Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
@slider@

[Artykuł] Szczupaki na szybko

Recommended Posts

Dołączona grafika


Szczupak…bez wątpienia jedna z moich ulubionych ryb!

Uwielbiam łowić szczupaki i od wielu lat wyprawy w szwedzkie szkiery goszczą na stałe w moim corocznym, wędkarskim grafiku. Staram się odwiedzać naszych sąsiadów co najmniej kilka razy w roku wynajdując przy tej okazji coraz to nowe miejsca. W sezonie 2013 sprawy wyglądały jednak inaczej niż zwykle (na świat przyszedł wyczekiwany synek J) i mogłem sobie pozwolić tylko na jeden, w dodatku zaledwie kilkudniowy, wiosenny wypad. Dobrze, że udało się ugrać nawet to, bo jak już zdążyłem zapomnieć, „szalejący” w domu niemowlak dostarcza zajęcia 24 h na dobę. Koniec końców sprytne pertraktacje z piękniejszą połową zakończyły się zwycięstwem (dzięki kochanie!) i z niecierpliwością odliczałem dni do czerwcowego wyjazdu.



Z racji ograniczonego czasu, postanowiliśmy z Pawłem podejść do sprawy inaczej niż zwykle i tym razem zamiast z wygodnej przeprawy promowej, postanowiliśmy lecieć do kraju Wikingów samolotem. Musieliśmy w sumie zmieścić się w 5 dniach łącznie z podróżą, a więc odpadały wszystkie łowiska położone w dalszej odległości od lotniska, tak aby nie tracić czasu na długie dojazdy. Na szczęście południowa Szwecja, dobrze skomunikowana lotniczo z Polską jest zasobna w wody gdzie można sobie do woli połowić. Nie eksperymentowałem więc za mocno i po raz kolejny wybraliśmy się do szkierów Św Anny, które moim zdaniem są jednym z najbardziej „zaszczupaczonych” obszarów Szwecji. Lubię bardzo tę wodę bo jest tam pięknie i spokojnie, a poza tym byłem tam już tyle razy, że łowisko miałem dobrze rozpracowane. Ponadto te szkiery są stworzone do muchowych łowów (dużo płycizn z cudownie przejrzystą wodą), a szczupaki zamierzałem łowić tylko przy użyciu tej właśnie metody. Paweł, jak zwykle pozostał wierny łowieniu na „korbę”, ale może kiedyś namówię gościa aby spróbował muszki – otwiera się wtedy przed człowiekiem zupełnie nowy świat wędkarskich doznań… Tym bardziej, iż w przypadku wielu gatunków ryb (także szczupaków) dobry muszkarz łowi często znacznie więcej niż spinningista. Trudno w to z początku uwierzyć, ale nie raz się już o tym przekonałem.





Dołączona grafika


Przygotowania w domu…przy łowieniu na muszkę pakowanie jest znacznie przyjemniejsze

Sprawy potoczyły się dalej bardzo szybko. Paweł zabukował bilety w liniach, które tylko z nazwy są tanie (dopłata za bagaż, dopłata za odprawę, dopłata za tubę z wędkami, itp.) oraz samochód na lotnisku Skavsta (jadąc tylko w 2 osoby wystarczy najmniejsze „jeździdełlko”). Ja natomiast zatroszczyłem się o wygodny domek nad samą wodą i dobrą łódkę, która jest według mnie absolutną podstawą jeśli na rozległych szkierach chcemy naprawdę się wyłowić. Owszem zdarzają się sytuacje, kiedy szczupaki stoją w zatokach „pod nosem”, ale z reguły trzeba ich poszukać i szybka, najlepiej wyposażona w GPS z ploterem łódź oddaje tu nieocenione usługi, bo czas tychże poszukiwań skracamy sobie do niezbędnego minimum. Dysponując jakąś małą łupinką wyposażoną w kilku konny silniczek, pole wędkarskich manewrów w szkierach będzie mocno ograniczone i takie rozwiązania, choć atrakcyjne finansowo, Wam odradzam.



Na Skavstę dolatujemy lekko po 12-tej. Krótkie formalności związane z wynajmem auta i już jedziemy sobie autostradą w kierunku zatoki Slatbaken (wewnętrzna część archipelagu Św Anny), gdzie spędzimy następne 4 noce. Szwecja wita nas cudowną, słoneczną pogodą, być może trochę nawet zbyt dobrą jak na wędkowanie. Ale co tam, nie będziemy się tym teraz przejmować – lepsze pełne słońce i upał (jest prawie 30 C) niż deszcz, którego na rybach po prostu nie znoszę. Po niespełna dwóch godzinach jesteśmy na miejscu.





Dołączona grafika


Po dwóch godzinach podróży „lux”, jesteśmy nad Slatbaken….


Dołączona grafika


Ach, jak dobrze być znowu w Szwecji!


Dołączona grafika


Domek nie jest za duży, ale na 2 osoby jest w sam raz. Najważniejsze, że jest nad samą wodą.


Dołączona grafika


Przez okno sypialni…


Dołączona grafika


Wiosna, wiosna, wiosna ach to Ty!

Plan był taki, że dojeżdżamy na miejsce, szybki obiad, klarujemy sprzęt i na „wieczorowego” jeszcze zdążymy sobie złapać po szczupaku lub dwóch. Ale po raz chyba pierwszy od lat stało się inaczej – dobry obiad, butelka włoskiego wina i piękna pogoda nas totalnie rozleniwiły i o dziwo postanowiliśmy zostać ten pierwszy dzień w domku i po prostu pogadać jak na dobrych przyjaciół przystało – o rybach, dzieciakach, żonach, robocie… cóż, może po prostu się starzejemy i ta nieszczęsna pogoń za rybami przestaje mieć już takie znaczenie jak kiedyś?



Kolejne 3 dni jednak już nie odpuszczamy i sumiennie przykładamy się do łowienia. Schemat jest codziennie ten sam: wstajemy koło 7 –mej (nasze szczupaki nie biorą nigdy wcześnie niż przed 10-tą J) i pakujemy na łódź cały majdan. Z przykrością, ale i lekką satysfakcją patrzę tu na Pawła taszczącego trzy kije plus gigantyczna skrzynkę z gumami, jerkami i całą kupą innego żelastwa podczas gdy ja mam ze sobą jedną wędeczkę i ważące pół kilo pudełko z muszkami, a wszystkie potrzebne akcesoria mieszczą się mi się w kieszeniach kurtki. To naprawdę duża zaleta przerzucenia się na choć częściowo na muszkę.





Dołączona grafika


Tak wyglądają przybrzeżne wody Bałtyku w południowej Szwecji, czyli szkiery.


Dołączona grafika


Są piękne i kto jeszcze nie był, musi koniecznie pojechać tam na ryby.


Dołączona grafika


Bardzo obiecujące, klasyczne niemal miejsce.


Dołączona grafika


Zaraz na początku zacinam blisko metrowego szczupaka. Niestety spada po 5 minutach holu…


Dołączona grafika


Trzeba jakoś przełknąć gorycz porażki.


Dołączona grafika


Średniaczek ze szkierów Św Anny.

Pływamy codziennie dość daleko (20 – 30 km) w kierunku archipelagu Arkosund, bo ten obszar szkierowiska znam stosunkowo najsłabiej, a słyszałem od gospodarza, że jest tam wiele obiecujących miejscówek. A mnie zawsze korci aby zobaczyć co jest za następną wysepką. I rzeczywiście to był strzał w dziesiątkę. Szczupaki namierzamy szybko, przede wszystkim na nawietrznych stokach płytkich kamiennych raf. Co ciekawe są w takich miejscach bardzo zgrupowane i z jednego ustawienia łodzi, bez wyjmowania kotwicy łowi się czasami kilka, a nawet kilkanaście ryb! To dość nietypowe jak na ten gatunek. W klasycznych, trzcinowych zatokach ryb jest także dużo, ale nie są tak skupione (zatoki najlepiej obławia nam się więc w dryfie), a ryby są o oczko mniejsze niż na wspomnianych rafach. Sprzymierzeńcem okazuje się także pogoda – na niebie pojawiają się kłębiaste chmury na przemian ze słońcem, zaczyna mocno wiać, a czasem spadnie przejściowy deszczyk. Szczupaki uwielbiają taką pogodę, bo natleniona woda zmusza je do szybszego trawienia i częstszego jedzenia. Niestety, tym razem nie biorą ryby duże – mamy kilka odprowadzeń szczupaków przekraczających magiczne 100 cm, ale żaden nie decyduje się na atak. Za to takich w granicach 50 – 80 cm łowimy w te 3 dni grubo ponad setkę i zabawa jest przednia. Tym bardziej, że w czystej wodzie widać zdecydowaną większość brań.





Dołączona grafika


Suszymy się nad ogniskiem po przejściu gwałtownej, ale krótkiej ulewy.


Dołączona grafika


Typowy krajobraz w szkierach okolicy Slatbaken.


Dołączona grafika


Nasz domek z perspektywy…


Dołączona grafika


Zatoczka przy samym domku jest świetna w kwietniu i na początku maja (ryby zostają tu po tarle).


Dołączona grafika


Kolejny dzień przed nami!


Dołączona grafika


I dziś będzie właśnie tak.


Dołączona grafika


Płytkie zatoczki Św Anny są stworzone do muchowania.


Dołączona grafika


Wyspa kormoranów. W jej pobliżu nie ma żadnych ryb.


Dołączona grafika


Rafy, rafki, rafeczki…w czerwcu to bankowe miejsca.


Dołączona grafika


A takie zatoczki najlepsze są wczesną wiosną i bardzo późną jesienią.


Dołączona grafika


Maluszek na muszkę.


Dołączona grafika


Pod tym niepozornym brzegiem widzieliśmy 2 metrowe szczupaki. Niestety zupełnie nieaktywne.


Dołączona grafika


Lunch time…nie samymi rybami człowiek żyje.


Dołączona grafika


Takie widoki nigdy nie mogą się wędkarzowi znudzić.


Dołączona grafika


Szybka i wygodna łódka to w szkierach podstawa.


Dołączona grafika


Ups…chyba nie zdążymy zjeść przed burzą…

Po raz kolejny także mucha okazuje się znacznie skuteczniejsza od spinningu i choć Paweł jest świetnym, bardzo doświadczonym na szwedzkich wodach wędkarzem, dostaje tym razem tęgie baty. Szczupaki wyraźnie wolą wolno poruszającą się, zawieszoną w toni muszkę, a wszystkie gumowe opady i jerkowe podszarpywania mniej je w połowie ciepłego czerwca interesują. Największym zębatym wyprawy okazuje się gruba samica o długości 94 cm, która jak na złość bierze mi w największy deszcz (kiepskie zdjęcia) przy głębszej, kamiennej rafie graniczącej od brzegowej strony z płytką, trzcinową zatoczką. Nie był to jakiś nadzwyczajny okaz, ale tak silnego szczupaka dawno nie złowiłem. Hol na dość mocnej przecież, morskiej muchówce (klasa 9) trwał dobre 10 minut.





Dołączona grafika


Największa ryba wyjazdu, gruba i bardzo silna. Niestety fotka słaba, bo lał deszcz.


Dołączona grafika


Dlaczego większe nie biorą?


Dołączona grafika


Na tej rafie złowiliśmy w pół godziny 17 szczupaków.


Dołączona grafika


W takich miejscach trzeba ostrożnie pływać aby nie uszkodzić śruby.


Dołączona grafika


Podwójna tęcza na horyzoncie!


Dołączona grafika


Drugiego dnia biorą tylko takie…lepszy rydz niż nic.


Dołączona grafika


Na gumkę też coś czasem „zażre”…


Dołączona grafika


Dziś na lunch będą hamburgery.


Dołączona grafika


80-tka na dużego streamera.


Dołączona grafika


5 minut później bliźniaczy szczupak, ale nie jestem pewien czy to nie ten sam!


Dołączona grafika


Krótki, ale grubasek. Takie lubię najbardziej.

Cztery, dobre dni w Szwecji mijają oczywiście w trymiga i zanim zdążyliśmy się obejrzeć byliśmy z powrotem na warszawskim Okęciu. Trochę krótko trwał ten wypad, ale udało się naładować „akumulatory” i po prostu odpocząć od codzienności. A o to przecież tak naprawdę chodzi.



Autor:Maciej Rogowiecki - z zamiłowania podróżnik, zawodowo organizator turystyki wędkarskiej w firmie Eventur Fishing. Artykuł został opublikowany w ramach współpracy pomiędzy jerkbait.pl oraz wyprawynaryby.pl

[url=http://jerkbait.pl/page/index.php/index.html/_/relacje/szczupaki-na-szybko-r329]Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł[/url]

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bardzo fajny artykuł!

W zeszłym roku też coś chciałem napisać i okrasić fotami ze szkierów, ale jakoś zabrakło.... Może w tym roku się uda :-)

 

Za to po przeczytaniu artykułów nasunęło mi się kilka kolejnych pomysłów na tegoroczną wyprawę, m.in. nie rezygnowania ze spinningu (na muchę nie umiem niestety), ale jednak włączenia także elementów muchowych, a że właśnie idę z przygotowaniami w tym kierunku powyższy artykuł tylko mnie w tym utwierdza...

Share this post


Link to post
Share on other sites

odpowiednio przygotowana akcja na 4 ososby z autem domkiem i przelotami  to jakieś 800zł na głowę,sam jestem w trakcie klepania na majowe.ale lekko nie jest terminy poklepane gdzieniegdzie od roku

Share this post


Link to post
Share on other sites

Bardzo fajny artykuł!

W zeszłym roku też coś chciałem napisać i okrasić fotami ze szkierów, ale jakoś zabrakło.... Może w tym roku się uda :-)

 

Za to po przeczytaniu artykułów nasunęło mi się kilka kolejnych pomysłów na tegoroczną wyprawę, m.in. nie rezygnowania ze spinningu (na muchę nie umiem niestety), ale jednak włączenia także elementów muchowych, a że właśnie idę z przygotowaniami w tym kierunku powyższy artykuł tylko mnie w tym utwierdza...

Jak rzucać spinnem/castem muchą? Jak się do tego przygotować?

Share this post


Link to post
Share on other sites

godski da się da... :) nawet jeden z forumowiczow zrobił mi kilka fajnych patentow :) pracuje jak mucha a jednak ciepnąc tym mozna calkiem ładnie :) 

 

wloscy lowcy szczupcow juz ladnie patencik wypracowali :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

pike secrets 2 w przystepny sposob pokazuje jak to wykonac przy pomocy sbirulino :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jak rzucać spinnem/castem muchą? Jak się do tego przygotować?

przecież nigdzie nie napisałem żeby rzucać castem "zwykłą" muchą... :blink:

kutasy zwykłe! ;)  np. twarde przynęty (różniste) + chwosty, frędzle, quasi-muchy, etc.

zagadaj, poczytaj @pitt

Edited by Jano

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czyli kutasy i kutasiki doczepiasz do wobków i innych pływających twardzieli?

Ciekawe jak do CDMAG-a 26 cm jeszcze kutasa podepnę ... 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Fajny tekst, przy okazji pod spirulino można podpiąć wiele much, niekoniecznie tych największych i też da się łowić mniejsze ryby niż pajki :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciekawe jak do CDMAG-a 26 cm jeszcze kutasa podepnę ... 

będzie bolało... :lol:

EOT

Edited by Jano

Share this post


Link to post
Share on other sites

ja tam podczepiać taki ukladow nie lubie... wole bardziej wygodne polaczenia :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ładne! Wyprawę organizowaliście sobie sami czy rezerwowali w biurze?

pzdr

tomek

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak się przyglądam tym "dwóm" osiemdziesiątką i mi to wygląda ja tę samą rybę. Wskazywał by na to dość charakterystyczny układ  2 żółtych cętek na górnej szczęce i na pokrywie skrzelowej. Szkoda na drugim zdjęciu słońce sie odbija to można by więcej szczegółów wyłapać.

 

Fajnie się czyta, ogląda, klimatyczna relacja i gratuluję synka :)  

Share this post


Link to post
Share on other sites

człowiek czyta o tej Szwecji, foty ogląda. Czas chyba na własne oczy zobaczyć. DSobra relacja.

Share this post


Link to post
Share on other sites

×
×
  • Create New...