Wędkarski świr. Jeśli nie jestem nad wodą ciałem, to na pewno duchem. Najlepiej czuję się nad płynącymi wodami, czy to w gąszczu odrzańskich chaszczy, poszukując kleni i boleni, czy też spacerując po kamieniach górskich strumieni. Nie obca mi też jerkówka, czy spin z gumą lub popperem na agrafce. Najważniejsze, to być nad wodą, łowić i wypuszczać.