rogu 632 Report post Posted April 8, 2019 Marzenia, a już takie zupełnie niedorzeczne jak wędkarskie, nie mają wyczucia czasu. Zapalają się w głowie jak pochodnia od małej iskierki, wręcz nieznaczącej, jak by się mogło wydawać, błahostki. To może być mokry zapach wiosennego przyboru czy pierwszy cieplejszy wiatr, który czuć na twarzy po nudnej zimie. Albo inny obrazek czy skojarzenie, który porusza tę dziwną strunę w sercu. Te marzenia nie chcą dać spokoju, nie pozwalają iść spać i zdrowo się odżywiać. Są za to zaczątkiem permanentnego rozkojarzenia połączonego z dziecięcym bujaniem w obłokach. Życie pozostałych domowników stawiają na cienkim ostrzu rodzinnej cierpliwości. Mimo wszystko, nie ma na nie żadnej rady a opór, choć z początku zasadny i jak najbardziej racjonalny, okazuje w końcu słaby jak suchy liść. To dlatego zostawiamy tych, których najbardziej kochamy. Na te kilkanaście cudownych dni porzucamy stos niedokończonych spraw, wrednych obowiązków i cierpką rutynę codzienności. Wyruszamy! Na pierwszą a może już kolejną wyprawę, odkrywać świat po swojemu. W grupie nam podobnych, niespokojnych ludzi, którzy wolą raz zobaczyć niż tysiąc razy o czymś usłyszeć.Siła tych marzeń skierowała tym razem naszą drużynę na głębokie południe Ameryki, do porośniętej cypryśnikowymi lasami Luizjany, do krainy kurczaków, krewetek, jazzu i voodoo. Popłynęliśmy jak Huckleberry Finn, wraz z leniwym nurtem wielkiej Missisipi…. Który to już raz wyruszamy aby ścigać marzenie? Wszak podobno najlepiej jest gonić króliczka… Kilkanaście godzin w chmurach i witamy się z Nowym Orleanem, miastem szczególnym jak na Stany. Ciesząca się zasłużonym entuzjazmem Bourbon Street. Jest taka jak czytaliśmy. Wesoła, głośna, afro-amerykańska. Tutaj dzieciaki wymiatają na plastikowych wiadrach. I to jak. Jest wczesne południe i żar sączy się z nieba. Mieszkańcy i zblazowani turyści zaszyli się w barach i restauracjach, których tu mnogo. Wieczorem trudno się będzie tędy przecisnąć. Stany to w większości mocno konserwatywny kraj. Ale nie Luizjana i Nowy Orlean. Można tu znacznie więcej niż gdzie indziej, a Wielki Brat nie patrzy tak uważnie! Żeby nie było….poprzestaliśmy na fotkach! Ratusz w centralnym punkcie miasta, pamięta jeszcze czasy francuskich kolonizatorów. Amerykanie mówią, że Nowy Orlean to najbardziej nawiedzone miejsce na świecie. Kult Voodoo ma się doskonale, a na ulicach spotkacie…wróżki. Jazz…bez tej muzyki nie ma tego miejsca. Najlepsze na świecie dźwięki saksofonu, klarnetu czy fagotu bądź trąbki rozbrzmiewają na ulicach, ale żeby tu grać nie wystarczą chęci. Miasto dba o poziom i do turystycznych uszu dopuszcza tylko najlepszych. Odbiliśmy się od knajpy… Huragan Katrina żyje tu w ludzkich wspomnieniach wyraźnie, a jego ślady można spotkać wszędzie, nawet w mega turystycznym i zadbanym French Quater. Żywioł zabił ponad 2000 ludzi, a 80% miasta znalazło się pod wodą. Dziesiątki tysięcy mieszkańców nigdy nie wróciło do miasta. Nie mieli do czego. Parostatek na Mississipi. Dziś turystyczna atrakcja, kiedyś jedyny sposób na omijanie bagien i wizytę w sąsiednich osadach na biegu rzeki. Promem popłynęliśmy na drugą stronę Mississipi, do Algiers Point. Przedziwne i bardzo ciekawe miejsce. Od dawna te okolicy zamieszkiwane były przede wszystkim przez uprowadzonych z Afryki niewolników, dziś mieszkają tu ich prawnukowie. Typowa, okienna dekoracja… Co kilkadziesiąt metrów natykamy się na stare auto, które wrosło już w ulicę. Amerykańskie perełki po sprawnej renowacji osiągnęły by w Europie zawrotne ceny. Algiers point kojarzy mi się z jakimś nieokreślonym bliżej niepokojem i troszkę upiorną atmosferą. Ulice praktycznie wymarłe, budynki krzywe. Może to przez te ciemne, burzowe chmury, które nadciągały właśnie nad miasto. Wieczorem spacerujemy jeszcze po Bourbon. Miasto nie śpi. My też wcześnie nie pójdziemy. Jakże mogło stać się inaczej. Obowiązkowa wizyta w miejscowej świątyni. W sumie wszyscy razem wyszliśmy lżejsi o „kilka” baksów. Impreza się nie kręci? Z pomocą przychodzi gandzia na telefon! Choć wszyscy myślą już tylko o rybach, znajdujemy jeszcze czas aby odwiedzić najstarszy (i jakże piękny) cmentarz w Nowym Orleanie – St. Louis. Tutaj spoczywa Marie Laveau, wielka kapłanka Voodoo. To głównie dzięki niej to wierzenie ma po dziś dzień tysiące wyznawców w całej Luizjanie. Ach, to był wieczór! Bawiliśmy się na Frenchmen Street, każdy miłośnik jazzu wie o co chodzi. Tu nogi same chodzą! A jak powstał jazz? W skrócie muzykę tę przywieźli z Afryki niewolnicy. Nie znali nut, więc afrykańskie brzmienie połączyli z amerykańskim bluesem i tak powstał nowy gatunek w myzyce. Diametralna zmiana klimatu, jesteśmy już 200 km dalej na południe. Wkręcamy się powoli na wędkarskie obroty. Delta Mississipi rozlewa się na dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych. Jak nie zgubić się w tym labiryncie trzcinowych zatok i wysepek wiedzą tylko nasi przewodnicy. My tracimy orientację w parę minut po opuszczeniu przystani. Grupa równo się podzieliła. A jakże - są spinningiści, ale muszkarze też mają godną reprezentację, którą mocno wspiera nasz rodzimy Traper. Tuż przed startowym gwizdkiem. Pierwsze „macanki” z łowiskiem. Plątanina kanałów, rzecznych odnóg, ślepo zakończonych jeziorek. Jest dziko, jest cicho, jest pięknie! Oto i on. Pierwszy redfish, czyli kulbak czerwony - Sciaenops ocellatus. A więc to z tego powodu trafiliśmy do Luizjany. W Europie mało kto o tej rybie w ogóle słyszał, ale w Stanach cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. A czemu? Powodów jest co najmniej kilka. Świetnie bierze zarówno na spinning jak i muchę. Jest niebywale silna (amerykańscy wędkarze nazywają ją w skrócie bull, czyli byk) i nigdy łatwo się nie poddaje. Mieszka sobie na płytkiej wodzie, wiec łowienie jest widowiskowe, troszkę przypomina polowanie na szczupaki z płycizn. Czyli rzut pod trzcinkę, wyjście do powierzchni i piekło na wodzie Share this post Link to post Share on other sites
Bułka 1,057 Report post Posted April 8, 2019 Kapitalny artykuł! Teraz ja też tęsknię za Luizjaną :) Share this post Link to post Share on other sites
ezehiel 4,670 Report post Posted April 8, 2019 Coś wspaniałego. Graty Share this post Link to post Share on other sites
Rheinangler 4,851 Report post Posted April 8, 2019 Niezłe Forfitery ;) Share this post Link to post Share on other sites
Luckyguliver 555 Report post Posted April 9, 2019 (edited) Zajefajny reportaz i fotki. A czlowiek juz myslal ze w Usa to tylko basy ewentualnie muskie i lososie :) Przyznaj ile czasu zajelo Ci wklejanie tych wszytkich fotek? :) Edited April 9, 2019 by Luckyguliver Share this post Link to post Share on other sites
rogu 632 Report post Posted April 9, 2019 A dziękuję. W USA jest mnóstwo wędkarskich tematów dobrych...także pstrągi, tarpony i wiele, wiele innych. Ja długo zdjęcia wybierałem do reportażu, ale wklejał już kto inny na jerka więc nie wiem :-) Share this post Link to post Share on other sites
Friko 6,030 Report post Posted April 10, 2019 tylko dwie foty z wędkarskiego ?! co to ma być... następnym razem poproszę o reporaż z BassPro, chciałbym to sobie chociaz wyobrazić :rolleyes: ps. widze że ryby głównie z gumami w pyskach, wspomniałeś też w tekście o wahadłówce - na jerki nie brały ? Share this post Link to post Share on other sites
rogu 632 Report post Posted April 10, 2019 W Nowym Orleanie nie ma Basspro ;-). Poza tym wizyta w tym sklepie jest niebezpieczna i potrafi zniszczyć domowy budżet ;-). Na jerki też by brały, ale nie mieliśmy ze sobą. Cała trudność w redfishu to je znaleźć, reszta toczy się sama :-) Share this post Link to post Share on other sites
wujek 7,497 Report post Posted April 11, 2019 Dobry artykuł, jak zawsze :good: Share this post Link to post Share on other sites
rogu 632 Report post Posted April 11, 2019 Fajnie, że się podoba. Dzięki. Share this post Link to post Share on other sites
wilczybilet 1,330 Report post Posted April 11, 2019 Świetny reportaż i zdjęcia ;) Share this post Link to post Share on other sites
drChlubicz 62 Report post Posted April 11, 2019 Super artykuł, zazdraszczam Share this post Link to post Share on other sites
PETEREK 95 Report post Posted April 11, 2019 Świetny reportaż, super się czyta :clappinghands: !!! Share this post Link to post Share on other sites
Bander 565 Report post Posted April 12, 2019 Bardzo lubię takie relacje, czekam na następne :) Pozdrawiam Share this post Link to post Share on other sites
chojny83 1,472 Report post Posted April 12, 2019 Świetny tekst, fajnie się czyta. Zdjęcia i ryby, bajka! Właśnie czegoś takiego brakuje mi w czasopisamach wędkarskich. Z niecierpliwością czekam na kolejne. Share this post Link to post Share on other sites
giaur27 409 Report post Posted April 25, 2019 ...bajka :-) Share this post Link to post Share on other sites
alex62 167 Report post Posted April 28, 2019 Rzygać się chce jak się ogląda takie obrazki , nic tylko ryby ryby i ryby ..... :) ;) :D :angry: . Share this post Link to post Share on other sites
tpe 1,547 Report post Posted May 20, 2019 Super wyprawa. Poczekam aż Wielki Brat zniesie wizy i lecę. Tarpon, Redfish, Snook, słodkowodne Bassy i Muskie. Taki mały wędkarski plan na resztę życia ;) P.S. Ta ryba w paski to dość pospolity od Karoliny po Zatokę Meksykańską Sheepshead, czyli po naszemu sargus owczak. Share this post Link to post Share on other sites