Jump to content
jerkbait.pl - spinning, baitcasting, flyfishing

BadBujo

+Forumowicze
  • Content Count

    4,275
  • Joined

  • Last visited

Blog Entries posted by BadBujo

  1. BadBujo
    Witam serdecznie na blogu.

    Wraz z paroma innymi outcastami od dawien dawna pisalismy jak to wedle nas najwiecej zawartosci tutaj powinno dotyczyc samego lowienia ryb, dzielenia sie wiedza zdobyta nad woda, nie przy kreceniu stelkami do d..y na kanapie czy wsluchiwaniu sie ile to zabkow w daiwie zabkuje czy ile wazy przelotka wessex titanium nano plasma sic specjal limited chang edition.



    I tym to milym akcentem zegnam sie z Wami moi drodzy. Zycze powodzenia zarowno ludziom tworzacym ten portal, adminom, modom, teamowi Jerkbait a takze Wam drodzy forumowicze. Niestety moja szpica za bardzo sie stepila od walenia w wiatraki, szkapa tez prawie pada zas wierny giermek poszedl gdzies w czorty i nie moge go odnalesc. Mam nadzieje ze przeprowadzone zostana zmiany i miejsce te wroci do lat swojej swietnosci, za ktorymi tak tesknie. Lepiej bedzie jak pozostane gdzies daleko, w ukryciu i jesli przyjdzie wlasciwy czas odrodze sie niczym feniks z popiolow.

    Pozdrawiam Was serdecznie i zycze by nasza wspolna pasja jaka jest wedkarstwo nie zostala przesloniona przez ciemna strone mocy i niczym rycerze Jedi bedziecie za mnie walczyc z glupota, kolesiostwem i nierzetelna wymiana informacji.

    Michal Wujek ( aka Bujo)
  2. BadBujo
    Nieuchronnie nadeszlo co nieuniknione. Mozna sprzedawac, kupowac, lada chwila glos ludu zostanie wysluchany i pojawi sie specjalny dzial by forumowicze mogli chwalic sie swoimi sukcesami. Lato w Polsce jakich dawno nie bylo, w rzekach wody malo, drapiezniki ciezko lowic, mulaki latwiejsze przeciez. Na spina sie daje, mamy dumne watki jak Karasie 2015, czas dodac plocie, leszcze, liny czy karpie i sie nei pieprzyc tylko lowic jak przykazano, bacik, splawik czy fider. Bedzie wiecej zdjec, wiecej wejsc, wiekszy kontent od razu sie pojawi ( ze tak z angielskiego sobie napisze, a co ), do korporacyjnej karawany dodamy ze dwa kunie, nie ogiery bo za bardzo wierzgaja, takie spokojne, ociemniale od wszelkich madrosci im prawionych w srodkach masowego przekazu, beda pasowaly jak ulal do woznicow bo i ci nie maja checi na uzeranie sie z niepokornymi zwierzetami nawet jesli by kiedys mialy zycie uratowac bo biegac potrafia szybciej niz pierwsze z brzegu szkapy. Sie nie chce, robi sie jak ogol wymaga, on jest latwiejszy do utrzymania w ryzach, nie buntuje sie, powoli idzie do przodu wedle wyznaczonego kierunku i klapek na oczy nie wymaga bo w kupie sila.

    Ponoc takie czasy nadeszly, ze trzeba byc elastycznym ( oficjalne stanowisko zarzadu) czy ze czasy sie zmieniaja, jakos tak, pogubilem sie w tym juz troche. Siatke chcialem zakupic, taka tradycyjna na Mazowszu drygawice, linow od smietany nalowic, szybciej i prosciej niz na splawik czy fidera, co w tym zlego, wode swoja mam, prywatna, bez zadnego odplywu czy innych to mi wykasowali ludzie korpo :(

    Dla mnie to Tesco Mobile czyli siec telefoni komorkowej, mozna paru zachecic promocjami ale inni sa w tym lepsi, maja wlasne nadajniki, klientow od lat, kontakty biznesowe itd:

    [url="http://jerkbait.pl/blog/10/entry-316-tesco-czyli-historia-korporacji/"]http://jerkbait.pl/blog/10/entry-316-tesco-czyli-historia-korporacji/[/url]

    Ale moze to ja szukam zlego w dobrym, przeciez sa ryby, rekordy, uzytkownikow coraz wiecej, bedzie jeszcze wiecej jak skumaja, ze tu mozna sprzedac szybciej niz na allegro. Mi zostaje post w dziale kupie, zanente kupie, na liny czy sumy, najlepiej o aromacie bolenia bo wedle dziadka, rybaka jeszcze przed wojna najwiecej miali boleni w zoladkach. Siatki co myszy pogryzly nie bede naprawial, wiedza zostala oczywiscie przekazana ale calej zimy nie spedze, mam inne zajecia...

    Street fishing by fider? Brzmi przyszlosciowo.

    Bitrut czyli po naszemu Burak
  3. BadBujo
    Witam,

    Tak w skrocie to pogoda nas dojechala. Dziewiec dni pobytu, trzy dni ze sloncem , reszta zimno i deszczowo.Namioty. Gdy dolecialem na miejsce to wyciagi narciarskie byly jeszcze czynne, gory pokryte gruba warstwa sniegu, owe trzy cieple dni byly na samym poczatku, dodatkowo spowodowaly topienie sie sniegu i caly wyjazd lowilismy na posniegowce, na szczescie czystej ale zimnej i wysokiej. Obfite rojki chruscikow obserwowane codziennie podczas wczesniejszysch wyjazdow nie mialy miejsca, w owym czasie standardowo bylo juz po jetce majowej gdy podczas naszego pobytu pojawialy sie pojedyncze owady, nie wylecialy do tej pory wedle moich kontaktow na miejscu.

    Na dobra sprawe 90% miejscowek na jakich lowilem chociazby rok temu bylo zupelnie niedostepnych. Woda srednio wyzsza o dobre 50 cm, przejscie pierwszych rynien przy brzegach bylo niemozliwe, dla mnie przynajmniej, jakies 2.05 cm zrostu zmienialo postac rzeczy. Trafil sie jeden Szwed o takim wzroscie, doszedl do niedosteponej dla innych rybby i dorwal takiego jednego z miejscowego jezyka zwanego orringiem:

    [attachment=256910:81.jpg]

    Wyszlo 81, ciut ponad 7 kg, w samo poludnie, w najwieksza lampe, na muche Frodina, oczywiscie ryba plywa dalej :) W sumie padly jeszcze dwie ladne ryby podczas naszego pobytu: 73 cm, okolo 5 kg i cos znowu pod 80 i 6 kg, takze C&R, niestety padly nie na mojej wedce, takie zycie :(

    Byl to moj pierwszy wyjazd tylko i wylacznie z mucha, spiny zostaly w domu, na blachy czy Rapale dorwal bym cos na pewno, ryb bylo sporo ale rozproszone i niewidoczne. Trafialy sie chwile gdy z jakis powodow nagle pstragi ogarnial amok i walily jeden po drugim. Tuz przed odjazdem byl taki wieczor, dzien wczesniej z jednej szybkiej rynny wyjalem okolo 10 lipieni i dwa male pstragi, teraz braly same pstragi, lipienia zadnego, siedem czy osiem sztuk, jeden po drugim, trafily sie dwa najwieksze z wyjazdu, 44 i 48 cm, do tego kilka czterdziestek. Wszystko wieksze zlowione na dluga nimfe, na streamera same gluty plus wyjscie jednej bardzo duzej ryby ale gdy tylko mnie zobaczyla zawrocila od razu do swojej kryjowki ( nie bylo szansy oddac rzutu wiec machnalem jak krotka nimfa, zdajac sobie strawe co moze sie stac :). Byla tez coroczna przygoda czyli duza ryba na wyprostowanej lince i podnoszonych nimfach, ktora przy braniu zerwala caly zestaw ( zylka 0.22 Stroft)

    Z poprzednich wyjazdow narysowal sie nastepujacy plan majacy rece i nogi, pozwalajacy optymalnie spedzac czas nad woda:

    1) Od momentu wstania do 19, nic nie robienie/krecenie much/lowienie szczupakow czy okoni na jeziorze
    2) 19-22 czas chrustowych rojek, najlepszych bran lipieni, no prawie ale o tym dalej, generalnie lowilo sie ponad 20 czasem 30 ladnych ryb, dluga nimfa
    3) 22-1 rano- orring times, czas ich wedrowek i aktywnosci, miejscowki za szypotami, pozniej na samym ich koncu w miare przemieszczania sie ryb, tak na prawde przy normalnym stanie wody sa raptem trzy rynny, te najglebsze, ktorymi podazaja ryby, dojscie mozliwe z muchowka, rzuty takze
    4) 1.30-2.30-3 rano, moment gdy pojawiaja sie mewy, najwieksza rojka chrustow, lowienie niczym z bajki, ryba po rybie, jeden wielki chlupot na rzece, wszedzie ryby, bardzo wybredne jesli chodzi o nimfy, jak sie dobralo co potrzeba bylo kapitalnie.
    5) Ognisko nad rzeka, obserwacja przemieszczajacych sie ryb, zbiorek maluchow, ktorzym starzy nie pozwolili sie najesc, wieczorne rozmowy rodakow i miejscowych.

    Niestety niska temperatura i wysoka woda owe plany strasznie pokrzyzowala. Pierwszego dnia bylem zalamany, w kilka godzin i po przejsciu dwoch kilometrow mialem doslownie 7 malych ryb, najwieksze moze ciut ponad 30 cm, w dodatku wymuszone nimfowymi technikami jakie nie byly wczesniej potrzebne Trzeba bylo dostac sie na wyspe, mniej ludzi, wiecej miejscowek plus szansa dostania sie w szypoty gdzie rok wczesniej swietnie polowilem. Plywadelkiem wygladalo to bardzo kiepsko wiec wzielismy lodke na reszte pobytu.

    Godziny zerowan zmienily sie i zaczely pokrywac z zerowaniem ( rzadko widocznym ale jednak) pstragow wiec ganialem ze switchem Guideline za nimi, przegapiajac jednoczesnie najlepsze brania lipieni co nie oznacza ze ich nie polowilem. Ryb bylo sporo ale co najwazniejsze byly wieksze niz wczesniej, rzadko kiedy braly lipki ponizej 40 cm, wiekszosc miala 42-45 cm, najwieksza trafiona to 48. Lowilem ich miedzy 10 a 20 podczas wieczornej sesji, reszte czasu spedzajac ze streamerem. Chwil magicznych bylo kilka, codziennie trafial sie moment oblednego zerowania gdzie w bardzo krotkim czasie wyjezdzala jedna po drugiej wlaczajac kilka dubletow. Do pelni szczescia potrzeba bylo wejsc dodatkowe 10 metrow w rzeke ale bylo to nierealne, wlazilismy ile sie dalo, nikt poza nami nie odwazyl sie w owe szypoty wejsc chociaz nasze ryby widzieli. Tak na prawde to lipienie polowilismy dobrze tylko ja z Wojtkiem ( dwoch naszych kompanow lowilo glownie na jeziorze szukajac szczupakow i okoni) chociaz Szymon przez chwile zlowil bodajze 7 dzych lipieni jak sie z nami zabral jednego wieczoru.

    Jednemu Szwedowi zafundowalem kilkanascie sztuk juz dobranych pod warunki nimf, pokazalem szybko o co chodzi, wrocil za dwie godziny, usmiechniety od ucha do ucha, jak nastolatek z daleka krzyczac, ze mial 13 sztuk zas przez poprzednie trzy dni na zero. Mial pod 70 lat jak sie okazalo, podarowal w zamian kilkanascie swoich blach ale najwazniejsze, ze wytlumaczyl dlaczego sa jakie sa i dlaczego takie a nie inne. Kilka watpliwosci z czasow spina sie wyjasnilo, owoce beda zbierali inni za rok. Dostalem tez zaproszenie na jego prywatna rzeke lososiowa, ma pare kilometrow- czasem warto pomagac obcym.

    Warunki panujace wykluczyly lowienie na suchara, oczekiwalem na jetke majowa badz chociaz wieczorne chrusty ale lowilem raptem godzine, bez wyjscia, bez brania, ryby z braku innego pozywienia wpierdzielaly larwy komarow, chrusty jak juz sie pojawialy to wielkosci 4-5 mm, nawet jakby takie uwiazac na hakach 20-22 to ciezko by bylo najpierw cokolwiek zobaczyc na sfalowanej wodzie, drugie niemozliwe wyciagnac na zylce odpowiedniej do wielkosci haka.

    Ze sprzetu jaki zabralem nieuzywane byly:

    1) Loop do suchara ( godzina)
    2) St Croix na szczupaki, nie mialem ochoty, padalo, zimno, lososiowate jeszcze mnie nakrecaly jakos przy cieknacych woderach
    3) Zenith bo mialem Guideline
    4) Plywadelko bo sensu nie bylo, nurt za szybki, moglo by sie zle skonczyc gdyby mnie przerypalo przez szypoty

    Tak wiec zostal switch Batsona #6, po raz kolejny podstawowa wedka do nimfy, krotkiej i dlugiej. Znowu nadepnieta w butach do brodzenia, znowu wyginana na wszelkie mozliwe sposoby, jak poprzednio wrocila cala, czas ja ciut przezbroic w Bujo Rods bo przelotki na szczytowce sie juz wszystkie oprocz ostatniej ruszaja ale maja prawo, mase ryb na nia wyjalem. Taka dluga i dosc glaboko pracujaca konstrukcja pozwala na dosc specyficzne rzuty na kilkanascie metrow nie placzace dwu-nimfowego zestawu. przy nimfie uzywalem swierzego Strofta 0.22 mm, przy streamerze 0.37 fluorocarbon Segauara.Kolega po pierwszych perypetiach zwiazanych z ostro walczacymi rybami na piatce T&T reszte wyjazdu spedzil z Sage TCR #6 w reku i przyponach okolo 0.30mm, rybom nie przeszkadzalo, hole trwaly dosc krotko

    Druga, uzywana do streamera byl Guideline, za kazdym razem gdy nia lowie zadziwia mnie coraz bardziej. Zaczela zywot z podpieta Airflo Cold Saltwater Intemediate #10, 25 metrow rzuty stojac gleboko w wodzie nie byly zadnym problemem, pozniej Guideline 4Cast #7 z tonaca koncowka w 5 klasie ( super linka notabene, na wyprzedazy kosztowala 20 funtow), ta juz cala wylatywala jak bylo potrzeba, pierwsze 10 metrow ladowalo sie tak sobie, pozniej doslownie frunelo :)

    Wodery zaczely cieknac trzeciego dnia ( nowki niesmigane), cos tam podklejalem ale caly czas mokro wiec i nie mialo jak wyschnac, kiepskie przezycie w zimnie ( 4-5 stopni w nocy), kilkanascie w ciagu dnia.

    Dwoch towarzyszy na jeziorze radzilo sobie dosc dobrze aczkolwiek w tym roku nie mieli zadnej metrowki, bardzo duzo ryb 80-90 pare cm. Lowili z pompowanego kajaka, we dwoch, oblawiajac wybrane miescowki po uprzednim dowiezieniu samochodem i zwodowaniu. Ryby ponad 90 cm mieli chyba za kazdym razem. Ich mozliwosci przemieszczania sie i poszukiwania ryb byly ograniczone, brak tych najwiekszych mamusiek byl dosc zagadkowy, baaardzo opozniona wiosna, ktora tak na prawde jest tam do tej pory zapewne spowodowala opoznione tarlo i mogly przebywac jeszcze na tarliskach, czesc ryb byla zastanawiajaco gruba, jako ze zadna nie zostala zberetowana to nie wiadomo czy mialy jeszcze w sobie ikre czy nie ale upasc sie w tak krotkim czasie nie mogly. W przyszlorocznym wyjezdzie zabierzemy sie za nie bardziej profesjonalnie, jerkbaitowo bym rzekl czyli echo, silnik i ponton/lodka plus oczywiscie jerki bo towarzysze lowili praktycznie tylko na gumy by pojedynczym hakiem robic jak najmniej rozpierduchy w paszczach ryb.


    Dla mnie osobiscie ten wyjazd byl bardzo wazny i jednoczesnie edukacyjny, w sumie po raz pierwszy od 2007, inna tak na prawde woda i brak spina spowodowaly, ze wszystko odkrywalem od nowa, lowienie bylo nowym wyzwaniem. Bardzo duzo sie nauczylem, wiele dowiedzialem, czesc informacji i obserwacji ciekawa pod katem prowadzenia streamera ( okazalo sie ze nie trzeba podciagac tylko lowic po lososiowemu) jak i samego jego wygladu ( lososiowe konstrukcje byly robily robote). Wiem jaki sprzet zabrac ze soba w przyszlym roku, oczywiscie muchowki, podstawowa juz dojechala 12' #8 do glowic, skandynawskich oczywiscie, cos dojdzie pod skadzity-sradzity, niestety bede sie musial z nimi przeprosic :( najpewniej ponad 13'.

    Najwieksza perelka czekala na mnie jednak juz po przybyciu na miejsce. Wojtek jakis czas temu byl w Nowej Zelandi i udalo mu sie kupic kilka ''starych''- nowych muchowek CD z uwielbianej seri GHR, jeszcze tam robionych. W moje rece trafil 9' #6 w trzech kawalkach, mocniejszy brat skradzionej w 2011 czworki, najlepszej i zarazem pierwszej wedki muchowej jaka mialem.

    Jak bede mial wolna chwile powklejam wiecej zdjec, na razie 81 cm musi wstarczyc. Nie mamy ich duzo, lowilismy kawalek od siebie, dojscie do kumpla by cyknac sweet focie byl niebezpieczny i za dlugi zas ryby mialy byc wypuszczane w jak najlepszej kondycji to i sensu za duzo nie bylo. Jak tylko bylismy w miare blisko to cos sie cyknelo badz nagralo na kamerze. Jak ktos kiedys poskleja wszelkei go-prowskie filmiki to wkleje.

    Chwile po powrocie dostalem wiadomosc od Wojtka- jeszcze tylko 360 dni i bedziemy tam z powrotem, ano bedziemy w naszym magicznym miejscu, miejscu porazek jak i sukcesow, w przeslicznej Jamtlandi gdzie czlowiek jest dodatkiem do przyrody a nie dowrotnie, gdzie powietrze czyste, renifery i losie widywane na porzadku dziennym, w naszej odskoczni od cywilizacji.

    Pozdrawiam,

    Bujo

    P.S. Zdjecia powklejam lada chwila jak ogarne temat

    P.S. 2 - bo zapomnialem- dwa dni nie bylismy w stanie lowic, porywisty wiatr, ostry deszcz nie pozwalal na jakiekolwiek wypady na lodka zas lowienie przy brzegu sensu zadnego nie mialo :(
  4. BadBujo
    Tak wiec drodzy czytelnicy mojego bloga, jade wreszcie do Szwecji, nie na szkiery, nie by szukac sledzi i podazajacych za nimi szczupakow. Jade we wspaniale miejsce, znane od lat, gdzie potrafie lowic, gdzie znam kazda rynne czy kamien na tej wielkiej jak by nie patrzec rzece.

    Ryb jest bardzo duzo, bede prowadzil jakies statystyki bo po jakims czasie zapominam czy zlowilem 30 czy 40 ladnych lipieni w ciagu paru godzin, generalnie i tak po 30-stym nie licze. Wbrew pozorom nie sa latwe do zlowienia, czasem by sie wstrzelic potrzeba troche czasu, roznych technik czy podejscia do tematu.

    Sa tez wielkie pstragi, ciezkie do zlowienia, wymagajace nocnych wedrowek nad brzegiem rzeki.

    W tym roku wszystko inaczej, po raz pierwszy tylko mucha ( prawie tylko bo biore pare jerkow Melanzyka do przetestowania ale w zupelnie nieznanym mi miejscu), o ile wczesniej zmieszczenie sie w normalnym bagazu bylo niemozliwe tak teraz zabieram wszystko ze soba plus plywadelko i jest ok, po raz pierwszy nie biore bazuki, wsio miesci sie bez problemow.

    Sprzetowo wyglada jakos tak:

    1) Wedki:

    - Guideline LPXe 11' #8-9 ( zabrany przez kumpli z Polski)- pstrag, pstrag i jeszcze raz pstrag na rzece, smialo nada sie do brzegowych szczupakow
    - Hardy Zenith Sintrix 10' #7- streamer z plywadelka, mniejsze okoliczne rzeki, tez streamer, czasem daleka nimfa
    - Batson Switch 10'8'' #6- ideal do lipieniowej nimfy, pare pstragow tez rypnie ale zawsze konczylo sie zle dla mnie, jak potrzeba to moge nim lowic na streamera czy suchara, iles lat temu mialem tam tylko ta, jedyna wedke i tez polowilem
    - St Sroix Legend Elite Saltwater, 9' #10- szczupak z plywadelka plus moze i pstrag jak sie trafi
    - Loop Multi 8'6'' #5, kapitalna wedka do suchara


    2) Kreciolki:

    - Sage 3400D, z zapasowa szpula, na jednej plywajaca linka na szczupaki, na drugiej intermediate na szczupaki plus pstragi w rzece, pod Guideline i St Croix chodza idealnie
    - Lamson Litespeed 3, do Zenitha badz Batsona w zaleznosci od potrzeb, linka plywajaca z tonaca koncowka w klasie 3, w razie czego druga linka z koncowka 5
    - Hardy Ultralite ( z tych nowych) z Sa GPX #5, Loop, suchar plus nimfa jak potrzeba

    3) Muchi- po pudelku nimf, sucharow, streamerow plus male tajne z streamerami by miejscowe aborygeny nie obczaily. materialow do krecenia po raz pierwszy nie biore, musze przezyc bez, jeszcze 10 much na szczupaki, wiecej tez nie powino byc potrzebne

    4) Plywadelko - Classic Accessories Cumberland, fajna sprawa, 145 kg wypornosci plus pletwy polecone przez Standerusa

    5) Wszelkie muchowe graty jak przypony, zylki i inne, malo miejsca zajmuja, aparat tez maly, z tych odpornych na wszelkie przeciwnosci losu, cisnien na super focie forumowo-fejsbukowe brak, ot ewentualnie pamiatka dla siebie :)

    6) Batson Travel 25 lbs, jakis kreciolek, tani Shimano co by stelkowcow powpieniac jak cos duzego zlowie :) , 8 jerkow Melanzyka do testow na miejmy nadzieje wielkich szczupakach

    7) Wodery, buty ( Scierra CC3, Redington)

    8) Wszelkie inne graty, spiwor ( pod namiotem spimy), pompowany materac itd, reszta bedzie przywieziona przez kumpli z Polski


    I tak to cale radosne towarzystwo miesci sie spokojnie w 23 kg glownego i 10 podrecznego oferowanego przez Scandinavian Airlines. Happy days :)

    Cele ambitne: lipien 55+, pstrag 80+, jakis wielki szczupak tudziez 5 kg sieja na suchara ( jetka majowa bedzie frunela- wiem bo mam szpiegow na miejscu, pare nimf danych ot tak sobie i informator non stop sie znajdzie, miejscowy)

    Jutro rano juz w rzece :) :) :)

    Pozdrawiam,

    Bujo
  5. BadBujo
    ..... i tak kilka lat za pozno, dlugo przewracala sie w glowie, cos jeszcze kusilo ale i tak bylo to nieuniknione w momencie gdy pierwszy raz do reki wzialem CD GHR 9' #4. Czasy spiningu odchodza, nadchodza czasy tylko muchi, bo trudniej ( w wiekszosci wypadkow), bo wszystkie mozliwe potrzebne mi przynety moge zrobic sobie sam, bez smierdzacych lakierow, bez odlewania, strugania itd, bo wiecej czasu spedze nad ukochanym imadlem, bo koniec koncow od samego poczatku zakochalem sie w tej metodzie i tylko tykalo kiedy zostanie jedyna.

    I lepiej mi z tym, po raz pierwszy przyszloroczna wyprawa bedzie nie do Szwecji ale w tropiki za roosterfishami a jak szczescie pozwoli to moze i marlin sie trafi, na muche oczywiscie.

    Tak wiec od dzisiaj Zakon Feniksa moze swietowac, nikt nie bedzie kwestionowal ich swietnosci czy uzbrajania w przelotki o srednicy pierscienia jaki mam w morskiej muchowce ale lepiej by sie tych spinow czy castow trzymali bo jak wejda na muchowe pole to dojade jak nigdy przedtem.

    Kolowrotki i woblery ida za chwile na sprzedaz, wedki sobie zostawiam jako te na dozywocie, latami takich szukalem to i pozbywac sie za grosze nie ma sensu.

    I fly only!!!!! :) :) :)

    Totez i Bujo smiercia naturalna umarl zas w jego miejsce wskoczyl bitrut czyli burak, bo ci co lowia na muche to wlasnie buraki sa, wody spiningowi pozabierali, jeszcze pedaly ale niepoprawne to politycznie sie ostatnio zrobilo :(

    Pozdrawiam,

    Bitrut
  6. BadBujo
    Witam,

    Zaczelo sie od niczego jak to bywa w wielu wypadkach, Zyd o polskim pochodzeniu ( skad to znamy) zajal sie handlem na londynskich bazarach, ze mial talent do sprzedazy to za chwile pojawil sie sklep, pozniej kilka, owe kilka zamienialo sie w coraz to wiecej, moglo przejmowac innych i koniec koncow stalo sie wielka korporacja, po przejeciu sterow wladzy jedynym mozliwym krokiem byla globalna ekspansja, im wiecej tym lepiej, wieksze powierzchnie, wiekasza mozliwosc wyboru takich samych towarow, kilkuletnie zyski na swietnym poziomie, wprowadzanie nowych uslug jak ''wlasna'' siec komorkowa, bank, pozyczki tylko potwierdzala wlasciwa drogie. Przez jakis czas bylo dobrze, inwestorzy cieszyli sie z dywidend, Tesco roslo w sile a i ja sam czesto odwiedzam bo doslownie obok mojej pracy, tak to od paru ladnych lat.

    Wedlug mnie nie trzeba byc geniuszem by pewne rzeczy zaczac kojarzyc razem i patrzec na wszystko z perspektywy dalszego funkcjonowania owej korporacji. Owoce totalna lipa, wszystko pachnie tak samo, warzywa identycznie, ziemniaki extra cos tam sprzedawane za kosmiczne juz pieniadze moja babcia dawala swiniom w zimie zas dzieciaki ( czyli mnie i siostre) z miotla ganiala bysmy nie jedli bo rozwolnienia dostaniemy, na wszystko ceny powodujace drapanie po resztkach wlosow, co z tego ze mam wybor 300 roznych kurczakow jak zaden sie nie nadaje do zjedzenia a wolaja za niego jakby biedak po polu latal zamiast byl na sle karmiony kukurydza czy innymi wynalazkami, co z tego, ze wszystkiego multum jak albo kiepskie albo ceny zniechecajace do zakupow, na dodatek te wszelkie gierki roznych marketingowcow, zmiany ekspozycji bym za kazdym razem musial przerypac wielki sklep by znalesc cokolwiek, na wejsciu badziew, chleb, napoje, cukier i inne potrzebne na koncu, doktoraty na tym calym pierdolniku ludzie robili, show must go on, i szedl sobie owy szow az do momentu.

    Klienci znalezli inne miejsca gdzie wszystko bylo swierze, gdzie kurczak jest soczysty i nie cuchnie nastepnego dnia, gdzie marchew pachnie i smakuje jak powinna, gdzie jestesmy w stanie odroznic kubkami smakowymi ogorka od pomidora co w Tesco jest bardzo problematyczne.

    Az tu niby nagle jak grom z jasnego nieba pojawiaja sie informacje o problemach, o kantowaniu sprytnym ksiegowaniem ( do mistrzow czyli naszego rzadu im wprawdzie daleko bo u nas jeszcze nie ryplo), o stratach w miliardy funtow, o fiasku w US. Przeciez mialo byc tak pieknie, spece robili target, placono im niebotyczne pieniadze za ich uslugi, nowy samolot za 50 mln funciakow kupiono by bezstresowo mogli zalatwiac korporacyjne interesy. Ojojoj, sie narobilo, Jahwe musial sie uwziac na biedakow, nie modlili sie wystarczajaco. Modlil sie pewnie najwiekszy przekret gieldowy Warren Buffet bo w pore swoje akcje posprzedawal, intuicja powiadacie czy informacja z wewnatrz?

    I tak sobie spogladam na jerkbaita.....

    Remku, Friko, inni modowie- czy na prawde korporacja, liczby i targety to jedyny racjonalny kierunek, czy ilosc zawsze jest ponad jakosc, czy tak sobie 10 lat temu wyobrazaliscie przyszlosc portalu, wedlug mnie cos strasznie poszlo nie tak, gdzies idea sie zatarla, zostala przygnieciona liczbami userow i generowanymi przez nich postami zas mi zaczyna coraz bardziej przypominac Tesco, te obok mojej pracy, chodze bo chodze, z przyzwyczajenia bardziej niz z wyboru, jak chce produktow dobrych to ide gdzies indziej, w bardziej kameralne grono, gdzie dla Turka jestem brother a nie wynik czy target...

    Bujo
  7. BadBujo
    Witam,

    Tak wiec zakonczyl sie bal czyli Lososiowe Mistrzostwa Polski- Trolling Boat Masters '15, przepiekny ci on, ryb dopisalo co niemiara, kilka kabanow jakie potrafia w rzece sponiewierac czlowieka jak popierdolke, wypadalo by pogratulowac ale.... regulamin jerkbaita nie pozwala, co nie pasuje- ubite ryby, znaleziono swoja nisze, droga by byle kto nie mogl sobie pozwolic, sam vice, pod ktorego wplywem zaczalem sam wypuszczac ryby jadalne ( bo klenie czy bolenie kiedys obecne w duzych ilosciach na mazowieckim Bugu puszczalismy od ''zawsze''), tez ososiem nie pogardzi. Ja wiem , bo niby wszedzie, bo tak sie przyjelo bo cos tam znowu, wytlumaczenie sie znajdzie.

    C&R ma rozne postaci, najlatwiej dla tych co ryb nie jedza bo i rozterek nie ma, gorzej gdy ryb w wodzie malo bo sumienie, bo chce cos zlowic jutro/za tydzien/za miesiac, wspomniane wczesniej bolenie, klenie czy jazie tez nie przypominaja wykwintnej kuchni francuskiej, najgorzej tam gdzie ryb duzo, gdzie biora czesto,gdzie nie ograniczaja nas limity, gdzie mamy je rozpracowane i jednoczesnie lubimy ich smak. Sam najczesciej lowie w takich miejscach, uwielbiam dzikiego pstraga, uwielbiam lososia,pamietam jeszcze ich smak sprzed kilku lat, pogodzilem sie z tym, ze juz nie mozna, nie wypada, ze trzeba zostawic dla dzieci jakich nie mam, bo wygina, bo moje hobby nie bedzie mialo sensu w pustych rzekach czy jeziorach, lipka czasem w Szwecji opierdziele,sredniaka, sa tam ich tysiace, jak bym sie uparl i rypal caly dzien to z 50-70 ladnych bez problemu jak rece wytrzymaja, reszte puszczam, czasem jedyny na rzece jak w Szkocji, oprocz dwoch osob w Szwecji, niech odplyna, zyja dalej, niech sie rozmnazaja i wielkie rosna.... do nastepnego...

    Bujo
  8. BadBujo
    Witam serdecznie,

    Do napisania tego bloga sklonilo mnie kilka roznych watkow z ostatnich dni, zablokowanych wiec nie mozna tam trolowac wiec tu ci moje miejsce.

    Jak by sie nad tym wszystkim dluzej zastanowic to z czego my jestesmy tacy znani, mowie oczywiscie o naszym, krajowym wedkarstwie? Non stop sie powtarza jak to Polak potrafi, jak to zlowi ryby nawet tam gdzie ich nie ma ( filozofia debili, jak nie ma to sie nie zlowi, nawet pradem czy siata), organizowane sa pierwsze w czyms tam targi rekodziela, ponoc my to swiatowa elita, ponoc, jak wyrazam swoje zdanie to nikt nie chce z nim dyskutowac, lepiej zaatakowac osobe a nie jej poglady, jak to Polak Polakowi do gardla skacze, na zachodzie to juz wogole jakas masakra. Nikt nie chce posluchac bo przeciez my jako narod wszystko wiemy najlepiej, zatrudnisz Polaka w Londynie do noszenia mebli to gdy tylko nauczy sie 15 slow jest juz ksiegowym, menedzeram, prawnikiem, zatrudnisz Rumuna- nosi meble bo za to mu placa :)

    Gdzie nasze wedkarskie sukcesy w ostatnich latach? Na Sanie nie potrafilismy ustrzelic najwyzszego stopnia, zarowno indywidualnie jak i w druzynie, bo woda brudna i wysoka plynela zapewne? W spinie i lowieniu pstrazkow tez jakos kiepsko idzie, inne nacje sie nauczyly od nas i innych gdy bylismy najlepsi i to jest wedlug mnie najwiekszy problen naszego wedkarstwa- urojone w glowie, ze jestesmy znani jak Paris Hilton- bo jestesmy znani i juz a jak idzie cos nie tak to zawsze znajdziemy jakas wymowke, owe przekonanie plus teorie biurkowe kaza niejakiemu @Kielo wierzyc, ze moze przyjechac ot tak sobie do Szkocji czy Szwecji i jak to napisal zlowic tyle samo badz wiecej niz ja, lowiacy tam pare ladnych razy, ja bym sie o cos podobnego nigdy nie pokusil.

    Gdzie tez sa rekordy na nasze przynety, w UK jak zrobilo sie latwiej wjechac czyli juz prawie 11 lat nie kojarze by jakis Polak upolowal szczupaka ponad 40 funtow, Angole troche ich zlowili, gdzie nasza wspaniala szkola spiningu, gdzie okazy? Brak, nie lowimy rekordow swiata, jak trafi sie jakas wielka ryba to u Bigosa, w NZ rozwalamy system ale tylko dzieki spinowi, pewnie jeszcze Ruski i Czesi tak tam lowia, reszta zostawia dzieciom, lowiac na muche, bo tak przystoi, bo taka jest kolej rzeczy.

    Nikt nie jest rozliczany z wynikow, kadra po Sanie zostala, dla mnie do odstrzalu, kadra w spinie dalej to samo, rok po roku, zbawca polskiego narodu sp....il na zachod jak reszta i liczy euro banknoty mowiac po angielsku jak Kali i pierwszy lepszy glab wyrwany z angielskiego pubu jak Farange jest w stanie mu dowalic.

    Podsumowujac: jak chcemy byc najlepsi to od takich trzeba sie uczyc, mozna zawsze, czasem cos malutkiego ale waznego, czasem cos wywracajace nasz swiat i jego pojecie, chcemy robic woblery na swiatowym poziomie to za wzorzec ustawiajmy sobie Rapale czy blizsze nam Salmo a nie samozwanczego krola Juliana co w du..e byl ale wszystko wie :)

    Pozdrawiam,

    Bujo

    P.S. Ja nauczylem sie na przyklad od Szwedow by nie napierdzielac caly czas wody, porzucac, dac rybie odpoczac i tak na zmiane.
  9. BadBujo
    Witam,

    Tak wiec wracam oficjalnie jako jerkbaitowy blogger.

    Ostatnio na forum bylo kilka ciekawych dyskusji jesli chodzi o lowienie za granica, wymaganiach i przynetach na rozne ryby, w domysle okazowe.

    Przygoda z owa wedka, uzbrojona w FC, na rezonansie zaczela sie podczas zeszlorocznego wyjazdu do Szwecji, chcialem zobaczyc czy dalej umiem lowic lipienie na spina, w troche odmienionej formie czyli uzywajac woblerow, obrotowki i sposoby ich prowadzenia mam rozpracowane od paru lat, by sie nie nudzic przyszla pora na woblery, Bonito Okon 4 cm, niebiesko srebrny wydawal sie w sam raz co potwierdzily trzy ryby w max 10 rzutach, reszta nie miala sensu, musialem postresowac mlodego Standerusa :). Wracajac nagle pogoda sie zrobila jak to nazywam ''orring times'' czyli zimno i chmury, idealna na duze ryby, staja sie wtedy aktywne ale i wymagaja specjalnych przynet, idealem na szybkie rzeki jest Team Esko Rapali w kolorze chaterouse flank, kolowrotek TP 3000, 0.255 Trabucco to zestaw pozwalajacy na sporo. Kilka rzutow tam gdzie mozna sie spodziewac ryb, zaczyna cos skubac, wiem ze jest zle, mocniejsze targniecie, dwa obroty korbka by zaciac rybe ewidentnie idaca pod prad, ta szybsza, jak zacinam wyskakuje nad wode i pozbywa sie przynety, kotwice nie na ta wedke, zapomnialem, ryba okolo 80 cm, jestem wk....ny, doplywam na druga strone, do obozu, wodka smakuje wysmienicie :)

    Czesc druga, zabieram do UK, mam taka rzeke gdzie moze byc ok ale nie do konca jestem przekonany, mocy niby za malo, sa tam duze lososiowate, okonie i klenie, ciezko to wszystko pogodzic na raz by dzialalo. Wymagania stawiane wedce idelanej sa nastepujace:

    - wystarczajaca moc do zaciecia wszelkich mozliwych ryb przy uzyciu zylki ok. 0.25mm i woblerow 4-8 cm
    - akcja pozwalajaca na tzw uniwersalne lowienie tzn zaczynajac od woblerow 3 cm do 7-8 w srednim nurcie
    - amortyzacja na bardzo wysokim poziomie by klenie sie nie odbijaly, by pstragi lowione w strugach szybkiej wody dalej byly na wedce po 3-5 wyskokach nad wode
    - by wedka zapracowala przy agresywnych uderzeniach pstragow i troci, czasem na krotkim dyszlu, by sie nie odbijaly
    - odpornosc na wszelkie przeciwnosci losu jak badyle, drzewa, szarpania woblerami na zaczepach
    - miala byc inna niz doprowadzajace mnie do szalu rok wczesniej MHX-y

    Tak by szybko podsumowac: nie mialem do takiego lowienia niczego lepszego w rekach, ten blank tak na prawde powinien miec dozywocie i przynajmniej u mnie bedzie mial, wielokrotnie szukamy ''swietego Grala'' ale w wielu wypadkach nie wiemy, ze go mamy nawet jak pojawi sie w naszych rekach, ta cienka linia potrafi byc na prawde cienka i zmieniona ciut charakterstyka ugiecia czy zwiazane z nia ulozenie mat grafitowych powoduje odbijanie ryb, ktore wcale nie zamierzaja pozrec naszego wabika tylko odgonic intruza bo ja jestem Pan Pstrag, ja zyje w tym dolku, pod tym zwaliskiem i to moje miejsce a ty spierdzielaj gnoju bo dostaniesz w lep. Musicie mi wybaczyc ale nie jestem w stanie zrobic jerkbaitowego opisu ile to gram olowiu i ile cali gumy da sie tym agresywnie podbic, tak nie lowie i nie zamierzam, wiem za to ze od kleniowych smuzakow jakich staram sie nie uzywac do 6 cm Sendali czy 8 cm Bonito Troc w warunkach srednio szybkiej nizinnej rzeki sprawdza sie idealnie, szczegolnie gdy idziemy z pradem i kombinujemy wabikiem jak by to skusic rybe do brania, nie mam problemu lowic Meppsami 3-4 na rzece jednoczesnie zacinajac minimum 90% ryb.

    BONITO- pisalem o tych o tych woblerach na forum, dla mnie podstawa przy lowieniu w UK, Okon i Sandacz oznaczone numerem 17 ( kolor) to najlepszy wobler jaki mam w pudelku, tak na dobra sprawe moglbym nimi lowic caly dzien ale wtedy nie wiedzial bym czy jest dobry czy tylko lowiac nim mam wyniki wiec non stop kombinuje dla zasady, bo spining mnie czesto nudzi, bo musze szukac nowych doznan by nie pierdzielnac tego wszystkiego i lowic tylko na muche ( to i tak kwestia czasu zanim sprzedam caly majdan). W tym fioletowym grzbiecie, zoltawym brzuchu ( cos ala Lambo kolor) i paskach jest cos powodujaca rybia agresje, przeplatany z niebiesko-srebrnym to wiekszosc moich ryb, na metna wode dodaje agresywny pomarancz zas cala reszta spiningowego pierdzielniku w pudelkach to jakby kiedys cos nie robilo.

    Angieslkie ryby- mamy taka rzeke, znaleziona przez kolege gdzie tak na prawde jest caly rybostan, sa metrowe szczupaki ale malego woblera nie zagryza, za to takie 60-70 cm lowi sie kilka dziennie jako przyow, mozna by sporo wiecej ale sensu zadnego jak dla mnie, 5 cm sandacza gryza bez problemu duze klenie ( nie wiem czy duze dla wszystkich ale tak 50-57 maja), ladne okonie czyli ok 40 cm i kilograma, pstragi pozeraja je bez najmniejszych oporow, nie mam zdjec bo ustalilismy granice zdjeciowa na ok 60 cm czyli ryby w naszych oczach mniejsze sa odczepiane w wodzie, bez podbieraka bo sie w nim kotwice zaczepiaja i kalecza paszcze. Dla Batsona i Trabucco 0.255 duzo lepsze sa kotwice zrobione z cienszego drutu jak gamaki, uzywajac Ownerow 36, 41 czy Kamatsu ryby potrafia sie odbic, jesienia do konca sezonu zlowilem za kazdym razem ok 10 ladnych pstragow ( 45-55cm), zaden ich nie rozprostowal, nie zrobil parasolki, podobnie jak losos poza sezonem co tak ok 120 cm mial i pojechal na ogonie z jednego brzegu pod drugi, ani zylka rypla, ani Batson sie zlamal, wszedl w krzaki i po sprawie :)



    Kilka fotek co by potwierdzic moje zeznania :)

    [attachment=228729:Obrazki 032.jpg]

    [attachment=228730:Obrazki 027.jpg]

    [attachment=228734:Obrazki 035.jpg]

    [attachment=228735:Obrazki 038.jpg]

    [attachment=228738:Obrazki 044.jpg]

    [attachment=228739:Obrazki 086.jpg]

    Jest jeszcze jedna kwestia do poruszenia czyli C&R- robie bardzo malo zdjec, celowo mamy zawyzone dolne wymiary by wiekszosc ryb odplywala bez kontakry z rekami, z podbierakiem pomimo gumowej siatki, doprowadzenie do reki, chwyt szczypcami za kotwice i ryba odplywa, tak dla niej najlepiej, tak samo postepuje na wiekszosci lowisk, dlatego tez na pare tysiecy szweckich lipieni mam zdjecie z sztuk jeden, bo Kuba prosil :)

    Pozdrawiam,

    Bujo
  10. BadBujo
    Zycie muszkarza nierozerwalnie polaczone jest z rytmem przyrody, rojkami, tarlem innych malych ryb jak strzebli. Jetka majowa, march brown, letnie chrusty czy jesienno-zimowa sieczka powoduje gesia skorke na sama mysl, potezne rybska staja sie na chwile mniej ostrozne i daja nadzieje na zlowienia badz przynajmniej na zaciecie, widzimy wielkie paszcze zbierajace niby leniwie plynace woda owady i nasze pojecie wspanialego dnia nad woda do tego sie glownie ogranicza.

    Nie zawsze jednak to co dzieje sie na powierzchni jest zwiastunem najlepszych bran, jeden z najpiekniejszych wedkarsko okresow dla mnie wlasnie nadchodzi i jest zwiazany z tarlem lipieni, niewiele pstragow odpusci pozarcie przeplywajacej ikry, jesli w dodatku do niej przyczepiona jest pijawka to mamy prawdziwe dwa w jednym.

    Obecna pora roku, na rzekach gdzie lowie, jest zwiazana z brudnawa woda, zawsze cos tam popada, zmieni delikatnie kolor. Z takimi tez warunkami zwiazane sa materialy jakich uzywam do krecenia egg sucking leech czyli pijawki ssacej ikre. Praktyka i chec do ukrecenia najlepszej z mozliwych imitacji doprowadzila do takiego a nie innego wygladu.

    Po pierwsze glowa czyli ikra, najwiecej ryb lowie na pomaranczowe glowki ale i fluo chaterouse sie sprawdza, czasem ryby wola zwyklego zlotego coneheada tak wiec i takie musza znalesc sie w pudelku. Zdecydowanie nie lubie sie z marabutem jako materialem na ogon, wole lisa polarnego czy arctic runnera, tulow ma sie mienic roznymi kolorami tak wiec dubbing to mieszanka podszerstku lisa polarnego ( dla dlugosci), peacocka i czegos niebieskawego, w tym przypadku dubbingu Hendsa o symbolu 411, wszystko wymemlane w paluchach tak by przypominalo jednolita mase, skrecone w petle i na sam koniec ostro wyczesane tak by pracowalo przy sciaganiu pod prad czy czasem z pradem :)

    Krecenie takich pijawek ma niestety powazna wade w porownaniu do marabutowych i jest to zwiazane z czasem jaki potrzebny jest na wykonanie zwiekszonym w moim przypadku z 2-3 minut do minimum 10, pozwiazywac, petla, wyczesanie, dodanie jeszcze ciut dubbingu przed sama glowka czy coneheadem by nie bylo wolnego miejsca swoje zajmuje. W efekcie dostajemy streamera w moim przypadku duzo skuteczniejszego od marabuta i czas sie juz nie liczy :) W wiekszosci wypadkow tulow jest owiniety drutem olowianym, pijawka nie pikuje az tak glowa do dna, mozna sie pobawic wiecej w nurcie.

    Wyglada to jakos tak, zdjecia kiepskie ale na sesje lustrzankowa nie mam czasu, po zamoczeniu swietnie przypomina wypasiona, gruba pijawke, jaka trzeba pozrec :) Przedstawione wersje sa na streamerowych hakach 2 badz 4, male robie na jesieni pod katem lipieni ale to juz inny temat na przyszlosc. Po pijawkach nadejdzie czas na strzeble, kolejne piekne dni dla muszkarza. Tak na dobra sprawe uzywajac ciut innych komponentow jak glowki/coneheady z wolframu zamiast mosiadzu, zalanie olowiem czy cyna plus drut wolframowy na tulow idzie z tego zrobic przynete spiningowa o masie +- 3-4 gram ale w moim fishingu cos takiego nie ma miejsca, mam muchowke :)

    [attachment=232508:Leeches.jpg]

    [attachment=232509:Leeches 2.jpg]

    Pozdrawiam,

    Bujo
  11. BadBujo
    - Bujo- jedziemy na lososie? Slysze w sluchawce glos kolegi, sezon zaczyna sie za pare dni, moze beda w rzece ryby ( w domysle srebrniaki bo keltow sie umyslnie nie lowi tu gdzie mieszkam)

    - Jedziemy, jedziemy brzmi moja odpowiedz.

    Tak na prawde mam problem z tymi rybami, moze nie z samymi ososiami ale z cala otoczka zwiazana z ich lowieniem. Tak zwana elitarnosc, jakies kosmiczne pieniadze za dzien lowienia, robienie nas wedkarzy w balona non stop jak to musimy to czy tamto by jakis pacan z Islandi narypal ich w morzu, by kolejny w Szkocji, Irlandi czy Norwegi tuczyl je jak kurczaki na fermie i w dodatku co chwila jakies spierdzielaja i mieszaja sie z dzikimi bo triploidy to jakis kosmos i jeszcze drogie sa przeciez a konsument musi miec tanio i dobrze w Tesco.

    Pojedzie czlowiek gdzies do Szkocji to lazi jakis jelop zwany ghillie co wszystko wie i jest najmadrzejszy na swiecie i tylko on potrafi cos zlowic, inni czerwononosi wedkarze pierwsze pytanie jakie zadaja to w jakim hotelu nocujesz- w namiocie se spie bo wyrypalem tygodniowe zarobki na dzien lowienia, pasuje?

    Jak jeszcze do tego dodac wedki potocznie zwane spejowymi to w sumie nie potrzeba lowic bo kazdy uwielbia sprzetowe gadanie, jaka wedka, glowice czy modne ostatnio skadzity coraz mniej przypominajace ''prawdziwe'' rzucanie, tipy, mow-y , czitery- pocalujcie mnie w moje cztery litery.

    I oczywiscie muchy, wiekszosc ma kupne bo samemu za ciezko i za dlugo, potrzeba troche warsztatu i materialow, nie ma co sie wysilac, murzyn w Afryce z czegos musi zyc a ze jak wyrypali stamtad bialych to juz zupelnie syf, kila i mogila to i chetnie kreca dla Fulling Mill za 5 pensow sztuka, pozniej kosztuja 5 funtow wiec i przebitka dobra. Jak sie chce samemu to pincet funtow na materialy to minimum, kawalek plastikowej rurki z logo Frodina musi swoje kosztowac czyli z 7-8 funtow, przeciez markowy sprzet, dyski do tub to samo, chinol trzepie za pare pensow, ja place 6 funciakow- przciez musze sie zaliczac do tej elity, ktora o cenach nie dyskutuje tylko placi, wiec place bo innego wyjscia nie mam, w kacie stoi Guideline LeCie, kolowrotek w szafie, glowice przeciez musze miec Guideline bo najlepsze za 70 funtow sztuka, kilku potrzeba.

    Szukam pudelek z muchami, d..a, nic, doslownie ani jednej, ukrecilem tego do tej pory kilkaset sztuk, wszystko jakos wyszlo, bo to temu sie spodobaly, to innemu, dobre serce powoduje bol d..y i caly misterny plan poszedl w pi...du.


    Woda ma byc wysoka, niemuchowa wiec i problem sie rozwiazuje sam, bierzemy spiningi. Tu czuje sie lepiej, mam wspanialy kij, Taiahe 3.20, zaraz Slawek mnie opierdzieli ze Chinska ale wujek Sam nie oferuje nic tak dobrego, w sume to najlepszym jego kijom sporo brakuje :)
    Kolowrotek mam za to z made in Japan na stopce, stary juz jest i wazy ponad 420 gram, jakis kosmos dla wielu jerkbaitowiczow, toc to panie lowic sie nie da, palce zdretwieja, nogi odpadna zas z mientkich nadgarstkow zostanie wspomnienie. Oczywiscie zylka i mieszanka Rapalo-Sendalo-Mierniko-Boniciakow.

    Tluczemy sie pare godzin ale nie do Szkocji, taka zaleta mieszkania w Londynie, wszedzie gdzie sa ryby daleko, wszedzie blisko ryb nie ma bo chetnych za duzo. Cena licencji tez nie powala ale ze dwie stowy w zlotowkach zaplacic trzeba ale czego sie nie robi dla hobby.

    Rzeka jest przepiekna, plynaca w pradolinie, gleboka, w miare szybka z masa powalonych drzew. Tak sobie mysle by odwalic dzien, nic nie zlowic i wrocic wieczorem do domu. Przynety jakie mam sprawdzaja sie srednio, jest za gleboko, nie czuje dna, nie lubie takiego uczucia ale jestem na tym odcinku pierwszy raz. Po jakims czasie czyli 3 godzinach lowie dwa pstragi na Flat Rapa Rapali, pozniej jeszcze kolejne, jak nie jestem w stanie lowic jak bym chcial to stresu zadnego. bawie sie przynetami, zwalniam, spuszczam by sie nie nudzic....

    jak nie rypnie cos niespodziewanie!!! malo wedki mi z rak nie wyrwalo, az sie wystraszylem , nie usiadl, k...a!!!

    Chwial i kumpel drze sie w nieboglosy, rzucam caly majdan i biegne do niego, za pozno, ryba zeszla, srebrniak oczywiscie, kilka zlowiono przez ostatnie 4 dni, wszystko 17-20 ciut funtow wiec ladne.

    Siadamy na skarpie gdzie spial swojego i jestem wkurzony, nie na rybe, nie ze nie zaciela sie czy ze Marcin swoja spial, wiem co bedzie dalej. Magia lowienia ososi wrocila, znowu bede myslal o francach, gdzie i jak je dorwac, nastepny weekend tez bedzie przerypany, bez zasluzonego odpoczynku bo przeciez musze tu wrocic, kupie na jebaju woblery jakie beda tam robily, nakrece much, oleje wszystko bo we lbie siedzi teraz tylko jedno: LOSOS, LOSOS i jeszcze LOSOS, KROL!!!

    Bujo
  12. BadBujo
    Zastanawiam sie czesto do czego zmierza nasze ''nowoczesne'' wedkarstwo, gdzie lezy przyszlosc i jaki my mamy badz mozemy miec na to wplyw.

    Faktem trudnym do ukrycia jest, iz w ostatnich latach ceny sprzetu z tej tak zwanej wyzszej polki poszybowaly drastycznie w gore. Wedki spejowe czolowych producentow to juz wydatek u mnie w okolicach 5 tysiakow, pol biedy gdy jest to jeszcze konstrukcja zrobiona w calosci w US and A jak chociazby Sage One, w dodatku z dobra gwarancja:

    [url="http://www.sportfish.co.uk/sage-one-double-handed-fly-rod.html"]http://www.sportfish.co.uk/sage-one-double-handed-fly-rod.html[/url]

    Gorzej gdy jest to produkt koreanski jak np. ten:

    [url="http://www.johnnorris.co.uk/shop/br_loop/11353-loop-cross-s1-fly-rods-1232.html"]http://www.johnnorris.co.uk/shop/br_loop/11353-loop-cross-s1-fly-rods-1232.html[/url]

    Tak czy inaczej to strasznie drogo biorac pod uwage, ze nowe modele sa wypuszczane w odstepach 2-3 letnich.

    Z kolowrotkami tez nie wyglada to lepiej, o ile jeszcze jakos jestem w stanie sobie wyobrazic wydanie poltora tysiaka za jakis markowy mlynek z USA, ktory ma dozywotnia gwarancje na wszelkie przeciwnosci losu ale juz wydatki rzedu tysiaka jak i nie lepiej za wspanialy efekt chinskich maszyn cnc jest jakos ciezki do przelkniecia. Przykladow jest wiele, Vision, Guideline, Loop i wielu innych od dawna ma takie konstrukcje w swoich katalogach zas ich cena juz powoli dochodzi do konstrukcji US, ok moze nie dokladnie w polskich sklepach ale zawsze mozna sobie spokojnie sciagnac i nawet z clem wyjdzie sporo taniej.


    Kolejnym przykladem niech bedzie kolowrotek z natury do dupy czyli Shimano Stella, wspanialy produkt japonskiej mysli inzynienyrnej polaczony z dzialem pomagajacym w uczynieniu z niego kolowrotka na kilka a nie kilkanascie lat bo inaczej sie nie oplaca. W PL koszt SW to zapewne ponad 3 tysie, co mozna za to dostac na rynku w innych branzach- chociazby motorower Romet: [url="http://allegro.pl/skutery-romet-99329"]http://allegro.pl/skutery-romet-99329[/url] I niech nikt nie prubuje mnie przekonac, ze Stella do dupy jest bardziej zaawansowana technologicznie bo ten oto Romet ma silnik, przekladnie zapewne mocniejsze niz ta glowna w Stelce, hamulce, bak i cala reszte nastawiona na pokonanie wiekszych dystansow niz ilosc nawinietej zylki/plecionki. O lozyskach celowo nie wspominam :) I taki to oto Romet kosztuje tyle samo badz taniej, ma zaplacone clo i jeszcze na nim zarobi minimum 3 posrednikow w PL.

    Wodery, wodery, jak ostatnio spojrzalem na topowe Simmsy to az mnie zatkalo, znowu kosztuja w UK cztery tysiaki, mozna taniej kupic w US ale jak cos sie stanie to oleja jak poprzednio z gwarancja wiec mam ich w d...ie,zakupilem Scierry i nie ma szansy by wytrzymaly krocej niz Simmsy z gore-texu jakie zaczely delikatnie cieknac po dwoch tygodniach zas po pol roku przypominaly durszlak.

    Wracajac troche do spinow bardziej przyjaznych szerszemu gronu forumowiczow, china, china ale juz powoli w cenie US, u niektorych producentow przynajmniej,pare sekund w wyszukiwarce i to mamy jednoczesciowe blanki od pana Changa zostawiajace nam 4 zl z tysiaka. WTF? Chocby nie wiem jakie dobre byly to maja cene wieksza niz NFC czy St Elite robione w US. Do nich najlepiej dobrac przelotki tytan potrzebne w szybkich konstrukcjach jak zeby tam gdzie nadaja sie wszystkie stelle, pare innych pierdol i tak to mamy wspanialy produkt wspolpracy polsko-chinskiej za ponad 2 tysie.

    Gdzie zmierzam- otoz tylko my sami jestesmy wplywac na ceny, jak pozwolimy producentom narzucanie powoli juz chorych marz i zyskow to za pare lat nic innego nam nie zostanie. Tylko poprzez swoje swiadome wybory, nie spowodowane moda badz popularnoscia w dluzszej perspektywie czasu mozemy cos zrobic inaczej za chwiel wszystkie kreciolki beda z plastiku i za 2 tysie zas po dwoch sezonach beda do d..y jak wszystkie stelle.

    Bujo
  13. BadBujo
    Do zobaczenia nad woda, jak te forum wroci do jakis standardow to zaczne pisac ponownie, tego co jest teraz nie akceptuje i nie zamierzam brac udzialu w owej farsie bo szkoda mojego czasu i nerwow.

    Bujo
  14. BadBujo
    Witam serdecznie,

    Cyklicznie postaram sie przedstawic moje muchowe pudelka wraz z opisami. Od razu przepraszam za kiepska jakosc zdjec ale w tym momencie nic lepszego nie jestem w stanie zrobic.

    Zaczynam w takim razie od ciezkich i duzych nimf, uzywam ich bardzo czesto na jesienno-zimowe lipienie i pstragi przez wiekszosc sezonu. Ta strona pudelka to same konstrukcje sprawdzone, praktycznie kazda z nich w okreslonych warunkach jest swietnym killerem.

    [attachment=142193:Muchi box.jpg]

    Lipienie sa rybami, ktore lubie lowic najbardziej, wedle wielu wystarczy jakakolwiek glupia nimfa i natniemy cale stado tyle,ze takie dni zdarzaja sie bardzo rzadko. Co zrobic by zwiekszyc ilosc i przede wszystkim jakosc lowionych ryb zakladajac, ze lowimy na wodach gdzie takie wystepuja? Ja zawsze zaczynam od oblawiania najszybszych/najglebszych rynien. Tam zawsze znajduje osobniki statystycznie sporo wieksze od innych. Aby do nich dotrzec niewatpliwie potrzeba nimf ciezkich badz bardzo ciezkich. Na zalaczonym zdjeciu doslownie kilka jest ukreconych na haczykach 12 w rozmiarowce Tiemco czyli 2487 i 2499 spbl ( moj ulubiony haczyk bez zadziora). Reszta to 8-10, realna bo te najwieksze sa zrobione na partridge klinkhammer 14 ( a tak, swietny haczyk nimfowy :) ) i Authentic Czech Nymph plus 10 TMC SPBL. Jak latwo zauwazyc kazdy model jest zrobiony w kilku wielkosciach co wedlug mnie jest duzo wazniejsze od 100 takich samych wielkosciowo nimf.

    Teraz krotkie opisy zaczynajac od dolu:

    - claret nymph- mam dobrego kolege z Koszalina, w jego pudelku zawsze znajduje niesamowite perelki, niestety jest to czlowiek dosc leniwy i nigdy nei kreci ich za duzo bo mu sie nie chce. na poczatku jesieni gdy rozmawialismy o nowych konstrukcjach rzucil magiczne slowo claret. Wystarczylo, wiedzialem doskonale, ze mam cos ciekawego w przepastnych pudelkach z materialami. Jak wiekszosc moich dubbingow takze i ten jest mieszanka. Jako baze stanowil SLF claret, ok 30%, claret z krolika, nastepne 30%, bylo to dosc jasne wiec jako dodatek ''sciemniajacy'' posluzyl dubbing Hendsa w kolorze czarno-fioletorym. Kolnierzyk jesli jest to zrobiony z czarnego dubbingu, mieszanki znowu Hendsa plus zlota glowka. Nimfa okazala sie niesamowicie skuteczna, nie tak dawno nad Test w chwile zlowilem kilkanascie lipieni ale nie to bylo najwazniejsze- zlowilem ryby tuz obok kolesi necacych i lowiacych na biale robaki. Niby nic wielkiego sie nie trafilo, jakis pod 40 cm byl najwiekszy ale perspektywy sa niesamowite i na pewno na stale zagosci w moim pudelku. Niektore zrobione z bardzo duzymi glowkami ( 4.5mm plus olow w tulowiu) by dotrzec do kardynalow.

    [attachment=142194:Muchi14.jpg]

    [attachment=142195:Muchi9.jpg]

    - nastepnym kolorem jakiego bardzo czesto uzywam jest to cos co wydaje sie niebieskie, robie z tego jigi jak i zwykle nimfy, uzywam roznych glowek, glownie zlotych i pomaranczowych fluo. Nimfy te posiadam w pudelkach od prawie 4 lat, zrobilem to kiedys na szybko szukajac receptury na red bulla ale wyszlo cos innego. Niebieska wloczka zostala polaczona z takim tez glitter dubbingiem, dodatkowo dodana zostala spora ilosc pomaranczy. Nimfy te glownie wywoluja usmiech na twarzach innych wedkarzy, szczegolnie gdy sa w pudelku, po namoczeniu emocje sa skrajnie inne, ta nimfa zaczyna zyc, promienieje od niej ''robaczywosc'' jakiej nie sa w stanie oprzec sie lipiebnie i pstragi. Najskuteczniejsza wydaje sie wersja z pomaranczowa glowka, na nia zlowilem wiele pipieni powyzej 45 cm zarowno w UK jak i Szwecji. mardzo pasowala tez dunajeckim pstragom i lipieniom. Pod murem oporowym doslownie w pierwszym przepuszczeniu przyniosla mi rybe, jakis czas pozniej spedzala sen z powiek Francuzom bo jako jedyny cos tam lowilem w czasie gdy u innych 0.

    [attachment=142196:Muchi6.jpg]

    [attachment=142197:Muchi8.jpg]

    - nie moze tez zabraknac red bulla i jego kilku wersji, czesto w internecie mozna znalesc recepture na ta nimfe, nigdzie poprawnej. Sekretem jest sam dubbing, znowu bedacy mieszanka kilku innych w odpowiednich proporcjach tak by calosc po namoczeniu mienila sie roznymi kolorami, Glowki daje glownie zlote, przewijka to pomarancz i chaterouse. Pomimo uplywu kilku lat dalej jest jedna z podstawowych nimf jakie laduja na moim zestawie i dalej jest tak samo skuteczna. Swietnym rozwiazaniem jest dodanie pomaranczowego koralika, dziala glownie jesienia podczas tarla pstragow, taka ala pijawka ssaca ikre jest bardzo lakomym kaskiem dla glodnego lipienia.

    [attachment=142198:Muchi11.jpg]

    [attachment=142199:Muchi12.jpg]

    - najwiecej jak latwo zauwazyc jest tu nimf brazowych, nie bez powodu. Na ta nimfe zlowilem swoje najwiksze lipienie i pstragi metoda muchowa. Niestety wloczka z jakiej jest zrobiona nie jest juz obecnie produkowana i jej dostanie graniczy praktycznie z cudem, na szczescie dla mnie doskonale wiedzialem, ze taka moze byc kolej rzeczy i tego materialu mam baaardzo duzo, mysle ze 2-3 tysiace nimf z tego wyjdzie. Ja ja nazywam ''new killer bug''. To co robi nad rzekami gdzie kiedys lowil Walton czy Sawyer jest po prostu niesamowite, do brazowego dodaje perlowa przewijke badz jesli uzywam drutu dodaje troche perlowego dubbingu, zrobiona znowu ciezko z dodatkiem olowiu w tulowiu po nasiaknieciu woda wyglada zupelnie inaczej, jak to okreslil moj kolega: to taki robal, ktorego kazda ryba chce op.....lic i mial racje :)

    [attachment=142200:Muchi7.jpg]

    [attachment=142201:Muchi10.jpg]


    - dochodzi jeszcze dosc duzy robal z prelowym grzbietem, to kolejny killer na szwedzkie i nie tylko lipienie. Lowie nim tylko w najglebszych i najszybszych rynnach, spisuje sie swietnie, znowu nabiera innego koloru, mieni sie i swieci jak jakis robal, ktorego jak powyzej znowu trzeba unicestwic :)

    [attachment=142197:Muchi8.jpg]

    Wszystkie nimfy pokazane tutaj sa bardzo pancerne, dubbing jest zawsze skrecony w petli z grubej nici, przewijka jest dosc gesta i znowu bardzo mocna. Musi wytrzymac wiele ryb i i ch zebow.

    Pozdrawiam,

    Bujo
  15. BadBujo
    Witam,

    No i wreszcie doczekalem sie kolejnego wyjazdu nad Arkadie, wydawalo sie, ze chwila a uplynelo prawie trzy miesiace od momentu gdy wielki pstrag mnie sponiewieral.

    Tem razem sprzet juz mam mocniejszy, MHX do 15 lbs i 42 gram, zylka taka sama, sprawdza sie wiec nie ma co kombinowac, czesc przynet uzbrojona w Gamaki i mocne kolka. Od dwoch dni zastanawialem sie jaka przynete wpuscic jako pierwsza, padlo na zapomniana juz troche w swiatku polskich pstragarzy i forumowiczow Rapale floating 7 cm w kolorze okonia. Sendali i Bonito dalej nie mam, przywioze dopiero po weekendzie.

    Oczami wyobrazni widze tego potwora na koncu wedki. W miare mijanych kilometrow i coraz bardziej na polnoc nie wyglada to za dobrze. Mijane rzeki niosa dosc wysoka i brunatna wode, niby lowie w gornym odcinku ale nie wiadomo.

    Nie robie zadnych przerw, chce byc tam jak najszybciej. Jeszcze wizyta w pobliskim sklepie w celu zakupienia licencji i po paru minutach jestem nad woda. Szybki rzut okiem i nie jest najlepiej. Od ostatniego wyjazdu przybylo dobre 70-80 cm wody. Tam gdzie stal pstrag jest istne Huang-Ho. Nurt zapierdziela z niesamowita szybkoscia, przelewa sie po jednym z glazow, z ktorego ostatnio lowilem. Uzbrojona Rapalka wraca spowrotem do pudelka. Zakladam Executora 7 cm GMO, w brudnej wodzie ten kolor potrafi jeszcze cos zdzialac. Stoje na pobliskiej skarpie dobre kilkanascie minut rozmyslajac gdzie ryba mogla sie ustawic. Podchodze momo wszystko bardzo wolno do miejscowki, ustawiam sie w najlepszym mozliwym miejscu do poprowadzenia przynety. Jeszcze sie ludze, za glazem jest ciut spokojnego nurtu. Pierwzy rzut nie przynosi nic, podobnie jak kolejne. Zmieniam jeszcze kilka przynet, nie mykaja to i pstrag nie bierze. Tak to niestety bywa, trzeba sie pogodzic, ze nie dzisiaj.

    W gorze rzeki jest juz lepiej, w pierwszym rzucie na kamienisty przelew znowu Executorem GMO mam branie, ryba dobre 40 cm, chwile walczy, wyskakuje dwa razy i po chwili jest spowrotrm w swoim srodowisku. Balem sie troche bezzadziorowych Gamakow ale wydaja sie w porzadku. Po 15 minutach dolawiam kolejnego, tym razem ze spokojnej wody aczkolwiek jak pokaze nastepne dwie godziny ryby reaguja lepiej na przynety prowadzone w najszybszym nurcie. Arkadia jest pod wzgledem przynet dosc specyficzna, nigdy nie zlowilem tam ryby na obrotowke od ktorej normalnie zaczynam lowienie. Nie ma sie co zastanawiac tylko lowic na woblery. Dolawiam jeszcze pare pstrazkow ale nic wartego uwagi, najwiekszy ciut ponad 30 cm pewnie.

    Dwu godzinna przerwa na sen bo brakuje mi go dobre 24 godziny i czas spowrotem nad wode. Zabralem tez ze soba muchowke, wyszla super nimfowka ze switchowego Batsona #6, leciutka jak na swoja dlugosc i dobrze wywazona. Mialem lowic na streamery ale nie ma to wiekszego sensu, w torbie wyszukuje kilkanascie nimf i ide poszukac lipieni tym bardziej ze sa na tym odcinku o czym nie bylem przekonany zanim miejscowy aborygen mnie o tym poinformowal. Nimfy takie w sumie dla kolegow czyli wiekszosc to nie sprawdzone jeszcze eksperymenty chociaz jest pare sztuk przeprojektowanych red bulli i jeden kiler sprawdzony z wynikami wszedzie gdzie lowilem. W miejscu polaczenia dwoch rzek jest bardzo fajna rynna, w niej samej nic sie nie dzieje, zreszta ciezko jest wyczuc cokolwiek ze wzgledu na wiejacy na mnie silny wiatr, koncowka jest juz duzo lepsza i po chwili mam branie, pierwszy lipek niewielki, z 25 cm, nastepne juz lepsze i trafiaja sie dwie czterdziestki i kilka mniejszych. Spotykam tez jednego z reprezentantow Wali, poznajemy sie po latach, lowilismy razem na European Grayling Championship na walijskiej Dee, widzac moje wyniki przestawia sie ze spiderow na nimfy i tez cos lowi.

    Generalnie nie jest zle, z wyjazdu moge byc zadowolony, warto bylo chociaz pozostaje niedosyt. Po jakims czasie wracam spowrotem pod most jeszcze ludzac sie, ze moze franca wezmie jeden z woblerow. Pojawili sie tez kolejni aborygeni, lowiacy metoda-marzeniem polskich gumofilcow czyli Meppsami z gnoju ( czyli rosowkami), jak najbardziej legalna i czesto praktykowana metoda. Zagadnieci o wyniki opowiadaja jak dwa albo trzy tygodnie temu ( nie pamietam juz dokladnie), przy nizszej wodzie mieli rybe zycia, pstraga 11 lbs, gardlo mi sie od razu scisnelo, boje sie zapytac gdzie ale raz kozie smierc. Niestety padla z dobrze mi znanej miejscowki. Pytam sie tylko czy byl smaczny i potwierdzaja, niczego innego nie oczekiwalem.

    Jestem niesamowicie wk....y taki pomnik przyrody, 21 wiek w niby cywilizowanym kraju a tu takie rzeczy. Szkoda. Znajde sobie innego, na wiosne zapewne pojawi sie tam kolejny kolos przyniesiony z wielka woda plus pozostale w promieniu pol kilometra. Jakiegos dorwe, moze jeszcze tej jesieni. Czas mam do 15 pazdziernika....

    Bujo
  16. BadBujo
    Witam wszystkich serdecznie na moim blogu. Tytul moze i dosc przewrotny ale jednak niezmiennie kojarzacy sie mi z wedkarstwem. Zwrot uzywany do przywitania z rolnikami pracujacymi na polu w drodze na ryby, nad moj ukochany Bug i jego starorzecza. Zwrot jakze typowy dla mazowieckiej wsi, cieply i pelen szacunku.

    Tam zrodzila sie moja milosc do naszego wspolnego hobby, nie chodzilo o ganianie za najwiekszymi rybami, nie bylo customow, kreciolkow z 10 walkami posuwu szpuli czy niewidocznych plecionek. Byla za to wielka radosc, marzenia i nadzieje, obcowanie z dzika przyroda, walka z pychowka, oczywiscie bez silnika.

    Jest cos niesamowitego w tej rzece, cos co zawsze nie pozwala mi o niej zapomniec i nie sa to okazowe ryby bo tych jak na lekarstwo. Gdy jakis czas temu zrobilem sobie przerwe w zyciu praktycznie codziennie bylem nad woda, dziwne ale jeden szczupak watlych rozmiarow powodowal, ze czulem sie lepiej niz po zlowieniu szwedzkiej metrowki. Zaczalem wogole lowic na spining, ktory tak na dobra sprawe poszedl w odstawke kilka lat wczesniej wraz z pojawieniem sie muchy.

    Tu gdzie mieszkam obecnie 10 minut piechota z domu mam kapitalne lowisko z duzymi szczupakami, okoniami ponad 40 cm czy wielkimi kleniami ale jakos mnie tam nie ciagnie. W zeszlym tygodniu po 5-6 latach wybralem sie tam spowrotem, po 10 minutach mialem klenia 60 cm na starego Horneta Salmo, kilka ladnych okoni i srednich szczupakow. Nie ciagnie mnie tam jednak nawet w ulamku procenta tak mocno jak nad Bug.

    W zamysle blog badzie muszkarsko/spiningowy. Postaram sie w miare uplywu czasu opisac troche wedkowanie w UK-eju, moje muszki i inne wariactwa.

    Tak na szybko klen na Salmo Lil Buga z ostatniej soboty

    [attachment=131944:IMG_2699 (1).JPG]

    Dzis wieczorem ruszam do Szkocji, moze uda sie dorwac potwora opisywanego niedawno w tym watku:

    [url="http://jerkbait.pl/topic/26440-arkadia-by-bujo/?hl=%2Barkadia+%2Bbujo"]http://jerkbait.pl/topic/26440-arkadia-by-bujo/?hl=%2Barkadia+%2Bbujo[/url]

    Sprzet mam juz mocniejszy, MHX-a 2.75, 15 lbs, kotwice Gamaka itd :) Oby tylko dran wzial :)

    Pozdrawiam,

    Bujo
×
×
  • Create New...