Wiosna pełna gębą
Wicherek momentami nawet do 30paru km na godzinę spada, fala nawet czasem i miewa poniżej metra, deszcz to nawet wczoraj z 15 minut nie padał... Nocami na - , dzień 3-4 stopnie, jednym słowem, pogoda na ryby.
Nie, aż tak zrytego dekla nie mam i nie wybieram się w taką pogodę nigdzie.
Choć - w ostatni długi weekend nie wytrzymałem i korzystając z dnia słońca szybko wrzuciłem kajak na dach swego wehikułu i popędziłem nad wodę.
[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/3
Wybierzmy się na wycieczkę zaproponowała najlepsza z możliwych żon.
Czemu nie.
Najmłodszy pewnie posadyści jakiegoś żuka, starszego łomem oderwę od klawiatury i zobaczy las w realu, nie tylko biegając w wirtualnej zbroi po wirtualnych krzakach. Pies wygania się, może wreszcie wpadnie do wody i będzie spokój :D
Czyli, jedziemy nad rzekę. Ja sobie DH pośmigam za łosiem, rodzinka wyprowadzi się na spacer, wszyscy hepi.
Nad wodę, przez całkowity oczywiście przypadek, przyjeżdżamy tuż przed HW. J
[size=5][color=#222222][font=Helvetica Neue', Arial, Verdana, sans-serif]Ile może trwać polowanie na jedną rybę?[/font][/color]
[color=#222222][font=Helvetica Neue', Arial, Verdana, sans-serif]Za głowatkami potrafiłem łazić kilka lat bez brania, jednak to takie łowienie z doskoku.[/font][/color]
[color=#222222][font=Helvetica Neue', Arial, Verdana, sans-serif]Tym razem było blisko jakiegoś maniactwa.[/font][/color]
[color=#222222][font=Helvetica Neue', Arial, Verdana, sans-serif]23 dni, podcz
Niezbyt jakies łowienie ostatnio wychodzi. Raz - sesja i zasuw przy egzaminach i zaliczeniach, więc ostatni miesiąc trochę zombie.
Dwa - że pogoda naprawdę dała nam ostro popalić, zwłaszcza ostatnie naście dni.
Zaczęło się przed huraganem, który dotarł i do Was.
Kilka dni później jak nie przywaliło wichrem i deszczem - o łowieniu w soli można było zapomnieć. W zeszłą sobotę wreszcie deszcz ustał i udało się wyskoczyć na wybrzeże, choć wicher nadal utrudniał choćby wyjście z auta (nic nie trze
Wśród kolegów muszkarzy istnieje takie powiedzenie, jak puści śniegówa, dowali woda w lecie. Jak brązowa woda, przez Górali zwana "kalną" grzeje od brzegu do brzegu, psy z budami, krowa z oborą, kierpce sołtysa płyną, przy rozpaczliwym obkładaniu rozsądnie wybudowanych w dolinie rzeki domów piaskiem.
"Totalny ołszyn" wyłącza łowienie, zmywa ryby, zasyfić potrafi rzekę nawet na dni naście.
Okazuje się - że nie tylko rzekę.
Jakoś tak ostatnio wychodzi, ze co zacznę szykować się z muchówką to w
Sobotnia dotkliwa klapa nic mnie nie nauczyła i już od rana w niedziele przytupywałem w oczekiwaniu na HW.
Pomysłów dotyczących miejscówek kilka, muchy naszykowane, ciuchy osuszone - wszystko niby gotowe.
Jako że w zatoce nie mam co szukać wcześniej niż jakieś 2-3h po HW, to na początek jadę w nowo odkryte miejsce.
Zabłądziłem tam jakieś dwa tygodnie temu, szukając "ciekawych miejscówek na lato".
Miejsce oddalone nie tak bardzo, jednak jazda najpierw przez góry, później w dół starą, zapomnia
Jest kilka sposobów na zainteresowanie dzieci naszym hobby, obudzenie jakiegoś, choćby elementarnego zainteresowania otaczającym światem i jego mieszkańcami.
Czasem, za jednym zamachem, można zaliczyć akcję uświadamiającą, bez pszczółek, kwiatków i motylków, pełen interactiv, full hd i surround. Jednym słowem - lepsze niż Geographic i Discovery w jednym, szczególnie dla dziecka wychowanego (a może uchowanego?) bez TV w domu.
Buduje więź, zrozumienie i wrażliwość na przyrodę. Daje odpowiedź - d
Troszkę mnie wymęczyła zima w tym roku
Ryby wymiotło w grudniu i dopiero w zeszłym tygodniu zaczęły pokazywać się pierwsze raporty ryb złowionych w okolicy na coś innego niż kraby, lugi czy razory. Mnie dość odrzuca to śmierdzące tałatajstwo.
Niczym kania dżdżu a Rostowski Waszej kasy wyglądałem w końcu jakiś znaków, ze nad wodą jest po co muchy topić i woblerki i gumy o skałki obijać.
Nadchodziły newsy, coraz częściej gdzieś w +- okolicy ktoś dziabnął rybę. Już nagrzany niczym chart przed st
Czyżby miał to być już koniec sezonu? Wędki w szafę, kołowrotki po raz enty rozkręcić, wyczyścić natawocić i zapomnieć do marca o spoglądaniu na zatokę?
Moje chytre plany z ostatniego wpisu pokrzyżowała pogoda. O ile koniec tygodnia jeszcze rokował, to sobotni ranek dawał przedsmak tego co nas czeka.
Po uporaniu się ze wszelkimi przeciwnościami przybyłem an plażę pełen animuszu. Pierwszy look z góry i już wiedziałem, ze jest pozamiatane. Fale gigantyczne, jak przez cały tydzień, wiatr z półno
Po pierwszy dniu, będącym dla uczestniczących trochę "chrztem w soli" postanowiliśmy wrócić w to samo miejsce, tym razem - na wysoką wodę. Lekki wiatr i konieczność oddawania długich, celnych rzutów oraz dość wysokie skały za plecami spowodowały, że zabraliśmy tylko spiny. Niezbyt był sens szarpać się z muchówkami.
Nad wodę zjechaliśmy niecałe 2h przed HW. Pierwsze rzuty i niestety - w wodzie zupa glonowa, ciężko przeprowadzić przynętę bez zapeklowania jej zupełnie w zielsku unoszącym sie w to
Remek pofrunął, Irlandzkie chłopaki porozjeżdżały się po domach, a my z TomCastem dalej młóciliśmy wodę. Bez wielkich efektów, odprowadzenia, puknięcia, pociągniecia, ale bez jakiejkolwiek normalnej akcji.
[attachment=124002:IMGP0893.jpg][attachment=124003:IMGP0924.jpg][attachment=124004:IMGP0933.jpg][attachment=124005:IMGP0993.jpg][attachment=124006:IMGP1001.jpg] [attachment=124009:IMGP1024.jpg]
Wreszcie, ostatniego wieczoru - sandeela zjada bass, chwile później Tomek ma swojego na wędce, n
Zdarzają się takie chwile, gdy życie jest naprawdę dobre.
[attachment=99963:1.jpg]
Można wymknąć się rzeczywistości, nawet natura przymyka oko na nasz występek i na pokrętle "przejebana pogoda" ustawia zaledwie 1 z szerokiej skali.
[attachment=99964:2.jpg]
Nawet żona daje się obłaskawić i jedzie się przespacerować.
Jest w tych moich opowieściach jeden uczestnik, zwykle na zdjęciach niewidoczny, niestrudzenie drepczący za mną po skałkach i plażach, wiernie obserwujący, czy aby tym
Och, jak miło bylo siedzieć w domu. Prawie cały weekend, nie licząc wypadu sobotniego, który po krótkiej, nie równej walce musiał skończyć się jak się skończył - powrotem do domu, z ogonem miedzy nogami...
Z niepokojem spoglądam na prognozy, deszcz ma wreszcie przysiąść, ale - co ja pacze? Ponad 40km/h z północy... Żegnajcie rybeczki.
Ale przecież w domu nie wysiedzę. Pakuję sprzęty w auto, szczegółowa mapa okolicy i ruszam w drogę, pobadać nowe miejsca. Dość często uskuteczniam takie wypady,
Coś to ciepło przyjść nie może.
Nawet jak w dzień przygrzeje, to w nocy kamienie wychłodzi, poranny przypływ na nie wpłynie i kupa, nadal woda w zatoce oscyluje około 9 stopni. Sporadycznie pojawiają się pierwsze raporty o złowionych rybach, głownie na robactwo i razory. Niby gdzieś w okolicy ktoś coś ukorbił, nadal jednak, jak na sporą już ilość łowiących są to raczej sporadyczne doniesienia.
Ale, lada dzień się zacznie.
Wodę ćwiczę 3-4 razy w tygodniu, w najdziwniejszych miejscach, w tym z
Od dłuższego czasu.
Dyskusje forumowe zamieniają się w jakieś pyskówki, pewnie nawet jakby wejść na tematy zupełnie obojętne jak cycki skończyłoby się wirtualnym mordobiciem.
Koniec świata, przynajmniej póki co, wyszedł też bardzo słabo spektakularnie.
Dobre pływy, a ja to zepsute auto, to pojadę jutro, bo na linkę czekam, to jak już wszystko mam gotowe to świąteczne klimaty dopadają.
Jednak, już jutro, planuję wrócić w miejsce, gdzie ostatnim czasem widziałem nawet ryby.
Rozległa płycizna,
Od kilku dni zmieniło się powietrze. Lodowate wichry ze wschodu, przyprawiające o ból dyńki z przewiania po 15 minutach po za wnętrzem ciepłego domu lub auta wreszcie zostały zastąpione łagodniejszym powietrzem, z bardzo szeroko pojętych kierunków "południowych".
Najwyższy czas, co?
W końcu jest już prawie połowa kwietnia, ile można czekać.
Niestety, razem z nimi z nad Atlantyku przygoniło pieruńskie deszcze, od kilku dni utrudniające życie, Pewnie ludzie czekający na łososie się cieszą, ja n
[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/21/20108635.jpg/][img]http://img21.imageshack.us/img21/5714/20108635.jpg[/img][/URL]
Ostanie dni, nerwowe sprawdzanie prognozy pogody, pływów.
O północy miedzy sobotą a niedzielą można znów ruszyc za bassem.
Plan jest by całą niedzielę spędzić na wodzie, z parą znajomych znajomego z USA.
I tak byle do środy.
[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/580/56875819.jpg/][img]http://img580.imageshack.us/img580/4462/56875819.jpg[/img][/URL]
A w śr
Już jutro, jak u Sławka
Muchy nakręcone, kręcioł odszukany, oczyszczony z soli po ostatnim wyjściu, przypon zawiązany na nowo.
Nerwowe sprawdzanie accuweather i sea weed, dumanie - jaka bedzie fala?
Wiatr zakręca jutro na północno-wschodni, niby na ryby nie najlepiej, ale jest szansa ze będzie można w kilku miejscach podejść do wody, co przez ostatni tydzień graniczyło ze skłonnościami samobójczymi.
Plan ambitny - ułowić bassa na muchę, na kamieniach. Jest to wykonalne, ryby kręca się dostat