiar konsumpcyjny. I nie jestem nokill. Ktoś złowił 10ryb i wypuścił. On jest :-)

 

Wybacz, ale wg mnie to trochę dziwna logika. Bo patrząc na to tak po prostu można stwierdzić, że na skutek połowów dwóch wędkarzy poległ jeden szczupak, który ubył z wody bezpowrotnie. Takie podejście mogłoby być sensowne gdybyśmy w ramach podstawowej składki PZW mieli limit dni połowowych. Przykładowo - 50 (zaznaczam - to tylko przykład, bo wiem, że niektórzy się zirytują, że to za mało). Obaj wykorzystujecie po te 50 dni - Ty jesteś lepszy, złapałeś tę setkę szczupaków (marzenie :rolleyes: - co ?) zabrałeś jednego i wszystko wydaje się w miarę ok.

Pomysłów na uzdrowienie sytuacji mam mnóstwo, zapewne inni Koledzy także - problem w tym, że betonu z PZW nie da się rozwalić.  

Pierwszy z brzegu dla tych co lubią zabrać rybkę (gdzieś już pisałem) - 1/mocno ograniczony limit połowowy w ramach składki, 2/rozszerzony nieco limit komercyjny, na zasadzie za wszystko co ponad pkt 1 trzeba w kole zapłacić, a kasa z tego w 100 % idzie na gospodarkę zarybieniową, 3/limit nieprzekraczalny, powyżej którego grzywna i konfiskata sprzętu.

Oczywiście by to działało wypełnianie rejestrów musi się stać świętością.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeszcze co mnie wkurza. Złowilem 100 ryb w sezonie. Zaciukałem 1 szczupaka rozmiar konsumpcyjny. I nie jestem nokill. Ktoś złowił 10ryb i wypuścił. On jest :-)

Łyżka dziegciu psuje beczkę miodu.

Taki żarcik tylko.

Share this post


Link to post
Share on other sites

@skippi66

"Natomiast uważam że C&R jest jedyną ideą którą powinni wyznawać wędkarze w Polsce. Z powodu degradacji większości wód. Jak Szwedzi zaczną przyjeżdżać do nas na szczupaki, wtedy odpuszczę." :)

 

 

Tylko ta degradacja nie tylko postępuje z powodu tego że ludzie zabierają ryby ale i głownie dlatego że postępuje zanieczyszczenie wód.

Ludzie od dawna zabierali ryby, łowili je na różne sposoby a ich pogłowie odradzało się samo. Ale rzeki nie były poprzegradzane, a do wód nie spuszczano ścieków.

 

Tak czy siak warto zacząć od własnego podwórka. Ludzie ryby zabierali ale, wydaje mi się, nigdy na taką skalę jak obecnie. Bo i ludzi więcej i techniki połowu daleko bardziej zaawansowane. To zresztą dotyczy całego świata. Od 50 lat zmniejsza się drastycznie masa łowionych ryb w oceanach. To objaw nadmiernej eksploatacji i trzebienia stad podstawowych. Tak przynajmniej mówili w tivi. :)

Co do zanieczyszczeń, wydaje mi się że jest dużo lepiej niż dawniej. Jednak co i rusz buduje się nowe oczyszczalnie, chłopi ponoć mniej nawozów zużywają, bo te są drogie.  Jeśli pod łódzki Ner potrafił się zregenerować i można w nim łowić ryby, to chyba poprawa następuje. Ner kiedyś to był martwy, śmierdzący ściek.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pomysłów na uzdrowienie sytuacji mam mnóstwo, zapewne inni Koledzy także - problem w tym, że betonu z PZW nie da się rozwalić.  

Pierwszy z brzegu dla tych co lubią zabrać rybkę (gdzieś już pisałem) - 1/mocno ograniczony limit połowowy w ramach składki, 2/rozszerzony nieco limit komercyjny, na zasadzie za wszystko co ponad pkt 1 trzeba w kole zapłacić, a kasa z tego w 100 % idzie na gospodarkę zarybieniową, 3/limit nieprzekraczalny, powyżej którego grzywna i konfiskata sprzętu.

Oczywiście by to działało wypełnianie rejestrów musi się stać świętością.

Ja bym i ręcami i nogamy się pod tym podpisał ale ostatnie zdanie rozwala Twój misterny plan. No dobra, i ta wzmianka o betonie.

Czy Tobie ( i innym kolegom) nie zdażyło się nad wodą rozmawiać o rejestrach ? mnie tak, i niemalże każdy mówi że to :

 

-pierdoły panie

-bo to nic one w tym pzw nie robią a durne rejestry wprowadzają

-a na co to komu?

-a kto mnie skontroluje?    (no faktycznie, kto?)

-nie będę biura ze sobą nosił

-nie mam długopisu

-niech się za robotę wezmą a nie utrudniają jak se człowiek chce odpocząć

-a niech się odpierdolą 

 

może o kilku innych wyjaśnieniach zapomniałem ale powinno wystarczyć.

Share this post


Link to post
Share on other sites

A już najgłupsze jest to, kiedy prawdziwy no killowiec też musi wypełniać rejstr. A niech się oni wszyscy odpier... :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Od 50 lat zmniejsza się drastycznie masa łowionych ryb w oceanach. To objaw nadmiernej eksploatacji i trzebienia stad podstawowych. Tak przynajmniej mówili w tivi. :)

Niestety to prawda. Ostatnio nie ale lat temu kilka (a może kilkanaście) kanadyjskie Navy ganiało portugalskie kutry który łamały przepisy o wielkościach oczek w siata na halibuty, brali ci popaprańcy nawet mniejsze niż 25cm  :angry:.

Bardzo dużo statków-przetwórni od razu na morzu robi mączkę  :wacko: i przerabiają tysiące ton.

To między innymi jest powodem braku dorsza na naszych wodach. Kutry odławiały szprota i śledzia na mączkę i wyczyściły nasze wody terytorialne do spodu. Dorsz wyemigrował "za chlebem" , no może nie do końca za chlebem  :P .

Brak węgorza w Europie spowodowany jest olbrzymim zapotrzebowaniem na węgorki w Azji. 

Francuzi, Hiszpanie i Portugalczycy opanowali do perfekcji odłowy węgorza montee i na trasach przed kontynentem trzepią wszystkie montee jakie im wpadną w siaty. A warto, oj warto. 25 lat temu kilkogram montee to było niecałe 100$ a teraz potrafi przekroczyć 1000$  :o a Azjaci płacą bez mrugnięcia okiem.

Share this post


Link to post
Share on other sites
 

 

Zgłaszam nominację do "złotego posta"  :)

 

 

 

Temat niestety dryfuje w kierunku kłódki,a szkoda.

kardi

 

 

 

To było do przewidzenia.

 

Kolegę Skippi66 wysyłam na ferie zimowe - 2 tygodnie odpoczynku od forum jeszcze nikomu nie zaszkodziło :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...