Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
Sign in to follow this  
w.d.wobler

Już ci wędki nie zabiorą...

Recommended Posts

A ja tak grzecznie - tym razem - zapytam: co u diabła ma wspólnego z kłusowaniem to, czy ktoś ma jakąś tam kartę wędkarską, czy nie? Dowód zapłaty za łowienie - to przecież co innego. Karta wędkarska jest biurokratyucznie skomplikowanym dowodem prawa do wędkowania! :o Przecież prawo to powinien mieć każdy w tym kraju :angry: . Podkreślam: opłata za wędkowanie w określonym łowisku, to zupełnie inna kwestia i konieczności wniesienia takowej, tudzież okazania dowodu jej wniesienia, absolutnie nie kwestionuję.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem, czy stan prawny był dokładnie taki, jak podaje Wirtualna Polska, virtualny papier wszystko zniesie :lol: Poniższy cytat pokazuje, że chyba jednak żyjemy (żyliśmy?) w dość totalitarnym ustroju:

 

"Do tej pory kara za łowienie bez zezwolenia była większa niż za prowadzenie samochodu bez prawa jazdy. Oprócz zabierania sprzętu, nawet jeśli nie należał do nielegalnie wędkującego, sądy obligatoryjnie ogłaszały podanie orzeczenia o karze do wiadomości publicznej. Zapłacić za to musiał łowiący. Co ważne, kary dotyczyły zarówno zwykłych kłusowników, jak i tych, którzy kartę wędkarską mieli, ale po prostu zapomnieli wziąć ją ze sobą na łowisko".

 

Przypomina mi się jeden z dialogów z polskiego (a mimo tego przynajmniej oskarowego!!!) filmu pod tajemniczym tytułem "Hydrozagadka": "Na pani miejscu, pani Jolu, wziąłbym udział w pieszym rajdzie PTTK na odznakę nizinną. Dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym i dobrze jest mieć odznakę..."  B)  Okazuje się, że nie tylko dobrze jest mieć odznakę czy inną kartę wędkarską, ale trzeba mieć ją zawsze i wszędzie przy sobie. A ja głupi, wierząc w to, że dożyłem się państwa obywatelskiego, w którym dominuje rozsądek, logika i takie tam, wychodziłem nie raz i nie dwa w kierunku łowiska bez sprawdzenia, czy wzmiankowany dokument na pewno jest ze mną (taki "zew krwi", żeby szybciej wyjść z domu, żeby już być nad wodą, łowić, pochłaniać krajobrazy, cieszyć się wolnością!). Zakładałem, że jest, bo był ostatnio. No i kilkakrotnie założenie okazywało się błędne, ten decydujący o życiu i śmierci papier jakiś chochlik czy inny diabeł przekładał do innej torby, innej kurtki, innego pudła... :ph34r:

 

Nadmiar regulacji oraz biurokracji może decydować o stosunku obywatela do własnego państwa. Gdy doda się do tego powszechną złośliwość i nadgorliwość urzędników wszelkiej maści, można stracić szacunek do państwowych organów. Chwała więc Pani Rzecznik Praw Obywatelskich za to, że zauważyła taką zdawać by się mogło drobnostkę.

 

Pozdrawiam,

cristovo

 

 

PS Pytanie do legalistów - gdy zauważysz, że zapomniałeś karty wędkarskiej, jesteś już jednak na łowisku, daleko od domu, w łódce na środku jeziora, co robisz? Przerywasz łowienie i wracasz do domu? Czy liczysz jednak na wyrozumiałość kontrolującego i możliwość okazania dokumentów w innym terminie? Gdy łowisz na wodzie PZW, nie ma żadnego problemu z ustaleniem nawet tego, czy w danym dniu składki są opłacone, a przecież dyskusja dotyczy czegoś dużo bardziej błahego.

Edited by cristovo

Share this post


Link to post
Share on other sites
Moim zdaniem karta wędkarska jak najbardziej TAK, i egzamin z jej zdobyciem związany też, dla czego zapytacie?? A chociaż by dla poznania okresów ochronnych i wymiarów, czy wszyscy Ci którzy piszecie że jest to nie potrzebne chcielibyście żeby taki delikwent przyjechał do was na rzekę i w maju kół sandacze tylko dla tego że oplacił pozwolenie? Chyba nie...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Misiek, z całym szacunem, wiedza, o której wspominasz, jest do wydrukowania na każdym zezwoleniu. Poza tym do pezetwu nie przyjmą, jeśli nie masz karty...

 

Przypomina mi się dyskusja na temat numerowania łódek. Takich małych, typowo wędkarskich, na wiosłach, góra silniczkach elektrycznych. Pytam się czasami ludzi, po co one, te numery znaczy się, są. Odpowiedzi są różne, ale najczęściej wypowiadane z lekkim oburzeniem - jak to, numery są potrzebne, bo "po coś" je wymyślono, do tego łatwo je zdobyć, procedura jest banalna i koszty małe (autentyk!)...a poza tym co będzie, jak taka łódka wyrządzi szkodę, staranuje innych? no i w ogóle jak łódka jest z numerem, to od razu widać, kto kłusuje, łatwiej go złapać i posadzić (też autentyk!) :lol:

 

To wszystko powyżej jest jedynie TEORETYZOWANIEM, szukaniem na siłę wytłumaczenia dla biurokracji. OK, zastaliśmy jakiś stan, są karty, są numery, jest wiele innych rzeczy. I nikt nie wie po co one są, i nikt nie pyta... A można zadać przewrotne pytanie, co by było, gdyby tego nie było? Nic by nie było, doprawdy nic złego. Tak więc nie ma co demonizować. Ani w jedną, ani w drugą stronę, dlatego też nie ma potrzeby prowadzenia krucjaty przeciwko. Oczekuję jednak, że nikt mnie nie posadzi i nie pozbawi majątku tylko dlatego, że ZAPOMNIAŁEM z domu karty wędkarskiej, albo że mi się numery po zimie zatarły i aktualnie nie mam farby (łódka zimowała nad rzeką), przyjechałem pierwszy raz nad wodę, łowić się chce... No i łowię!!! Nawet bez karty, co została w pudle z mormyszkami :lol:

 

Pozdrawiam,

cristovo

Share this post


Link to post
Share on other sites

Od bardzo dawna do każdego rejestru, przy okazji opłacania pozwolenia dodawana jest książeczka ze wszystkimi przepisami, wymiarami, okresami i innymi esami jakie na wodzie gospodarza obowiązują. Znajomość przepisów u kolegów wędkarzy nie wynika wcale z faktu zdania na kartę wędkarską, ale z z tego, że jednym się chce wiedzieć i przestrzegać, innym nie.

Kupując zezwolenie gdziekolwiek, na cokolwiek i tak musisz się zapoznać z przepisami, które pozwolenie obwarowują, czy to podpisując umowę z bankiem,operatorem czy nawet instalując sobie banalną apkę, nikt jednak nie każe zdawać z tego egzaminu, masz wiedzieć i tyle, w razie wpadki, ponosisz konsekwencje.

Myślenie, że przez egzaminowanie z wymiarów i okresów ochronnych podniesiemy realną wiedzę wędkarzy o tym co im wolno a czego nie, nie ma odbicia w rzeczywistości. Zaprzeczenia tego widuję podczas niemal każdej wyprawy wędkarskiej, kroczą dumnie z okonkiem w reklamówce i zaczepnie pytają czy "bierom".

Niestety nie zmienia to faktu, że chociaż zgadzam się z @Fatso, to myślący inaczej wygrają dyskusję, wygrają poprzez fizyczne poparcie własnych tez, będą bowiem karty, centralne bazy, biurokracja, dokumentacja, szuflandia...

 

@cristowo, wygląda na to, że pisaliśmy jednocześnie, wybacz drobne powtórzenia, sięgałem po piwo (wielokrotnie) i byłeś szybszy. ;)

Edited by Dagon

Share this post


Link to post
Share on other sites

oooo jakie to wszystko proste, ale tylko wtedy, gdy nie wchodzimy w szczegóły :(  Czy "zapomnienie" karty wędkarskiej powinno być karane? I tak .... i nie, dlaczego NIE? Bo każdemu z nas może się to zdarzyć, bo jesteśmy uczciwi, bo nie będziemy się wracać, czasu tracić, itp, itd ...... a dlaczego tak? Dlatego, że karta jest jedynym dokumentem jaki musimy mieć nad wodą, nikt nie zmusi nas do noszenia dowodu osobistego, czy innego dokumentu, a Straż Rybacka może od nas żądać tylko i wyłącznie karty. No dobrze, ktoś powie "i co z tego?" Ano to, że Straż jest utrzymywana z naszych składek, więcej, wszyscy chcemy, aby jak najczęściej prowadziła kontrole i marudzimy, że jest ich za mało .... no to im do diaska pomóżmy i nośmy te nieszczęsne karty. Ktoś już wcześniej napisał "gość zapomniał karty i pojechali z nim do domu" ..... a ja właśnie nie chcę, aby za moje pieniądze ktoś "jeździł do domu" Nawet więcej, ja chcę, aby za moje pieniadze Straż kontrolowała nad wodą, a nie jeździła z zapominalskimi ..... i za to właśnie taki zapominalski powinien zapłacić. Ktoś może zapytać "a po co jeździć, wystarczy wypisać mandat czy pouczenie"..... taaaaa, a komu? Skoro gość nie ma przy sobie karty, to jak ustalisz jak się nazywa i gdzie mieszka? Może podać, że jest Kubusiem Puchatkiem i nikt tego bez karty nie zweryfikuje, a jak już powiedzialem nie ma obowiązku noszenia przy sobie innych dokumentów. Czyli inaczej mówiąc ..... nośmy karty dla naszego wspólnego dobra, nosmy je, aby Straż kontrolowała rzeki i jeziora, a nie "jeździła" z zapominalskimi do domów lub na komisariaty ..... na nasz koszt :(

Edited by bjpol

Share this post


Link to post
Share on other sites

nie wiesz po co jest numerowanie(rejestrowanie) ?

po1...to zawsze 20-30zł przy rejestracji

po2...to zawsze wpływy z mandatów za brak

po3...w czasie kryzysu,stanu wyjątkowego np. powodzi, odpowiednie służby mogą sobie twój sprzęt pożyczyć(bez twojej zgody)

 

podsumowując...w naszym pięknym kraju machina urzędnicza działa tak ,aby wszyscy byli szczęśliwi.

Share this post


Link to post
Share on other sites

... Skoro gość nie ma przy sobie karty, to jak ustalisz jak się nazywa i gdzie mieszka? Może podać, że jest Kubusiem Puchatkiem i nikt tego bez karty nie zweryfikuje, a jak już powiedzialem nie ma obowiązku noszenia przy sobie innych dokumentów...

Dane osobowe podaje się na pozwoleniu, tym całorocznym i tym okresowym gdy łowisz w innym okręgu.

To właśnie brak opłaconego pozwolenia powinien skutkować konsekwencjami.

Share this post


Link to post
Share on other sites

niech będzie, chodzi mi o to, że jakiś dokument musimy przy sobie mieć ...... a jak on sie będzie nazywał, to dla mnie wszystko jedno :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

@bjpol, rozumiem Twoje intencje, ale niestety...to co robisz, jest owym TEORETYZOWANIEM.

 

Po pierwsze, artykulik na WP opisywał przede wszystkim sytuację, gdy kontrolowała policja - a oni mogą i o dowodzik poprosić, i pałką po głowie zdzielić, gdy grzecznie się nie wylegitymujesz. Ponadto wolałbym, żeby strażnicy i inni policmajstrzy kontrolowali wędkujących nie pod kątem zadośćuczynienia jakiemuś tam biurokratycznemu wymogowi (tu: posiadania podczas wedkowania karty wędkarskiej), ale z myślą o stosowaniu się do wymogów dotyczących samego połowu, czyli okresów ochronnych, wymiarów, ilości, czystości...

 

Sytuacja, gdy wędkarz, który nie ma nic na sumieniu (no, za wyjątkiem braku świstka papieru), opiera się strażnikom czy policjantom, jest typowym nadrzecznym sf-em. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie unikał wyjawienia, kim jest, dzięki czemu będzie mógł na przykład "po weekendzie" pojechać na komendę czy do oddziału PZW w celu okazania "zapomnianej" karty. Po co więc takiego delikwenta po sądach ciągać, budżet krajowy nadwyrężać, nerwy szargać wszystkim uczestnikom takiego niepotrzebnego cyrku? Jeżeli jedynym "grzechem" jest słaba pamięć, gdzie problem? Czy prawdziwy kłusownik pójdzie siedzieć za brak karty wędkarskiej? Coś jak Al Capone, którego nie złapali za rękę na morderstwie czy przemycie, ale zamknęli za sprawki "papierkowe"? B) Proszę, nie bądźmy naiwni, nasze wody nie są rybniejsze z tego powodu, że są karty wędkarskie, nie byłyby też uboższe nawet o płotkę, gdyby żadnych kart nie było...

 

Pozdrawiam,

cristovo

 

PS @Dagon, wybaczam i...zazdroszczę :lol:  

Share this post


Link to post
Share on other sites

@bipol: "jakiś dokument musimy przy sobie mieć" ... jakiś??? Nie "jakiś", tylko zezwolenie od gospodarza wody. Niczego innego nie powinno się wymagać.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ja w każdym razie popieram całkowicie Michała @Fatso. Karta wędkarska jest dokumentem w obecnych czasach zbędnym podobnie jak fikcją są "egzaminy" na jej uzyskanie. Choćby bowiem z tego powodu, że różni użytkownicy wód stosują różne limity czy wymiary ochronne. Bezwzględnie jedynym dokumentem jaki powinien mieć przy sobie wędkarz to dowód opłaty upoważniający do wędkowania na danym łowisku. Wychodząc ze "świętej" zasady prawa, która głosi, że nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności, to na wędkarzu ciąży obowiązek zaznajomienia się z przepisami obowiązującymi na danym łowisku. Tego zaś z całą pewnością nie zastąpi samo posiadanie karty wędkarskiej. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

W Polsce taki system zaufania się nie sprawdzi.  U nas kary powinny być jak najsurowsze. Porządek nad woda musi być.

Dlaczego się nie sprawdzi? Dlaczego a priori zakładasz że Polak to złodziej, krętacz i oszust? Może wystarczy zwyczajnie dać ludziom szansę? Może sam fakt obdarzenia zaufaniem spowoduje nawrócenie? Myślę że wcale nie jesteśmy gorsi od Szwedów, Finów czy Norwegów, tylko obłędny system zniszczył to co w naszej mentalności było dobre. Ale to już się zmienia. Widać na każdym kroku.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Taaa... to wprowadźmy jeszcze obowiązkową Kartę Zbieracza Grzybów, Zezwolenie na Połów Planktonu i Powiatową Legitymację Kolekcjonera Kasztanów i Żołędzi. Otrzymanie każdej będzie wymagać zdania egzaminu ze znajomości stosownych ustaw oraz odpowiednio:Regulaminu Ogólnopolskiego Sojuszu Grzybiarzy, Regulaminu Polskiego Związku Planktonu i Powiatowego Oddziału Krajowej Rady Kasztanów I Żołędzi. Każda z tych organizacji (i wielu innych, im podobnych) będzie inkasować skladki członkowskie i pobierac opłaty zbieracko-połowowe. Każda też będzie dysponować skomputeryzowaną bazą danych osobowych swych członków i wydanych im, plastikowych legitymacji. Zwiększy się też zatrudnienie, bo każdy z członków ww. organizacji zatrudni "Nosiciela Kart Plastikowych", gdyż sam tego bagażu nie dźwignie. Wszystko to będzie naturalnie dofinansowane przez nasze kochanie "Tanie Państwo".

 

Powodzenia :P

 

P.S. Ja egzamin na kartę też zdawałem, kartę dostałem i naprawdę nie wiem, po kiego grzyba ona jest potrzebna normalnym ludziom... :rolleyes:

Do tego jak nic w ciągu roku powstanie Ministerstwo Pozyskiwania Runa Leśnego, zatrudnionych zostanie kilka tysięcy urzędników, od stopnia ministerialnego po wszystkie terytorialne, zaś UE chętnie, w ramach promowania postaw ekologicznych, dołoży 100 mln ojro na zakup biodegradowalnych koszyków ze sztucznej wikliny dla wszystkich członków nowo powstałego Związku.

To wszystko będzie jak najbardziej poprawne politycznie oraz uzasadniane żywotnymi potrzebami obywateli.

Share this post


Link to post
Share on other sites

W Urzędach Gmin (gminu ;) ), w Wydziałach Zieleni Gminnej, powstaną nowe Referaty: ds. Kasztanów i ds. Żołędzi. Każdy zatrudni od kilku do kilkunastu osób, w związku z czym trzeba będzie wprowadzić Opłatę Parkową, kasztanowo-żołedną (wszelkie skojarzenia z miejscem, gdzie plecy szlachetną swą nazwę kończą, będą zdecydowanie uprawnione :rolleyes: ), gdyż Nasze Tanie Państwo zadania w tym obszarze na gminy sceduje, środków finansowych jednakowoż centralnie nie zapewniając. Kasa pustkami świeci, ale za to będą kolejne dokumenty/karty/rejestry/ewidencje/licencje/zezwolenia oraz niezbędny do sprawowania nad nimi nadzoru - aparat urzędniczy (nie mylić z nazębnym)

Edited by Fatso

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zgodnie z biegiem czasu, powinny być jakies modyfikacje.
1. Ogólnopolska baza danych wędkarzy.
2. Karta w postaci plastikowej (niczym dowód osobisty) z wmontowanym chipem.
3.PSR powinna zostać wyposażona w czytniki tych że kart.
4. Każda karta musiałaby posiadać swój indywidualny numer ("pesel") na wypadek gdyby ktoś zapomniał zabrać karty, podczas kontroli dyktuje się ów numer po czym na ekranie czytnika,laptopa wyskakuje strażnikowi czy dany wędkarz ma ważne opłaty.

Za brak opłat mandat od 500 do 1000zł.
Za brak karty (kłusownicy) 1000 w górę i sprawa w sądzie.

Raz w życiu byłem kontrolowany. Nie miałem przy sobie właśnie karty (schła po wielkie ulewie z dnia wcześniejszego). Zabrali sprzęt i wyznaczyli termin na dowóz dokumentu. Dowiozłem odebrałem i wróciłem do domu.

 1 2 3 4 to wg mnie w chwili obecnej niepotrzebne marnowanie pieniędzy bo sa inne sprawy bardziej wymagające. Chodzi mi głownie o liczbe strażników i przede wszystkim jakość i ilosc kontroli !!

 

A i kary powinne być surowsze za brak oplat min 1000zł w góre,  a za kłusownictwo jeszcze wiecej, wtedy by sie złodziejom  nie kalkulowało i by odpuscili,a kazdy leśny ludek  przed wzięciem niewymiarowej ryby,czy po prostu nieprzestrzeganiu regulaminu mocno by sie zastanowił.

 Dopóki nie będzie miał kto  kontrolowac przestrzegania regulaminu i prawa dopóty bedzie wolna amerykanka nad woda

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dlatego najprostsze jest najłatwiejsze,jeśli jedziemy na zagraniczne łowisko to naszym obowiązkiem jest znać przepisy wykupić licencję i można łowić,na cholerę jakaś karta wędkarska ? Wszędzie na świecie łącznie z PL nieznajomość prawa nie uwalnia kogoś od przestrzegania go. Co do państw zach. oraz skandynawskich,tam nie żyją nadludzie - po prostu ich kiedyś surowymi karami nauczyli szacunku do prawa i tyle - nas niestety PRL nauczył cwaniactwa, to będzie pokutować jeszcze x lat.Myślę że jak to już nie raz pisałem, wyjście jest tylko jedno , konkurencja w postaci prywatnych, dobrych łowisk - przypomnijcie sobie czasy sprzed 30 lat - nie było konkurencji i nie miał człowiek nic do gadania dzisiaj jest i to klient wybiera co kupi.Łowienie ryb jest tylko towarem który PZW lu inny podmiot ma do zaoferowania -przy konkurencji to my wędkarze będziemy decydować co kupimy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

 1 2 3 4 to wg mnie w chwili obecnej niepotrzebne marnowanie pieniędzy bo sa inne sprawy bardziej wymagające. Chodzi mi głownie o liczbe strażników i przede wszystkim jakość i ilosc kontroli !!

 

A i kary powinne być surowsze za brak oplat min 1000zł w góre,  a za kłusownictwo jeszcze wiecej, wtedy by sie złodziejom  nie kalkulowało i by odpuscili,a kazdy leśny ludek  przed wzięciem niewymiarowej ryby,czy po prostu nieprzestrzeganiu regulaminu mocno by sie zastanowił.

 Dopóki nie będzie miał kto  kontrolowac przestrzegania regulaminu i prawa dopóty bedzie wolna amerykanka nad woda

Ale do tego jeszcze dochodzi kwestia egzekucji tych kar, a u nas sądownictwo to delikatnie mówiąc kuleje. Dwa, żeby mieć pieniądze na dodatkowego kontrole to nieuchronne jest podwyższenie składki, a już widzę jak się na to wszyscy godzą.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Misiek, z całym szacunem, wiedza, o której wspominasz, jest do wydrukowania na każdym zezwoleniu. Poza tym do pezetwu nie przyjmą, jeśli nie masz karty...

 

Przypomina mi się dyskusja na temat numerowania łódek. Takich małych, typowo wędkarskich, na wiosłach, góra silniczkach elektrycznych. Pytam się czasami ludzi, po co one, te numery znaczy się, są. Odpowiedzi są różne, ale najczęściej wypowiadane z lekkim oburzeniem - jak to, numery są potrzebne, bo "po coś" je wymyślono, do tego łatwo je zdobyć, procedura jest banalna i koszty małe (autentyk!)...a poza tym co będzie, jak taka łódka wyrządzi szkodę, staranuje innych? no i w ogóle jak łódka jest z numerem, to od razu widać, kto kłusuje, łatwiej go złapać i posadzić (też autentyk!) :lol:

 

To wszystko powyżej jest jedynie TEORETYZOWANIEM, szukaniem na siłę wytłumaczenia dla biurokracji. OK, zastaliśmy jakiś stan, są karty, są numery, jest wiele innych rzeczy. I nikt nie wie po co one są, i nikt nie pyta... A można zadać przewrotne pytanie, co by było, gdyby tego nie było? Nic by nie było, doprawdy nic złego. Tak więc nie ma co demonizować. Ani w jedną, ani w drugą stronę, dlatego też nie ma potrzeby prowadzenia krucjaty przeciwko. Oczekuję jednak, że nikt mnie nie posadzi i nie pozbawi majątku tylko dlatego, że ZAPOMNIAŁEM z domu karty wędkarskiej, albo że mi się numery po zimie zatarły i aktualnie nie mam farby (łódka zimowała nad rzeką), przyjechałem pierwszy raz nad wodę, łowić się chce... No i łowię!!! Nawet bez karty, co została w pudle z mormyszkami :lol:

 

Pozdrawiam,

cristovo

Wczoraj na pewnym zbiorniku na Słowacji zobaczono jak gość na pontonie stawiał "pupy" . Przypłynął do brzegu i odszedł . "Pupy" zlikwidowano . Gość wrócił po ponton bo i tak by ukrywanie się nic nie dało bo był zarejestrowany .

Ja jestem za rejestracją choćby i z tego powodu .

Wyobraź sobie że po burzy zobaczysz pusty ponton, wędkarza nie ma........ wiadomo kogo szukać , skąd gość pochodzi (lub pochodził)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Powtarzam nieuchronność i wysokość kar,czy ktoś widział szalejącego kierowcę w skandynawii lub łowiącego bez zezwoleń ?No wiem, szaleńcy są wszędzie ale tam jakby ich chyba mniej,a może po prostu się boją ?  :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

Powtarzam nieuchronność i wysokość kar,czy ktoś widział szalejącego kierowcę w skandynawii lub łowiącego bez zezwoleń ?No wiem, szaleńcy są wszędzie ale tam jakby ich chyba mniej,a może po prostu się boją ?  :D

Dokładnie to - tak samo jak w Szwajcarii. Tam nie żyją ludzie inni niż my. Ich do przestrzegania praw , bez względu na to jakie to prawo jest , motywuje strach przed nieuchronną i wysoką karą .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciekawe, kiedy trza bedzie długopis zarejestrować i stosownym numerem go opatrzyć ... :rolleyes:

Share this post


Link to post
Share on other sites

A propos kontroli wędkarskich - myślę, że gdyby bardziej się do nich przykładano i nie przymykano oka na drobne wykroczenia, wszystko mogłoby wyglądać trochę lepiej. Oczywiście nie możemy zapomnieć o tym, że jednak szeregi SR powinny być trochę liczniejsze niż obecnie... Może to zabrzmi naiwnie, ale jeśli mielibyśmy do czynienia z kasztaniakiem, od którego nie jesteśmy w stanie wyegzekwować należnej kary, powinien on w ramach odpracowania jej np.: pilnować danego łowiska przez określony czas (oczywiście nie można zapomnieć o tym, że mógłby przymknąć oko na harce swoich znajomych; ale i temu dałoby się zaradzić, parując delikwenta z etatowym członkiem PSR/wolontariuszem :) )

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale do tego jeszcze dochodzi kwestia egzekucji tych kar, a u nas sądownictwo to delikatnie mówiąc kuleje. Dwa, żeby mieć pieniądze na dodatkowego kontrole to nieuchronne jest podwyższenie składki, a już widzę jak się na to wszyscy godzą.

 

Mnie sie tylko mażą kontrole chodziaz raz w tyg, u mnie na rzece jak pojawi sie psr/ssr to miejscowi kłusole wieszają swiete obrazki w oknach(...)

 

W sierpniu raz pokazało sie  psr, i i od razu nad woda dało sie zauwarzyć pustki nad woda,a fama rozniosła sie szerokim echem( z rozmów z napotkanymi łowiacymi) ze kontrola była i trzeba sie pilnowac..

 

Do tego boli mnie jeszcze jedno, my wedkarze generujemy dość sporo kasy dla państwa, wszak ciągle sie cos kupuje, a we wszystkim jest podatek który musimy płacić, a nasz rzad  daje nam w zamian 2-3 strażników na cały okreg, troche to nie fair

 

Tak jak kolega wyżej zauwazył  wieksza czesc rzeszy nie zgodzi sie na podwyzszenie składki, i dalej jestesmy w czarnej du..e

Edited by Miro 85

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zgodnie z biegiem czasu, powinny być jakies modyfikacje.
1. Ogólnopolska baza danych wędkarzy.
2. Karta w postaci plastikowej (niczym dowód osobisty) z wmontowanym chipem.
3.PSR powinna zostać wyposażona w czytniki tych że kart.
4. Każda karta musiałaby posiadać swój indywidualny numer ("pesel") na wypadek gdyby ktoś zapomniał zabrać karty, podczas kontroli dyktuje się ów numer po czym na ekranie czytnika,laptopa wyskakuje strażnikowi czy dany wędkarz ma ważne opłaty.

Pomysł chybiony, po pierwsze karta wędkarska to dokument państwowy i nie można by na niej umieszczać danych o opłaceniu składek. Po drugie policja, straż leśna, SSR bez czytnika nie mogliby przeprowadzić żadnej kontroli, a wyposażenie ich wszystkich w to urządzenie generowło by duże koszty.

Edited by trinited

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
Sign in to follow this  

×
×
  • Create New...