Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
Krzysiek_W

Szukam frajera do spłaty moich długów...

Recommended Posts

Jak mamy być wyemancypowani i metroseksualni i politycznie poprawni, to ja już wolę wyginięcie. Wstyd mniejszy :mellow:

Share this post


Link to post
Share on other sites
[quote]

My tu , Panowie , w przerwach pomiędzy koko koko spoko , też sobie jako tutejsze osły / fajni Polacy /, także wybieramy jeźdźców na grzbiet .
[/quote]

Nieszczęście polega na tym, że my nie mamy wyboru. Nie ma w Polsce obywatel luksusu niewybrania pOSŁÓW. Załóżmy, że mam bliską mi organizację założoną, w celu zatrudnienia pewnej grupy obywateli, na etacie w parlamencie RP. Organizacja ta wystawiła swoich kandydatów. Załóżmy, że na pierwszych dziesięciu miejscach są persony, które niczym nie zasłużyły sobie, na głos wyborcy, lub nawet nie są znane w danym okręgu. Mało tego, bywa że weterani są przeżucani z jednego okręgu do drugiego, gdy z jakichś powodów w tym pierwszym staną się szkodliwi dla wizerunku organizacji. Teraz, ja przychodzę i chcę zagłosować na kandydata z nr 11 na liście, znam go i ja i moi sąsiedzi i wszyscy obywatele z mojego powiatu, województwa etc. Chcę, żeby reprezentował moje interesy. Jakie szanse mam na to, aby mój człowiek mnie reprezentował? Żadne. Może być i sytuacja odwrotna. Chciałbym ukarać kandydata, ponieważ uważam, że kompletnie olał mnie i innych mieszkańców mojego okręgu, jest leniem i nie nadaje się, aby być zatrudnionym na etacie w parlamencie RP. Nie mogę, bo okupuje zawsze pierwsze miejsca na listach. Podsumowując. w Polsce istnieje pozoracja wolnego wyboru. Nie mówiąc o tym, że przy frekwencji rzędu 40% oraz zwycięskiego wyniku wyborczego w granicach 40%, wychodzi na to, że 16% uprawnionych do głosowania decyduje w jakimś stopniu o losach całej reszty. W skali wszystkich obywateli jest to 12%. Nie zmienia to faktu, że malo jest okazji aby było z czego wybierać.

Share this post


Link to post
Share on other sites
[quote]



Nieszczęście polega na tym, że my nie mamy wyboru.
...
Nie zmienia to faktu, że malo jest okazji aby było z czego wybierać.

[/quote]
I to tak z grubsza sedno problemu. Jakbym się uparł, poszukał koneksji pewnie mógłbym zostać i ja radnym etc. Sama ta idea mnie przeraża <_< :lol: :lol: :lol:

Share this post


Link to post
Share on other sites
No oczywiście rację masz , ale po tylu latach programowego psucia obyczajów i dewastacji standardów , nawet jednomandatowe okręgi w miejsce partyjnych karuzeli mogą niewiele zmienić w krótkiej perspektywie . Opozycja jest niewybieralna , każdy osioł wie to przecież na pewno , ma wręcz wdrukowane w swój intelekt ..
Całkiem niedawno minister finansów udowodnił też osłom czarno na białym , że zwyczajnie nie stać nas na jakiekolwiek reformy , które to są niczym innym , niż nieudolną próbą zainstalowania szkaradnej piramidy finansowej . Licznik długu więc sobie/nam spokojnie puka , wychodząc ze słusznego założenia , że lepiej mieć długi , jak krótki , osły niosą , władza trwa , choć już Trwam - Ooooo - paszła won ..

Share this post


Link to post
Share on other sites
Ech… Panie Sławku, wybory u Naszych sąsiadów dopiero za rok, więc niczego się nie dowiemy wcześniej. Jeśli Andżela wygra będziemy dalej pląsać dla niej, jeśli nie to pewnie będzie trzeba uczyć się kroków na nowo. Choć to i tak pewnie gładko pójdzie. Nasi reprezentanci są przecież tak „elastyczni”. Aha… prawdziwej opozycji w parlamentach III RP nigdy nie było i nie będzie. To tak jakby zamieniać etykietę „pepsi” na „coca cola” .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Odkurzam wątek przy okazji dzisiejszego szczytu Eurokołhozu. Syci dogadują się z głodnymi. Ciekaw jestem czy żebry będą owocne.



Dwie wideo pocztówki:



http://www.youtube.com/watch?v=OuxfwPTZJYs




druga dla tych, którzy pragną wstąpienia RP do strefy Euro. Prawdopodobnie po decyzjach w sprawie paktu fiskalnego, obecny rząd będzie bardzo intensywnie parł w tym kierunku. Prawdopodobnie też, jeśli strefa będzie jeszcze istnieć, będą chcieli to zrobić z pominięciem powszechnego referendum narodowego. 



http://www.youtube.com/watch?v=-xbDF4R3Weg

Share this post


Link to post
Share on other sites

...i z pominięciem zmiany konstytucji, która wspomina o NBP i polskim złotym, ale o euro nie słyszała. Premier Tusk już wspominał o "takich interpretacjach", które pozwolą zignorować demokratyczne procedury i kompetencje parlamentu w tym względzie.

Na wspólną walutę zdecydowaliśmy się przystępując do Unii w 2004 r., pomimo iż to była przewidywalna katastrofa (wspólny pieniądz), ale Unia wtedy też była nieco inna, dawała więcej nadziei na normalność, niż daje dzisiaj. Poza tym widmo kontr-rosyjskiej integracji dawało poczucie zarówno postępu we właściwym kierunku jak i obietnicę "dogonienia Europy". Trudno było nie powiedzieć w referendum TAK (prawe 4/5 głosujących przy frekwencji niemal 60%). Zwłaszcza, że wiedza o tym dojrzewającym wtedy socjalistycznym tworze o charakterze piramidy finansowej, była znacznie mniejsza i przepływ informacji też był bardziej ograniczony.

Jedno co nas ratuje przed założeniem sobie fiskalnej pętli na szyi, to czas w jakim mielibyśmy przystąpić do strefy. Nikt nie może na mocy podpisanych dotąd umów nam tego nakazać Decydujemy o tym sami, zależnie od sytuacji w jakiej jest państwo i można na władzy wymusić przeprowadzenie referendum, czy to jest dobry moment, czy jeszcze nie. Rząd musiał by się ugiąć i referendum zrobić, a ludzie musieli by jeszcze zagłosować wbrew propagandzie, wiec do "sukcesu" daleka droga. Od podjęcia decyzji o przystąpieniu, przez dwa lata musimy utrzymać stabilny kurs złotego względem euro (w tzw. ERM2 - exchange rate mechanism). Potem automatycznie zrzekamy się licznych praw i możliwości jako suwerenne państwo i niezależne instytucje oraz przekazujemy nasze rezerwy NBP eurokratom. Ciesząc się pozytywnymi aspektami posiadania wspólnej waluty, np. wypłatami zaczynającymi się od 400 eur na miesiąc :rolleyes:

Pozdrawiam

Grzesiek

Edited by Maynard

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie ma co się długami przejmować, oddamy kiedyś za nie Breslau i Stettin - a my wszyscy jakoś pociągniemy, w Księstwie Warszawskim, skupionym wokół TVN  :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Grześ, a założyłbyś się o zacny trunek, że gdybyśmy tylko wyrazili gotowość polityczno-fiskalną, oczywiście zupełnie demokratycznie, to przyjęto by nas z otwartymi ramionami. Bardzo szybko i stawiam hipotezę, że znaleziono by milion sposobów aby obejść wszelkie wymogi formalne. Smutna prawda jest taka, że w obecnej sytuacji strefa euro jest jednym, wielkim rynkiem zbytu dla gospodarki niemieckiej. Niemcy będą bronić strefy do samego końca.  Ich,bądź biedaków z południa, choć prędzej tych drugich. Bylibyśmy doskonałym dawcą świeżego kapitału.  Chińczycy już bodajże od trzech lat nie chcą podpisywać kontraktów w euro. Notabene, polecam ostatni artykuł prof. Rybińskiego.


http://biznes.gazetaprawna.pl/komentarze/679021,rybinski_gospodarczy_rozpad_euro.html

 

Dziś dla mnie wiadomością dnia, były dane GUS o bezrobociu, w styczniu 14% oraz 30% wśród ludzi młodych, którzy są bezpowrotnie pokoleniem przegranym i straconym. Ciekawe, że ogłoszone je akurat dziś. Tego problemu nie  załatwią żadne pieniądze z unii. To jest jedna wielka żenada. 

Edited by Krzysiek_W

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niemcy sa w Europie od zawsze i beda pewnie czas jakis jeszcze pobeda ;)

Nie cofajac sie do czasow z epoki dinozaurow warto pamietac, ze XX wiek przyniosl 2 wojny swiatowe i potem nowa jakosc w postaci integracji (pokojowej). Te 3 wydarzenia, jak wiele innych w historii Europy maja w punkcie centralnym Niemcy. Wiadomo - wystarczy rzut oka na mape i do rocznika GUS .

Czy ktos sie jeszcze ludzi, ze formulami wypracowanymi w czasach zimnej wojny da sie realnie stawiac czola rzeczywistosci XXI wieku ?

I nie chodzi tu o podzial tortu z funduszami...

Formula UE wymaga glebokiej rewizji i redefinicji. Niestety skala wyzwan stojacych przed naszym kontynentem ma sie nijak do kalibru politykow rzadzacych na obszarze tego naszego "polwyspu zachodniej Azji"...

Edited by Guzu

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Grześ, a założyłbyś się o zacny trunek, że gdybyśmy tylko wyrazili gotowość polityczno-fiskalną, oczywiście zupełnie demokratycznie, to przyjęto by nas z otwartymi ramionami. Bardzo szybko i stawiam hipotezę, że znaleziono by milion sposobów aby obejść wszelkie wymogi formalne.

 

Krzysiek, nie założyłbym się ani o 1992 Chateau Angelus Grand Cru ;)  ani nawet o zwietrzały pospolity browar, bo ruchy w tym kierunku są już czynione i to będzie niespodzianka jedynie dla tych opornych na rzeczywistość. Co tu dużo mówić, Europa dostaje w tej chwili po twarzy całym tym projektem, niektórzy politycy zdają się brać to na przeczekanie, inni zdają się nie widzieć problemu, jeszcze inni kreują inne problemy, by odwrócić uwagę od clou sprawy i by ugrać coś dla siebie.

Deklaracje były i nadal są szczytne (patrz traktaty), ale praktyka dowiodła niezbicie, bo na skórze obywateli kilku państw, a nie w jakimś hipotetycznym modelu, że wspólna strefa walutowa dla UE nie działa. Kraje, które były słabsze gospodarczo od lidera w regionie nie mają szans w dłuższej perspektywie na jakąkolwiek konkurencję, a to nie koniec problemów, jakie się tworzą. Mogło by to działać, gdyby Niemcy dobrowolnie oddawali wypracowane przez siebie pieniądze po równo tym starającym się i obibokom - to wtedy OK, socjalizm jak się patrzy i to z ludzką twarzą, bo z pokojowym Noblem. Jest to oczywistą utopią, bo pieniądze mają właścicieli, a właściciele mają narodowość i swoje interesy. Banialuki o tym, że w globalnej gospodarce pieniądz jest globalny i nieważne komu odsprzedajemy Lotos, czy cokolwiek innego w całości lub części, mogą łykać tylko osoby zupełnie nieobeznane ze współczesnymi mechanizmami lub zindoktrynowane medialnie.

 

Co do tego, co piszesz Guzu o zalinkowanym tekście, to masz rację, że można ująć precyzyjniej różne aspekty zaistniałej sytuacji, ale chyba nie taki był cel tego artykułu. Przecież to o czym piszesz w kwestii różnic Francja/Niemcy, widać jak w soczewce na przykładzie Greków. Grecja - niezależnie od rynków finansowych, czy innych państw Unii - solidnie zapracowała sobie na gospodarcze, a w konsekwencji społeczne kłopoty, ale czy przynależność do euro im pomogła, zaszkodziła, czy nie miała wpływu na rozwój w ostatniej dekadzie? ;) Jasne, że nie można o wszystko obwiniać Niemców, bo im się dobrze powodzi, a reszcie nie, ale jak ten cały cyrk działa widać coraz wyraźniej. Szukanie wątków pobocznych i skupianie na nich uwagi przez międzynarodowych fachowców, to jak postulowanie naprawienia klimatyzacji, podczas kiedy koło odpada. :rolleyes:

P.S.

Co do formatu naszej euro-wierchuszki to zgoda. Próżno tam szukać wielkich postaci.

Pozdrawiam

Grzesiek

Edited by Maynard

Share this post


Link to post
Share on other sites

Na pięknym statku zwanym UE, nie chcemy słabych i zadżumionych..; co mądrzejsi zastanawiają się już, jak opuścić ten przybytek zainfekowany - my zaś, starym, Polskim zwyczajem, włazimy głęboko w dupę tym, którzy ją na nas wypinają.

Edited by Tomasz K

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dziś dla mnie wiadomością dnia, były dane GUS o bezrobociu, w styczniu 14% oraz 30% wśród ludzi młodych, którzy są bezpowrotnie pokoleniem przegranym i straconym. Ciekawe, że ogłoszone je akurat dziś. Tego problemu nie  załatwią żadne pieniądze z unii. To jest jedna wielka żenada.

Do tego należy dodać iż statystyki GUS nie uwzgledniają osób które postanowiły opuścić ten dziadoland i wyjechały za pracą. Rzekomo co miesiąc znika ~ 64tyś miejsc pracy, a co trzecia osoba w wieku do 25lat jest bez pracy (tak gdzieś Eurostat podawał).
Dwa tyg temu przejeżdżałem obok urzędu pracy i takiej kolejki to nieprzypominam sobie nawet z czasów naszego socjalizmu jak rzucali długo oczekiwaną srajtaśmę do pobliskiego kiosku ruchu.
No ale skoro młodzi ludzie uciekają z kraju a firmy jedna za drugą padają na ryja to jest to niechybny znak że nasz cud gospdarczy zaczyna osiągać punkt kulminacyjny :).
Wprawdzie nasz ciapulek minister pracy i polityki społecznej niejaki Władzio Kosiniak-Kamysz twierdzi że to chwilowe problemy z bezrobociem i w kwietniu będzie lepiej, ale ja jakoś tym hochsztaplerom nie wierzę.

I o to chodzi Panowie, człowiek który wiekszość czasu poświęca na szukanie pracy, a później jej ewentualne utrzymanie,
nie ma czasu aby samodzielnie myśleć, nie ma czasu na hobby, na czas dla dzieci itd zajęty myślami co by od 1-szego do 1-szego starczyło i oby 18letni samochód czasami w tym miesiącu nie zepsuł się.
Mainstreamowe media po długim szczekaniu wcisną mu wszystko, łącznie z tym że zarabiać w euro jest OK i że wysoko oprocentowany kredyt jest mu do życia niezbędny.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jedyny sposób aby mieć realny wpływ na bieg wydarzeń, to odesłać wszystkich bez wyjątku na dożywotnie wakacje. Jeśli ktoś tego jeszcze nie zrobił, to może podpisać się pod wnioskiem o referendum w sprawie wprowadzenia  jednomandatowych okręgów wyborczych.

 

http://zmieleni.pl/

 

To, w przeciwieństwie do głosu oddanego, w wyborach przy obecnej ordynacji, jest obowiązek obywatelski. Nie jest to też głos zmarnowany.

 

Kto nie wie, jaka jest różnica między JOW, a tym co mamy teraz, niech poczyta. Choć bardzo prawdopodobne, że po tym nie będzie już głosował w wyborach. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Dla mnie problemem jest brak alternatywy.

W obecnym systemie nie ma szans i nadziei na pojawienie się kogoś spoza układu.

A nadzieja ze jak zamienimy jedną partię na p na drugą partię na p to coś się zmieni - to chyba już powoli ostatnie bastiony ją tracą. Ci sami ludzie po obu stronach, zajęci tylko swoimi pierdołami, bez elementarnego przygotowania do sprawowanych funkcji, bez jakiegokolwiek doświadczenia. Temat nr 1 to czy trans moze być marszałkiem, czy brzoza miała 5 czy 7 metrów... A reszta - a kogo to obchodzi?

 

I tu, paradoksalnie, sytuacja przypomina trochę naszą z PZW. W jaki sposób i dlaczego ma sie to reformować, zmieniać, skoro nawet główni zainteresowani mają to gdzieś? Jak większość interesuje jedynie jazda w gaciach na koniu z 1 strony i tanie hasełka?

Która z obecnych sił moze coś zmienić? 

JOW - a jaka szansa wprowadzenia tego?

Komu ma na tym zależeć? Przeta przy korycie zrobią wszystko by to uniemożliwić....

ZostajeBbrunona K. świętym ogłosić i podążyć gromadnie w jego slady... Chyba tylko trotyl moze od koryta oderwać :D :D :D

Share this post


Link to post
Share on other sites

@Kuba, nie pisz tak o Brunonie, bo zaraz zostaniesz wywrotowcem i  Mosad Cię ścignie.  :)



Jakie są szanse na JOW? Bardzo duże. Paradoksalnie, samo zbieranie podpisów i potem cała procedura jest bardzo prosta. Poważnym problemem jest co innego. Większość obywateli RP, nawet jeśli słyszała lub czytała coś w temacie, to nie bardzo zdaje sobie sprawę jakie konsekwencje mogłoby to mieć dla nich- "tu i teraz". Potrzeba szerokiej akcji informacyjnej na ten temat, aby poszli i powiedzieli TAK. Niestety, akcja informacyjna musi odbywać się poza mediami. Nie ma tego i nie będzie ani w tv ani, w żadnej poczytnej gazecie. Każda stacja tv i każda gazeta nadaje przekaz w określonym interesie, reprezentowanym przez daną opcje polityczną. Ponieważ w sejmie JOW są tematem tabu, nie mówi się o tym ani nie myśli. Wprowadzenie JOW oznacza zniknięcie z powierzchni ziemi wszystkich partii politycznych w Polsce. Nie tylko tych parlamentarnych, ale i tych mniejszych, które zrzeszają się na okoliczność  wyborów samorządowych. Dlatego cała akcja odbywa się online oraz poprzez spotkania organizowane na żywca, bo to jedyna dostępna forma. Polecam kiedyś pójść na spotkanie z jakąś "niedojdą" i spytać o JOW.



                Druga sprawa, to że nawet jeśli uda się zebrać te podpisy, to bez względu jaka akurat partia będzie tworzyć  rząd, zrobi wszystko aby to zablokować. W tej sprawie sejm jest jednomyślny, bo gra idzie o ich życie. Po wprowadzeniu JOW, 90% obsady tam nie wróci i będą musieli pójść do pracy. Po za tym, upadek z wysoka jest bolesny.



                Mimo wszystko szansa jest bardzo realna. Dlatego zamiast narzekać, podpisujmy się pod wnioskiem i informujmy znajomych.  Nawet tu na forum nie ma miesiąca, żeby nie było narzekania na PZW. Będzie tak zawsze bo nikogo ten problem nie interesuje. Żaden poseł się tym nie zajmie, bo odpowiada przed prezesem partii, a nie przed wyborcami. Prezes mówi "głosuj" jak mówię, albo wylatujesz z listy i do sejmu nie wejdziesz. On głosuje, nawet jeśli  to wbrew interesom wyborców z jego okręgu, bo i tak się dostanie z "góry listy". Nie chcielibyście mieć przedstawicieli, których znacie? Takich którzy mają coś do powiedzenia. Grupa wędkarzy będąc bardzo liczną, na pewno zostałaby zagospodarowna. Niech by nawet było tylko dwóch posłów którzy by się tym zajęli, wystarczyłoby. Poświęciliby się tylko temu tematowi. Napisali projekty i poprowadzili wszystkie procedury wraz z konsultacjami społecznymi i udałoby się.



To nie są mrzonki.   :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale, czy ja źle myślę, ze już raz podpisy zostały zebrane i zdecydowano je po prostu "wystosunkować" w kosz?

Cały problem polega w tym, ze jeśli obecnym w parlamencie ludziom coś nie pasi, to "tego nie ma". Vide ostatnie głosowania vice-marszałkowskie ;)

I nie liczy się zwyczaj, nie liczy się "dobro obywateli" a tylko utrzymanie się u korytka.

Dodać do tego odpowiedzialność przed buką i historią i... chyba zostaje sobie tylko po premii wypłacić za "ciężką pracę" :D

 

Żeby nie było, mi się ta idea - JOW bardzo podoba, jednak - obawiam się akcji olania podpisów, przemilczenia tego przez "życzliwe" media i dalszego dobrego samopoczucia "władzy".

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kuba  :lol:  Jeden dłuższy wpis, ale to się wiąże z wątkami miliardowo-łechtającemi, makroekonomiczno-niedowidzącemi i dobrobyt_i_miłość-głoszącemi.

 

Piszesz tak, o braku alternatywy w wyborach powszechnych i o tym co pokazują nam media zamiast śledzić sprawy istotne,

jakby ścierające się dwa główne obozy były teraz w koalicji, po równo obdzielone względami w opiniotwórczych mediach

i jakby rządziły tyle samo czasu przez te ponad 20 lat, równo na zmianę i robiły to tak samo nieudolnie, trwoniąc tyle samo.

 

Także trochę tak, jakby dziś równo czerpały z obalonego wspólnie systemu (ustrojowego, kadrowego, biznesowego) lub równo się od niego odcięły.

Żadne z powyższych nie jest przecież prawdą, więc niezależnie od osobistych poglądów (nie broniąc też p.osłów z opozycji), chcąc być uczciwym, znaku równości w ich przykorytowych działaniach stawiać nie można. Chyba, że ktoś będzie bronić tezy, iż to na czym wyrosła III RP, to jak wiele w niej z poprzedniego systemu pozostało, kto i gdzie pozostał lub wyrósł, nie ma znaczenia w kreowaniu dziś rzeczywistości. Przy urnach wg widzimisię, ale we wspólnej dyskusji - zgodnie z faktami i logiką (doktryna G. Maynarda  :D ). Koniec czepialstwa.

 

To łączy się z tytułowym wątkiem tak, że zauważanie i rozumienie tej różnicy, choć pozornie może wydawać się żadna, daje odpowiedź m.in. na pytanie co ma na myśli (literalnie: co myśli, co ma w głowie) szef MSZ mówiąc o Premierze UK, że pozbywa się wpływów w rządzącym Unią triumwiracie FR, GER, GBR, podczas gdy ten akcentuje pozycję, interesy i znaczenie UK na arenie międzynarodowej. Merkel się nie dziwi i nie obraża o eurosceptycyzm, tylko zabezpiecza się na różne ewentualności, próbując akcentować swój punkt widzenia jako korzystny dla wszystkich. Tak wygląda polityka.

 

Niezależnie od losów waluty, czy Unii, Niemcy mają ambicje na miarę swojego potencjału gospodarczego i będą z Brytyjczykami siadać do stołu, choćby Grecja cała spłonęła, a Polska przyłączyła się do ZBiR-u. Mrzonka o naszej optymistycznej drodze do kluczowej roli w decydowaniu o losach Europy - w miejsce "oddających pole" potęg - budzi (u)śmiech. Zwłaszcza w kontekście skrajnie nieefektywnej polityki zewnętrznej i wewnętrznej, która trwa już dość długo.

Jednym tchem obok traktatowych frazesów o "wyrównywaniu", każdy poważny kraj akcentuje swój udział w kosztach i swoje oczekiwania co do zysków we wspólnocie lub je przemyca. My potrafimy wynegocjować jakieś cyferki, które nam już obiecano, ale nie potrafimy budować sojuszy, werbalizować naszych oczekiwań i realizować najpilniejszych interesów, bo jesteśmy państwem nie domagającym się podmiotowego traktowania, a jedynie współuczestniczenia we wspólnych projektach i funduszach. Niemcom nie przeszkadza, że za gaz z Rosji, który im przysyłamy płacą mniej, niż my sami. Nie przeszkadza też im przecież Gerhard przecinający wstęgi z Rosjanami, bo to jest w ich wspólnym interesie - akurat kosztem naszego. Nikt za nas tego nie zrobi, a na pewno twarde postawy będą wiązały się z łatką antypostępowych, nieeuropejskich ciemniaków, nacjonalistów i/lub faszystów. Inaczej jednak, pozostanie nam przepraszać za polski antysemityzm w polskich obozach i za "kontrowersyjne" 70. obchody Katynia '40, które niezasłużenie przyprawiły o kłopot naszych sąsiadów.

 

Niezależnie od tego co powyżej, gdyby JOW naprawdę zagościły w Polsce, byłyby "równie lepsze" od każdej z dzisiejszych partii na "P". :P

Pozdrawiam

Grzesiek

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem na ile warto się rozpisywać, bo czuję "ciach" w powietrzu, ale, jako ze rozmowa przebiega raczej miło mam nadzieję ze supermoderator powstrzyma swędzące palce :D.

Niemniej jednak.

Ja oddzielam głoszone hasła od rzeczywistości i staram sie np sprawdzić kim sa ludzie którzy je głoszą.

Będąc w podobnie negatywny sposób nastawiony do obu "P", no, wiadomo, z jednej "P" łatwiej drzeć łacha, widze że między nimi różnic wielkich nie ma. Składają sie z tych samych skompromitowanych i nieudolnych ludzi. Gdyby ktoś zrobil roszadę i jutro wymienił między nimi po 2/3 ludzi, po za najbardziej znanymi kilku to.... nikt by nie zauważył.

I niestety, smutna prawda jest taka, ze niezależnie od zadęcia i prężenia muskułów, ostatnia ostoja katolicyzmu w polskim parlamencie składa się z rozwodników, czego dowodem obie żony jednego ze świętych wylansowane na jego nazwisku, bez żadnych kompetencji, po za byciem żoną. Podobnie - jako ze etap złoszczenia się na rzeczywistość powoli mam za sobą, jedynie uśmiech budzi, ze jeszcze ktoś wierzy w antykomunizm partii, która do poważnych funkcji wysuwa syna stalinowskiego mordercy do lat 90 radośnie kontynuującego "dzieło przodków". Podobnie jak i drugi święty, z Krakowa, który dzielnie jako prokurator systemowi służył zanim doznał nawrócenia... Oczywiście - nie przeszkadza to komukolwiek, choć przeciwnikom chętnie się bada życiorysy, gromko krzycząc gdy zadawane sa te same pytania co do zbawcy narodu. Piszesz - nie mieli po równo czasu. Mieli, w przeróżnych opcja zasiadali tu i ówdzie, plus kilka lat jednak mieli wyłączność... Ich dokonania w tym czasie sa imponujące, czkawką odbijają się płacącym podatki do dzisiaj.

U nas dochodzi do zaskakującego postawienia na głowie pojęć. Partia "prawicowa" jest partią o socjalistycznym programie, z mocną nutką narodową, co nie przeszkadza jej najpierw w wynegocjowaniu a później w podpisaniu skrajnie niekorzystnego dla naszego interesu traktatu lizbońskiego. Partia "liberalna" dokręca śrubę podatków, robi wałki na prawo i lewo i nawet gdy zostanie złapana za rękę wycofuje sie rakiem twierdząc ze to nie ich. Poziomem niekompetencji stara sie jak może przeskoczyć przeciwników, oglądając poczynania ministrów mam wrażenie ze to jakaś paraolimpiada, ale ścigają sie w osiągnięciu jak najgorszych wyników.

Liberalne oblicze tej partii prezentuje indywiduum słyszące krzyk mrożonych zarodków i kilkudziesięciu ludków głosujących za zaostrzeniem jednej z najbardziej restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej w ue. Wszystko pod dyktando i na klęczkach w stosunku do epiksopatu.

Kolejna alternatywa, czyli dziarscy "socjaliści" ma twarz starych komuchów i jako taka mnie przynajmniej odrzuca. Są to wielcy socjaliści posyłający naszych ludzi, za naszą kasę na wojny gdzieś daleko, nie dostając nic w zamian... Alternatywa w pomarańczowych kolorach niestety po za biciem piany z krzyżem i prawami gejów nie ma nic do powiedzenia ani pomysłu na działanie.

 

Wygląda na to, że Polska składa się z wdów smoleńskich, słuchaczy radia, wojujących gejów, dzieci poprzedniego układu załatwiających swoje interesy, matki madzi, kleru przenajświętszego, jakiś 5 milionów urzędników administracji publicznej z nudów wymyślających coraz większe głupoty i reszty, jakiś 30 milionów bezwolnych zombie stosunkowanych na każdym kroku, okradanych i gwałconych mentalnie przez jakiś oblechów w telewizji.

 

Nie ma młodych rodzin, mieszkających kątem u rodziców, z jednym dzieckiem, z trudem wiążących koniec z końcem

Nie ma ludzi zasuwających w pracy po naście godzin, by móc zatrudnić innych, by jakoś rzeczywistość funkcjonowała

Nie ma ludzi wystosunkowanych życiowo instytucją o nazwie ZUS, której wpłaca 3x więcej niż dostaną

Nie ma młodych par, których nie stać na posiadanie dzieci, wszak dobro kraju z posiadaniem nowych ludzi nie jest związane.

Za to najważniejszy jest smoleńsk, prawa posłanki Grodzkiej i co biskup ma na ten temat do powiedzenia...

 

 

Zmieniając temat

Wmówiono nam, że walka o swoje to coś paskudnego, niesmacznego, nie wypada. Cud twór robiący z ludków mentalnych niewolników. Z resztą, co ja piszę, nie robiący  bo co kilkukrotnie Jerzy Kowalski opisywał - Polacy naturę niewolnika mają w głowach mocno osadzoną.

Tak sobie myślę, że gdyby Niemcy, jako społeczeństwo, dowiedzieli się że za gaz płaca więcej niz Francuzi kilkaset km dalej, gdyby przyszło im 5e za litr paliwa zapłacić a np Francuzom wytknięto by "francuskie obozy koncentracyjne", to mimo manifestowanego wszędzie rozwoju cywilizacyjnego i pacyfizmu ludzka natura pokazałaby zęby i nie chciałbym byc w skórze odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. "u nas to przechodzi i jeszcze się uśmiechamy czasem, jak z 5,80 o całe 20 groszy litr paliwa stanieje :D :D

 

I na koniec, nawiązując do tytułu wątku. Nie ma co szukać frajerów. Sami się znaleźli, jest ich aż 30 milionów. Zrobią wszystko, tylko poklep ich po plecach i powiedz ze sa ok....

Share this post


Link to post
Share on other sites
Grzesiek.
 
Premier GB, przyjął postawę jaką przyją, zarówno na ostatnim szczycie jak i podczas negocjacji dot. paktu fiskalnego, ponieważ został do tego zobowiązany przez parlament. Posłowie do parlament w GB, wybierani są właśnie w okręgach jednomandatowych. Nie mógł zrobić inaczej. Taka jest ta znacząca różnica. Oni tam mają swoje problemy, inflację, swoejgo funta, którego bronią cały czas od powstania Euro i mają sporą liczbę imigrantów, których powoli nienawidzą. Cytowany wyżej Nigel Farage i jego ugrupowanie są już na poziomie 15% poparcia i będą szli w górę, co napawa trwogą konserwatystów. Widząc to Cameron zrobił ruch wyprzedzający i obiecał referendum w sprawie wyjścia z EU. 
Jeśli obywatele brytyjscy będą chcieli opuścić unie, to zrobią to tak czy inaczej. Tam decydują obywatele większością głosów.
 
Druga sprawa. Tak,  w RP pomiędzy wszystkimi partiami można postawić znak równości. Nie ma żadnego światopoglądu. Nie znamy żadnego posła w naszym parlamencie, który mówi otwarcie. To są obcy. Nie wiemy co myślą, bo mówią do kamery co ustalone jest jako stanowisko wspólne (którzy to posłowie dostawali smsy z oficjalnym stanowiskiem do wyszczekania przed kamerami? Nie pamiętam już.). Głosują tak jak każe klub. Ze strachu. Ostatni rokosz Gowina zakończył się klapą, bo boją się, że jak wylecą to nie utworzą partii i do parlamentu się nie dostaną, bo tak w istocie będzie. Plankton łączy się w jakieś śmieszne koalicje przed wyborami, tylko po to żeby przekroczyć 5% progu.  Szastają obietnicami, wiedząc że nikt ich za to nie rozliczy. Nie ma alternatywy. Dlatego jesteśmy słabi w EU, nasi posłowie nie mają mandatu obywatelskiego do negocjowania w naszym imieniu.
 
Jeszcze jedna uwaga w sprawie JOW. Oczywiście nawet w wypadku JOW partie polityczne, jako środowiska skupione wokół określonego światopoglądu, lub idei istnieją. Natomiast po wyborach jeśli okazują się kłamcami znikają, ich miejsce zajmuje ktoś inny. Choć to rzadkie, bo posłowie mają wtedy odwagę walczyć do upadłego o interesy swoich wyborców. Tylko, że My nie mamy tego komfortu. Jesteśmy spętani więzami braku wyboru. My w wyborach nie głosujemy za konkretnymi postulatami. Głosujemy zawsze przeciw. Dajemy się zmanipulować przez media. Być może JOW nie zostaną wprowadzone w ciągu 10 lat. Niech tak będzie, ale stare przysłowie pszczół mówi:" Nawet 1000 milowa podróż zaczyna się od pierwszego kroku". Fakt, do ogłoszenie referendum ogólnonarodowego potrzeba uchwały sejmu. Nie ma uchwały, nie ma referendum. Tak było ostatnio, gdy odrzucono wniosek z podpisami 1,5 miliona obywateli, w sprawie wieku emerytalnego. 
Edited by Krzysiek_W

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kuba, nie będzie "ciach", bo jest kultura, ja już krótko i kończę.  ;)

Panowie, nawet jeśli zrównać "średniopartyjny" poziom niekompetencji (co można uznać), bilans poczynionych Polsce szkód (??), czy udział ilościowy/jakościowy (???) wątpliwych postaci w życiu każdej partii, to jednak kilka lat temu słyszałem i widziałem rzeczy, które mi się podobały oraz były spełnieniem części obietnic. Pomimo, że miodem nasz kraj nie spływał przez tych kilkanaście miesiący, to widziałem jakąś wizję, z której chociaż częścią mogłem się utożsamiać. Może to mało, a może dużo? Zależy jak potoczy się historia naszego kraju w XXI wieku. Dzisiaj tego nie czuję, bo tego nie ma, nawet na poziomie chęci, cichych ambicji, głoszonych treści, Pewnie, że pod względem naszego realnego wpływu i odpowiedzialności polityków za rządzenie, mamy dramat i trzeba to zmienić wobec wszystkich po równo. Gdyby JOW nastały nad Wisłą, to z radością wypieprzę obie "P" na zbitą twarz.  B)

 

Różnica dziś może wydawać się kosmetyczna, ale dopóki ten "brak alternatywy" jest tym co mamy dostępne, to będę się tej drobnej różnicy trzymał, której Koledzy nie uznajecie, co ja szanuję i nie będę się sprzeczał. Trzeba organizować się obywatelsko, popierać JOW i inne prodemokratyczne poczynania, których deficyt jest nadto widoczny, obserwując chociażby zajścia w mediach ostatnimi czasy.

 

Pozdrawiam

Grzesiek

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak Grzesiek, masz sporo racji.

Myślę, ze w obecnej sytuacji każdy wybiera jakieś mniejsze zło, deal który nie tyle pewnie pasuje co najmniej przeszkadza ze wszystkich.

Jest jeszcze inna opcją, która ja wybrałem - katapulta do innego systemu. 

Choć - patrząc jak strasznie zostali, i wybaczcie mi "plugawe serce" ;), ale z premedytacją użyję - orżnięci i wydymani Irole, to współczesna historia dawno takiego dealu jak z Anglo-Irish nie widziała... Więc chyba z "klasa polityczną" nie tylko u nas nie jest za dobrze.

 

Pozdrowienia i miłego wieczora

Share this post


Link to post
Share on other sites

Panowie , świetna sprawa .. Znów jest nowa forsa , znów na "zielonej wyspie" będzie karnawał . Jak zabraknie , to dobierze się z drukarni albo OFE , lub pieluchy obłoży . Młodzi , których jąkający Jurek tak zgrabnie zagospodarował , odbierając im wszelką zdolność do buntu , pójdą na socjal , albo emigrację , znienawidzony moher się uśpi , pozostaną tylko prowincjonalni zwycięzcy rozgrywki do dalszego zagospodarowania , czyli stania na baczność z wyciągnięta ręką :rolleyes:

Share this post


Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...