remek 10,499 Report post Posted October 3, 2012 Minęły już dwa lata od naszego ostatniego zlotu nad Bugiem. Wielu z Was pamięta pewnie, że było to jednodniowe spotkanie, które przyciągnęło sporą grupę osób zainteresowanych połowem boleni. Niestety wtedy, jeśli chodzi o bolenie, niezbyt obrodziło. Ponieważ jednak wielokrotnie, podczas różnych spotkań nasi forumowicze miło wspominali to wydarzenie ponownie postanowiliśmy wybrać jako lokalizację naszego zlotu rzekę Bug. W tym roku imprezę organizowaliśmy wspólnie z Przewodnikami Wędkarskimi, a naszym opiekunem był Sebastian Kalkowski znany wszystkim pod nickiem internetowym rognis_oko. Zapowiadało się nienajlepiej. Poprzedzające dni to nieciekawa pogoda - deszcze i chłód. Jedynie na forum pojawiały się informacje o wygranej na loterii - słonecznej pogodzie, sprzyjającej integracji. Spotkanie rozpoczęliśmy "prawie" punktualnie. Oczekiwania na start poświęciliśmy wspólnym pogawędkom o wędkowaniu, był też czas na wzajemne zapoznanie i pierwszy uścisk ręki w tzw. "realu". Przed wyjazdem nad wodę, bo swoje zgrupowanie zorganizowaliśmy praktycznie na poboczu drogi, kilka kilometrów za Wyszkowem sprawdziliśmy jeszcze obecność i w niemalże komplecie byliśmy gotowi do wyruszenia. Nie było łatwo - raz, dwa, trzy ..... i jeszcze raz. W końcu się udało. Nad wodę wyruszyliśmy z "kopyta". Nikogo nie trzeba było namawiać do startu. Już podczas zbiórki widać było niecierpliwe przebieranie nogami i ogromną chęć naszych uczestników do pierwszego rzutu przynęty w poszukiwaniu rapy. Sznur samochodów ruszył i po niespełna kilku minutach byliśmy nad wodą. Po drodze wzbudziliśmy niemałe zainteresowanie okolicznej ludności - pewnie takiego sznuru samochodów dawno w tych okolicach nie widziano. Kilka zakrętów, niezłe poruszenie mieszkańców i ... Rozpoczęło się - wędki, kołowrotki, wodery oraz dziesiątki, może setki różnych przynęt powoli wydobywały się na światło dzienne. Wśród preferowanych metod górował spinning. Casting również obecny reprezentowały dwie, jak się później okazało trzy osoby. No cóż przyjdzie nam jeszcze długo czekać na wyrównanie szans w rywalizacji ilości sprzętu spinningowego i castingowego nad wodą. Ruch jak na tłocznej ulicy.Jeszcze tylko drobne poprawki i idziemy nad wodę. Czas przygotowań to również czas wspólnych dyskusji, pokazów oraz wymiany doświadczń. To dobry moment na dokładną analizę pudełek naszych forumowiczów oraz poznawania osobistych preferencji - wędki, kołowrotki, przynęty - m.in. Włóczykij prezentował swoje eksperymentalne woblery do połowu boleni. Czy będą skuteczne? W tym miejscu powinienem zadać pytanie - czy cokolwiek będzie skuteczne? Ciekawe, ciekawe .... teraz trzeba tylko kusić. Po krótkich przygotowaniach przeszliśmy do kolejnego punktu naszego programu - charakterystyki odcinka rzeki, nad którym zorganizowaliśmy zlot. Tą partią naszego spotkania zajął się Sebastian (rognis_oko). Wszyscy w kółku a on dwoił się i troił by przekazać maksimum informacji w jak najkrótszym czasie - jak wiemy z tą cechą u wędkarzy różnie bywa choć krążą opowieści o legendarnej cierpliwości tejże grupy społecznej. Mapy, plany - nasza lokalizacja by każdy wiedział gdzie jest.Rozpoczynamy prelekcję.Tam klenie, tam bolenie a tam można nawet suma złowić Kiedy Sebek mówił - "pokaż mi swoje pudełko" wszyscy otwierali je bez wahania. Może trochę przesadziłem ale ... prelekcja nie miała końca. Pytania, odpowiedzi, kolejne pytania, po czy pojawiały się kolejne odpowiedzi. W pewnym momencie miałem wrażenie, że zlot skończymy na skarpie bez łowienia ale skoro nasi forumowicze byli zadowoleni to dlaczego przerywać? Pokaż pudełko.Nie ma sprawy - to moje boleniówki. W końcu ruszyliśmy nad rzekę w poszukiwaniu boleni. Jedni w górę, drudzy w dół rzeki. Teraz pozostało nam jedynie czekać na pierwsze informacje o poławianych rybach. Kto złowi bolenia? Ile zostanie złowionych? Na odpowiedzi pozostanie nam poczekać jednak kilka godzin a jak się okazało później nie było wcale łatwo. Każdy we własną stronę. Oczywiście wybór miejscówki boleniowej nie jest łatwy. Utrudniony wtedy, kiedy na wodzie nie widać najmniejszych oznak żerowania drapieżnika. Chwila jednak uwagi, dokładne wyobrażenie sobie ukształtowania koryta rzeki może pomóc w poszukiwaniu boleni. Nie gwarantuje to znalezienia okazałej, czy w ogóle ryby ale na pewno zwiększa szansę na złowienie czegokolwiek. Tak więc nasi forumowicze rozglądali się, analizowali i wybierali dogodne i rokujące miejscówki. Może tu ... a może tam?Co lepsze miejscówki miały większą popularnosć i trzeba było się nimi dzielić. Kiedy już forumowicze znajdowali odpowiednie miejscówki boleniowe, kamuflowali się w nich całkowicie. Raz wystawały tylko głowy, by innym razem słyszeć tylko świst zarzucanej wędki. Generalnie Bug należy do jednych z najpiękniejszych rzek polskich. Otaczająca zieleń, różnorodność roślinności zachwyca każdego, niemalże przy każdej okazji. Znajdźcie mnie Niestety ryby ani nie chciały się pokazyać ani nie chciały współpracować mimo wielkich chęci naszych forumowiczów. Pozostało zająć się innym hobby, usiąść nad brzegiem rzeki i chłonąć nadburzańską przyrodę lub ponownie oddać się niekończącym opowieściom na temat ryb oraz sposobom ich łowienia. Byli jednak i tacy, którzy się nie poddawali łatwo. Jak na manewrach wojskowych, zmiany miejscówek, kolejne pozycje, maskowanie tylko po to by osiągnąć cel, by poczuć na wędce uderzenie srebrnej torpedy. Nie było wcale łatwo o czym każdy z nas mógł się przekonać. Bolenie, z tego co zauważyłem biły pojedynczo i ... jak myślicie gdzie? Na drugiej stronie rzeki! Podczas naszego zlotu woda była praktycznie martwa. Wszyscy próbowaliśmy. Do południa złowiliśmy dosłownie dwa bolenie około 60cm (jeden na casting - ha ha ha), kilka niewielkich kleni, okonia. Cóż i tym razem rzeka nie była dla nas łaskawa. Może następnym razem? Kto wie. Osobiście liczę na to, że kiedyś trafimy i oprócz miłych rozmów dorzucimy jeszcze wspomnienia o pięknych rybach ze zlotu. Podczas zlotu byliśmy świadkami niecodziennego zdarzenia. Być może to normalne nad Bugiem jednak dla wielu z nas było to zupełne nowum. Nie ominęła nas mini trąba powietrzna. Nie wiadomo skąd nagle wiatr zaczynał wiać i na wodzie pojawiał się charakterystyczny krąg. Gdyby zdarzenie to wystąpiło raz mógłbym pomyśleć, że to urojenia ale sytuacja powtórzyła się kilka razy więc miałem powód by uspokoić swoje myśli i uznać to za zjawisko atmosferyczne a nie wynik mojej wyobraźni. . Cóż kolejnym punktem programu było ognisko. Namawiać do niego nikogo nie trzeba było. Tych kilka godzin spędzonych nad wodą oraz uczucie głodu bardzo nas zmobilizowało do zespołowego działania. Drewno przygotowane przez Przewodników czekało tylko na odpalenie po czym ... mogliśmy wspólnie przejść do konkretów. O walorach pieczonej kiełbaski, nad ogniskiem nieopodal pięknej rzeki nie będę Wam mówił bo każdy kto doświadczył tego zjawiska wie doskonale, że żaden opis nie jest w stanie oddać tej chwili. Ci, którzy nie spróbowali proszeni są o zgłoszenie na następne nasze spotkanie - będzie miło. O czym to forumowicze rozmawiają podczas przerwy? Tematy różne, różniste. Od zwykłej można powiedzieć prozy życia, poprzez opowieści o wielkich a nie wyciągniętych rybach, o mniejszych wyciągniętych, sprzęcie, sprawach forumowych (co polepszyć, usprawnić a czego nie ruszać) a kończąc na opiniach na temat kiełbaski i zapachu ogórków kiszonych Gromita. . Przewodnicy przygotowali dla nas również niespodziankę. Były to pamiątkowe koszulki jerkbait.pl oraz Przewdoników. Kiedy się w nie ubraliśmy, a koszulki były koloru białego, zlot wędkarski zmienił się z nadburzański zlot lekarzy stomatologów. Może trochę przesadziłem ale żartów nie było końca. W końcu ognisko zaczęliśmy używać zgodnie z przeznaczeniem. Kiełbasy powędrowały na kije i rozpoczęliśmy konkurs na najpiękniej wysmażoną sztukę. Konkurs jednakże nie został rozstrzygnięty z powodów prozaicznych - natychmiastowa konsumpcja. Kto już skończył przechodził do kolejnych etapów naszej wspólnej wyprawy. Jeszcze tylko testy wędzisk i przynęt nad wodą, jeszcze tylko omówienie planów na drugą część dnia i przystąpiliśmy do wspólnego zdjęcia grupowego. Druga część dnia to kolejne ryby. Pojawiły się bolenie, choć nie było to może spełnienie marzeń naszych forumowiczów, koncert łowiecki czy eldorado. Po raz kolejny potwierdziliśmy fakt, że wędkarstwo to nieprzewidywalne hobby, zwłaszcza kiedy mierzymy się z niełatwym przeciwnikiem jakim jest boleń. Kto wie jak to będzie następnym razem, a ten następny planujemy również poświęcić rapom. Remek, 2009 Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum [url=http://jerkbait.pl/page/index.html/_/relacje/bolen-bugu-zlot-jerkbaitpl-r209]Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł[/url] Share this post Link to post Share on other sites