Franc 2,796 Report post Posted September 9, 2015 Mamy teraz odpowiedź jak nabyte piękne przynęty po czasie nam szarzeją a raczej żółkną . Share this post Link to post Share on other sites
ezehiel 4,670 Report post Posted September 9, 2015 Ta zżółkła z zazdrości, że nikt nie używa [emoji14] Share this post Link to post Share on other sites
siwypike 1,044 Report post Posted September 9, 2015 Ronin dojrzewający ;) Musisz dorobić w opisie dodatkową rubryczkę - Czas leżakowania - 7 miesięcy ;) Share this post Link to post Share on other sites
ROOS 121 Report post Posted September 10, 2015 z czasem robią się coraz lepsze, jak dobre wino :) Share this post Link to post Share on other sites
Franc 2,796 Report post Posted September 22, 2015 Robert , lipy Ci zabrakło czy nożyk stępiony ? Chyba do leżakującego wina i sera dojdą jeszcze Twoje woblery :) Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted September 22, 2015 Jest jeszcze lipa na wiele wzorów, są wyśmienite nożyki od @zahara, które czas pokazać. Jak zrobię ładne zdjęcia to je wam pokażę, bo mam je już dość długo, a ich nie ujawniałem :) Share this post Link to post Share on other sites
remek 10,499 Report post Posted September 22, 2015 Robert dawaj, dawaj ... Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted September 22, 2015 Może jutro zrobię zdjęcia po zarybianiu narybkiem pstrąga potokowego. Najpierw rzeczy najważniejsze. :) Share this post Link to post Share on other sites
Stachu442 434 Report post Posted September 22, 2015 Cześć Robert. Co tam słychać w Płocku i okolicach? ;] Mnie niestety tam dawno nie było. Pozdrawiam, Kamil Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted September 23, 2015 Cześć Robert. Co tam słychać w Płocku i okolicach? ;] Mnie niestety tam dawno nie było. Pozdrawiam, Kamil Napiszę na priv :) Share this post Link to post Share on other sites
Franc 2,796 Report post Posted September 23, 2015 (edited) A u Roberta no właśnie .... wczoraj byłem https://youtu.be/umu6R1NtQr8 Edited September 23, 2015 by Franc Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted September 25, 2015 [attachment=268180:zahar (1).JPG] Zaczęło się od jednego wpisu @zahar na temat noży do strugania. Potem napisałem do niego na priv i stałem się posiadaczem dwóch nagich mieczy jednostronnie ostrzonych w stylu japońskich kogatana. (jeden z nich, to ten z lewej na zdjęciu powyżej)W między czasie nawiązaliśmy bliższy kontakt i rad jestem z tej znajomości. @zahar jest bardzo ciekawym człowiekiem o sporej wiedzy stolarskiej i dobrej znajomości stali. Z zainteresowaniem śledzę jego pomysły dla wędkarzy, których może nie ma wiele, za to są bardzo starannie opracowane i charakteryzują się niezwykłym designem. Wielu kolegów zna oraz ma jego wyczepiacz do przynęt "surfer", który obecnie zdobywa cały świat. Tak koledzy, to jest hicior w świecie. Kilku jest posiadaczem przynęty podlodowej, a niedługo pojawi się wahadełko :) Mnie świtanie pracuje się nożami, które mam od niego, więc poprosiłem go o nóż nieco większy, do sporych klocków, z których ciapię jerki. Jakiś czas temu otrzymałem od niego paczkę i to co jest standardem, to niespodzianki. Nie wiem czy on tak zawsze robi, w każdym razie, do tej pory każda paczka od niego to niespodzianki :D Prosiłem o jeden nóż, dostałem trzy :) [attachment=268183:zahar (9).JPG] Wszystkie ostatnie woblery strugałem małym dwustronnie ostrzonym ostrzem z piękną drewnianą rękojeścią, do tego bardzo wygodną w trzymaniu. Duże woblery strugam dużą "kataną", jak go sobie nazwałem, oprawioną w drewno i skórę. Nie mam pojęcia jakie to drewno, ale nóż jest lekki i bardzo przyjemny w pracy. Trzeciego noża jeszcze nie używałem, a to dlatego, że o jego istnieniu nie miałem pojęcia. Każdy nóż jaki otrzymałem dotarł w drewnianych zakładkach. Było ich sporo, a rozpakowywanie niezwykle starannie zabezpieczonych ostrzy zajęło mi trochę czasu. Ten nie oprawiony nóż o łukowatym ostrzu, przeleżał kilka miesięcy pomiędzy dwiema cienkimi deseczkami w moim warsztaciku. :) [attachment=268187:zahar (2).JPG] Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted September 25, 2015 [attachment=268188:zahar (3).JPG] [attachment=268190:zahar (5).JPG] [attachment=268189:zahar (4).JPG] Share this post Link to post Share on other sites
ezehiel 4,670 Report post Posted September 25, 2015 Robert i ty nam każesz czekać na swoje dzieła. Noże mówią weź mnie, rzeźb, rób... Daj im pracę. Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted November 18, 2015 Jerkbaitowy dział Lurebuilding został stworzony po ty, by można było się dzielić doświadczeniami i wiedzą. Zanim pojawią się w wątku nowe woblery, skorzystam z okazji do pewnego podsumowania dotychczasowych prac. Niebawem mały cykl wpisów o historii jokerów i nie tylko pt. Kilka słów o... Zapraszam. :) Share this post Link to post Share on other sites
Franc 2,796 Report post Posted November 18, 2015 Oo ! coś się będzie działo ? ;) Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted November 19, 2015 Kilka słów o… Dlaczego ten, czy inny wobler, który zrobiłem, jest właśnie taki? To dobre pytanie i na nie chciałbym wam odpowiedzieć. Opowiem wam trochę o tym, jak powstały niektóre Jokery. Za nim zacząłem strugać woblery, łowiłem takimi przynętami. Wcześniej jednak sięgnąłem po spinning jako metodę połowu, a jeszcze wcześniej byłem wędkarzem spławikowym. Ze spławikówką w ręku poznałem wszystkie najważniejsze łowiska w mojej okolicy. Prawdę powiedziawszy całą wiedzę na temat wody, jej środowiska oraz zachowań większości gatunków ryb drapieżnych zdobyłem właśnie wtedy. Wtedy też nauczyłem się czytać małe rzeki. Kiedy sięgnąłem po spinning, a było to pod koniec lat 70-tych, już miałem spore doświadczenie wędkarskie ale też i odrobinę wiedzy. Nadal łowiłem na spławik, w tym na żywce. Część I „Od zera do Jokera :)” W moim domu otoczony byłem wędkarzami. Nie było wigilii bez rozmów o rybach, nie było wizyty moich wujków bez tych rozmów. Wokoło mnie byli wędkarze, nawet na podwórku. Łowił też mój tata i całe rodzeństwo. Najwięcej zawdzięczam najstarszemu bratu. To on zabierał mnie nad wodę, a nie było łatwo opanować nad wodą braciszka młodszego o 14 lat. On nauczył mnie właściwego najazdu łodzią na miejscówkę i ustawek. On pokazał mi jak podchodzić do stanowisk ryb na małej rzece, gdzie ryby łowi się przy burcie. On też kupował WW i tak zostałem czytelnikiem prasy wędkarskiej. Tej prasówki było sporo. Najstarsze numery były z początku lat 60-tych. Ubogie w treści, ale zawsze była to jakaś wiedza. Czytałem też książki wędkarskie. Pierwszą samodzielnie kupioną książką było Wędkarstwo Jeziorowe. Ta niezwykle starannie opracowana literatura do dzisiaj jest sztandarową pozycją, po którą warto sięgnąć. Potem przyszedł czas zmian w naszym kraju i pojawiły się czasopisma niezależne. Kupowałem wszystko co pojawiało się w kioskach Ruchu. Przez lata katalogowałem czasopisma w segregatorach, aż przyszedł Internet i jego niesamowite możliwości. Do dzisiaj zatrzymałem sobie jedynie pierwsze numery tych pism, tak na pamiątkę. [attachment=278482:prasa.JPG] Warto tu wspomnieć, że mój najstarszy brat jest cenionym wędkarzem podlodowym oraz znakomitym tropicielem miejscówek z sumami. Największy jego okaz to ryba długości 248cm. Ale ma też na rozkładzie brzanę 80+, z lat kiedy Wisła na wysokości rzeczki Brzeźnicy obfitowała w te ryby. Brat Bronisław jest wędkarzem precyzyjnym pod każdym względem. Do dzisiaj wykonuje małe blaszki podlodowe, które są rozchwytywane na początku sezonu zimowego i goszczą w pudełkach najlepszych zawodników. Nie są to dzieła sztuki dekoracyjnej, lecz dzieła sztuki połowowej. Wymagają od wędkarza finezji. To przynęty, którymi się gra. Okonie atakują je łapczywie, więc posiadanie peana jest obowiązkowe. Wykonuje te blaszki z cyny. Warstwami nadlewa cynę prostą lutownicą, wtapia haczyki, całość obrabia pilnikiem. Ręczna robota, ot co. Cokolwiek planuję zrobić z drewna jest wynikiem tych 45 lat doświadczeń nad wodą, połączonych z wiedzą zaczerpniętą z wielu publikacji: czasopism, katalogów oraz książek, a obecnie z chociażby z Jerkbait czy YT, oraz rozmów ze znakomitymi twórcami jakich mamy pomiędzy Bugiem, a Odrą. Wszystko to będę wplatał w treści, bo nie sposób ominąć tych doświadczeń. One były i są przyczynkiem wszystkiego co wiąże się z Jokerami. Pierwsza była „glapka”. Startowałem w zawodach spinningowych od 1993 roku. Pierwsze starty i od razu szczyt. I miejsce drużynowo na okręgówce, a rok później mistrz koła. Zabawna historia z tymi zawodami Koła na jeziorze Ciechomickim. Zawody wygrała jedna ryba - szczupak. Nikt więcej nic nie złowił, więc dali mi puchar. Ten pierwszy puchar nawet nie miał tabliczki. To znaczy ma ją, lecz zapomniano ją wygrawerować. Ten puchar zawsze kojarzy mi się ze sceną z filmu Miś, kiedy to Prezes Ochódzki przekazuje puchar dla syna Ministra w windzie Pałacu Kultur, informując go, że jest to puchar za pierwsze miejsce. W jakiej dyscyplinie nie ważne - niech ma na zachętę :) Więc ten pierwszy indywidualny puchar jest takim na zachętę, a żeby nie zapomnieć kiedy to było, mazakiem napisałem datę i miejsce, gdzie odbyły się pierwsze zawody spinningowe mojego koła. Kilka pamiątkowych pucharków. [attachment=278480:puchary.JPG] Struganie zaczęło się około 17 lat temu. Rybą, która robiła wynik na niektórych imprezach był jaź.W tym czasie królowały baryłki Darka Małysza – Alaska Dorado. Nie było zawodnika, który niemiałby kilku tych skutecznych woblerów w swoim pudełku. Osobiście nie przepadam za kształtem zbliżonym do kuli. Taki foch na obłość, może dlatego, że kobieca kibić jest mi bliższa niż krągłość w talii. Może. W moim pudełku kulistych woblerów zbyt wielu nie było. Z innych znanych konstrukcji używałem Salmo i Balskorów. Obydwa woblery łowiły więcej kleni niż jazi. Jazie natomiast łowiłem na woblery Marka Wieczorka – Siek M, pływające Ugly Duckiling oraz wirówki :) Moim łowiskiem z jaziami była nizinna Skrwa Prawa. Znałem tą rzekę bardzo dobrze. Wiosenne stanowiska jazi były rozpracowane, więc zacząłem się zastanawiać nad tym, czy nie spróbować zrobić własnego woblera. Założenia były proste. Długość max 3cm, dwie kotwiczki – ponieważ często jazie wisiały na pierwszej kotwicy, masa wystarczająca do oddania rzutu do 15m. W swoich pudełkach miałem dużą glapkę Marka Kaczówki, mam ją do dzisiaj. Postanowiłem zrobić małą glapkę uwzględniając powyższe parametry, korzystając z kształtu przypominającego krąpia. [attachment=278481:kaczówka.JPG] Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted November 19, 2015 (edited) Każdy twórca o tym marzy. Rozrysować, wystrugać, złożyć, pomalować, wrzucić do wody tylko po to, by ustawić i łowić te ryby, dla których przygotowano smakołyk. Tak było w przypadku tego woblerka. Przynęta strzał w dziesiątkę, byłem dumny jak paw. Och, jestem geniuszem lurebildingu! Kolejne konstrukcje ze sterem, nad którymi pracowałem pokazały niezbicie, że jestem cienkim bolkiem, który miał po prostu farta za pierwszym razem. Ale to inna historia. [attachment=278489:glapki.JPG] Ta pierwsza glapka z lewej strony zdjęcia, jak i kilka kolejnych powstały z balsy zakupionej w Składnicy Harcerskiej. Jeszcze był taki sklep. Spodobało mi się to, że rodzimi twórcy wytwarzają woblery z lipy i innych krajowych gatunków drewna. Kolejne glapki zacząłem robić z lipy, a po nich nowe woblery i jerki, i tak jest do dzisiaj, póki co. Mała opowieść o testach glapki, posłuchajcie… Pomysł był prosty, przekazać kilku osobom glapkę i nie mówić im, że to moja robota. Jedyną informację jaką im przekazałem była taka – podobno łowi jazie… W ten sposób glapka pojechała na ryby, a ja spokojnie czekałem na wieści o przynęcie zrobionej przez jakiegoś gościa. Glapka łowiła i to jak. Jeden z kolegów opowiedział mi o wspaniałym połowie jakiego nie miał w życiu na jeziorze Skrzynki i koniecznie chciał kupić kilka, ponieważ tą, którą miał zabrał mu „życiowy” jaź. Po prostu nie dał rady wyholować tej ryby na cienkim zestawie, ryba odpłynęła z woblerem. I tak było z kolejnymi znajomymi, również połowili. Nie muszę wam pisać jakie było ich zdziwienie, kiedy powiedziałem im, że mogę im wystrugać kolejne przynęty. Wtedy właśnie pomyślałem nad nazwą dla tej glapki i Joker, to była pierwsza nazwa woblera, a nie nick na Jerkbait. W ciągu kilku pierwszych lat strugania, koledzy zaczęli mówić między sobą, że łowią na jokery, dlatego przyjąłem ten „pseudonim twórcy”. A glapka nazywa się dzisiaj One – jeden, na uhonorowanie faktu, że był zrobiony jeden wobler i od razu działał i łowił ryby. Więcej takich sukcesów w tworzeniu przynęt ze sterem nie miałem. Zawsze było to wiele prób, testów i poszukiwań. Przede mną kolejne pomysły i podejrzewam, że będzie podobnie – struganie, testy, zmiany, struganie , testy… Ostatnie One jakie tu pokazywałem wykonałem z ruchomym balastem. Testy wyszły pomyślnie, cel został osiągnięty, a był nim – poprawa lotności tej przynęty. To jak wykonuję ten mały wobler z ruchomym balastem pokarzę wam innym razem, może ktoś wykorzysta ten sposób we własnej konstrukcji., może ktoś wykorzysta ten sposób we własnej konstrukcji. [attachment=278490:one.JPG] Równolegle z glapką wykonałem kilka woblerków na podobieństwo Balskorów - SiekówM. [attachment=278491:żądło.JPG] Gołym okiem widać to podobieństwo. Woblery Sendala są zawsze starannie wykończone i wystrugane tak, jakby robił to na kopiarce, a przecież byłem u niego w warsztacie i widziałem jak struga. Woblery Wieczorka jak chociażby Igiełka, czy Gupik łowią jazie bez względu na wykonie. Przy Józku, to ja jestem amator strugania. Obejrzałem też filmiki kolegów z naszego Forum FichB i Pietro82, biją mnie w struganiu o głowę. Są po prostu sprawniejsi manualnie i tyle. W każdym razie jakoś sobie z tym struganiem radzę i wychodzi to całkiem przyzwoicie. Podobnie jak glapka One, te małe smuklejsze woblerki również są skuteczne. Powrócą w okolicach wiosny. Tym bardziej, że pudełka kolegów już wyschły i puste przegródki cierpliwie czekają na zapełnienie. To taka mała nagroda, która jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Bo przecież to tylko kawałek drewienka z płytką z poliwęglanu, który czasem łowi ryby. cdn… Edited November 21, 2015 by milupa Share this post Link to post Share on other sites
ezehiel 4,670 Report post Posted November 19, 2015 Robert pięknie to opisałeś . 3 razy czytałem z zapartym tchem... Kurde cieszę się, że wróciłeś w takim stylu.... Prawdziwy joker z ciebie Share this post Link to post Share on other sites
Franc 2,796 Report post Posted November 19, 2015 Coś wiem na ten temat z tymi woblerami ;) Share this post Link to post Share on other sites
ezehiel 4,670 Report post Posted November 19, 2015 A ja ich nie mam... Share this post Link to post Share on other sites
Franc 2,796 Report post Posted November 19, 2015 Ja też padłem ofiarą :lol: ,,Kolega weźmie podobno pstrągi się na niego łapią '' i co się stało wracałem prędzej z ryb niż na pojechałem , żeby mi tylko nikt nie wykupił :D :D Share this post Link to post Share on other sites
spinnerman 9,064 Report post Posted November 19, 2015 Fajny tekst Robercie. Jak czytam, to mam przed oczami obrazy z dzieciństwa :) Dawaj dalej ;) Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted November 19, 2015 Ja też padłem ofiarą :lol: To jest najlepsza historia związana z jokerami. Bo przecież nie znaliśmy się wtedy. Dopiero kiedy wróciłeś drugi raz nawiązaliśmy cieplejszy kontakt, potem zaprosiłeś mnie na ryby. Małe woblery nas połączyły, zostaliśmy Przyjaciółmi, a nawet założenie tego wątku, to twoja sprawka :D A jutro znów napijemy się herbaty z kubeczków z twojego avatara :) Share this post Link to post Share on other sites
joker 5,503 Report post Posted November 19, 2015 Zobaczymy jak pójdzie dalej. Jeszcze zostaniemy przy jaziach :0 Share this post Link to post Share on other sites