Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
termin

Catch&Release- Ilu nas jest

Recommended Posts

Tu nie da się nie zgodzić - żywiec nie zalicza się raczej do sportowych metod połowu, mimo że Angole lubią czasem skusić pajka na żywą przynetę - oni jednak w przeciwieństwie do niektórych, ryby wypuszczają w 100%. U nas łowienie na żywca urasta do rangi napieprzenia jak największej ilości ryb, najlepiej zapełnić zamrażarę za jednym posiedzeniem na pół roku... W maju widziałem żywcarza, który absolutnie przegiął pałę, rozkladając osiem albo dziesięć zestawów - po pierwsze bylo to niezgodne z limitami, po drugie nie był zbyt skory do współpracy (zwinięcia reszty zestawów), po trzecie i najważniejsze: "przecież jak pan sobie pójdziesz to nawet jak nie ja to jakiś inny Antek rozłoży się ze swoim 8/10-antenowym zestawem..." :/

 

@robert: Rzeki krainy pstrąga są akurat swego rodzaju oczkiem w głowie kłusoli - i to niezależnie czy mowa o łowiących na robaczka czy o elektrowędkarzach. Tam sprawa ma się inaczej niż na większości zbiorników, między innymi dlatego (jak sam zresztą zauważyłeś), że znaczna część łowisk jest położona na odludziu i to sprzyja uprawianiu samowolki i wyciąganiu z wody co lepszych kąsków... Nad jeziorem natomiast kłusownictwo nie jest aż tak bardzo widoczne, tam w zasadzie mamy do czynienia z kormoranami w ludzkiej skórze - rybakami i wędkarzami, którzy będą brali ze sobą wszystko, co tylko złowią. Najlepszym rozwiązaniem dla poradzenia sobie z problemami tych wód, które w gruncie rzeczy różnią się znacznie, powinno być wprowadzenie odrębnych zasad związanych z kontrolowaniem łowisk, zachowaniem się nad wodą i oczywiście z "gospodarzeniem". Nie mniej wspólnym mianownikiem powinny być drakońskie kary (nie te, które wylicza się na podstawie wartości rynkowej ryby, a raczej szkoda, jaka została wyrządzona środowisku), bardzo częste kontrole i oczywiście, wcześniej już wspomniane widełki. Aczkolwiek, nadal uważam, że kilkuletni okres wyłączający wodę z zabierania złowionych ryb mógłby ujawnić jej rzeczywisty potencjał!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Prawdziwy wyznawca C&R nie zna pojęcia szacunku dla innych a wysłuchać? po co? przecież on wie wszystko lepiej.

I nie każdy wybiera jak postępuje, każdy ma postępować jak mu wyznawca C&R każe :P .

A ja wtedy "dostaje jeża" i robię wszystko na odwrót.

Natychmiast należy wprowadzić program " Zero tolerancji ". To pilne!

Share this post


Link to post
Share on other sites

@sacha - popraw mnie jeśli się mylę, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem, to co napisałeś, ale czy Ty, dorosły facet, będziesz z zemsty zabijał ryby, bo ktoś Ci ostro na forum odpisał?

Poważnie?

Share this post


Link to post
Share on other sites

@sacha - popraw mnie jeśli się mylę, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem, to co napisałeś, ale czy Ty, dorosły facet, będziesz z zemsty zabijał ryby, bo ktoś Ci ostro na forum odpisał?

Poważnie?

Wydaje mi się że, chodzi o to że czym dłużej czyta się posty przesiąknięte jadem, jednej słusznej ideologii, pisane przez osoby które uważają się za etyczne i ogólnie wszystkowiedzące spod znaku C&R, to traci się wiarę w sam fakt czy to postępowanie jest słuszne. Nie chcę nigdy tak pisać, w taki sposób, do drugiej osoby-nie ważne że ma inne poglądy, w końcu jest demokracja. Nie oznacza to że popadam w skrajność w jedną lub w drugą stronę.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tu masz rację, ale tylko częściowo. Nie chodzi o to że 100% wypuszczanych ryb to jedyna słuszna filozofia, ale w naszych warunkach nie możemy sobie za bardzo pozwolić na kolejne rosnące straty w ilości ryb. Możliwe że stąd właśnie biorą się mniej lub bardziej wyważone posty, których powodem jest frustracja. W końcu każdy chciałby móc przejść się nad wodę i co najmniej 10 razy w sezonie strzelić sobie fotkę z pajkiem 90+/kropasem 50+/zanderem 80+, itd; niestety postępowanie sporej rzeszy to uniemożliwia :/ Właśnie to jest clue programu i stąd propozycja rygorystycznych obostrzeń - wtedy będzie można określić potencjał łowiska i dodatkowo dostosować prowadzoną gospodarkę w taki sposób, żeby nie wycinać w pień całej zdrowej populacji...

 

Przy okazji - warto spróbować na początek wypuścić 2-3 większe ryby. Wrażenia są bezcenne, a w głowie naprawdę zachodzi zmiana :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Panowie , portal z jajami nie pęka , ani się lęka z przekazem nawet pośród plemion nadwiślańskich dzikich . Przecież zawsze tak jest , kiedy próbuje się zaszczepić jakąkolwiek wyższą formę kultury czy obyczaju . No kill jest taką właśnie formą . Nie jest łatwo zmienić czyjś ugruntowany światopogląd , co nie znaczy że jest beznadziejnie . Tak samo jak zbiorowym wysiłkiem zachłannych rąk i kałdunów sprawiliśmy sobie w wodzie beznadziejną pustkę , tak samo zbiorowym wysiłkiem , w tym również zdolnością do szlachetnego samoograniczenia możemy ten proces odwrócić , albo przynajmniej wyhamować . Karawana rozumniejszych ruszyła już dawno , ale kto chce niech se na nią wyje , teraz czy w przyszłości , albo kamieniami ciska . Zgadzam się na wycie niezadowolonych i prawdą pokrzywdzonych , zresztą nawet trochę przywykłem , bo słyszę je od lat , od zawsze :)  

Share this post


Link to post
Share on other sites

@sacha - popraw mnie jeśli się mylę, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem, to co napisałeś, ale czy Ty, dorosły facet, będziesz z zemsty zabijał ryby, bo ktoś Ci ostro na forum odpisał?

Poważnie?

Nie, nie będę tłukł bo mi się czyjś post nie podoba, Majo zresztą świetnie to ujął.

Za duży chłopiec jestem by ktoś mi narzucał jak mam postępować bo jego podejście do ............ jest słuszniejsze od mojego.

W miejsce kropek można sobie wstawić ryby, sympatie polityczne, religie czy klub piłkarski.

Ktoś w temacie wspomniał o rybach niewymiarowych i mnie np. to wq.....a do białości :angry: a widuję człowiek nad wodą różne rzeczy, tak zwracam uwagę jakby komuś przyszło do głowy pytać. Wq     ją mnie siaty, tak też reaguje na szczęście coraz rzadziej spotykam. Ostatnio ładnych kilka lat temu na starorzeczu Bugu niedaleko wsi Rytele - włościanie sztuk 2 odpuścili bo chyba mnie wzieli za pracownika służb mundurowych ( mam znalezioną tonfę :rolleyes: ) . I ja sam uważam że postępuje w porządku tak jak Skkipi uważa że postępuje w porządku.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Uspokoiłeś mnie. ;)

Nasze łowiska pewnie się pokrywają, Warszawa to mała wioska, stąd lęk przed tym, że gdy się porządnie wkurzysz, będę musiał szukać innych. :D

Ja w tym temacie nie mam już chyba więcej do dodania, przynajmniej nie na tyle, by nie zacząć się powtarzać.

 

Tobie @sacha, jak i wielu innym, którzy od czasu do czasu ryby zabieracie, życzę dalszego rozwoju i umiejętności spojrzenia w przyszłość, licząc na to, że kiedyś bez strachu o rozgrzaną do czerwoności patelnię będziemy mogli swobodnie wymieniać się tym co, gdzie i kiedy bierze.

Co oczywiście nie oznacza, że chciałbym, by dyskusje w stylu 90% C&R powracały niczym bumerang. :)

 

Pozdrawiam

Share this post


Link to post
Share on other sites

Natychmiast należy wprowadzić program " Zero tolerancji ". To pilne!

 

 

To mnie troche przeraża ,  wiem ze TY na poważnie .

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

To mnie troche przeraża ,  wiem ze TY na poważnie .

 

Eeeee tam ...... Michał (skippi66) jest fajny gość tylko czasem lubi podgrzać atmosferę, a jak dyskusja idzie o C&R to bywa, że się przegrzeje.

Przepraszam Michał, że tak sobie pozwalam o Tobie, ale zauważ ..... z dużą sympatią, chociaż złośliwiec z Ciebie .........

 

 

 Chłopię było ewidentnie metroseksualne, kolońską od niego zalatywało i im dłużej mu się przyglądałem, tym bardziej wydawało mi się że widzę jego pomalowane na czerwono paznokcie u nóg. Wypisz wymaluj user z Jerka. :)

Chłopczyna dwa tłuste okonki złowił ( jak to na jesieni ) i obydwa natychmiast wróciły do wody. Od razu go polubiłem, blond amorka. :)

Tak że może masz rację z tym młodym pokoleniem.

 

Czepiłeś się chłopaka "gadżecika", a on po prostu dobry wędkarz był...... bo ja gdy się wodą "napachnię" i pazurki u nóg pomaluję to za cholerę nic mi nie bierze, a ten nie dość, że skuteczny to jeszcze "nokillowiec" .

 

Koledzy wrzućmy wszyscy troszkę luzu - nie jest to pierwszy przypadek gdy na forum walą się po łbach Ci co nie powinni.  

C&R ma głęboki sens i na zrozumienie tego nigdy nie jest za późno, czego dowodem jestem ja sam.

A żeby było jasne ta idea to dla mnie poważne wyrzeczenie bo uwielbiam jeść ryby,... bardzo chciałbym posmakować mięsa potokowca, a zwłaszcza lipienia, ale pewnie nie będzie mi to dane.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Lato ubiegłego roku/

Dzień pierwszy:

Zalew Sulejowski. Siedzę na pontonie od 7 00 do 21 00. W środku dnia przerwa na sen w cieniu drzew, bo upał niesamowity. Rzucam wszystkim i wszędzie. Na głębokim, na płytkim, pod trzciną i ze środka. Troluję po spadach starego koryta Pilicy. Woblery, blachy i gumy, polskie i amerykańskie, duże i małe. Efekt - dwa małe okonki na obrotówkę.

Dzień drugi:

Wycieczka nad Czarną. Idę brzegiem rzeki, przedzierając się przez nieziemskie krzaki. Woda bardzo niska. Typowa letnia niżówka. Kilka obrzucanych głęboczków - zero efektu. Ewakuacja. 

W drodze powrotnej starorzecze Pilicy. Godzinka spaceru i miliard rzutów. Efekt - zero.

Dzień trzeci:

Zalew Cieszanowice. Nie znam wody. Dodatkowo zapominam sondy. Szlag. Dryfuję wzdłuż trzcin i rzucam. Tak prawie cały dzień. Efekt - zero.

 

Może ja nie umiem łowić. Prawie na pewno jestem w tym kiepski. Ale nawet gdybym nie umiał, gdyby pogoda była zła, ciśnienie za niskie albo za wysokie, gdyby ryby były napchane do nieprzytomności, to przy normalnej populacji coś przecie bym złowił. Wprost nie ma innego wyjścia. Coś by się uwiesiło. Coś. Cokolwiek.

 

Dlatego cholera mnie bierze.

Edited by skippi66

Share this post


Link to post
Share on other sites

.... i właśnie ten Twój post wywarł na mnie większe wrażenie, niż wszystkie poprzednie (działa na wyobraźnię) ...... tak można przekonywać :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ktoś ,kto jest świadomy stanu naszych wód pod względem rybostanu,szczególnie drapieżnika(z białą rybą też jest nie fajnie),nie szuka przekonania,on zdaje sobie sprawę, że wypuszczanie ryb jest koniecznością.Przekonywać to może sobie Tusk,Macierewicz,Kaczyński itp.bo kogo nie wybierzemy,to i tak będzie tak samo.Ale wypuszczając rybę ,zwłaszcza tą która powinna pływać w naszych wodach(karpie,amury,tołpygi czy wreszcie karasie srebrzyste-niekoniecznie),mamy realną szansę coś zmienić ..........To nie jest wcale trudne,ale trzeba chcieć.Trzeba chcieć zmienić siebie,a to łatwiejsze do przeprowadzenia ,niż zmiana samego PZW.Skoro ktoś pozostaje przy "tradycji" jedzenia ryb złowionych przez siebie,to dlaczego nie pozostał przy łowieniu tych ryb za pomocą "średniowiecznych " metod połowu.....przecież wtedy to starczało do wyżywienia rodziny,a i wody kipiały od ilości ryb.Skoro ktoś łowi ryby dla posiłku ,to dlaczego ich nie hoduje? Tak jak hoduje się świnie,drób czy krowy? Wszystkich tych zwierząt nie da się hodować w domu/bloku-ale da się je wszystkie kupić w sklepie ,tak samo rybę ,jak i drób czy wieprzowinę. Będziemy regularnie kupować rybę,to będziemy regularnie ją łowić w ramach naszego hobby,to jest proste jak 2+2.Kupno ryby oczywiście ,nie oznacza tego, że mamy wykupione znaczki na dany rok w PZW,choć 99%procent członków tej organizacji właśnie tak uważa........i tu rachunek będzie 2-2,a to równa się ZERO,i tylko dzięki ludziom wypuszczającym ryby, nie jest to zero absolutne.Pamiętajmy-łatwiej zmienić siebie ,niż PZW/RAPR :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dlatego cholera mnie bierze.

Mnie też. Wyniki mamy widzę porównywalne  :P . 25 czy 26 wędkodni nad Bugiem i tylko jakaś drobnica, 10 na warszawskiej Wiśle i jakieś krótkie szczupaczki i okonki. 

Pojechałem w połowie X na działkę (nad Bugiem) i spotkałem znajomego tubylca który przez całe lato miał podobne do mnie wyniki.

Koniec IX i poczatek X - 2 sandacze powyżej 60cm, leszcze 1,5 do 3kg, płocie +/- 30cm i podobnej wielkości japońce.

Ja się pytam gdzie to towarzystwo było od V do połowy IX ? :wacko: 

Rozmawiałem z wędkarzami którzy chyba 4 lata temu widzieli ryby zbierane z powierzchni podczas przyduchy na Bugu.

Nawet do głowy im nie przyszło że tyle i takich ryb żyło w rzece :o .

Też się zastanawiam jak jest z moimi umiejętnościami, mocno w swoje umiejętności wątpie :wacko: ale z drugiej strony patrząc pojadę gdzieś za granicę i tam jakby moje umiejętności nie wiedzieć czemu się zwiększają  ;) .  

A wracając do Bugu. Nie łowię boleni bo nie umiem, czołgać się ,chować za krzakami jakoś nie mam chęci. Na przykosie na Bugu wychodzi gość w woderach i w ciągu 40-45 minut wyholowuje 6 "bolków" 50-60cm (na ile mogłem ocenić z pewnej odległości).

Stoi jak słup na środku rzeki, wszyskie bolenie go widzą ale i tak biorą  :rolleyes: . I tak moja książkowa wiedza o łowieniu boleni poszła się j.....ć  :P .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Moje doświadczenia są podobne. Wiele razy. Bywało tak, że na polskich wodach po kilka dni nie było w ogóle brań, szczególnie miało to miejsce latem.  Dotyczyło to i dużych, rzek i mniejszych. Szczególnie kapryśnym dla mnie zawsze był Bugu. (ale może nie miałem szczęścia do tej rzeki, może nie znałem jej tak dobrze, może brak umiejętności - nie wiem). Niestety zdarzały się i takie bezrybne dni w Szwecji. Myślę, że nie jest to wina braku ryb a innych czynników. Bo wszędzie ryba była. Kiedyś często bywałem nad jedną z mniejszych mazowieckich rzek. Rybę było ciężko tam złapać, ponieważ rzeka była nieduża, trzeba było dobrze ją znać by mieć efekty. Kiedyś rzekę zatruto i dopiero wtedy okazało się jakie ryby w niej żyły i jakie było  ich pogłowie. Wszystko co jeszcze mogło się ruszać spie .... (uciekało) do rowów, małych dopływów tam gdzie woda była czystsza niż w korycie. A policja, straż, jeździła po polach i ganiała ludzi by ryb "furmankami" z rowów nie wybierali. Taki armagedon raz w życiu widziałem. Przepraszam za "spie ..." ale jak sobie przypomnę to mnie krew zalewa. Myślę, że wszyscy po trochu mamy rację. 

Edited by dru

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przerażające , pełne trującego jadu widmo wypuszczanej ryby prześladuje niejednego z tutejszych użytkowników , burząc święty spokój . Przecież przytłaczająca większość własną łowiecka kindersztubę przyjęła  po najmniejszej linii oporu od PZW - który niby to jest , ale tak naprawdę to go nie ma , podobnie jak związkowej edukacja albo odpowiedzialność . To się nazywa moralność związkowego członka . Co nie przeszkadza , że związkowy wykształciuch rządzi i wymaga ; nic nie musi , nic nie potrafi , nic nie chce , bo przeciez jakoś to będzie .. No kill albo c&r to najmodniejsza teraz kraina fikcji , w której czyny nie muszą pokrywać się z faktami , ani nawet zgłaszaną intencją :) Som rybki , to trza je brać , a przynajmniej nawalać nonstop , cały okrągły rok , bo to jest ztakie ajebiste.

Bić , pi...olić , nie żałować , bida musi pofolgować - jak w przysłowiu z peerelu !! :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

W Tyskim kole jest ponad 1000 wedkarzy, z obserwacji i rozmow z wedkarzami wynika ze praktycznie kazdy bije ryby. Zeby stwierdzenia byly dokladne trzeba miec dojscie do danych z rejestrow polowu zdawanych przy oplacaniu skladki. Osobiscie, uwazam ze nie ma mody na catch%relase, kazdy kto bil przed laty bije do tej pory, jego dzieci beda bily bo zostana tak nauczone. Ci co nie zabijali ryb lata temu bo sa wygodni i nie chce sie patroszyc lub nie przepadaja za rybim miesem pozostana przy tym na zawsze. Niestety poglowie ryb zacznie sie zmniejszac jeszcze bardziej ze wzgledu na coraz to wieksze zainteresowanie wedkarstwem i nowe technologie dzieki ktorym jeziora zostaja przeswietlone na wskros. W tamtym sezonie plywalem z bocznym sonarem po 130ha zbiorniku poznajac go praktycznie w 100%, wiem gdzie sa dolki, gorki, krzesliska, zatopione kajaki, pryzmy zwiru itp. Nie ukrywam ze dzieki temu przerzucilem wiecej ryb niz do tej pory. W nadchodzacych sezonach bedzie wiecej wedkarzy z nowoczesna elektronika ktorzy nie odpuszcza zadnej miejscowce, niestety.

Ze wzgledu na coraz mniejsza liczbe ryb w zbiornikach zaczyna sie lamac przepisy aby w koncu sie nalowic. Modne sie staje `mam wyjebane` a nie C&R. Lowienie na troka z zywym robakiem to norma na jednym ze znajomych zbiornikow, spiningowanie zywa rybka tez, szarpanie sama kotwica-ok. W Tyskim kole nawet na zawodach spinningowych norma jest przechowywanie zlowinych ryb na tzw. agrafce. Robia to przystaniowi i straznicy PZW a z agrafki odpina ryby sam sedzia, wrzuca do wody i jest ok, a wszystkiemu przyglada sie prezes. Dodam ze tak sie dzieje notorycznie. Wiec po co i dla kogo sa te przepisy? Moglbym jeszcze przytoczyc sporo sytuacji podreslajacych caly syf ale szkoda moich nerwow. Mialem odchodzic z pzw w zeszlym zesonie, w tym juz postanowilem. Nie wiem jak w Waszych kolach, ale na slasku jest naprawde tragicznie, chyba ze kogos ciesza niewymiarowe sztuki. Polak jest nauczony dawac sobie rade w beznadziejnych sytuacjach wiec nawet gdy zbiorniki beda puste on i tak zlapie ta ostatnia rybke :mellow:

Share this post


Link to post
Share on other sites

W Tyskim kole jest ponad 1000 wedkarzy, z obserwacji i rozmow z wedkarzami wynika ze praktycznie kazdy bije ryby. Zeby stwierdzenia byly dokladne trzeba miec dojscie do danych z rejestrow polowu zdawanych przy oplacaniu skladki. Osobiscie, uwazam ze nie ma mody na catch%relase, kazdy kto bil przed laty bije do tej pory, jego dzieci beda bily bo zostana tak nauczone. Ci co nie zabijali ryb lata temu bo sa wygodni i nie chce sie patroszyc lub nie przepadaja za rybim miesem pozostana przy tym na zawsze. Niestety poglowie ryb zacznie sie zmniejszac jeszcze bardziej ze wzgledu na coraz to wieksze zainteresowanie wedkarstwem i nowe technologie dzieki ktorym jeziora zostaja przeswietlone na wskros. W tamtym sezonie plywalem z bocznym sonarem po 130ha zbiorniku poznajac go praktycznie w 100%, wiem gdzie sa dolki, gorki, krzesliska, zatopione kajaki, pryzmy zwiru itp. Nie ukrywam ze dzieki temu przerzucilem wiecej ryb niz do tej pory. W nadchodzacych sezonach bedzie wiecej wedkarzy z nowoczesna elektronika ktorzy nie odpuszcza zadnej miejscowce, niestety.

Ze wzgledu na coraz mniejsza liczbe ryb w zbiornikach zaczyna sie lamac przepisy aby w koncu sie nalowic. Modne sie staje `mam wyjebane` a nie C&R. Lowienie na troka z zywym robakiem to norma na jednym ze znajomych zbiornikow, spiningowanie zywa rybka tez, szarpanie sama kotwica-ok. W Tyskim kole nawet na zawodach spinningowych norma jest przechowywanie zlowinych ryb na tzw. agrafce. Robia to przystaniowi i straznicy PZW a z agrafki odpina ryby sam sedzia, wrzuca do wody i jest ok, a wszystkiemu przyglada sie prezes. Dodam ze tak sie dzieje notorycznie. Wiec po co i dla kogo sa te przepisy? Moglbym jeszcze przytoczyc sporo sytuacji podreslajacych caly syf ale szkoda moich nerwow. Mialem odchodzic z pzw w zeszlym zesonie, w tym juz postanowilem. Nie wiem jak w Waszych kolach, ale na slasku jest naprawde tragicznie, chyba ze kogos ciesza niewymiarowe sztuki. Polak jest nauczony dawac sobie rade w beznadziejnych sytuacjach wiec nawet gdy zbiorniki beda puste on i tak zlapie ta ostatnia rybke :mellow:

Zgadza sie. Slask to jest tragedia. Tam kazdy laduje rybie w leb. Prezez lowiska specjalnego na Pniowcu to nawet posuna sie do takiego ekstremu, ze namawial ludzi do zabierania suma w okresie ochronnym. Nie kazal wpisywania ryby do kartoteki az do momentu uplywu okresu ochronnego. Bylo to spowodowane tym, ze obwiniano biedne sumy o wyniszczanie poglowia karpia, ktorym te zbiorniki sa zarybiane co roku. Nikt jednak nie wpadl na pomysl, ze byc moze glownym winowajca sa wedkarze, ktorzy siedza nad tymi stawami dniem i noca. Siedza tak dlugo, az sie im wroci skladka roczna. Tam zreszta panuje taki specyficzny klimat miesiarstwa na potege. Ludzie ze soba rywalizuja kto wiecej do domu przyniesie. Chore, ale prawdziwe.

W Przemyslu, gdzie sie wychowalem i gdzie rowniez co roku jezdze w odwiedziny nad San, jest podobnie. Tam to jest bezprawie przy polowie swinki. W samym centrum miasta, na oczach strazy rybackiej, menele lapia ryby i sprzedaja. Wspolpracuja z lokalnymi taksowkarzami. Gosciu dzwoni do znajomego kierowcy, ze ma komplet. Taksowka podjezdza, ryby do bagaznika, menel w lape piec zloty i odjazd. Menel dalej wedkuje, az do nastepnego kompletu i ponowny telefon i ponowny podjazd taksowki i tak dalej i tak dalej. I tak caly dzien. Mysle, ze podobnie jest wszedzie. Jako, ze w Polsce nie mieszkam, to frustruje sie tylko raz w roku na wakacjach.                                                                                                                                                       Na wodach w stanie New Jersey, gdzie szczupak jest zarybiany jest go wiecej niz w Polsce gdzie sie naturalnie rozmnaza. Co roku jezdze nad rzeke Ottawa w Kanadzie na muskie. Tam tych ryb jest wbrod. Wymiar ochronny 1 metr. A ryb i tak nikt nie bierze. Kary za lamanie przepisow sa tak drakonskie, ze odwaznych jest niewielu. Oprocz ogromych kar pienieznych, konfiskata mienia. Amerykanska straz rybacka, jako jedyna w USA ma prawo do wejscia do domu bez nakazu i wykonac rewizje  jesli jest podejrzenie o klusownictwo. Tam dbaja o swoje, a w Polsce nie.

Na koniec mam dwa pytania do kolegow. Jak to jest z rezygnacja z PZW? Mozna nie byc czlonkiem PZW i wedkowac? Jesli tak, to jak to zrobic? Drugie to do kolegow ze Slaska. Jest moze ktos ze Slaska, kto mialby ochote ze mna powedkowac w sierpniu? Bede w Tarnowskich Gorach. Zaznaczam, ze tylko C&R.

Edited by Kwinto

Share this post


Link to post
Share on other sites

Co roku jezdze nad rzeke Ottawa w Kanadzie na muskie. Tam tych ryb jest wbrod. Wymiar ochronny 1 metr. A ryb i tak nikt nie bierze. Kary za

Muski nie biorą bo takie wielkie to niesmaczne ale zapytaj czy z taką chęcią wypuszczą bassa, crappie, tamtejszego sandacza nie mówiąc już o pstrągu.
 
Jankesi przyjeżdżają i kłusują :
December 18, 2012
Seven Michigan men have been fined a total of
$7,000 for having more than the legal
daily catch limit of walleye and then attempting
to smuggle the fish into the United States.
 
March 9, 2012
Two U.S. residents have been fined $4,400 for having an over-limit of walleye.
Stanley Kosiorec Jr. of Cranesville, Pennsylvania, and James Roesler of Coon Valley,Wisconsin, both pleaded guilty under the Ontario Fishery Regulations to having an over-limit of walleye and were fined
$2,200 each. They are not allowed to fish in Ontario forone year.
 
Swoich traktują łagodniej :P
Four Toronto residents have been fined $2,
500 for illegal salmon fishing on the
Humber River in the City of Toronto.
Richard Muntyan, Ervin Paczok and Iles Glosczi pleaded guilty to charges under the Fisheries Act and the Ontario Fishery Regulations and were each fined a total of $500.
Tibor Danyi also pleaded guilty to charges under the Fisheries Act and the Ontario Fishery Regulations and was fined a total of $1,000. In addition to the fines, their fishing equipment has been permanently forfeited.
 
A tu za tołpygi, PZW miało by przej....ne za zarybienia :P
$50,000 Fine For Importing Live Asian Carp
NEWS
June 22, 2012
A Toronto fish importing company and the company president have been fined a total of $50,000 for possessing live Asian Carp in Ontario.Xionyin Trading Inc., of Toronto pleaded guilty to possessing live invasive fish and was
fined $40,000. Xiong Wang of Markham, also pleaded guilty to possessing live invasive fish and was fined $10,000. Additionally, 2,472 kilograms (5,450 pounds) of seized Bighead Carp valued at $3,270 was forfeited to the Crown. Charges against the second company representative are still before the court.
 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Biora, ale maja co brac. Ryb jest duzo. Kary jednak jak widzisz sa solidne. A swoja droga to sie zastanawiam, czy ow niesmaczny muskie by sie w Polsce ostal. A te niektore nazwiska to jakos tak swojsko brzmia. Nic nie sugeruje, tylko mi tak w oko wpadlo. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kiedyś na pewnym "gawędziarskim" forum wędkarskim trafiłem na rozważania nad wartościami kulinarnymi babki byczej.

Myślę, że na tym tle pytanie o to, czy zjedliby u nas muskie, czy też nie, jest mocno retoryczne. :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kiedyś na pewnym "gawędziarskim" forum wędkarskim trafiłem na rozważania nad wartościami kulinarnymi babki byczej.

Myślę, że na tym tle pytanie o to, czy zjedliby u nas muskie, czy też nie, jest mocno retoryczne. :D

W occie pewnie da się wszystko zjeść :P . Babki jak najbardziej nadają się do konsumpcji ;) trochę w życiu skonsumowałem B) .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie żebym się nie domyślił... :P

Co powiesz na taki szalony pomysł, skoro tak się przy tej konsumpcji upierasz, przerzuć się na babkę byczą, ewentualnie inne gatunki inwazyjne, rodzime wypuszczaj. ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

 W tamtym sezonie plywalem z bocznym sonarem po 130ha zbiorniku poznajac go praktycznie w 100%, wiem gdzie sa dolki, gorki, krzesliska, zatopione kajaki, pryzmy zwiru itp. Nie ukrywam ze dzieki temu przerzucilem wiecej ryb niz do tej pory. W nadchodzacych sezonach bedzie wiecej wedkarzy z nowoczesna elektronika ktorzy nie odpuszcza zadnej miejscowce, niestety.

Jeżeli mówimy o tym samym jeziorze ;) to tam po prostu jest co łowić, a poprzedni sezon był chyba dość udany dla wszystkich z tego co obiło mi się o uszy, karpiarze limity zrobili :lol:

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...