adski 51 Report post Posted August 16, 2014 Powinny być takie kursy powiązane z upalaniem kiełbaski oraz prosiaczka :) Ostatnie trzy dni, około 40 okonków, max 25cm :/ więc też chętnie bym się wybrał nawet do Olsztyna :) Share this post Link to post Share on other sites
januszz 180 Report post Posted August 17, 2014 Upalanie kiełbaski oraz prosiaczka nie musi odbywać się tylko w Olsztynie :) Share this post Link to post Share on other sites
Dano. 3,440 Report post Posted August 17, 2014 Nie ma to jak mieć wykupiony kurs teoretyczny i praktyczny u Irasa :) Wyszło znacznie taniej jak u Garbusa ;) a rozmowa i porady bezcenne . Do tego darmowy test najnowszych gumek Irasa ;) Jak wrócisz do domu - to nie zapomnij nas pouczyć :) Share this post Link to post Share on other sites
Krystiano 0 Report post Posted August 17, 2014 Nie wiem jak teraz ale latem lipiec/sierpień w jeziorze najwiecej i najgrubsze sztuki miałem przy łąkach podwodnych obok takiej wysepki na środku jeziora były 3 łąki z duża ilościa glonów/rośliności na dnie. Wydawało mi się ze okonie krążą w okół nich poniewaz jak brania ustępowały płynełem na drugą i tam znów brały.Były to płytkie miejsca w okolicach 0.5-1.5M najlepsze było to ze najlepsze brania były w największy upał 13-16 potem ustępowały z rana była straszna nędza. Łapałem je na paproszki/plemniki na główkach od 1.5 do 3g w zależności od wiatru i fali. Dodam ze okonie wielkością nie powalały 15-22 Cm sporadycznie grubsze powyżej 25 niestety 30 cm nie przeszedł żaden. W rzece teraz najlepsze by zatoczki gdzie woda stoi , starorzecza . Chodziaż często tez opaski potrafią zaskoczyć bo i sandałka przyłowić można. Dodam ze nie jestem jakimś super łowcą okonii i tez spinninguje od nie dawna to są tylko moje spostrzeżenia :) Share this post Link to post Share on other sites
venom92 1 Report post Posted August 18, 2014 Mam pytanie dotyczące okoni i nie chce zakładać nowego tematu: Jak myślicie czy mały okoń który wziął w taki sposób że haczyk wyszedł oczodołem przeżyje ?niby nie widziałem krwi a ryby powoli odpłyneła ale na pewno coś tam zostało uszkodone Share this post Link to post Share on other sites
Pawgas 778 Report post Posted August 18, 2014 Mam pytanie dotyczące okoni i nie chce zakładać nowego tematu: Jak myślicie czy mały okoń który wziął w taki sposób że haczyk wyszedł oczodołem przeżyje ?niby nie widziałem krwi a ryby powoli odpłyneła ale na pewno coś tam zostało uszkodone Nie ma 100% pewności ale moje doświadczenia z głęboko zapiętymi okoniami są takie, że są bardzo delikatne i niestety czasem nie udaje im się wrócić żywym. Ostatnio jeden malec tak mi zassał paprocha głęboko, że mimo haczyka bezzadziorowego nie można było go wyczepić. Share this post Link to post Share on other sites
j-23 190 Report post Posted October 30, 2014 (edited) Jak wrócisz do domu - to nie zapomnij nas pouczyć :) he he dobrze że mi sodówa nie uderzyła do głowy ;) Dano Ty i tak wiele potrafisz :) Ja powinienem korepetycje wykupić u Ciebie na miejscu . Trzeba się będzie kiedyś ustawić jak czas pozwoli . A warunek konieczny -ryba musi być w wodzie a sam wiesz jak jest na naszych akwenach , wydłubanie 35+ to loteria a jeszcze powtarzalność tego to .... cuda panie Edited October 30, 2014 by j-23 Share this post Link to post Share on other sites
Dano. 3,440 Report post Posted October 30, 2014 Ano trzeba, tym bardziej że ten sezon byl dla nas obu pełen nauki..... Wysłane z mojego GT-I9100 przy użyciu Tapatalka Share this post Link to post Share on other sites
Fugazi 543 Report post Posted November 18, 2014 (edited) Lubię okonie. Twierdzę że to najładniejsza polska ryba. Pięknie ubarwiony może być ozdobą każdego akwarium. Mały okoń to nieodłączny towarzysz szczenięcych robaczanych łowów, duży to cenna zdobycz wytrawnych spinningistów. Jednego dnia bajecznie łatwy do zlokalizowania i złowienia, następnego ukryty w sobie wiadomych dziurach, nie daje się skusić na nic. Co najwyżej odprowadzając wabik pod burtę, doprowadza łowcę do płaczu, z delikatnym rozstrojem nerwowym na finiszu. Z uwagi na kruchy pyszczek, holowany wymaga pewnej acz delikatnej ręki. Lubię okonie. Połowa lat '90. Chłodny i wilgotny kwietniowy świt. Stoimy w kilku w za prądowym cieniu piaszczystej wysepki, po pas w wodzie. Mam na sobie stare stomilowskie spodniobuty z czarnej gumy. Ciężkie, zimne i z delikatnym przeciekiem w okolicy jajek. Jest cudnie. W łapie z dumą trzymam najnowszy nabytek: Cormoran Black Star Pro do 15g, sparowany z Aero GTM 1000. Wtedy wydawało mi się że już nikt i nigdy nie stworzy nic bardziej odpowiedniego do okoniowych łowów... Cóż, czas pozwolił zweryfikować poglądy :). Na szpuli daiwowska Super Shinobi 0,14 z dowiązaną bezpośrednio 3-4 gramową główką z króciutkim hakiem. Na hak nawleczony najmniejszy, 3 centymetrowy ripperek z podciętym ogonkiem dla zwiększenia ruchliwości. Ogonki w ripperach okoniowych to osobny temat. Były zasadniczo trzy rodzaje: z ogonkiem nadpalonym rozgrzaną igłą, z wyciętą obcinaczem do paznokci podłużną szczeliną albo delikatnie rozciągane w palcach do granic możliwości nad płomieniem świecy. Wszystko po to, aby przegub ogonka był cieniutki a sam ogonek jak najruchliwszy. Tak spreparowany miniaturowy gumiś lądował w wodzie a następnie był jak najdelikatniejszymi, dosłownie kilkucentymetrowymi ruchami podciągany po dnie pod prąd. Podciąganie należało połączyć z pilną obserwacją szczytówki. W momencie sygnalizowanego zatrzymania ( należało odróżnić okonia od zaczepu ) w ułamku sekundy trzeba było przestać ciągnąc i dać pasiakowi sekundę albo dwie żeby zassał gumkę. Potem szybkie podcięcie i siedział. Albo było pudło. Pudeł było dużo, bardzo dużo... :) Ale ryb też sporo. To se pane ne wrati... Jutro opowiem Wam o okoniowych łowach w dawnych czasach w mazurskich jeziorach, a także w Bałtyku. Nara i dozo. :) Edited November 18, 2014 by Fugazi Share this post Link to post Share on other sites
Drac 1,102 Report post Posted November 18, 2014 Miło się czytało, poproszę jeszcze :) Share this post Link to post Share on other sites
matpgt 53 Report post Posted November 20, 2014 Mnie zaciekawił zwłaszcza ten Bałtyk.. Share this post Link to post Share on other sites
Fugazi 543 Report post Posted November 20, 2014 Mnie zaciekawił zwłaszcza ten Bałtyk.. Spokojnie chłopaki, dzisiaj postaram się coś napisać. Ale raczej późnym wieczorem. :) Share this post Link to post Share on other sites
tebe 342 Report post Posted November 20, 2014 https://www.facebook.com/video.php?v=10203584682672236&set=vb.1070498895&type=2&theater Share this post Link to post Share on other sites
kris1 134 Report post Posted November 20, 2014 (edited) Fajny filmik, Duży samotnik - nie żerujący- ale jak pojawi się okazja to zagryzie. Jeśli dokładnie się przyjrzymy i spróbujemy naśladować przynętą ruchy ofiary to może @Migotka wyśle beczkę właśnie dla nas. Edited November 20, 2014 by kris1 Share this post Link to post Share on other sites
Iras1975 1,474 Report post Posted November 20, 2014 (edited) Koguta w kolorze okonka mu podać i lekko pykać. ;) Wciągnął go od ogona jak makaron i nie odwróci, sandacze to samo robią. Edited November 20, 2014 by Iras1975 Share this post Link to post Share on other sites
Fugazi 543 Report post Posted November 21, 2014 (edited) Miło się czytało, poproszę jeszcze :) Bardzo proszę. Jest rok 1991, sierpień. Łowimy z kolegą na styku Kisajna i Dargina ( Darginu? ), w okolicach Wysokiego Rogu. W zasięgu kilkuset metrów stoi kilka łódek, wszyscy młócą wodę " nowo odkrytą ", amerykańską super przynętą czyli twisterami - zielonymi z brokatem. Łowimy i my, co chwila przerywając rzucanie aby wybrać wodę z zęzy. Nasze pływadło to stary, drewniany Rambler ( rodzaj jachtu śródlądowego ), ze zdjętym masztem i cieknący jak rzeszoto. Za rufą, na pantografie błyszczy w słońcu pięknym pomarańczem, pokrywa ruskiego Wietieroka. Taaa, były kiedyś takie silniki... Nasz, o dziwo, sprawował się doskonale, z rzadka tylko paskudząc świecę olejem. Właściciel bowiem, twierdząc że to przedłuży mu żywot, lał olej do paliwa w proporcji 1: 25. Płynąc, ciągnęliśmy za sobą siwy tuman olejowego smrodu, motorek zaś co kilkanaście minut zdawał obroty, domagając się wymiany bądź chociaż czyszczenia elektrod świecy. Tak więc łowimy. W łapie trzymam wielce zacny w owych czasach kij - Daiwa Samurai 2,4m, cw 10 - 30, do kompletu z Daiwą Regal Z. Całość nabyta kosztem wyrzeczeń i przy wydatnej pomocy kochającej rodzicielki. To była wtedy w zasadzie moja jedyna wędka ( także początki nauki nowoczesnego spinningu ), nie licząc ruskich teleskopów czy czesko - DDRowskich szklaków, Tapów, Rexów oraz polskiego, wysłużonego Skalara. Ustawicznie się w nim korbka ( składana zresztą, na klips ) odkręcała, przytwierdzona do reszty taką malutką, durną śrubką. Jak mnie to wkur.... Żyłka też była, jak na dzisiejsze standardy okoniowe, galanta - 0,25 mm. Na końcu wędki, na sporej główce, dyndał biały twister, coś w rodzaju Mannsa Hard Nose Grub. Dokładnie nie pamiętam, w każdym razie był biały a nie zielony. Pierwszy rzut, twister ląduje w wodzie. Daję mu opaść a potem spokojnie, ale bez żadnej finezji czy innych kombinacji alpejskich, wolno zaczynam ściągać, pukając o dno. Tępe przytrzymanie i czuję pulsujący ciężar. Z zaskoczenia nawet nie zaciąłem. Po chwili na powierzchni melduje się spory okoń. Lewą ręką ślepo macam za podbierakiem i ryba ląduje w kokpicie. Okoń jest duży. Jakieś 40 cm i około kilograma. Ładuję drania do siaty... Takie to były czasy. Michnik z pasją i oddaniem czekisty redagował Gazetę, Kuroń rozdawał zupki a o ideałach C&R nikomu się jeszcze nie śniło. Gazeta i zupki to był syf, zaś C&R to śpiew przyszłości. Ledwiem łapy zdążył w wodzie ochlapać, kumpel holuje drugiego. A mordę ma uchachaną od ucha do ucha aż mu zajady krwawią. Ryb większy niż mój. Paskud jeden ten mój kolega. :) Na okolicznych łódkach widać ruch. Towarzystwo odpala motory, odkręca manetki i rach - ciach, po kilku sekundach otaczają nas ciasnym wianuszkiem i zaczynają czesać " nasze " dno. Przestawiamy się bliżej brzegu, na płytsze i kamieniste miejsce. Tutaj półgodzinne wysiłki nie dają żadnych rezultatów. Wracamy więc z powrotem na głębię ale na nowe miejsce, w słusznej odległości od reszty wędkarzy. W międzyczasie delikatnie wiejący od rana wiaterek cichnie zupełnie, powietrze zyskuje na przejrzystości, tafla jeziora osiąga gładkość szkła a woda się otwiera. Co kilka rzutów na powierzchnie wyjeżdżają wielkie okonie. Zero spadów, każdy zażarty głęboko. Biorą jak oszalałe. Jeszcze kilka razy tego dnia zmienialiśmy miejsce, ścigani przez natrętów nie szanujących Regulaminu. Okoni złapaliśmy około 20, wszystkie duże, na oko od 0,5 do 1,5 kilograma. Nikt mi nie wmówi że duże okonie to wyłącznie samotniki. Nigdy więcej nie przeżyłem tak obfitych rozmiarowo okoniowych łowów. Otrzeźwienie przyszło kiedy okazało się że siatkę ciężko wyjąć z wody. Zostawiliśmy cztery i to wcale nie największe, reszta odzyskała wolność. Ale to jeszcze nie był początek mojego C&R. Zrozumienie, po dokonanym masowym morderstwie, przyszło trzy lata później. O tym opowiem w następnym odcinku. Ale powoli, nienachalnie, do wiosny mamy dużo czasu. :) Nara i dozo. Edited November 21, 2014 by Fugazi Share this post Link to post Share on other sites
JanuszD 715 Report post Posted November 21, 2014 Było pięknie, dawno, co nie znaczy, że "nieprawda". Widzę, że jakby zżywasz się i zaczynasz akceptować "nara, dozo" Więc- nara Share this post Link to post Share on other sites
Fugazi 543 Report post Posted November 21, 2014 Było pięknie, dawno, co nie znaczy, że "nieprawda". Widzę, że jakby zżywasz się i zaczynasz akceptować "nara, dozo" Więc- nara No coś Ty! Nic a nic nie akceptuję. To tylko taka, lekko prześmiewcza licentia poetica. Albo jakoś tak. Share this post Link to post Share on other sites
JanuszD 715 Report post Posted November 21, 2014 Tego byłem prawie pewien, ale tak z automatu, bez malutkiego emotikonka chociażby, musi wzbudzać wątpliwości ;) Share this post Link to post Share on other sites
Luckyguliver 555 Report post Posted November 23, 2014 (edited) Dobry watek. Ja na dzien dzisiejszy rowniez mam problem z okoniem :) Jescze kilkanascie tygodni temu bylo wszystko w miare jasne. Przychodzilem nad wode 1.5h- 2h przed zachodem i lowilem do zmroku. Okonie prawie zawsze braly. Pytanie tylko jak czesto i jakich rozmiarow. Te wieksze czesto albo odprowadzaly przynete albo atkowalyale jakos tak na hamulcu. Musze dodac ze na kanale na ktorym lowie w polnocnym Londynie NIGDY nie widzialem/slyszalem tak typowego cmokania okoni ktore pamietam za mlodu lowiac np w Wisloku. Wracajac do tematu "Gdzie jest okon?" Lowiac od kilu tygodni zauwazylem ze ten okres aktywnosci okonia przed zachodem slonca sie skonczyl i zdarzaja sie dni kiedy wogole nic sie nie dzieje :( Inna sprawa ktorej nie moglem sobie wyjasnic to to ze okonie ktore zabijaly sie za dana przyeta jednego dnia i o jednej porze byly wogole nieobecne czy moze nie zainteresowane (?) ta sama przneta w tym samaym miescu i o tej samej porze za kilka dni. A juz myslalem ze mam wszystko opykane! Glownie lowie na gumowe przynety. Tu pytanie. Ktore z nich najlepiej imitowalyby plotke i okonia? Edited November 23, 2014 by Luckyguliver Share this post Link to post Share on other sites
drag 2,275 Report post Posted November 24, 2014 ... Inna sprawa ktorej nie moglem sobie wyjasnic to to ze okonie ktore zabijaly sie za dana przyeta jednego dnia i o jednej porze byly wogole nieobecne czy moze nie zainteresowane (?) ta sama przneta w tym samaym miescu i o tej samej porze za kilka dni. A juz myslalem ze mam wszystko opykane!... To,powiedziałbym,typowe zachowanie dla okoni.Biorą jeden za drugim na jeden rodzaj przynęty i nagle stop.Czasem jest to nawet nie kwestia dni a minut.Taki okonia urok :) . Share this post Link to post Share on other sites
Drac 1,102 Report post Posted November 24, 2014 okonie ktore zabijaly sie za dana przyeta jednego dnia i o jednej porze byly wogole nieobecne czy moze nie zainteresowane (?) ta sama przneta w tym samaym miescu i o tej samej porze za kilka dni. Może mniej im się chciało i trzeba by kombinować z prowadzeniem??? duuuużo wolniej...??? Fugazi Twoje opowiadania wymiatają! :) Share this post Link to post Share on other sites
krzysiek 2,715 Report post Posted November 24, 2014 Heh, a ja przeżyłem coś takiego raptem 2 tygodnie temu :) Tyle że z Polski niestety trzeba się ruszyć :) Share this post Link to post Share on other sites
Luckyguliver 555 Report post Posted November 24, 2014 Może mniej im się chciało i trzeba by kombinować z prowadzeniem??? duuuużo wolniej...??? Fugazi Twoje opowiadania wymiatają! :) Kombinuje dzien i noc. W dzien nad woda a w nocy przed snem ulkadam plan strategiczny na nastepna wyprawe :) Problem z okoniem chyba w tym ze jest tu mnostow czynnikow do ogarniecia a ja dopiero drugi sezon na ta woda. Tak jak wspomnialem co sie sprawdzalo wczoraj dzis juz niekoniecznie. Czasami wydaje mi sie ze startuje od zera. Mam jescze takie pytanie. W artykule irasa jest rada zeby np rippery nie meradly ogonami bo ryby tak nie robi i wyglada to nienaturalnie. Zanim wiec zaczne odcinac ogony pytanie czy ktos sprawdzil skutecznosc ripperow tylko lekko sie kolebiacych? Czy odciecie ogona poprawia jego skutecznosc? Moze jescze kots by mi wyjasnil gdzie ten okon w kanale sie gromadzi? Bo ja mam wrazenie ze sie przemieszcza i nie ma jednego "dolka" w ktorym by sie zawsze kotlowalo od okoni. Share this post Link to post Share on other sites
Fugazi 543 Report post Posted November 24, 2014 (edited) Może jak na rippera nie chcą gryźć, pluń na gumy i załóż starą, dobrą obrotówkę? Ja bym spróbował. I nie przejmuj się że żelastwo żadnej rybki nie przypomina i wygląda nienaturalnie. Nic a nic się nie przejmuj. Może Twoje okonie potrzebują mocniejszej podniety? Guma w wodzie zazwyczaj jest cicha, za to obrotówka... ho ho! Ta dopiero czyni rejwach swoją falą hydroakustyczną. Edited November 24, 2014 by Fugazi Share this post Link to post Share on other sites