Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing
rogu

[Artykuł] Miss Missisipi

Recommended Posts

Marzenia, a już takie zupełnie niedorzeczne jak wędkarskie, nie mają wyczucia czasu. Zapalają się w głowie jak pochodnia od małej iskierki, wręcz nieznaczącej, jak by się mogło wydawać, błahostki. To może być mokry zapach wiosennego przyboru czy pierwszy cieplejszy wiatr, który czuć na twarzy po nudnej zimie. Albo inny obrazek czy skojarzenie, który porusza tę dziwną strunę w sercu. Te marzenia nie chcą dać spokoju, nie pozwalają iść spać i zdrowo się odżywiać. Są za to zaczątkiem permanentnego rozkojarzenia połączonego z dziecięcym bujaniem w obłokach. Życie pozostałych domowników stawiają na cienkim ostrzu rodzinnej cierpliwości. Mimo wszystko, nie ma na nie żadnej rady a opór, choć z początku zasadny i jak najbardziej racjonalny, okazuje w końcu słaby jak suchy liść.

 

To dlatego zostawiamy tych, których najbardziej kochamy. Na te kilkanaście cudownych dni porzucamy stos niedokończonych spraw, wrednych obowiązków i cierpką rutynę codzienności. Wyruszamy! Na pierwszą a może już kolejną wyprawę, odkrywać świat po swojemu. W grupie nam podobnych, niespokojnych ludzi, którzy wolą raz zobaczyć niż tysiąc razy o czymś usłyszeć.
Siła tych marzeń skierowała tym razem naszą drużynę na głębokie południe Ameryki, do porośniętej cypryśnikowymi lasami Luizjany, do krainy kurczaków, krewetek, jazzu i voodoo. Popłynęliśmy jak Huckleberry Finn, wraz z leniwym nurtem wielkiej Missisipi….

 

Dołączona grafika

 

Który to już raz wyruszamy aby ścigać marzenie? Wszak podobno najlepiej jest gonić króliczka…

 

Dołączona grafika

 

Kilkanaście godzin w chmurach i witamy się z Nowym Orleanem, miastem szczególnym jak na Stany.

 

Dołączona grafika

 

Ciesząca się zasłużonym entuzjazmem Bourbon Street. Jest taka jak czytaliśmy.

 

Dołączona grafika

 

Wesoła, głośna, afro-amerykańska. Tutaj dzieciaki wymiatają na plastikowych wiadrach. I to jak.

 

Dołączona grafika

 

Jest wczesne południe i żar sączy się z nieba. Mieszkańcy i zblazowani turyści zaszyli się w barach i restauracjach, których tu mnogo. Wieczorem trudno się będzie tędy przecisnąć.

 

Dołączona grafika

 

Stany to w większości mocno konserwatywny kraj. Ale nie Luizjana i Nowy Orlean. Można tu znacznie więcej niż gdzie indziej, a Wielki Brat nie patrzy tak uważnie!

 

Dołączona grafika

 

Żeby nie było….poprzestaliśmy na fotkach!

 

Dołączona grafika

 

Ratusz w centralnym punkcie miasta, pamięta jeszcze czasy francuskich kolonizatorów.

 

Dołączona grafika

 

Amerykanie mówią, że Nowy Orlean to najbardziej nawiedzone miejsce na świecie. Kult Voodoo ma się doskonale, a na ulicach spotkacie…wróżki.

 

Dołączona grafika

 

Jazz…bez tej muzyki nie ma tego miejsca. Najlepsze na świecie dźwięki saksofonu, klarnetu czy fagotu bądź trąbki rozbrzmiewają na ulicach, ale żeby tu grać nie wystarczą chęci. Miasto dba o poziom i do turystycznych uszu dopuszcza tylko najlepszych.

 

Dołączona grafika

 

Odbiliśmy się od knajpy…

 

Dołączona grafika

 

Huragan Katrina żyje tu w ludzkich wspomnieniach wyraźnie, a jego ślady można spotkać wszędzie, nawet w mega turystycznym i zadbanym French Quater. Żywioł zabił ponad 2000 ludzi, a 80% miasta znalazło się pod wodą. Dziesiątki tysięcy mieszkańców nigdy nie wróciło do miasta. Nie mieli do czego.

 

Dołączona grafika

 

Parostatek na Mississipi. Dziś turystyczna atrakcja, kiedyś jedyny sposób na omijanie bagien i wizytę w sąsiednich osadach na biegu rzeki.

 

Dołączona grafika

 

Promem popłynęliśmy na drugą stronę Mississipi, do Algiers Point. Przedziwne i bardzo ciekawe miejsce.

 

Dołączona grafika

 

Od dawna te okolicy zamieszkiwane były przede wszystkim przez uprowadzonych z Afryki niewolników, dziś mieszkają tu ich prawnukowie.

 

Dołączona grafika

 

Typowa, okienna dekoracja…

 

Dołączona grafika

 

Co kilkadziesiąt metrów natykamy się na stare auto, które wrosło już w ulicę. Amerykańskie perełki po sprawnej renowacji osiągnęły by w Europie zawrotne ceny.

 

Dołączona grafika

 

Algiers point kojarzy mi się z jakimś nieokreślonym bliżej niepokojem i troszkę upiorną atmosferą. Ulice praktycznie wymarłe, budynki krzywe. Może to przez te ciemne, burzowe chmury, które nadciągały właśnie nad miasto.

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

Wieczorem spacerujemy jeszcze po Bourbon. Miasto nie śpi. My też wcześnie nie pójdziemy.

 

Dołączona grafika

 

Jakże mogło stać się inaczej. Obowiązkowa wizyta w miejscowej świątyni.

 

Dołączona grafika

 

W sumie wszyscy razem wyszliśmy lżejsi o „kilka” baksów.

 

Dołączona grafika

 

Impreza się nie kręci? Z pomocą przychodzi gandzia na telefon!

 

Dołączona grafika

 

Choć wszyscy myślą już tylko o rybach, znajdujemy jeszcze czas aby odwiedzić najstarszy (i jakże piękny) cmentarz w Nowym Orleanie – St. Louis. Tutaj spoczywa Marie Laveau, wielka kapłanka Voodoo. To głównie dzięki niej to wierzenie ma po dziś dzień tysiące wyznawców w całej Luizjanie.

 

Dołączona grafika

 

Ach, to był wieczór! Bawiliśmy się na Frenchmen Street, każdy miłośnik jazzu wie o co chodzi. Tu nogi same chodzą! A jak powstał jazz? W skrócie muzykę tę przywieźli z Afryki niewolnicy. Nie znali nut, więc afrykańskie brzmienie połączyli z amerykańskim bluesem i tak powstał nowy gatunek w myzyce.

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

Diametralna zmiana klimatu, jesteśmy już 200 km dalej na południe. Wkręcamy się powoli na wędkarskie obroty.

 

Dołączona grafika

 

Delta Mississipi rozlewa się na dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych. Jak nie zgubić się w tym labiryncie trzcinowych zatok i wysepek wiedzą tylko nasi przewodnicy. My tracimy orientację w parę minut po opuszczeniu przystani.

 

Dołączona grafika

 

Grupa równo się podzieliła. A jakże - są spinningiści, ale muszkarze też mają godną reprezentację, którą mocno wspiera nasz rodzimy Traper.

 

Dołączona grafika

 

Tuż przed startowym gwizdkiem.

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

Pierwsze „macanki” z łowiskiem. Plątanina kanałów, rzecznych odnóg, ślepo zakończonych jeziorek. Jest dziko, jest cicho, jest pięknie!

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

 

 

 

Dołączona grafika

 

Oto i on. Pierwszy redfish, czyli kulbak czerwony - Sciaenops ocellatus. A więc to z tego powodu trafiliśmy do Luizjany.

 

Dołączona grafika

 

W Europie mało kto o tej rybie w ogóle słyszał, ale w Stanach cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. A czemu?

 

Dołączona grafika

 

Powodów jest co najmniej kilka. Świetnie bierze zarówno na spinning jak i muchę. Jest niebywale silna (amerykańscy wędkarze nazywają ją w skrócie bull, czyli byk) i nigdy łatwo się nie poddaje. Mieszka sobie na płytkiej wodzie, wiec łowienie jest widowiskowe, troszkę przypomina polowanie na szczupaki z płycizn. Czyli rzut pod trzcinkę, wyjście do powierzchni i piekło na wodzie

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zajefajny reportaz i fotki. A czlowiek juz myslal ze w Usa to tylko basy ewentualnie muskie i lososie :) Przyznaj ile czasu zajelo Ci wklejanie tych wszytkich fotek? :)

Edited by Luckyguliver

Share this post


Link to post
Share on other sites

A dziękuję. W USA jest mnóstwo wędkarskich tematów dobrych...także pstrągi, tarpony i wiele, wiele innych. Ja długo zdjęcia wybierałem do reportażu, ale wklejał już kto inny na jerka więc nie wiem :-)

Share this post


Link to post
Share on other sites

tylko dwie foty z wędkarskiego ?! co to ma być... następnym razem poproszę o reporaż z BassPro, chciałbym to sobie chociaz wyobrazić  :rolleyes:

 

ps. widze że ryby głównie z gumami w pyskach, wspomniałeś też w tekście o wahadłówce - na jerki nie brały ?

Share this post


Link to post
Share on other sites

W Nowym Orleanie nie ma Basspro ;-). Poza tym wizyta w tym sklepie jest niebezpieczna i potrafi zniszczyć domowy budżet ;-). Na jerki też by brały, ale nie mieliśmy ze sobą. Cała trudność w redfishu to je znaleźć, reszta toczy się sama :-)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Świetny tekst, fajnie się czyta.

Zdjęcia i ryby, bajka!

Właśnie czegoś takiego brakuje mi w czasopisamach wędkarskich.

Z niecierpliwością czekam na kolejne.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Rzygać się chce jak się ogląda takie obrazki , nic tylko ryby ryby i ryby ..... :)  ;)  :D  :angry: .

Share this post


Link to post
Share on other sites

Super wyprawa. Poczekam aż Wielki Brat zniesie wizy i lecę. Tarpon, Redfish, Snook, słodkowodne Bassy i Muskie. Taki mały wędkarski plan na resztę życia ;)

 

P.S. Ta ryba w paski to dość pospolity od Karoliny po Zatokę Meksykańską Sheepshead, czyli po naszemu sargus owczak.

Share this post


Link to post
Share on other sites

×
×
  • Create New...