Niewątpliwy gigant swojej epoki, Kekkonen wysoko zawiesił poprzeczkę już za młodu, zdobywając mistrzostwo Finlandii w skoku wzwyż; jednak blaski zarówno sportowej, jak i dziennikarskiej kariery zbladły przy możliwościach, jakie weteranowi wojny domowej, Doktorowi Praw i poliglocie stworzyła polityka. Minister sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, wreszcie premier pełniący jednocześnie funkcję ministra spraw zagranicznych – wszystko to tylko szczeble, po których „Urkki” wspiął się na fotel prezydenta Republiki, skąd w 1982 roku – po 25 latach nieprzerwanych rządów, ponadosiemdziesięcioletniego – zepchnęły go dopiero poważne problemy zdrowotne. Pogardliwie określana jako „finlandyzacja”, jego polityka balansowania na zaskakująco cienkiej krawędzi Żelaznej Kurtyny nadała Finlandii oblicze państwa wyjątkowego i wymykającego się kategoryzacjom – co bywa brzemieniem, od którego, także ze względu na potężny cień Kekkonena, po dziś dzień niełatwo mu uciec. To właśnie ten olbrzym, przez trzy dekady rządzący twardą ręką i pozostający na serdecznej stopie z najważniejszymi przywódcami tak Wschodu, jak i Zachodu, nagabnięty przez goszczącego w jego letniej rezydencji Kultaranta francuskiego premiera Michela Debre o to, jak ważną rolę w jego życiu pełni hobby, czyli wędkarstwo, zmierzywszy interlokutora chłodnym spojrzeniem odparł: „To nie żadne hobby – to powołanie”.
Kekkonen łowił kiedy tylko się dało, od Archipelagu Turku na południu kraju – gdzie, oprócz oficjalnej prezydenckiej rezydencji letniej miał także prywatną w pełni wędkarską bazę na wysepce Riskilä – po północną Laponię, ceniąc w szczególności dziką tundrę okolic Kilpisjärvi; skwapliwie przyjmował zaproszenia od zagranicznych przywódców, kierując się raczej wędkarskimi możliwościami, niż strategicznym znaczeniem gospodarza – tym sposobem połowił sobie na karaibskich łowiskach Kuby, łososiowych rzekach Islandii, a także w Azerbejdżańskiej Republice Radzieckiej (gdzie nadrzeczny pomost, z którego spinningował, wyłożono perskim dywanem). Jako zaprzysięgły spinningista (zdaniem łowieckich kompanów, nie opanował nigdy sztuki połowu na sztuczną muchę, bo też specjalnie go ona nigdy nie pociągała – a może na odwrót?) najchętniej wyprawiał się na szczupaki. Jak wspomina ochroniarz, kapitan Teuvo Hirvonen: „Na wodzie był niezmordowanym wyrobnikiem. Podczas gdy inni schodzili na brzeg, by przekąsić i napić się kawy, Kekkonen tylko by łowił. Pewnego razu liczyłem jego rzuty. Zbierało się ich około stu na godzinę, jeśli nie było brania. To oznacza niemal dwa rzuty na minutę, wędka śmigała więc, a żyłka świstała! (…) Jego błystek nie było potrzeby ściągać z nadbrzeżnych drzew i krzaków, przynętę potrafił zaś wprawnie poprowadzić.”
Widok na Saanę (któż, jak nie Kekkonen, wyznaczył szlak na jej szczyt), okolice Kilpisjärvi
Obok bezprzykładnej zawziętości Prezydenta cechowała też, mająca być może korzenie w sportowej młodości, i odciskająca niewątpliwe piętno także na kolejach politycznej kariery, niezdrowa wręcz potrzeba rywalizacji. Historii takich, jak ta opowiedziana przez akredytowanego przy Kekkonenie fotografa, jest wiele: oto na siejowej miejscówce Prezydent przerywa z jakiegoś powodu łowienie i przekazuje wędkę fotografowi, po czym oddala się; fotograf korzysta z fali dobrych brań i łowi cztery dorodne sieje, lecz składając się do kolejnego rzutu czuje na ramieniu ciężką rękę ochroniarza, a odwróciwszy się – natrafia na karcące spojrzenie: „ON złowił pięć”. Kogoś innego z kolei sam Kekkonen pyta po szczupakowych żniwach pośród wysepek Archipelagu: „Ile masz?” „Dziewięć.” „Ja dziesięć, wszystko na właściwym miejscu”. Wspomina się też Kekkonena jako bezwzględnego łowcę, nie czerpiącego przyjemności z holu i wręcz obojętnego wobec zdobyczy, której nie zwykł nawet dotykać – do obowiązków świty należało odhaczenie i uśmiercenie ryby, podczas gdy Prezydent biczował dalej wodę.
Najbardziej nie w smak Kekkonenowi zaś było, że przywódcy Związku Radzieckiego, z którymi utrzymywanie serdecznych stosunków było właściwie sednem fińskiej racji stanu w jego epoce, nie w wędkarstwie gustowali, a w polowaniu. Zaprawiony wędrowiec i narciarz, mężnie znosił zarówno marsze przez ostępy, jak i wielogodzinne pijatyki w odludnych leśniczówkach, jednak wobec bezbronnej zwierzyny, wystawionej na strzał przez nagonkę albo wręcz podprowadzonej, wielokrotnie zdarzało mu się nie pociągnąć za spust. Być może dlatego, że już we wczesnej młodości miewał na muszce ludzi. Może zaś po prostu łowiectwo, w przeciwieństwie do wędkarstwa, nigdy nie było jego powołaniem.
Na koniec, w charakterze ścieżki dźwiękowej równie dobrze, jak epilogu, "utwór" bardzo ważny w fińskiej kulturze popularnej - a mianowicie pełna napięcia scena liczenia głosów elektorskich w wyborach prezydenckich z 1978 r.:
Tampere
kwiecień 2020
Korzystałem z informacji zawartych w filmie Kekkosen kanssa kalalla prod. YLE 2015 na tyle, na ile zdołałem je zapamiętać oraz z fragmentu książki Mauri Soikkanen, Urho Kekkonen – Kovetettu kalamies zamieszczonego na stronie eraluvat.fi (tłumaczenie własne).
- Read more...
- 5 comments
- 445 views