staszek 258 Report post Posted January 1, 2014 Śmiech śmiechem ale każdy z nas musi znaleźć "złoty środek" a potem podzielić go na pół , potem jeszcze na pól a na koniec odjąć 50% tego co ewentualnie zabiera . I niech będzie to co powiedzmy 5 wyjazd . Może nie będzie to klasyczny No Kill albo C&R ale na bank wspomoże wody . Share this post Link to post Share on other sites
dawidzcm 895 Report post Posted January 1, 2014 staszek odczytaj PW Share this post Link to post Share on other sites
Krzysiek_W 1,119 Report post Posted January 1, 2014 Szanowny Panie Krzysztofie, Proszę Pana o więcej realizmu ... ;) Stosowanie "no kill" dotyczy w ogromnej mierze niezabierania ryb niewymiarowych albo w okresach ochronnych ... jak obchodzą się z nimi wędkarze widać nad wodami ... Co do deklarujacych "no kill" - wystarczy pooglądać galerie na portalach wędkarskich czy poczytać fora, żeby dostrzec, że bardzo często z C&R ma to niewiele wspólnego ... Przykładowe opisy, które przekazałem wyżej jako pewną ilustrację dla rozróżnienia terminów są z życia wzięte ... i nie napisałem tego, żeby robić komukolwiek "na złość" ... :) Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Rozpoznałem Pana na tyle (na ile mierzę siły trolla), aby zorientować się że nie pisze Pan, żeby „dymić”. :) Jestem w 100% realistą. Pana osobistą opinią będą podobne hipotezy, tak długo jak nie będą podparte czymkolwiek innym co kupi Network, a czego nie da się w jakikolwiek sposób zmierzyć . A raczej się nie da, chyba że dysponuje Pan jakimś badaniem. Wracając do meritum. Kim są deklarujący No Kill? Czy to jakaś osobna kategoria człowieka? Raczej nie ;) . Dalej. Czy portal wędkarski jest narzędziem adekwatnym do zmierzenia postawy No Kill? Jaki jest cel istnienia galerii w których publikuje się zdjęcia złowionych ryb? Jakie są intencje i kim są strony? Jedna strona to instytucja, która udostępnia miejsce publikacji. W naszym przypadku jerkbait.pl. Druga strona to użytkownik publikujący zdjęcia. Interesy obu stron są zbieżne. Ponieważ obu stronom zależy na liczebności ryb, populacji, ochronie wód etc. To jest inicjatywa zupełnie bezinteresowna i w 100% zielona. Prawda? Share this post Link to post Share on other sites
DanekM 616 Report post Posted January 1, 2014 Do tego, jeśli ktoś używa C&R jako usprawiedliwienia dla nieograniczonego łowienia ("bo przecież wypuszczam") to jest to sprzeczność wewnętrzna i ogromne nieporozumienie ... Dokładnie... Ale czasem tak trudno przestać (nie mówię o rybach na zimowisku, okołotarłowych czy innych). Jeśli dobrze rozumiem chodzi Panu o zmniejszenie swojego wpływu na populację poprzez ograniczenie się do złowienia tylu ryb, ile wynosi limit dla danego gatunku. Bo różnica dla populacji (od stanu wyjściowego = nie ma nas na rybach) czy zostaną zestresowane 2 szczupaki (i wypuszczone) czy 10 szczupaków (bo akurat swietnie biorą) jest olbrzymia. Wypuszczenie ich jest tu i tu oczywiste. Zwróćcie uwagę na informacje odnośnie wyjazdów na szczupakowe jeziora, kiedy to okazuje się że po tygodniu intensywnego łowienia ryby jakoś...przestają brać. Oczywiście zawsze jakieś sie trafiają, często te same. Ale chodzi tu o tendencję. Dziś byłem na pstrągach. Złowiłem 7 sztuk i kilka mi się spięło. Zestresowałem zatem około 10 ryb. Gdybym zatrzymał sie po drugim wymiarowym, 8 pływałoby dalej nie spłoszonych. A więc nie straciłyby energii, nie zaprzestały żerowania etc. Dla populacji pstrąga w tej wodzie byłoby lepiej. Cóż, jeszcze do tego nie dorosłem, zeby po pół godzinie zwinąć się i jechać do domu. Ale może kiedyś? Myśli takie nachodza mnie od dawna... Share this post Link to post Share on other sites
cristovo 2,503 Report post Posted January 1, 2014 (edited) Mam trochę mieszane uczucia po tej wymianie zdań. Pomijam, że zarzucono mi tworzenie jakiegoś "dekalogu, którego główną częścią składową są mniej lub bardziej wyssane z palca teorie..." :P Nie to było moim zamiarem, pisałem w środku nocy i jedynie dla wygody i przejrzystości tekstu użyłem punktów, jak się okazało, pechowo 10-ciu. Mniejsza o to. Po tym, co przeczytałem na kilku poprzednich stronach, mam niestety wrażenie, że wędkarstwo nieuchronnie zmierza ku końcowi. Wszystko zaczyna się od wyraźnej personifikacji ryby jako takiej. Nadaje się jej jakieś wyjątkowe atrybuty, wręcz ludzkie. Świnię można zjeść, ryby-siostry nie... Jezus jadał ryby, założę się, że św. Franciszek także, mimo że to on do wilka (sic!) mówił "bracie". Ale to było dawniej, teraz ryba, zdawałoby się byt o wiele bardziej prymitywny od ssaków, została obdarzona cechami daleko wykraczającymi poza jej gatunek. Taka przyśpieszona, ekspresowa ewolucja, Darwin byłby mocno zdziwiony. Obawiałem się tego, że C&R nie jest narzędziem do osiągnięcia celu, a po prostu celem samym w sobie. Chyba moje obawy nie są bezpodstawne. Chwilę przed tym, gdy wędkarstwo zostanie całkowicie zdelegalizowane, jakaś niewielka już grupka szaleńców, która jeszcze uprawiać będzie to obwarowane tysiącem zasad i zakazów hobby, zresztą hobby i tak haniebne i prymitywne, postępować będzie w swojej podłości tak: - Większą część roku prowadzone będą gorące dyskusje okołosprzętowe czy o wyższości jednej metody nad drugą. Filozoficznym wywodom nad sposobami postępowania z rybą nie będzie końca. Dylematy, czy po pierwszym braniu, skutecznym czy nie bez różnicy, należy jak najszybciej powrócić do domu, staną się powszechne. - W sezonie, bardzo krótkim sezonie, niewielka rzesza wędkarzy pojawiać się będzie to tu, to tam, nigdy wszyscy w jednym miejscu, nigdy w tym samym miejscu dzień po dniu. Miejscówki i ryby muszą odpocząć, nie mogą się stresować. Łowienie możliwie nieskuteczne, nieco wbrew wcześniejszym dywagacjom o łowności tej czy innej metody. A to dlatego, że trzeba i linkę za grubą, i wędkę za mocną...zawsze może wziąć ryba gigant i sprzęt powinien wytrzymać szybki hol. Poza tym wbrew etyce jest pozostawanie na łowisku po "skłuciu" kilku ryb, a chce się na tym łonie natury pobyć możliwie długo. Lepiej więc być nieskutecznym wędkarzem, to właściwie synonim profesjonalisty. - Gdy pechowo coś się uwiesi na kiju, siłowy hol, ryba do nogi. Ech, jeszcze większy pech, zwierze nie oswobodziło się pomimo bezzadziorowych haków. Trzeba będzie ryby dotknąć, ale jak? Rękoma? Przecież na rękach bakterie! Na szczęście w dostępnej kieszeni płyn odkażający, szybkie spryskanie dłoni...udało się, ryba uwolniona, niech wraca do wody, w której żadnych bakterii nie ma. Ale co teraz, całe stado widziało zamieszanie, ryby są mądre, na pewno zaczęły się bać. Trzeba łowisko opuścić... - Oczywiście żadnych zdjęć! To za duża trauma dla ryby, - Oczywiście żadnego zabierania i zabijania ryb! To przestępstwo, za które grozi więzienie! - Itp., nie mam siły tworzyć tego wędkarskiego sf dalej... :ph34r: Panowie, czy nie przesadzacie czasami? Czy nie rozumiecie, że nie jest wrogiem wędkarz, który od czasu do czasu rybę zje? Tak naprawdę najbardziej etycznym i najbardziej logicznym zachowaniem jest łowienie ryb dla pożywienia właśnie, nic tego nie zmieni, niestety. Łowienie dla sportu zawsze będzie z etyką krok do tyłu. Nie piszę tego jako wróg C&R! To jest szlachetne zachowanie w naszych realiach. Nie chodzi nawet o to, że polskie wody są ubogie w ryby, ale także i o to, że w XXI wieku nie musimy, zwłaszcza mieszkańcy miast, zdobywać pożywienia w ten sposób. Nie musimy, ale jeżeli zdobędziemy, to nie jest to grzech śmiertelny. Czy nie lepiej skupić się na tym, co łączy wszystkich? Promować C&R, walczyć o zwiększenie zarybień, ograniczenie komercyjnej działalności rybaków, wprowadzenie "wymiarów widełkowych" czy limitów tygodniowych/miesięcznych/rocznych. Ile dobrych rzeczy do zrobienia zamiast zwalczania zdrowego odruchu jedzenia ryb... B) A dekalog? Dekalog można stworzyć we własnym zakresie i na własny użytek, na przykład taki: Dekalog wędkarza łowiącego przynętami sztucznymi I Wędkarstwo jest brutalną ingerencją w środowisko naturalne. Postaraj się, aby ograniczyć do minimum straty, do jakich możesz się przyczynić. Ilość ryb w wodzie niestety jest policzalna i skończona. Krajobraz oraz czystość wody i brzegów także nie są bytami trwałymi. Jesteś zobowiązany do tego, aby pozostawić naturę możliwie niezmienioną i możliwie dziewiczą. Zarówno tym, którzy pojawią się nad wodą jutro, jak i następnym pokoleniom. Jeżeli to konieczne, podejmij działania zmierzające do przywrócenia stanu pierwotnego. II Kultura i zasady dobrego wychowania nie przestają obowiązywać po założeniu wędkarskiego ubrania. Szacunek oraz pozytywne nastawienie do mijanych nad wodą osób to elementarz. Wyjątkiem są sytuacje, gdy spotkasz się z łamaniem prawa. Wiedz jednak, że do egzekwowania prawa i karania powołane są odpowiednie organy, unikaj więc samosądów. III Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Rocznica ślubu czy urodziny dziecka są ważniejsze, niż wędkarska eskapada. Czcij żonę swoją i dzieci swoje mając nadzieję, że poświęcony im czas zostanie zwrócony w trójnasób. IV Szanuj wszystkie ryby, bez względu na wielkość czy gatunek. Nie ma ryb szlachetnych i podłych, wszystkie są żywymi stworzeniami i czują to samo. Nie zadawaj im więcej cierpienia niż to konieczne. Holuj możliwie szybko, a jeżeli chcesz rybę wypuścić, najlepiej delikatnie odhacz ją w wodzie i upewnij się, że jest w stanie odpłynąć w dobrej kondycji. V Nie zabijaj bez potrzeby. Nie bądź zachłanny, nigdy nie zabieraj więcej ryb, niż potrzebujesz, zawsze najlepiej mniej, niż możesz. Jeżeli jednak zdecydowałeś się zabrać rybę, ogłusz ją natychmiast po wyjęciu z wody. Podobnie postępuj z rybami, których nie możesz wypuścić (np. gatunki obce na danej wodzie). To nie są chwasty, które wyrywa się i rzuca gdziekolwiek. Zastanów się także i to zanim wyjdziesz z domu, czy zabiłbyś na przykład ogromnego szczupaka bądź suma. Jeżeli tak, zapewne jesteś rzeźnikiem i na widok wiszącego na gałęzi i ociekającego krwią dwumetrowego truchła nie wzdrygasz się. Wielka szkoda. Wędkarz kierujący się rozsądkiem i etyką zawsze największe okazy wypuszcza. Na pewno nie potrzebujesz aż tyle rybiego mięsa. VI Nie cudzołów. Jeżeli ktoś pojawił się na „twojej” miejscówce przed tobą, uszanuj to. Zachowaj regulaminową odległość, nie rzucaj przynęty pod nogi innego wędkarza. VII Nie kradnij. Łowienie bez licencji czy zabieranie ryb niewymiarowych lub chronionych jest karalne. VIII Nie mów fałszywego świadectwa bliźniemu swemu. Kłamstwo nie przynosi chwały, a opowieści o złowionych wodnych olbrzymach najczęściej wzbudzają uśmiech politowania zamiast spodziewanego podziwu. Pamiętaj ponadto, że emocjonujące opisy zarzynania ryb w uszach wielu brzmią jak bluźnierstwo, zachowaj więc dla siebie kuchenne sekrety. IX Czasy, gdy spreparowane rybie łby były wyznacznikiem wędkarskiego prestiżu i profesjonalizmu, na szczęście minęły bezpowrotnie. Przecież zawsze posiadasz ze sobą aparat cyfrowy, wystarczającym dowodem twoich umiejętności oraz pamiątką ze spotkania z piękną rybą będzie zdjęcie. Pamiętaj jedynie, aby na tych zdjęciach nie było krwi czy poderżniętych rybich podgardli, takie obrazy nie mają nic wspólnego z wędkarską etyką. Nie ma nic fascynującego w widokach rybich trupów. X Nie pożądaj żony bliźniego swego. Ani żadnej Stelli, która jego jest... Pozdrawiam :D cristovo Edited January 1, 2014 by cristovo Share this post Link to post Share on other sites
Jerzy Kowalski 370 Report post Posted January 1, 2014 Cześć Kolegom w Nowym Roku! Drogi Jurku ! W kontekście tego co napisałeś,szczególnie w ostatnim poście promując ograniczenie presji wędkarskiej,jak zwykle,jak od wielu lat zapytam Cię o Twój stosunek do współzawodnictwa wędkarskiego,turniejów gromadzących setki wędkarzy,obniżanie na czas ich trwania wymiarów ochronnych i czasochłonną procedurę oceny parametrów złowionych ryb..Czy na przestrzeni lat Twoja ocena, sportu wędkarskiego uległa ewolucji w duchu "ograniczajmy swe przyjemności,ale...wszyscy",czy ,co byłoby miłą odmianą,uważasz,że przyszedł czas na poskromienie chęci zorganizowanego wspólzawodnictwa ? Opisałeś losy zaciętej na leciutki zestaw głowacicy,sugerując co powinien uczynić wędkarz.Czy podobne postępowanie wyobrazić możemy sobie w trakcie trwania mistrzostw,memoriału,eliminacji,pucharu(wybrać proszę dowolnie :P )? Less fishing reasumując :) Pozdrawiam serdecznie-Paweł Drogi Pawle, Tobie również w Nowym Roku wiele radości i szczęścia oraz ... spokoju ducha ... ;) Sustainable management to rodzaj "oczywistej oczywistości", że tak powiem, a przy tym rodzaj wieloczynnikowego zagadnienia, wymagajacego analitycznego rozpatrywania w szerokim zakresie. Doceniam Twoje prowokacyjne skupienie się na jednym z nich, oraz uwypuklenie dostosowania poziomu eksploatacji do możliwości odtwarzania zasobw, które jest kluczowe. Jak niejednokrotnie pisałem, jeden czynnik może zniweczyć starania o poprawę stanu zasobów, wywołując cała kaskadę zdarzeń, ale w celu odtworzenia sytuacji stabilnej potrzebne jest zmienianie wielu czynników, żeby uzyskać efekt ... i w kazdym z nich trzeba być skutecznym, bo inaczej "słaebo ogniwo" może zniweczyć wysiłek przy całym przedsięwzięciu ... ;) Odwołując się do Twojego statusu naukowca proszę Cię, żebyś nie posługiwał się obiegowymi opiniami, tylko racjonalną kalkulacją. ;) Jeśli pytasz mnie o kwestie dotyczące zawodów wędkarskich, to moje stanowisko znasz. Jeśli przytaczasz tego rodzaju argumenty, jak w Twojej wypowiedzi, to tylko utwierdzasz mnie w jednym z podstawowych przekonań o tym, ze ich siła promocyjna nie jest w dobry sposób wykorzystywana poza środowiskiem wędkarzy przez środowisko wędkarzy. Bo Twoje pytania świadczą o tym, że postrzeganie wielkości tych spotkań wędkarzy w powszechnej opinii jest o wiele większe niż ich rzeczywista skala. Jak wiesz, od dzisięcioleci jestem zaangażowany w to, co dzieje się wokół Sanu i w okregu krośnieńskim (i nie tylko), dlatego posłuże się przykladami nawiązującymi do tego "miejsca na ziemi". ;) W "turniejach, gromadzących setki wędkarzy" bierze udział w ciągu roku dwukrotnie po około 120 uczestników (Puchar Sanu w maju i Jesienny Lipień Sanu w październiku). Każdy z nich łowi w czasie zawodów trzy razy po trzy godziny, w miejscy, w które zostanie postawiony w wyniku losowania, czyli nie "tam gdzie che", nie "tam, gdzie najwięcej ryb", jak to robią zazwyczaj wędkarze łowiący "dla przyjemności", i nie przez cały dzień ... Do tego część z nich łowi jeszcze kilka godzin wcześniej w ramach "treningu". Jeśli potraktujemy to jako średnio dwa dni "na głowę" uczestnika, to mamy do czynienia z wielkością 500 "dniówek" łowienia, w dodatku pod nadzorem i z kontrolowanym użyciem sprzętu i technik C&R. Warto pamietać, że to za sprawą zawodów muchowych "wdarło się" do "muszkarstwa" stosowanie haczyków bezzadziorowych, stosowanie C&R, używanie "przyjaznych" podbieraków i narzędzi do uwalniania ryb ... podobnie w ostatnich latach za sprawą zawodów rozszerzają sie w Polsce wody "muchowe-pstrągowe" na wody stojące, bo niektóre tury tych zawodów toczą się na Myczkowcach (z łodzi) oraz na innych wodach stojących z brzegu ... to istotny kierunek w stronę powiększania "pojemności" muchowych wód pstrągowych, które w inny sposób się nie dokonywało ... ;) Warto też przy tym pamietać, ze w okresie rozgrywania zawodów woda jest wyłączona z łowienia, więc spełniają one rodzaj "buforu" wpływającego na "less fishing" ... N.b. jeden z najlepszych sezonów lipieniowych na Sanie był w 2005r., kiedy w połowie czerwca były zorganizowane Mistrozstwa Europy. Woda była zamknięta przez trzy togodnie czerwca, tylko kilka tur łowienia podczas mistrzostw odbyło się w tym czasie, a ryby nie zostały "wyjedzone" na początku sezonu ... po krótkim okresie pojawiły się wezbrania i zmętnienia wody, a w wyniku tego można było łowić lipienie do końca sezonu, bo nastąpiło zjawisko "less fishing" ... ;) Od lat 70-tych widziałem ogromne zmiany w stanie łowisk związane z "more fishing" ... ;) Wróćmy do liczb - w samym krośnieńskim okręgu w wodach "górskich" łowi obecnie ok. 3 tys. wędkarzy ... każdy z nich wykorzystuje średnio ok. 25 "dniówek" łowienia, z tego większość na Sanie ... łatwo wyliczyć, że 3000 wędkarzy x 25 "dniówek" to 75 000 "dniówek" łowienia, oczywiście z zabieraniem ryb ... Do tego dochodzi kilka tysięcy wędkarzy "z POlski", którzy przyjeżdżają głównie nad San ... Wprowadzenie zakazu zabierania lipieni w całym sezonie sprawia, że w sezonie "lipieniowym" na odcinku od Hoczewki do Osławy prawie nie widać wędkarzy i rzeczywista ochrona przez "less fishing" się dokonuje ... Co ciekawe, w działania tego rodzaju najchętniej właczają się ci sami wędkarze, którzy organizują zawody sportowe, ci sami, którzy w nich uczestniczą, a ci, którzy "chcą tylko łowić" - dość sporadycznie ... No to teraz porównajmy - czy chcesz na tych 500 "dniówkach", wykonywanych w kontrolowanych warunkach, z zastosowaniem C&R, w jakiś sposób "zaoszczędzić" na to, żeby zrównoważyć te 75 000 "dniówek", wykonywanych w sposób zdecydowanie mniej kontrolowany i w ogromnej większosci z zabieraniem ryb? Niech nawet te pierwsze 500 "dniówek" powiększy się o 100% w wyniku organizowania zawodów okręgowych i innych, drobnych imprez, to wciąż stosunek 1:75 jest dramatyczną dysproporcją ... zwielokrotnioną przez zabieranie ryb "po stronie" tych 75. ;) To takie szacunkowe wyliczenia, ale znaczące. Podczas zawodów nie są obniżane wymiary ochronne. Natomiast sytuacje zerwania dużej ryby złowionej delikatnym sprzętem są oczywiste. Tak sie po prostu robi. Czasem zdarza się, że podczas zawodów są wyciagane "okazowe" osobniki, ale dzieje się tak wtedy, kiedy łowiący są nastawienie na takie "spotkanie" i mają sprzęt pozwalający na sprawne wyholowanie ryby. Odpowiadając też Darkowi, który czeka - spośród wędkarzy, którzy zajmują sie porganizowaniem wedkarstwa, bardzo wielu organiziuje i uczestniczy w zawodach wędkarskich ... można zaryzykować stwierdzenie, że większość ... natomiast wśród tych, którzy "chcą tylko łowić" - niewielu ... ale to ci pierwsi maja głos, podejmują decyzje, wprowadzają zmiany, hamowane czy niweczone przez tych drugich ... więc interesują mnie, naturalnie, ci pierwsi ... ;) Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Share this post Link to post Share on other sites
Jerzy Kowalski 370 Report post Posted January 1, 2014 Czyli jeżeli trafimy w miejsce i czas gdzie ryby zaczynają brać,, rzut w rzut " nie powinniśmy ich łowić? należy zmienić miejsce? Szanowny Panie Mirku (jak przypuszczam), A czego nowego się Pan dowie łowiąc w ten sam sposób, w tym samym miejscu trzecią, piątą, dwudziestą rybę? Jeśli jest taka komfortowa sytuacja warto wypróbować inne metody, inne miejsca ... poszukiwać nowych wyzwań ... jak napisał Kuba w innym miejscu - wędkarstwo muchowe zostało wymyślone po to, żeby było trudniej ... ;) Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Share this post Link to post Share on other sites
Jerzy Kowalski 370 Report post Posted January 1, 2014 Rozpoznałem Pana na tyle (na ile mierzę siły trolla), aby zorientować się że nie pisze Pan, żeby „dymić”. :) Jestem w 100% realistą. Pana osobistą opinią będą podobne hipotezy, tak długo jak nie będą podparte czymkolwiek innym co kupi Network, a czego nie da się w jakikolwiek sposób zmierzyć . A raczej się nie da, chyba że dysponuje Pan jakimś badaniem. Wracając do meritum. Kim są deklarujący No Kill? Czy to jakaś osobna kategoria człowieka? Raczej nie ;) . Dalej. Czy portal wędkarski jest narzędziem adekwatnym do zmierzenia postawy No Kill? Jaki jest cel istnienia galerii w których publikuje się zdjęcia złowionych ryb? Jakie są intencje i kim są strony? Jedna strona to instytucja, która udostępnia miejsce publikacji. W naszym przypadku jerkbait.pl. Druga strona to użytkownik publikujący zdjęcia. Interesy obu stron są zbieżne. Ponieważ obu stronom zależy na liczebności ryb, populacji, ochronie wód etc. To jest inicjatywa zupełnie bezinteresowna i w 100% zielona. Prawda? Szanowny Panie Krzysztofie, Domaga się Pan od innych "dowodów", a sam Pan buja w obłokach ideologii i założeń dalekich od rzeczywistosci ... ;) Sadzę, że nieprawda ... ;) Gdyby zajmował się Pan zagospodarowaniem łowisk czy organizowaniem wędkarstwa, a nie tym, żeby "zależało" na czymś bez realnych działań, to więcej by Pan rozumiał ... w tym także niestosowność prób dokonywania ocen mojej obecności na forum ... ;) Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Share this post Link to post Share on other sites
miras1983 1,827 Report post Posted January 1, 2014 (edited) Z eksperymentowaniem oczywiście się zgodzę, to okazja na testy, ale panowie nie oszukujmy się, na naszych wodach nikomu przez myśl by nie przeszło ,żeby zmieniać miejscówkę w momencie spektakularnych brań, chyba ,że mówimy o braniach ryb małych ,których nie chcemy kaleczyć. a jeżeli chodzi o stresowanie, to myślę ,że poziom nasilenia jest taki sam u holowanej ryby jak u nas ;) Pozdrawiam Edited January 1, 2014 by miras1983 Share this post Link to post Share on other sites
Jerzy Kowalski 370 Report post Posted January 1, 2014 Z eksperymentowaniem oczywiście się zgodzę, to okazja na testy, ale panowie nie oszukujmy się, na naszych wodach nikomu przez myśl by nie przeszło ,żeby zmieniać miejscówkę w momencie spektakularnych brań, chyba ,że mówimy o braniach ryb małych ,których nie chcemy kaleczyć. Szanowny Panie Mirku, Chyba. niestety, tak jest, choć niekórym wydaje się, że tak niebywale rozpowszechnina jest troskliwość o stan środowiska, liczebność ryb, rozwój populacji itp. itd. ;) Do zrozumienia i stosowania C&R nam jeszcze daleko ... ;) Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Share this post Link to post Share on other sites
Paweł Bugajski 4,504 Report post Posted January 2, 2014 Odwołując się do Twojego statusu naukowca proszę Cię, żebyś nie posługiwał się obiegowymi opiniami, tylko racjonalną kalkulacją. W "turniejach, gromadzących setki wędkarzy" bierze udział w ciągu roku dwukrotnie po około 120 uczestników (Puchar Sanu w maju i Jesienny Lipień Sanu w październiku). Każdy z nich łowi w czasie zawodów trzy razy po trzy godziny, w miejscy, w które zostanie postawiony w wyniku losowania, czyli nie "tam gdzie che", nie "tam, gdzie najwięcej ryb", jak to robią zazwyczaj wędkarze łowiący "dla przyjemności", i nie przez cały dzień ... Do tego część z nich łowi jeszcze kilka godzin wcześniej w ramach "treningu". Podczas zawodów nie są obniżane wymiary ochronne. Natomiast sytuacje zerwania dużej ryby złowionej delikatnym sprzętem są oczywiste. Tak sie po prostu robi. Czasem zdarza się, że podczas zawodów są wyciagane "okazowe" osobniki, ale dzieje się tak wtedy, kiedy łowiący są nastawienie na takie "spotkanie" i mają sprzęt pozwalający na sprawne wyholowanie ryby. Cześć! Drogi Jurku. Po pierwsze chciałbym podziękować za miłe słowa , za wysiłek i czas ,które poświęciłeś odpowiadając na mój krótki post.Doceniam to ,choć oczywiście pozostaje wiele wątpliwosci.No ale cóż,jest status są i wątpliwości ;) Sprowadzając sprawę do żartobliwego absurdu można by uznać,że organizowanie dużych imprez sportowych ,jest sposobem na ochronę rybostanu,poprzez eliminowanie w czasie ich trwania "połowów dla przyjemności".Czy chcesz przekonać mnie tym argumentem?Argumentem zasadzającym się na idei skracaniu pobytu nad wodą wędkarzy takich jak ja? ;) Po drugie można przecież uchronić wspomnianych przez Ciebie startujacych kolegów od opresji przypadkowego wyboru łowiska,krótkiego czasu trwania połowu itp.traum dotykających ich podczas rywalizacji.Pomóżmy im choć częściowo, ograniczając np.ilość startujących :D. Wiem,nie uchronimy wszystkich,ale...od czegoś trzeba przecież zacząć :P .No i ten konieczny trenning-makabra :rolleyes: Po trzecie w czasie zawodów bywają klasyfikowane,a wiec poddane pomiarom ryby,które w rozumieniu przepisów mnie np. dotyczących są niewymiarowe i powinny niezwłocznie zostać wypuszczone.Dziwnie czuję,że odczytałeś moje intencje zawarte w sformułowaniu "wymiar ochronny" wcześniej,a jeśli nie to teraz już chyba wyraziłem się jasno(ktoś wypuszcza małą rybę tuż po złowieniu, a ktoś inny biegnie z nią,poddaje pomiarom i uwalnia dopiero wtedy) Po czwarte startujący zawodnicy,doskonali wędkarze dla których to hobby ma jak sądzę znaczenie daleko większe niż dla przeciętnego użytkownika tego np. portalu łowią w czasie zawodów względnie dużo ryb :( :( .Z wszystkimi tego konsekwencjami,a myślę tu o odsetku nieskuteczności c&r. Po piąte pozostaje mi pogratulować świadomym łowcom, zawodnikom ,którzy w sposób zamierzony skracają hol zbyt dużej ryby. Drogi Jurku ! Piszę ,polemizując z Twoimi poglądami,zdając sobie sprawę z tego jak wiele sport muchowy dla Ciebie znaczy i jak miejsce w którym się znajdujesz kształtuje Twoje spojrzenie.Ja jednak widzę to w inny sposób,choć jak wiesz startowałem jako młody człowiek w najpoważniejszych imprezach muchowych,reprezentowałem koło,klub i okręg w końcu, niezgorzej dając sobie radę czy to w górach czy nad morzem.Mój Tata,w okresie naszej zawodniczej aktywności stanął nawet na podium Mistrzostw Polski. Różnie to" od kuchni" w ciągu kilku lat niestety wyglądało,z pewnością i oby teraz jest inaczej.Pozostały jednak przemyślenia,obserwacje,zaskakujące wnioski.Efektem ich powrót do kontemplacyjnego,często samotnego,od wielu lat nie związanego z zabijaniem ryb w Polsce muszkarstwa.Muszkarstwa nie pozbawionego wysiłków na rzecz ochrony ryb dodam. Serdecznie pozdrawiam Paweł Share this post Link to post Share on other sites
Krzysiek_W 1,119 Report post Posted January 2, 2014 Szanowny Panie Krzysztofie, Domaga się Pan od innych "dowodów", a sam Pan buja w obłokach ideologii i założeń dalekich od rzeczywistosci ... ;) Sadzę, że nieprawda ... ;) Gdyby zajmował się Pan zagospodarowaniem łowisk czy organizowaniem wędkarstwa, a nie tym, żeby "zależało" na czymś bez realnych działań, to więcej by Pan rozumiał ... w tym także niestosowność prób dokonywania ocen mojej obecności na forum ... ;) Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Szanowny Panie Jerzy. Gdybym gdziekolwiek na forum ocenił Pana tu obecność, to i owszem byłoby to niestosowne. Nie jest, ponieważ tego nie uczyniłem. Sprytnie próbuje Pan zmienić tory dyskusji. Proszę zauważyć, że odnoszę się do kwestii niezgodności wątku z regulaminem tego miejsca. Do kwestii, pracy u podstaw i organizacji wędkarstwa nie będę się odnosił. Myślę o moich rodakach, którzy uprawiają nie tylko wędkarstwo, równie życzliwie jak oni mnie. :) Wiem, że życzą mi wszystkiego najlepszego i cieszą się z moich sukcesów. Dlatego nie mam śmiałości uszczęśliwiać i ch na siłę. Share this post Link to post Share on other sites
sacha 1,540 Report post Posted January 3, 2014 Odpowiadając też Darkowi, który czeka - spośród wędkarzy, którzy zajmują sie porganizowaniem wedkarstwa, bardzo wielu organiziuje i uczestniczy w zawodach wędkarskich ... można zaryzykować stwierdzenie, że większość ... natomiast wśród tych, którzy "chcą tylko łowić" - niewielu ... ale to ci pierwsi maja głos, podejmują decyzje, wprowadzają zmiany, hamowane czy niweczone przez tych drugich ... więc interesują mnie, naturalnie, ci pierwsi ... ;) Jerzy Dla mnie zawody mogą nie istnieć bo jadąc nad wodę szukam ciszy, spokoju i miejsc gdzie wędkarzy jest niewielu, to że i ryb niewiele to inna sprawa :unsure: . Ale rozumiem że są wędkarze dla których rywalizacja, punkty, puchary i dyplomu mają istotne znaczenie. Tyle że środki na to przeznaczone powinny w/g mnie pochodzić od sponsorów i uczestników a nie z ogólnych składek. Pewnie taki wędkarz który startuje oburzy się bo po to płaci składki żeby startować ale co mają powiedzieć tacy jak ja którzy nie startują? I nie chodzi mi o to że te 5 czy 10% idzie na sport, w porządku ale niech to bedzie od szczebla kadry narodowej. A'propos najwyższego szczebla zawodów. Mistrzostwa Świata w Łowieniu Ryb Drapieżnych na Spining na Dolnym Śląsku były ostatnio. Dla mnie to jakieś nieporozumienie bo nie ryb drapieżnych a pstrągów wpuszczonych do wody przed zawodami. Przy takiej nazwie to zawody powinny się odbyć na Odrze, Wiśle czy Bugu i tam byłoby to zgodne z nazwą. Gdzieś na Pomorzu widziałem łowisko pstrągowe : 100x50m wykopany prostokąt i tabliczka "łowisko pstrągowe" :rolleyes: Jerzy , zorganizowałbyś tam zawody muszkarskie? :P Możemy w takim razie spokojnie zorganizować Mistrzostwa Świata w Łowieniu Karpi na np. łowisku PZW w Halinowie. Jeśli o to chodzi w sporcie wędkarskim to ja tego pojąć nie potrafię. Share this post Link to post Share on other sites
staszek 258 Report post Posted January 3, 2014 (edited) Mnie też strasznie drażni to że z moich składek opłacany jest "sport" . Tak jak kolega uważam ze każdy kto chce brać udział w zawodach powinien sam sobie wszystko opłacać lub poszukać sponsora. Tym bardziej że obawiam się iż pod przykrywką sponsorowania przez nasz PZW sportu idą grube wałki, przekręty . Ale chyba odbiegliśmy od tematu Edited January 3, 2014 by staszek Share this post Link to post Share on other sites
Rodu 723 Report post Posted January 3, 2014 Jeżeli ten "sport" objawiał się będzie wpuszczaniem pstrągów przed zawodami to faktycznie jest się nad czym zastanowić , czy na to powinny iść pieniadze z naszych składek. Share this post Link to post Share on other sites
cristovo 2,503 Report post Posted January 3, 2014 Dosłownie stronę wcześniej napisałem o końcu wędkarstwa. Trochę na wyrost, jak myślałem. Chwilę później, zupełnie niezależnie od mojego posta, padło wiele zdań potwierdzających moje obawy. Tak więc na nic wszelkie "dekalogi", na nic samodyscyplina, dorastanie, praca nad sobą...wszystko bez sensu. Okazuje się, że jest nas za dużo. Jedynym więc wyjściem jest ograniczenie dostępu do wody. Na początku "ci lepsi" zabiorą wody wędkarskiemu plebsowi. Spinningiści grunciarzom, muszkarze spinningistom. Wprowadzi się dzienne limity obecności na łowiskach. Za samą możliwość pobytu nad wodą w celach wędkarskich trzeba będzie zapłacić krocie. Na końcu i tak wszystkich pogonią jacyś zakręceni "animalsi", argumentując celnie, że łowienie dla sportu to barbarzyństwo. Nie neguję konieczności ochrony cennych gatunków ryb czy piękniejszych odcinków rzek. Mam jednak wrażenie, że niektórzy chcą zamienić żywą przyrodę w jakiś realny "landszafcik" - zamiast na ścianie, będzie za oknem. Ludzie na landszafcikach wyglądają jak intruzi, a wędkarze to chyba jak najgorsze diabły. Typowe pars pro toto...na podstawie krótkiego odcinka rzeki górskiej próbuje się argumentować co do całości krajowych akwenów. Panowie! Informuję, że są w Polsce rzeki, na przykład Narew, którymi często płynie zamiast wody ściek! I nikogo to nie obchodzi. Co więcej, wprowadza się jakieś programy rozwoju turystyki i takie tam fantasmagorie. To są realne problemy, a nie dzielenie włosa na czworo, czy mokra nimfa to mięsiarstwo, albo przebywanie nad wodą 100 dni w roku to samolubne chamstwo, bo prawdziwy etyczny wędkarz powinien siedzieć w domu! Czyste wody, zarybienia, ograniczenie komercyjnych odłowów sieciowych, prawidłowe limity ilościowe, "wymiary widełkowe", przemyślane okresy ochronne, walka z kłusownictwem, edukacja, w tym także chociażby wymiaru sprawiedliwości...tysiące rzeczy do zrobienia w całej Polsce, ale nie, lepiej dokopać komuś za to, że "zeżarł dwa szczupaki w zeszłym sezonie", lepiej szczypać się złośliwościami po zadkach w temacie sportu wędkarskiego czy rzucać hasła typu "do zrozumienia prawdziwego C&R nam daleko". Szanowni Panowie, wiecie, napiszcie! Może wszyscy zrozumiemy, bo na razie brzmi to tajemniczo, takie "wiem, ale nie powiem". Pozdrawiam, cristovo Share this post Link to post Share on other sites
staszek 258 Report post Posted January 3, 2014 Ja wiem ze technologia poszła strasznie daleko i wspomaga w wędkowaniu. Ale tak jakoś się składa że w okresie kiedy wszystko było wspólne czyli niczyje , czyli do roku 89 ............ wędkarzy było tyle samo , łowili naprawdę świetne ryby i w dużych ilościach i o dziwo były PGRy (Państwowe Gospodarstwa Rybackie) . Całe Mazury i Suwalszczyzna to był jeden wielki PGR . Kłusowali wtedy na potęgę ale o dziwo były w wodzie ryby. Nastała DUPOKRACJA , polikwidowali PGR , wody pooddawali w prywatne ręce na zasadzie dzierżaw , starych komuchów ichtiologów i znawców wód pozwalniali , zaczęli "zarybiać" i NARESZCIE prowadzić "prawidłową gospodarkę rybacką" a nie jak do tej pory rabunkową ( bo w komuniźmie to był rabunek...................... ) i na efekt nie trzeba było długo czekać. Brak właściwych zarybień ( bo panowie związani z okręgami mają stawy hodowlane i produkują materiał zarybieniowy dla tychże okręgów a jest to w większości karp) , stracił się węgorz , "zmeliorowali" rzeki, osuszyli wszystko co się dało do osuszenia , porobili prywatne PGR . I nie ma że boli . Starych komuchów co wiedzieli co jest grane z wodą , co bronili tej wody wypierdzielili, sami z nową nomenklaturą się podzielili wodą i tym co w niej pływa . To co jest teraz to bandytyzm na przyrodzie - bandytyzm najgorszego gatunku. "Byznesmeni" gołodupce w 2 dekady rozpierdzielili wszystko co się dało . To tym dupkom jak widać komunizm zawadzał . Natomiast dzisiejsza Polska to ooooooooo ( OOOOOOOOOOOOO) . Mamy w sklepach wszystko ( a tego głównie tam brakowało) ino że większość ten dobrobyt ogląda zza witryn sklepowych. Mamy "wykształconą" młodzież na potęgę co po tych niby wyższych studiach potrafi mniej więcej tyle samo co po technikum lub liceum za moich czasów. Mamy zakłady pracy w których jesteśmy bardziej zniewoleni niż za tej usranej komuny. Mamy 2,5 miliona młodych ludzi którzy w komunie mieliby dobrą szkołę , jako taką pracę i jako taki byt a teraz musieli spierdzielać na obczyznę za chlebem bo tutaj by zdechli z głodu ( dosłownie) . Zaborom się to nie udało co się udało "wolnej Polsce" . A wody i wędkarstwo także dostały popalić na prywatyzacji i "niewidzialnej ręce rynku" Teraz MY musimy sobie narzucać ograniczenia w postaci No Kill, C&R aby cokolwiek w wodzie pływało. Share this post Link to post Share on other sites
sacha 1,540 Report post Posted January 3, 2014 stracił się węgorz Cała reszta to prawda ale z tym nie masz racji. W ciągu ostatnich 20-25 lat cena węgorza montee (czyli tego co wraca z morza Sargasowego do Europy) wzrosła z ok. 80-100$ do ponad 1000$ za 1 kg. Azja kupuje to na potęgę a Portugalczycy i Francuzi opanowali odłowy przy swoich brzegach do perfekcji i łowią prawie wszystko co płynie a później sprzedają Azjatom. Winy PZW czy zmiany systemu nie da się tu znaleźć. Share this post Link to post Share on other sites
pitt 3,148 Report post Posted January 3, 2014 @staszek, nie wiem czy dobrze przesledziels watek, ale jedna skaldowa odpowiedzi na twoje 'pytania' znajdziesz ... ok, troche zaowalowana ... na poprzedniej stronie przed chwila, doslownie, ogladalem ciekawy program o rzece amur i gatunku jesiotra - kaluga hausen ... w czasach CCCP kaluga hausen byl objety absolutnym zakazem polowu i w rzece zyla zdrowa i liczna populacja tych ryb ... obecnie gatunek jest prakycznie na wymarciu ... 20 lat beretowania zalatwilo te jesiotry Share this post Link to post Share on other sites
skippi66 715 Report post Posted January 3, 2014 (edited) Szanowny Panie Michale, Obowiązkowe nie jest, ale jest powszechne, dozwolone i dostępne ... i żeby takim było wymyślono róznego rodzaju "ersatz'e" w rodzaju najpierw "no kill", a potem też C&R, obudowane całą masą wiedzy i wynikających z niej zaleceń. Tam, gdzie to możliwe wprowadza się po prostu "less fishing", żeby zrównoważyć eksploatację z możliwością odtwarzania zasobów, czyli tak zwane "zrównoważone zarządzanie" albo "sustainable management", jako przeciwieństwo "gospodarki rabunkowej" ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Wielce szanowny Panie Jerzy! W naszym kraju nad Wisłą chodzi właśnie o to aby łowienie, jakkolwiek dozwolone, nie było ani powszechne ani łatwo dostępne. Powyższe przy naszych zrujnowanych wodach, bez jakichkolwiek widoków na poprawę, stanowi, mówiąc językiem Rzymian - dura necessitas. Łowienie ryb, że użyję potworków językowych, należy odmasowić i oddostępnić. Wszelki, jak Pan to pięknie ujął, sustainable manegement, to w naszych warunkach - wishfull thinking albo pobożne życzenia, jeśli tak Pan woli. Na wodach na których łowię, to właśnie wędkarze a nie kłusownicy czy rybacy, przyczyniają się w głównej mierze do wyrybienia. Mówiąc krótko: wszelkiej maści prostactwo nastawione na pozyskanie jak największej ilości rybiego mięsa, daje w łeb wszystkiemu co się uwiesi na końcu wędki. Biorąc pod uwagę że w naszych czasach każdego stać na posiadanie stosunkowo dobrej wędki uzbrojonej w skuteczne wabiki, perspektywy dla rybiego rodu nie są optymistyczne. Więc tak: na przeważającej większości wód w Polsce należy wprowadzić zakaz zabierania złowionych ryb i poprzeć tenże licznymi i bezlitosnymi kontrolami. Drastycznie podnieść opłaty za licencje, co spowoduje skuteczny odpływ od wędkarstwa mięsiarskiego dziadostwa, któremu każdy wyjazd na ryby musi się kalkulować, muszą się zwrócić koszty paliwa i sprzętu. Pozostaną hobbyści. Ci którzy czerpią z tego prawdziwą radość a wymiar merkantylny jest dla nich bez znaczenia. pozdrawiam - Michał. Edited January 4, 2014 by skippi66 Share this post Link to post Share on other sites
staszek 258 Report post Posted January 3, 2014 (edited) A co ja wtedy będę jadł ??????????? :o Przecież sprzęt zakupiony w tym roku MUSI mi się zwrócić . Jakby nie było to w sumie ładnych kilka tysięcy złotych ;) A , a zapomniałbym o opłatach - nie ma bata , pusta zamrażarka , pełno pustych słoików . A zresztą kolega SilesianPerch kupił już dla mnie 20 litrów octu........... :lol: Edited January 3, 2014 by staszek Share this post Link to post Share on other sites
cristovo 2,503 Report post Posted January 3, 2014 Pisałem już o personifikacji ryby. Tak więc nie będzie problemu z moim kolejnym postulatem - edukujmy ryby!!! Za dobry mamy sprzęt, za dobre przynęty, niech ryby poznają nasze haniebne sztuczki. Mądre są, szybko się uczą, pamięć że hoho...słowem da się, trzeba wyrównywać szanse. Niedługo trzeba będzie zlikwidować wszelkie galerie i zakazać publikowania zdjęć. To jest sprzeczne z zasadami C&R! Limit dzienny szczupaka to dwie sztuki. Oznacza to, że po dwóch braniach wypad do domu, mięsiarzu! Ech...ta zabawa w zbawianie świata przez ograniczanie dostępu do łowisk skończy się całkowitym zakazem wędkowania. C&R stanie się synonimem NF (no fishing). Zresztą chyba to już są synonimy, jeżeli niektóre posty pisane są na serio a ja czytam je ze zrozumieniem. Panowie, morda w kubeł, ostatecznie w monitor i żeby mi żaden nad wodę z wędą się nie wybierał! Share this post Link to post Share on other sites
@Wojti 1,503 Report post Posted January 3, 2014 Czytając ten temat odniosłem wrażenie, że interpretacja zasad C&R jest rożnie interpretowana albo po prostu ktoś nie rozumie tych zasad. (skoro sa spisane zasady to albo coś jest białe albo czarne nie ma stanów pośrednich) odsyłam i zachęcam przeczytać wpisu kolegi @michalm http://jerkbait.pl/topic/2207-czym-jest-cr/ Share this post Link to post Share on other sites
cristovo 2,503 Report post Posted January 3, 2014 (edited) Wojti, problem dla nas wędkarzy w tym, że te słuszne zasady spisane przez kolegę @michalm prawdopodobnie nie są wystarczające, to jedynie przedszkole C&R... Ja ze swojej strony staram się trzymać dekalogu poniższego. Przepraszam, że cytuję sam siebie, ale chyba sobie go wkleję w stopkę profilu B) Dekalog wędkarza łowiącego przynętami sztucznymi I Wędkarstwo jest brutalną ingerencją w środowisko naturalne. Postaraj się, aby ograniczyć do minimum straty, do jakich możesz się przyczynić. Ilość ryb w wodzie niestety jest policzalna i skończona. Krajobraz oraz czystość wody i brzegów także nie są bytami trwałymi. Jesteś zobowiązany do tego, aby pozostawić naturę możliwie niezmienioną i możliwie dziewiczą. Zarówno tym, którzy pojawią się nad wodą jutro, jak i następnym pokoleniom. Jeżeli to konieczne, podejmij działania zmierzające do przywrócenia stanu pierwotnego. II Kultura i zasady dobrego wychowania nie przestają obowiązywać po założeniu wędkarskiego ubrania. Szacunek oraz pozytywne nastawienie do mijanych nad wodą osób to elementarz. Wyjątkiem są sytuacje, gdy spotkasz się z łamaniem prawa. Wiedz jednak, że do egzekwowania prawa i karania powołane są odpowiednie organy, unikaj więc samosądów. III Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Rocznica ślubu czy urodziny dziecka są ważniejsze, niż wędkarska eskapada. Czcij żonę swoją i dzieci swoje mając nadzieję, że poświęcony im czas zostanie zwrócony w trójnasób. IV Szanuj wszystkie ryby, bez względu na wielkość czy gatunek. Nie ma ryb szlachetnych i podłych, wszystkie są żywymi stworzeniami i czują to samo. Nie zadawaj im więcej cierpienia niż to konieczne. Holuj możliwie szybko, a jeżeli chcesz rybę wypuścić, najlepiej delikatnie odhacz ją w wodzie i upewnij się, że jest w stanie odpłynąć w dobrej kondycji. V Nie zabijaj bez potrzeby. Nie bądź zachłanny, nigdy nie zabieraj więcej ryb, niż potrzebujesz, zawsze najlepiej mniej, niż możesz. Jeżeli jednak zdecydowałeś się zabrać rybę, ogłusz ją natychmiast po wyjęciu z wody. Podobnie postępuj z rybami, których nie możesz wypuścić (np. gatunki obce na danej wodzie). To nie są chwasty, które wyrywa się i rzuca gdziekolwiek. Zastanów się także i to zanim wyjdziesz z domu, czy zabiłbyś na przykład ogromnego szczupaka bądź suma. Jeżeli tak, zapewne jesteś rzeźnikiem i na widok wiszącego na gałęzi i ociekającego krwią dwumetrowego truchła nie wzdrygasz się. Wielka szkoda. Wędkarz kierujący się rozsądkiem i etyką zawsze największe okazy wypuszcza. Na pewno nie potrzebujesz aż tyle rybiego mięsa. VI Nie cudzołów. Jeżeli ktoś pojawił się na „twojej” miejscówce przed tobą, uszanuj to. Zachowaj regulaminową odległość, nie rzucaj przynęty pod nogi innego wędkarza. VII Nie kradnij. Łowienie bez licencji czy zabieranie ryb niewymiarowych lub chronionych jest karalne. VIII Nie mów fałszywego świadectwa bliźniemu swemu. Kłamstwo nie przynosi chwały, a opowieści o złowionych wodnych olbrzymach najczęściej wzbudzają uśmiech politowania zamiast spodziewanego podziwu. Pamiętaj ponadto, że emocjonujące opisy zarzynania ryb w uszach wielu brzmią jak bluźnierstwo, zachowaj więc dla siebie kuchenne sekrety. IX Czasy, gdy spreparowane rybie łby były wyznacznikiem wędkarskiego prestiżu i profesjonalizmu, na szczęście minęły bezpowrotnie. Przecież zawsze posiadasz ze sobą aparat cyfrowy, wystarczającym dowodem twoich umiejętności oraz pamiątką ze spotkania z piękną rybą będzie zdjęcie. Pamiętaj jedynie, aby na tych zdjęciach nie było krwi czy poderżniętych rybich podgardli, takie obrazy nie mają nic wspólnego z wędkarską etyką. Nie ma nic fascynującego w widokach rybich trupów. X Nie pożądaj żony bliźniego swego. Ani żadnej Stelli, która jego jest... Pozdrawiam B) cristovo Edited January 3, 2014 by cristovo Share this post Link to post Share on other sites
Panek 915 Report post Posted January 3, 2014 Czy jest złoty środek ... hmm gdzieś między wyrywaniem na chama rybie kotwic z pyska a spacerowaniem nad wodą z dwoma weterynarzami w ambulansie (jakby to niektórzy chcieli). Pytań o c&r powinno się zadać tyle, ile gatunków ryb łowimy Jedni pomszczą nad tymi co pstrąga z wody wyjmują do odhaczenia a sami bez skrupułów sandacze drą z 25 metrowego dołka, innych krew zalewa jak widzą i czytają o ładnych zimowych zdjęciach przez które ryba musiała czekać parę minut zanim wróciła do wody a sami holują sumy 20 minut po czym wywlekają je na rozpaloną słońcem łódkę do zdjęcia. Można by jeszcze napisać o tym ile c&r jest w morskim wędkowaniu, łowieniu podczas tarła ryby która nie dostąpiła zaszczytu otrzymania od władz PZW okresu ochronnego oraz dziurawieniu małych okonków na troka i innych duperszfancach i w ten sposób można cały jad z tego forum w jednym wątku wytoczyć :) a najwięcej będzie tych co mądrze piszą w teorii bo praktykować im nie dane lub już dawno zapomnieli oraz tych co przymykają oko na swoje grzeszki ale innym nie darują Wielu z nas tu obecnym przydała by się autorefleksja, ortodoksja jest niezdrowa, czerpmy przyjemność z hobby starając się zminimalizować rybią krzywdę ale nie dajmy się zwariować, tego bym sobie i wam życzył Pozdrawiam, Karol Share this post Link to post Share on other sites