Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
rózgaś

Catch & Release - czy jest "złoty środek" - dyskusja

Recommended Posts

Oj tam, ja ryb nie jadam, a jeśli ktoś chce by mu rybke zlapac to jade na stawy hodowlane, łapię karpika co i tak na handel jest i biorę. Ale sam nie usmierce. A jak sie trafi drapieżnik to wraca do wody. Z pzw ryb nie biorę, i tak ich nie wiele.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Zwłaszcza że na razie mamy pogodową wielkanoc, a w zielone nie ma zająca z prezentem :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

"Nawróciłem wielu. A Ty???"

A ilu Jezus nawrócił? I ryby rozmnażał - powinien zostać patronem C&R :P . No, ale też jadał ryby to chyba na patrona nie za bardzo się nadaje.

Share this post


Link to post
Share on other sites

ZIma nadeszła, to i dwie równoległe dyskusje o C&R "rozgorzały". ;) A przy tym - czas świateczny sprzyja rozważaniom.

 

C&R ma istotne uzasadnienie etyczne. Natomiast pojawiają się tezy dotyczące kwalifikacji "etycznej" C&R oraz tego, że "nie da się obronić". Byłbym wdzięczny za informację do jakiego systemu etycznego odwołują się te te tezy - o nazwanie tego systemu oraz o opisanie w skrócie jego założeń (podmiotów, relacji, zakresu itp.). Może to pozwoli na ukształtowanie wspólnego stanowiska środowiska wędkarzy.

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zielonego pojęcia nie mam co ma wnieść ten temat na tym konkretnym forum, ale skoro (jak widzę) koledzy potraktowali go jako zachętę do demonstracji swoich poglądów/poczynań, to spoko. Mogę się przyłączyć.

 

A więc tak. Umiar przy zabieraniu drapieżników na polskich wodach to w moim odczuciu wierutna bzdura. Dlaczego? Ano dlatego że dawno już nie ma ryb drapieżnych które można zabrać bez szkody dla ekosystemu. Kiedyś to sobie nawet przeliczałem. 2 sandacze czy szczupaki zatłuczone na sezon to przecież śmieszna ilość. Limit z jednego dnia. Nie sposób przecież nikogo kto tyle zabiera oskarżyć o brak umiaru, tym bardziej jeśli nie są to żadne okazy. Ot, ledwo wymiarki, których zabranie stanowi możliwie najmniejsze obciążenie dla łowiska. Takie 2 rybki to jakieś ledwo 2 kilogramy. Całe nic. W moim okręgu składki opłaca minimum ze 22 tysiące osób. Dwa kilogramowe drapieżniki zabrane przez każdego, dadzą więc 44 tony zatłuczonych sandaczo-szczupaków. Nie wierzę by tyle wymiarowych ryb tych gatunków pływało w wodach mojego okręgu. Tyle na temat umiaru.

 

Osobiście bardzo lubię zjeść dobrą, świeżą rybę. Pójść nad wodę, złowić sporego szczupaka, zanieść do domu, ucieszyć rodzinę która to ryby lubi dużo bardziej niż ja, przyrządzić w fajny sposób, zjeść ze smakiem - super sprawa. Jestem całym sercem za tym. Chciał bym tak robić od czasu do czasu. Chciał bym żeby to się zdarzało. Ale nie zdarza się. Nie dlatego że nie jestem w stanie złowić konsumpcyjnego drapieżnika. Po prostu nie potrafię walnąć w łeb wymiarowej choćby ryby, mając świadomość że byt populacji do której należy, jest już nawet nie zagrożony, a szczątkowy. Jeśli dożyję czasów, że złowienie 5 czy 7 wymiarowych szczupaków lub sandaczy na dzień będzie standardem, to jednego z nich od czasu do czasu na pewno wezmę z wielką ochotą. Do tego czasu wypuszczam absolutnie wszystko. Dla mnie to nie wybór. To moralny obowiązek. Mając się za inteligentnego człowieka, któremu nie jest obojętny stan najbliższego środowiska naturalnego, nie potrafię inaczej. Ot i tyle.

Share this post


Link to post
Share on other sites

nazwa systemu - dobre sobie :D  po prostu męczysz zwierze dla swojej przyjemności. Jak ktoś wykorzystuje s pięciolatka to też potrzebna jest nazwa systemu etycznego? Wspólnego stanowiska wędkarzy? Ale że niby gdzie i kiedy, tutaj na forum, kto będzie naszym przedstawicielem? HEHE Wędkarstwo samo się obroni tak jak sama broni się melioracja rzek - PIENIĄDZE! B)  :ph34r:      i nawet armia ekologów nie jest w stanie ruszyć wędkarstwa! :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dlatego najlepiej wypuszczać wszystko ale garstka z nas na forum tak robi. 20% piszących, a 5 % wędkujących. Esencją tego pisania ma być to, że jeśli należysz do tych 80 pozostałych % z forum  albo 95% ogółu to przed ostatecznym ciosem zastanów się czy warto. Niech Ci kolega strzeli fotę, albo połóż rybę przy wedce i sam sobie zrób. I weź ją wypuść. Masz ode mnie grabę i jesteś o krok wprzód od wielu, wielu innych. Potem opowiedz o tym kolegom. Zrobisz tym więcej niż niejedna mądrala.

Share this post


Link to post
Share on other sites

A więc tak. Umiar przy zabieraniu drapieżników na polskich wodach to w moim odczuciu wierutna bzdura. Dlaczego? Ano dlatego że dawno już nie ma ryb drapieżnych które można zabrać bez szkody dla ekosystemu. Kiedyś to sobie nawet przeliczałem. 2 sandacze czy szczupaki zatłuczone na sezon to przecież śmieszna ilość. Limit z jednego dnia. Nie sposób przecież nikogo kto tyle zabiera oskarżyć o brak umiaru, tym bardziej jeśli nie są to żadne okazy. Ot, ledwo wymiarki, których zabranie stanowi możliwie najmniejsze obciążenie dla łowiska. Takie 2 rybki to jakieś ledwo 2 kilogramy. Całe nic. W moim okręgu składki opłaca minimum ze 22 tysiące osób. Dwa kilogramowe drapieżniki zabrane przez każdego, dadzą więc 44 tony zatłuczonych sandaczo-szczupaków. Nie wierzę by tyle wymiarowych ryb tych gatunków pływało w wodach mojego okręgu. Tyle na temat umiaru.

 

Podpisuję się pod tym rękoma i nogami. Każda zabita ryba w naszym kraju ciągnie dalej na dno. Przy takim rybostanie nie istnieje "nieszkodliwe" zabicie ryby konsumpcyjnej!

Share this post


Link to post
Share on other sites

Maćku masz rację ale to są nasze marzenia. Realia są inne. Ludzie muszą zabrać rybę. Ty tak zrobisz, ja tak zrobię, ktoś tak zrobi. Ale to nad resztą trzeba pracować. żmudna, długa i ciężka to praca. Ale paru naprawiłem i wiem,że pierwszy krok to lekkie zmiany. inaczej stają okoniem

Share this post


Link to post
Share on other sites

ja wypuszczam wszystkie ryby które złowie bo nie chce mi sie skrobac :D :D.. a jak chce ryb na patelnie płyne na morze bo pół rodziny ma kutry wędkarskie :D a tam sobie obrobie wymyje i czyste do domku fileciki ... :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Pyta mnie żona, bo głośniej, radośniej uśmiechnąłem się po odpowiedzi Darka (Sacha) :D .

- Co to ten…"Catch&Release"…

- Złów i wypuść - odpowiadam

- Ale, po co?

- Bo niektórzy praktykując wędkarstwo doszli do przekonania, iż więcej przyjemności wynika z "oszukania" ryby niż odebrania jej życia.

- Myślałam, że to się "No Kill" nazywa…

- Też, ale teraz zanim wrzucisz "oszusta" do wody trzeba pomyśleć o następstwach. Czyli zakładając możliwość uwolnienia ryby musisz wszystko wcześniej zorganizować w taki sposób by ryba w całości do wody powróciła. Znaczy by mogła szybko odzyskać siły witalne i aby można ja raz jeszcze oszukać.

- Ale, po co?

- Hmm…To jest pasja…(w tym miejscu pasjonujący wywód ;) ) …- by wreszcie zrozumieć otaczający nas świat, przyrodę by zjednać się z nią, choć na krótką chwilę. Uciec od agresji otoczenia, kontemplować piękno by doznać wzruszeń…

 

Chyba nie zrozumiała…

 - w kuchni położyłam ci ziemniaki obok kosza na śmieci zjednaj się z nimi na krótką chwilę, jak skończysz, w sypialni masz, kupę skarpet, gaci, podkoszulek do kontemplacji i wzruszeń.

W każdym razie masz doskonałą okazję by uciec od agresji…i nie zmarnuj jej .

:lol: .

Share this post


Link to post
Share on other sites

 inaczej stają okoniem

 Zazwyczaj, niestety, nawracani stają na początku okoniem... Na szczęście, po kilku podejściach, w końcu coś do nich dociera i zaczynają sami coś tam próbować - lepsza taka C&R'owa namiastka niż zupełny brak refleksji na temat rybiego losu po złowieniu. Nie mniej, najczestszą reakcją, z jaką się spotykam przy wypuszczaniu ryby jest: "Panie, a co pan? Ona chora jakaś, że ją pan wypuszczasz?" [taki polski smaczek :D ]

Share this post


Link to post
Share on other sites

Osobiście bardzo lubię zjeść dobrą, świeżą rybę.

No właśnie ja też, a odmówić sobie nie mam ochoty. W zasadzie wyjście by się znalazło ale w/g mnie jest jeszcze gorsze niż zabranie 1 czy 2 ryb w roku. Zaproponowano mi że mogę kupić świeżą rybę od rybaka który ma ..........  umowę na odłowy na tym odcinku Bugu :wacko: . Wiem że akurat w tym okręgu odłowów nie ma więc "uprzejmie doniosłem" gdzie trzeba, niestety nie udało się "rybaka" tej nocy namierzyć. Później sąsiad dzwonił do mnie że będą ryby ale nie mogę się przemóc żeby kupić od "rybaka" naprawdę świeżą rybę. Ale może w przyszłym roku uda się s.....syna namierzyć.

ps. I to nie sąsiad kłusuje a gość mieszkający ok. 30km na zachód.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Krzyśku a co byś w tej formule zmienił. Bo nie rozumiem. Cytujesz moją wypowiedź. Że koledze wypadł sandacz i się jebnął w czółko i nie mógł odpłynąć, bo stał do góry kołami i płetewkami machał? Mieliśmy płakać? ciąć sobie żyły?? W pałę i w ognisko. Shit hanppends. Nie jem ryb i wszystko wypuszczam. Zapewniam Cię, że nic w tej regułce nie trzeba zmieniać. Całe te wypociny są po to, by przed palnięciem ryby w łeb zastanowić się czy warto. Czy nie warto choćby dla jednej wypuszczonej  ryby tłuc to samo i robić z siebie głupca. Dla jednej wypuszczonej 80ny? zapewniam że warto. Uratowałem setki ryb. Nawróciłem wielu. A Ty???

 

To po kiego grzyba starujesz z takim wątkiem? Nikogo nie nawracam bo to strata czasu. Nie ratuje ryb, uwalniam je tylko z haka. Prawdopodobnie jestem winien całkiem sporej liczby rybich zgonów po ich wypuszczeniu. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja sobie zrobiłem taki przepis sam dla siebie,mogę zabrać w danym dniu tylko piątą złowioną wymiarową rybkę.

Bardzo rzadko dochodzę w sezonie do takiego wyniku,jak już złowię czwarta sztukę to robię ewakuacje do domu.

 

Jak naprawdę zdarzy się dzień super brań i jednak dochodzę do tej piątej sztuki,to w myśl że przepisy są po to by je łamać daruje jej życie. :)

 

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Widzisz Krzyśku, ja podchodzę trochę inaczej. Jeśli nie pokażesz komuś, że można, to skąd on ma to wiedzieć. Każdy kto łowi i tak łowić będzie. Tylko od niego zależy co zrobi z rybą. Jeśli się dowie, że można rybę wypuścić, bo ma to sens, to może dojdzie do wniosku, że warto. Jak jej da w łeb, to nie przeżyje. Jeśli wypuści, to jest wielka szansa, że rybie nic nie będzie. Nie wiem czemu uważasz, że jesteś winien dużej liczby zgonów. Musiałbyś tego chcieć. Z reguły nie jest tak łatwo zamęczyć rybę, jeśli się tego nie chce. Łowiłem ryby wypuszczone przeze mnie. Mamy foty ryb łowionych co roku. Są to przypadki z rzeki pstrągowej. A pstrągi ponoć słabe są. Ryby przeżywają bez problemu. Zdarza się inaczej ale to przypadki szczególne. Łowi się ryby z ranami w pyskach.  Łowi się co roku ryby większe. Fotki wszystko pokazują. Jest jeden warunek - ryba wraca do wody. Wydaje mi się, że zbyt pesymistycznie to wszystko oceniasz. Uratowałem dużo ryb. Nawet takie, co nad nimi pała wisiała. Chłopak już prawie bił szczupaka 100cm. Podebrałem mu go i pomogłem. Mówił, że to jego rekord i chce zabrać. Poszedł ostry wywód i warunek, że jak go wypuści to mu zrobie super foty i wysle na maila. Łyknął to i pomogłem mu rybę wypuścić. Pogratulowałem i przybiłem pionę. Zdjęcia wysłałem. I każda ryba dała mi radość. 90% moich kolegów tak postępuje i rozszerza to dalej. Zapewniam Cię że rybom nic nie jest. Łowi się już je następnego dnia.

PS Kolega rozpoczął ten sezon potokiem, 50cm którego drugi kumpel wypuścił w sierpniu'12.

 

A napoczynam takie tematy, bo czuję, że jest to moim obowiązkiem jako świadomego wędkarza. Niektórzy przykładu nie mieli i może zajrzą w taki temat i sobie pomyślą, że skoro ktoś tak robi, to może sami spróbują. a co tam :-)

Edited by rózgaś

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dokładam ekstra uwagi do tego żeby z rybą mieć kontakt możliwie jak najmniej inwazyjny. Niemniej zakładam, że część ryb ginie. Część w wyniku obrażeń wewnętrznych, część w wyniku chorób po zakażeniach etc. Nie stać mnie na samopoczucie na tyle dobre, aby uważać że wszystko jest super. Bo uważam, że nie jest. A nic nikomu nie pokazuje i nie namawiam, bo po to jestem nad wodą żeby być sam. A nie będę przecież postronnych na siłę uszczęśliwiał. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

 Chłopak już prawie bił szczupaka 100cm. Podebrałem mu go i pomogłem. Mówił, że to jego rekord i chce zabrać. Poszedł ostry wywód i warunek, że jak go wypuści to mu zrobie super foty i wysle na maila. Łyknął to i pomogłem mu rybę wypuścić. Pogratulowałem i przybiłem pionę. Zdjęcia wysłałem. I każda ryba dała mi radość. 90% moich kolegów tak postępuje i rozszerza to dalej. 

I tu jest też taki nie mały problem z "ego" czyli z tym, że trzeba okazałego trupa dotargać do chałupy żeby inni powiedzieli ten jest niezły bo łowi taaaakie ryby.

Na poparcie tej tezy opowiem Ci historyjkę prawdziwą znad Wisły a dokładnie z ujścia Raby do Wisły z początku wieku.

Twoich trzech redakcyjnych kolegów i ja łowimy na Wiślanym cyplu i coś tam od czasu do czasu ciągniemy ale wszystkie ryby wracają do wody jak zwykle az tu nagle zza krzaków po drugiej stronie rzeki wyłania się prawdziwek (teleskopik z wahadłem podbierak i ten przenno buraczany uśmieszek tak właściwy dla tych co to łowią na kolację) szybka psychoanaliza,- zwalniamy tempo tak by przypadkiem czegoś przy nim nie złowić i zerkamy spode łba kiedy się straci....

Jest źle, bo zauważył jakiegoś dyżurnego bolka przy świeżo usypanej opasce ale stoi jak bocian i widzimy że i bolek go widzi bo za byka nie chce wyjść.

Już jesteśmy spokojni, że go nie zdejmie aż tu nagle bum,- siedzi. Hol w stylu rozpacz ale ryba ląduje na brzegu i natychmiast dostaje w łeb. Rozradowany typ zerka na nas a my kręcimy łbami z zażenowania. Typ odchodzi z pełnym szyderczym uśmiechem mrucząc pod nosem ,-redaktóry ha ha ha....

 

Przekraczać samego siebie jest trudno, jeszcze trudniej podnosić te poprzeczkę z presji otoczenia do pełnego własnego przekonania...

Edited by Rheinangler

Share this post


Link to post
Share on other sites

To że może być "Złoty Środek" i że forum ma wielki wpływ na innych jest faktem. Już gdzieś pisałem że sam jestem tego przykładem . Choćby dzisiaj - wspólna wyprawa z Silesian Pearch , pepso i moim szwagrem. Wszystkie ryby wróciły do wody w tym i ten :

 

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/690/tb89.jpg/]tb89.jpg[/URL]

Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]

 

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/829/0okq.jpg/]0okq.jpg[/URL]

Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]

 

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/836/95m9.jpg/]95m9.jpg[/URL]

Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]

 

 

 

Chociaż nie łowię  szczupaków to jednak wypuszczanie ich ( jako przyłów) sprawia wielka frajdę . Ciśnienie na zabranie jest o wiele mniejsze niż powiedzmy rok temu, teraz to jest takie naturalne . Nie powiem że NIGDY i nie zabiorę szczupaka bo skłamałbym ale na pewno będzie to może promil . I na pewno pomaga w tym przebywanie na forum i czytanie o tym . Z tym że nigdy nie zgodzę się na to by C&R szło w stronę kastowości gdzie wędkarze stosujący C&R czuli się lepsi od wędkarzy zabierających ryby zgodnie z RAPR .

Share this post


Link to post
Share on other sites

 Z tym że nigdy nie zgodzę się na to by C&R szło w stronę kastowości gdzie wędkarze stosujący C&R czuli się lepsi od wędkarzy zabierających ryby zgodnie z RAPR .

Tyle że to już poszło w tę stronę. Keczendrilisowcy są zwyczajnie mądrzejsi od reszty wędkarskiego plebsu, bardziej uświadomieni kastowo. Zaś RAPR, jak już wielokrotnie pisałem, to jakiś relikt, jakiś zabytek z czasów słusznie minionych, nadto liberalny w przepisach które zawiera. 

Tak oto dotarliśmy do smutnego finału. Okazuje się bowiem że wszyscy są jak najbardziej za C&R, że stosują, ba, chwalą się tym i innych przekonują, tyle że nie do końca. Na finiszu każdego słowotoku klawiaturowego, zawsze widać otwartą furteczkę: że co piątą wymiarową, że na razie wypuszczam ale jeszcze kiedyś wezmę, że w sezonie dwie, no może trzy rybki walę w łeb ale nie więcej! Boże broń! Przecie jestem etyczny.

Tymczasem to jest portal na którego kamieniu węgielnym jest wyryty skrót C&R. Tu ma się propagować faktyczne no kill a nie obwarowane jakimikolwiek zastrzeżeniami. Mam wrażenie że piszecie o wypuszczaniu wyłącznie po to by uspokoić sumienie. Te dwie wymiarowe w beret a reszta do wody, to nic innego jak usprawiedliwianie własnego, morderczego behawioryzmu.

Tymczasem wśród userów jb.pl, no kill powinno stać się regułą. Regułą bez żadnych wyjątków. Bowiem wyjątek jest wrogiem reguły, nie zaś jej potwierdzeniem! Wędkarz zabierający jedną rybę w roku celem zeżarcia czy, o zgrozo!, stosujący się do RAPRu, w żaden sposób nie może nosić na piersiach dumnego znaczka C&R!

Wstyd Panowie!

 

tera możeta mnie rozszarpać...

Edited by skippi66

Share this post


Link to post
Share on other sites

Witam

Do wszystkich C&R długo się zastanawiałem czy zabrać głos w tej dyskusji ale niech będzie wypowiem się i ja

mam pytanie czy C&R jedzą wogóle ryby? Jak jedzą to skąd? a no panowie już wam mowie skąd  ze SKLEPU tak z tego sklepu do którego dostarczyli go rybacy, jak znam życie rybacy na wedke na pewno tej rybki nie złapali były siateczki może się panom rybakom nie chciało bo np. pili, wyplynać sprawdzić siateczek i połowa ryb zgniła albo może pradem sobie troche połapali wzięli co chcieli a reszta(głownie narybek) pozdychała może pociagneli niewodem na tarliskach albo na lodzie w dołku gdzieś go przeciagneli gdzie ryba zgromadziła się na zimowisko. No i teraz niech C&R odpowie czy lepiej wziąć ta rybke i ograniczyć rybaków?

I teraz wniosek rybakow można się szybko pozbyć wystarczy ze przestajemy kupować rybki , prosta ekonomia nie ma popytu nie ma i podazy , nie ma podazy nikt nie zamawia ryb od rybaków, nie ma zamówienia dla rybaków nie ma ich na wodach. Proste jak je......Tak wiec C&R według mnie bardziej wpływa na rybnosc wod niż ja co zabrałem 100 % złowionych ryb w tym rokuale nic nie kupiłem w sklepie.

P.S zabiłem 1 szczupaka i 3 okonie tyle złapałem przez cały sezon bo dla mnie czasami fajniej było sobie popływać i pogapić się na echosondę niż wędkować.

Morał z tego taki że Panowie nie C&R uratuje nasze wody tylko umiar i zdrowy rozsądek bo jak się logicznie pomyśli to okaże się że MY wędkarze możemy w zgodzie żyć razem z rybakami ,oczywiście o ile będzie logika i umiar z każdej ze stron

Share this post


Link to post
Share on other sites

to jest portal na którego kamieniu węgielnym jest wyryty skrót C&R

 

nic dodac, nic ujac

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kurde,a co się tu odbywa...........bo przestaję się orientować?Ale,mam wrażenie,że jednak "smakosze" rybiego mięsa zaczynają grać tu pierwsze skrzypce............ :wacko:

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...