Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
termin

Catch&Release- Ilu nas jest

Recommended Posts

Najbardziej śmieszy mię, że oni są obrażeni! Ich mdli, oni widzą sektę, oni są oburzeni. I to wszystko na JB.pl! 

Sektę powiadasz. To jak określić ludzi, którzy o innych piszą "żrą ryby".. ile jest w tym jadu, nienawiści i pogardy dla innych, chyba ich zdaniem gorszych. Jak nazwać takiego człowieka? Skoro tak ma wyglądać prawdziwy C&R-owiec, to wcale się nie dziwię innym, że nie chcą iść w ślady takich ludzi. 

Nie wiem czy dalsza wymiana myśli ma jakikolwiek sens, skoro sprowadzasz wszystko do poziomu odszczekiwania się. Najszybciej ją zakończymy, gdy jedna ze stron przestanie odpowiadać.

Bye.. :)

 

PS. Ryby się je, a nie "żre".

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeszcze raz przypomnę kolegom Smakoszom, że C&R czy no kill ( choć ja akurat różnicy nie dostrzegam, dla mnie to synonimy ) to nie choroba alkoholowa czy narkomania. Tutaj długi i litościwie stopniowany odwyk nie jest potrzebny. Wystarczy przestać zabijać ryby.

Zaś posty w stylu " dzięki JB.pl stałem się lepszym wędkarzem. Kiedyś zabijałem wszystko, teraz większość wraca do wody a ja zabieram tylko niektóre sztuki... " są żałosne. 

Zawsze więc będę się odszczekiwał prześladowcom z pańskiego dworu, tym bardziej że konie nie słyszą...

Teraz dopiero widze jaki jestem załosny , jaki moj byt na tym swiecie jest nic nie warty .

Otwarłeś mi oczy  ze powinienem zabieracz wszystkie zlowione ryby (oczywiscie obowiązuje RAPR ) a nie tylko cześć bo i tak postepowalem zle , bylem ,jestem zalosny ..... moje zycie juz nigdy  nie bedzie takie same .

 

 

Nie moglem sie powstrzemac ot taka moja natura.

 

Troche szacunku dla ludzi .

Wysluchac nalezy kazdego , i madrego i  tego mniej madrego .

Kazdy sam wybiera jak postepuje.

Edited by kokosz77

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skippi Ty naprawdę nic nie rozumiesz, czy tylko udajesz? Obaj piszemy o tym samym, tylko ja jestem szczęśliwy jeżeli ktokolwiek dzięki PROPAGOWANIU C&R wypuści przynajmniej jedną rybę którą normalnie by zabrał, a Ty z uporem maniaka krzyczysz "Wszystko albo nic" .... jestem przekonany, że dzięki mojej argumentacji więcej ryb trafi ponownie do wody, niż dzięki Twojemu nieprzejednaniu ..... a o to chyba w PROPAGOWANIU chodzi ......

 

ps. czy wg. Ciebie dorsze to też ryby? ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Sektę powiadasz. To jak określić ludzi, którzy o innych piszą "żrą ryby".. ile jest w tym jadu, nienawiści i pogardy dla innych, chyba ich zdaniem gorszych. Jak nazwać takiego człowieka? Skoro tak ma wyglądać prawdziwy C&R-owiec, to wcale się nie dziwię innym, że nie chcą iść w ślady takich ludzi. 

Nie wiem czy dalsza wymiana myśli ma jakikolwiek sens, skoro sprowadzasz wszystko do poziomu odszczekiwania się. Najszybciej ją zakończymy, gdy jedna ze stron przestanie odpowiadać.

Bye.. :)

 

PS. Ryby się je, a nie "żre".

Wystarczy zająć odpowiednio twarde stanowisko w słusznej sprawie, od razu człek staje się wrogiem publicznym nr. 1. Ale się nie przejmuję, bo histeryczna reakcja, tylko i wyłącznie źle świadczy o reszcie. Nie zamierzam także ustawać w wysiłkach. Może uda się następnych przekonać.Wszak Niebu bardziej miły jeden nawrócony grzesznik niż setka sprawiedliwych

Bye Iras.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skippi Ty naprawdę nic nie rozumiesz, czy tylko udajesz? Obaj piszemy o tym samym, tylko ja jestem szczęśliwy jeżeli ktokolwiek dzięki PROPAGOWANIU C&R wypuści przynajmniej jedną rybę którą normalnie by zabrał, a Ty z uporem maniaka krzyczysz "Wszystko albo nic" .... jestem przekonany, że dzięki mojej argumentacji więcej ryb trafi ponownie do wody, niż dzięki Twojemu nieprzejednaniu ..... a o to chyba w PROPAGOWANIU chodzi ......

 

ps. czy wg. Ciebie dorsze to też ryby? ;)

Udaję.

Zupełnie nie rozumiem potrzeby stopniowania, Dlaczego nie można skończyć z zabijaniem natychmiast i nieodwołalnie? No dlaczego?

Dorsze to tez ryby, oczywiście. Tylko o co się Ciebie rozchodzi z tymi dorszami??? Bo chyba nie o rejs, który miałem przyjemność prowadzić.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

 

PS. Ryby się je, a nie "żre".

Je się karpia ze stawu, łososia norweskiego z hodowli, jakiegoś halibuta w końcu czy inną pangę. Natomiast szczupaka albo sandacza wyciągniętego z pustej i prawie całkowicie przetrzebionej polskiej wody się żre. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Może nie wszyscy powinni się już deklarować, może jeszcze za wcześnie. A co z takimi sytuacjami gdy ryba tak głęboko połknie przynętę, że niemożliwe jest jej normalne wyciągnięcie. (Kotwica w przełyku wraz z obrotówką wpięta trzema grotami). I mamy wybór albo odetniemy i wypuścimy - zostajemy w zgodzie z naszymi przekonaniami, jesteśmy dalej 100% R - ale skazujemy rybę na powolną głodową śmierć albo decydujemy się na zaoszczędzenie jej cierpień. Taka sytuacja jeśli się jeszcze Wam nie zdarzyła to jednak może każdego spotkać. Ja musiałem już raz wybrać i nie znaczy to, że już mnie to nie spotka. Czy będę wtedy skreślony z "listy C&R"? Pomijam przypadki kiedy nie łapiemy na kotwice, bo chyba każdemu się zdarza  a na pewno nie na bezzadziorowe. 

Następna sprawa. Jakie jest Wasze zdanie na temat metody (dla mnie dość kontrowersyjnej) kogut. I nie chodzi tu o przynęty wiązane na pojedynczych hakach tylko na kotwicach. Zazwyczaj prowadzone bardzo agresywnie. Przecież często zdarza się, że ryby przy tej metodzie zahaczane są za różne części ciała nie tyko za pysk, czasami na kotwicach zostają same oczy, mają poranione brzuchy. Czasami zahaczane są również inne ryby nazywane "przyłowami". Często dzieje się tak przy połowach sandacza. Ale nie tylko. Chodzi też o połowy wertykalne np. spod lodu na wszelkie blaszki itp. O połowach morskich na pilkery już nie wspomnę. Czy tu można mówić o sportowym i humanitarnym podejściu do wędkarstwa zgodnym z zasadami C&R?

Share this post


Link to post
Share on other sites

.... mogą to byc podłe plotki, ale wyczytałem (tu na forum), że prowadzisz wyjazdy "na dorsze" .... i w związku z tym Twoja jednoznaczna postawa C&R wydaje mi się nieco mniej jednoznaczna ;)   .... nie mozna "zawodowo" być za, a "prywatnie" przeciw .... :)

 

... a wracając do tematu: Pytasz dlaczego nie można przestać "od razu"? Powodów może być wiele, od rodziny zaczynając (nie każdy potrafi wytłumaczyć żonie, że nagle "przestały brać"), poprzez zwykłą ludzką chcęć zjedzenie świeżej ryby ... zresztą nie wiem, powodów może być tyle ilu ludzi, każdy ma swój i tak naprawdę to jego sprawa ..... a jeżeli (nawet jeśli się z tego śmiejesz) ktoś dzięki swojej obecności na forum zacznie wypuszczać jakiekolwiek ryby to i tak chwała mu za to ...... może z czasem zacznie wypuszczać wiecej ..... a jak nie, to i tak będzie lepiej niż było ....

 

ps. a jeżeli kogoś nazwiesz mięsiarzem żrącym ryby, to naprawdę go pozytywnie nie zmotywujesz ..... wręcz odwrotnie :(

Share this post


Link to post
Share on other sites

jezeli ktos lapie ryby i czesc z nich zabija, to nie jest C&R tylko tzw. selective harvesting ... przynajmniej dla mnie ... pewnie znowu cos spokrecilem i zaraz mnie ktos poprawi, np. kowalski (bez urazy prosze) lub maslow zza grobu ... przy okazji napisze, ze DHC chcial kiedys, wlasnie pod plaszczykiem selective harvesting, przekonac niemieckich wedkarzy do wypuszczania ryb ... wedlug mojej opinii, spelzlo to na niczym, bo skoro mozna od czasu do czasu zabrac jedna rybe, to dlaczego nie zawsze komplet ... ludzka natura (a moze tylko prostu zwykla pazernosc) ^_^
 

Dlaczego nie można skończyć z zabijaniem natychmiast i nieodwołalnie? No dlaczego?

 

ja od pewnego czasu zastanawiam sie ile argumentow przytoczono w tej i inynch podobnych dyskusjach, ktore mialby pokazac sekciarstwo zwolennikow ... jedkaze nikt z przeciwnikow nie napisal jasno i usprawiedliwiajaco samego siebie, dlaczego ryby lapie i zabija ... no wlasnie, dlaczego? jakimi pobudkami kieruja sie tzw. przeciwnicy C&R?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ludzie!!! Jak Wy możecie zabijać te nędzne resztki drapieżników jakie jeszcze bytują w polskich wodach?! Jak możecie je żreć?! Czy nie widzicie że nastąpił katastrofalny spadek pogłowia drapieżników? Czy nie rozumiecie że do tego stanu w znacznym stopniu doprowadzili wędkarze? Jak możecie dalej brnąć w ciemna otchłań, wypełnioną rybią krwią? Jak możecie być tak ślepi na rzeczywistość i tkwić w błędach? Jak możecie być głusi na wszelkie rozsądne apele i jeszcze apelujących od czci i wiary odsądzać? Jak możecie w końcu, celem usprawiedliwienia własnych niecnych czynów, powoływać się na coś tak nieprzystającego do teraźniejszości jak RAPR????? Ta książeczka to tylko bezwartościowy kawałek papieru, nic więcej.

Opamiętajcie się!!!

Share this post


Link to post
Share on other sites

.... mogą to byc podłe plotki, ale wyczytałem (tu na forum), że prowadzisz wyjazdy "na dorsze" .... i w związku z tym Twoja jednoznaczna postawa C&R wydaje mi się nieco mniej jednoznaczna ;)   .... nie mozna "zawodowo" być za, a "prywatnie" przeciw .... :)

 

Nie prowadzę zawodowo, tylko raz prowadziłem. Natomiast jestem zaangażowany ( bardziej hobbystycznie niż finansowo ) w pływanie żaglowcem i jeśli chce dalej pływać ( a chcę ), muszę prowadzić dowolne rejsy. Inaczej wypadnę z grafiku a chętnych nie brakuje. Już to kiedyś tłumaczyłem.

Edited by skippi66

Share this post


Link to post
Share on other sites
Koledzy. Niestety obawiam sie ze wszystko albo nic może sie nie przyjąć. Jeżeli komuś coś pokazuje , to jest prosta sprawa. Moja gra moje zasady. Nie ma zabierania i kropka. Inaczej jest z przeistaczaniem osób które zabierają ryby i pokazywanie im ze można wypuszczać. Fanatycznie nic dobrego sie nie zrobi bo im wolno ta rybę zjeść. Musza sami świadomie zrezygnować z czegoś co im sie należy a dużo ludzi tego nie lubi. To jest mozolne praca. Bardzo chciałbym żeby to było łatwe. Mam trochę znajomych którym pokazuje sie ze sie da. Jak ich zjebie to bedą kłamać mnie. Jeżeli popracuje nad nimi to zakielkuje w głowie. Dlatego kiedyś próbowałem znaleźć złoty środek za co zostałem zjechały. Problem istnieje. Zahukanie go sprawy nie zmieni. Jak przekonać by zacząć wypuszczać ryby. System zerojedynkowy może sie nie przyjąć.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pitt, może czegoś nie zauwazyłem, ale tu NIE MA przeciwników C&R, chyba, że przeciwnikami nazywasz ludzi, którzy tę ideę popierają i propagują, ale sami (czlowiek nie jest doskonały) nie realizują jej w 100%. 

.... a o powody zabierania ryb nie pytaj, bo dopiero wtedy zrobi się tu prawdziwe forum "popierania zabijania ryb" .... i naczytasz się treści, których z pewnoscia czytać byś nie chciał ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

 

ps. a jeżeli kogoś nazwiesz mięsiarzem żrącym ryby, to naprawdę go pozytywnie nie zmotywujesz ..... wręcz odwrotnie :(

To jak mam go nazwać? Etycznym wędkarzem? Zwłaszcza w kontekście polskiej rybiej nędzy.

 

W tym roku zgwałciłem sześć niepełnoletnich dziewczynek. Ale ktoś mi uświadomił że źle czynię i zmotywował do poprawy. Więc żeby nie dać się zwariować, procederu nie zaniecham ale w przyszłym roku zgwałcę tylko cztery.

 

Tak mniej więcej odbieram mięsiarskie posty. Tfu!

 

No to się pokłóciliśmy. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

To jak mam go nazwać? Etycznym wędkarzem? Zwłaszcza w kontekście polskiej rybiej nędzy.

 

W tym roku zgwałciłem sześć niepełnoletnich dziewczynek. Ale ktoś mi uświadomił że źle czynię i zmotywował do poprawy. Więc żeby nie dać się zwariować, procederu nie zaniecham ale w przyszłym roku zgwałcę tylko cztery.

 

Tak mniej więcej odbieram mięsiarskie posty. Tfu!

 

No to się pokłóciliśmy. :)

... wiem, celowo przesadzasz, ale gwałcenie jest zabronione, a zabieranie ryb nie ..... to różnica podstawowa, ale idąc Twoim tokiem rozumowania, to nie zauważasz, że z punktu widzenia tych dwóch "ocalonych" dziewczynek Twoje postępowanie będzie duuuużym postępem? ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites

... wiem, celowo przesadzasz, ale gwałcenie jest zabronione, a zabieranie ryb nie ..... to różnica podstawowa, ale idąc Twoim tokiem rozumowania, to nie zauważasz, że z punktu widzenia tych dwóch "ocalonych" dziewczynek Twoje postępowanie będzie duuuużym postępem? ;)

Ależ zauważam. Postęp zaiste ogromny. :)

Ech...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pitt, może czegoś nie zauwazyłem, ale tu NIE MA przeciwników C&R, chyba (...)

.... a o powody zabierania ryb nie pytaj, bo dopiero wtedy zrobi się tu prawdziwe forum "popierania zabijania ryb" .... i naczytasz się treści, których z pewnoscia czytać byś nie chciał ;)

 

eee tam, kazdy widzi to co widzi :) 

pytam, pytam, moze wtedy sie okaze z kim mamy przyjemnosc :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Przeczytałem cały wątek i zacznę od tego, że nie mogę (niestety) zadeklarować się jako wędkarz stosujący C&R bądź "no kill" by byłbym hipokrytą. Wynika to stąd, że w sezonach 2012 i 2013 zabrałem z wód PZW dwa szczupaki (po jednym w każdego roku). W tym roku mam mocne postanowienie, że tego nie zrobię, ale dopiero jeśli na 31 grudnia 2014 r. to założenie zrealizuję, będę mógł powiedzieć o sobie, że wszedłem do klubu.

Propagowanie C&R uważam za bardzo słuszne i szlachetne, tak ze względów praktycznych jak i humanitarnych, a Kolegów, którzy te ideę wyznają darzę ogromnym szacunkiem.  

Nie zamierzam jednak w najmniejszym stopniu piętnować etycznych wędkarzy, którzy w zgodzie z postanowieniami regulaminu, czasem zabiorą rybę (na marginesie jestem za radykalnym ograniczeniem limitów i wprowadzeniem wymiarów widełkowych), jednak będę do nich apelował by przemyśleli temat ..... Jeśli owe apele lub, co bardziej prawdopodobne, radykalne rozwiązanie prawne (np całkowity zakaz zabierania ryb) miałyby doprowadzić do do istotnego ograniczenia liczby wędkarzy w Polsce, a co za tym idzie zmniejszenia ich aktywności na wodą, to wypadałoby się zastanowić na konsekwencjami takiego zjawiska. Na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji pozwolę sobie postawić tezę, że jedynym naturalnym, powszechnie występującym wrogiem kłusownika na polskich wodach jest wędkarz. Gdy ten jest nad wodą "kłusol" siedzi w domu, albo za miedzą i czeka dogodnej chwili. Gdy wędkarz wkracza w jego "rewir" rżnie głupa i udaje, że po prostu spaceruje na rzeką w odludnym miejscu (mój przypadek sprzed niespełna miesiąca). Tak więc, w moim przekonaniu, jeśli na skutek prawnego wymogu "no kill" znikną wędkarze to może i na chwilę rybostan sie poprawi, jednak sukcesywnie przybywać będzie kłusowników. Nikt mi nie wytłumaczy, że wraz ze spadkiem liczby wędkarzy będzie rosła aktywność PSR, SSR i Policji, a służby te skutecznie zapobiegną temu zjawisku.

Oczywiśnie nie zamierzam lamentować nad tymi "pseudowędkarzami", którzy idą nad wodę po rybie mięso i maja w d..... wszelkie limity i ograniczenia - dla mnie to nie są wędkarze tylko kłusownicy tyle, że stosujący wędkę zamiast "elektryki".  

Podobnie jak niektórzy z moich przedmówców w tym temacie, nie uważam by za kiepski stan rybostanu polskich wód odpowiadali wędkarze, którzy czasem zabieraja ryby. Problemem są przede wszystkim zanieczyszczenia wód, których konsekwencje ciągną się przez dziesiątki lat, fatalne pomysły przy różnych "hydro-inwestycjach", idiotyczna gospodarka rybacka, oraz kłusownictwo na skalę niemal hurtową (przykład - niektóre jeziora mazurskie)...., a wędkarze konsumenci rybiego mięsa, są wg mnie dość daleko z tyłu.

Szanowni Koledzy - często padają przykłady innych krajów, w których woda czysta i ryb mnóstwo - zwróćcie uwagę, że to kraje bogate, w których przeciętny obywatel nawet nie pomyśli by nałowić ryb na kolację. A gdzie my jesteśmy w porównaniu z taką Szwecją, Norwegią czy Holandią ? - w czarnej d...... I jeszcze jeden istotny aspekt - wskazane kraje stroją na bardzo wysokim poziomie rozwoju cywilizacyjnego także dzięki poszanowaniu dla prawa. A w jaki sposób wymagać poszanowania prawa w Polsce od przeciętnego obywatela, skoro niemal otwarcie, publicznie drwią z niego przedstawiciele "elit" rządzacych ?

 

Na koniec jeszcze jedna refleksja - bardzo sie boję, że idea C&R czy "no kill", zwłaszcza gdy dać jej postać obowiązującego prawa stanie się poczatkiem końca wędkarstwa w ogóle. Nie trudno wyobrazić sobie tezy różnych ekologów, etyków, filozofów i wszelkiej innej maści "naprawiaczy rzeczywistości", którzy zapytaja nas - dlaczego przysparzamy rybie cierpień wbijajac w nią hak i wywlekając z wody, skoro nie chcemy jej upolować ? Póki C&R będzie humanitarnym aktem łaski dla przechytrzonego ale szanowanego przeciwnika, może damy się jakoś radę obronić, ale w przeciwnym wypadku......

 

Na koniec - żeby było jasne. Chcę być w klubie C&R, póki co w sezonie 2014 jestem i zamierzam tę ideę propagować, co nie zmienia faktu, że pewne watpliwości mam.

 

Serdeczności. Robert.  

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Szanowni Koledzy - często padają przykłady innych krajów, w których woda czysta i ryb mnóstwo - zwróćcie uwagę, że to kraje bogate, w których przeciętny obywatel nawet nie pomyśli by nałowić ryb na kolację. A gdzie my jesteśmy w porównaniu z taką Szwecją, Norwegią czy Holandią ? - w czarnej d...... I jeszcze jeden istotny aspekt - wskazane kraje stroją na bardzo wysokim poziomie rozwoju cywilizacyjnego także dzięki poszanowaniu dla prawa. A w jaki sposób wymagać poszanowania prawa w Polsce od przeciętnego obywatela, skoro niemal otwarcie, publicznie drwią z niego przedstawiciele "elit" rządzacych ?

 

 

 

 

Zgadzam się z tym. Cudem by było gdyby w Polsce przynajmniej wszyscy wypuszczali NIEWYMIAROWE szczupaki, sandacze, sumiki. A jak ktoś myśli że takich ludzi jest większość, to czas zdjąć klapki z oczu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Na koniec jeszcze jedna refleksja - bardzo sie boję, że idea C&R czy "no kill", zwłaszcza gdy dać jej postać obowiązującego prawa stanie się poczatkiem końca wędkarstwa w ogóle. Nie trudno wyobrazić sobie tezy różnych ekologów, etyków, filozofów i wszelkiej innej maści "naprawiaczy rzeczywistości", którzy zapytaja nas - dlaczego przysparzamy rybie cierpień wbijajac w nią hak i wywlekając z wody, skoro nie chcemy jej upolować ?

 

Takie właśnie pytania i rozważania należy zachować dla ludzi cierpiących na permanentny ból dupy (przy okazji, nie wiem, czy w ogóle można określić zapotrzebowanie kraju na kogoś takiego jak filozof... Nie mniej minimum 300 męczenników rocznie kończy ten zacny kierunek i zasila grono "obserwatorów życia"/bezrobotnych/ bierze się do normalnej pracy).

 

Wracając do tematu właściwego - jesteś pewien, że spadek liczby wędkujących pójdzie w parze ze wzrostem liczby kłusoli? Wielu wedkujących w gruncie rzeczy wiele się nie różni od kłusowników, a czasami nawet otwarcie się przyznają, że jeśli nie pójdzie im "na wędkę", to zawsze mogą coś tam "zaszuwarzyć" i ryby od razu się znajdą. Zmniejszenie ilości wędkujących raczej nie tyle spowoduje zmniejszenie ilości żadnarmów nad wodą, a raczej spowoduje wykluczenie z grona łowiących leśnych dziadów, którzy za nic mają limity i ograniczenia.

 

Polski szacunek do przestrzegania przepisów niejako sam narzuca obostrzenia, których nie da się uniknąć - czyli albo znaczące obostrzenie limitów (dajmy na to 2-3 ryby na sezon), które jest w zasadzie związane z uwierzeniem na słowo (nie jest to zbyt dobra metoda), albo zupełny zakaz zabierania ryb i rybactwa do momentu odbudowania się rybiej populacji i ewentualna próba złagodzenia przepisów. Brak szacunku dla prawa nie wziął się z powietrza przez ostatnie kilkanaście lat obserwowania "elity rządzącej" - raczej upatruj tego w naszej historii, bo bardzo dawno temu polska demokracja zakładała, że wystarczy że jednemu mucha siądzie na nos, a wszyscy muszą chodzić oblepieni lepem...

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

Wracając do tematu właściwego - jesteś pewien, że spadek liczby wędkujących pójdzie w parze ze wzrostem liczby kłusoli? Wielu wedkujących w gruncie rzeczy wiele się nie różni od kłusowników, a czasami nawet otwarcie się przyznają, że jeśli nie pójdzie im "na wędkę", to zawsze mogą coś tam "zaszuwarzyć" i ryby od razu się znajdą. Zmniejszenie ilości wędkujących raczej nie tyle spowoduje zmniejszenie ilości żadnarmów nad wodą, a raczej spowoduje wykluczenie z grona łowiących leśnych dziadów, którzy za nic mają limity i ograniczenia.

 

 

A gdzie tam.....im dłużej żyję tym mniej czegokolwiek jestem pewien :( , ale tak myślę. Odkąd zacząłem wędkować na muchę wędruję sporo po różnych odludnych miejscach wzdłuż różnych małych rzeczek i zdarza się mi spotykać dziwnie zachowujących się osobników. Miesiąc temu ewidentnie wypłoszyłem kłusola. Wczoraj na brzegu górskiej rzeczki "krainy pstrąga i lipienia wlazłem na czyjeś świeże ślady na śniegu i .......puste pudełko po rosówkach. Kolega kupił stary dom nad rzeką i często tam bywa - jak twierdzi miejscowi bardzo byli niezadowoleni  z nowego sąsiedztwa bo tłukli tam ryby masowo. Ostatnio mają gorzej, choć kolega otwartej wojny im nie wydał bo jak mówi szkoda, żeby się chałupa przypadkiem spaliła. Znam odcinki lubelskich rzek co do których jestem pewien, że obecność wędrujących wędkarzy (głównie muszkarzy) zniechęca "miłośników" pstrągowego mięsa.

Także na większych zbiornikach, gdzie wędkuje wielu, dostrzegam, że nie ma już takiego masowego tłuczenia ryb - jednak jeden trochę na drugiego zerka.

A co do "leśnych dziadów", jak ich określiłeś, mających za nic limity i ograniczenia, albo tych co potrafią zawsze "zaszuwarzyć"  i ryby znaleźć - dla mnie to nie są wędkarze i im szybciej znikną znad naszych wód tym lepiej. Przyznam, że ja takich nie znam, nie spotkałem się nigdy z nieetycznym zachowaniem któregokolwiek z moich kolegów, choć tylko jeden z nich jest zdeklarowanym, ortodoksyjnych "nokillowcem".

 

 

 

Polski szacunek do przestrzegania przepisów niejako sam narzuca obostrzenia, których nie da się uniknąć - czyli albo znaczące obostrzenie limitów (dajmy na to 2-3 ryby na sezon), które jest w zasadzie związane z uwierzeniem na słowo (nie jest to zbyt dobra metoda), albo zupełny zakaz zabierania ryb i rybactwa do momentu odbudowania się rybiej populacji i ewentualna próba złagodzenia przepisów. Brak szacunku dla prawa nie wziął się z powietrza przez ostatnie kilkanaście lat obserwowania "elity rządzącej" - raczej upatruj tego w naszej historii, bo bardzo dawno temu polska demokracja zakładała, że wystarczy że jednemu mucha siądzie na nos, a wszyscy muszą chodzić oblepieni lepem...

 

Co do bardzo rygorystycznego zaostrzenia limitów zgadzam się w 100%. Nie jestem w stanie zrozumieć tak liberalnych limitów na szczupaka, sandacza, suma i wiele innych, zwłaszcza drapieżnych gatunków. Co to znaczy 2 szczupaki na dobę - czyli jak będę emerytem i zdrowie mi pozwoli spędzić 100 dni na rybach, zakładając, że je złapię mogę ich wytłuc w ciągu roku dziesiątki !!!!!!! Paranoja. Do tego jeszcze koniecznie należy jak najszybciej wprowadzić widełkowe wymiary ochronne. Tyle, że wszystkie te limity, wymiary itp.,itd. nie dadzą kompletnie nic jeśli nie będzie rygorystycznie przestrzegany obowiązek wypełniania rejestru.  Prosta sprawa - ryba w sieci, brak wpisu w rejestrze = ryba skłusowana i adekwatna do tego kara. W przeciwnym wypadku cały ten system jest bez sensu.

Źródeł polskiego podejścia do praw stanowionych można szukać jeszcze dalej, ale będę się upierał, że obecne pseudoelity ten stan pogłębiają.

 

Ale żeby nie było poza tematem - jestem optymistą - ostatnio widzę wśród wędkarzy, zwłaszcza młodszego pokolenia, że C&R się rozprzestrzenia i dla wielu Kolegów już jest normą.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeszcze absolutny zakaz połowu na żywca. To jest największa hańba polskiego wędkarstwa.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Troche szacunku dla ludzi .

Wysluchac nalezy kazdego , i madrego i  tego mniej madrego .

Kazdy sam wybiera jak postepuje.

Prawdziwy wyznawca C&R nie zna pojęcia szacunku dla innych a wysłuchać? po co? przecież on wie wszystko lepiej.

I nie każdy wybiera jak postępuje, każdy ma postępować jak mu wyznawca C&R każe :P .

A ja wtedy "dostaje jeża" i robię wszystko na odwrót.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

 

Ale żeby nie było poza tematem - jestem optymistą - ostatnio widzę wśród wędkarzy, zwłaszcza młodszego pokolenia, że C&R się rozprzestrzenia i dla wielu Kolegów już jest normą.

Ostatnio nad Wartą łowił obok mnie młody człowiek. Ów wyglądał jak wyjęty z pudełeczka. Dziewicze neopreny, jakieś kosztowne buciki do brodzenia, koszula khaki wyprasowana przez mamusię, kamizelka też jakaś znakomita, do kamizelki przypięta cała masa jakiegoś szpeju, jakieś kleszczyki, szczypczyki, nożyki, miarki, na plecach podbierak, na łapkach rękawiczki bez palców. W łapce chłopczyk dzierżył wędę, jak nic robioną na zamówienie i w rezonansie, kołowrót też zacny ( Shimano? ) i kosztowny, przykręcony do wędy, plecioneczka jak włos, na końcu maluśki woblerek. Chłopię było ewidentnie metroseksualne, kolońską od niego zalatywało i im dłużej mu się przyglądałem, tym bardziej wydawało mi się że widzę jego pomalowane na czerwono paznokcie u nóg. Wypisz wymaluj user z Jerka. :)

Chłopczyna dwa tłuste okonki złowił ( jak to na jesieni ) i obydwa natychmiast wróciły do wody. Od razu go polubiłem, blond amorka. :)

Tak że może masz rację z tym młodym pokoleniem.

Edited by skippi66

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...