Skrócony poradnik żony wędkarza Wśród wielu poradników wędkarskich brakuje literatury adresowanej do żon wędkarzy. Oto kilka podstawowych zasad jakimi należy się kierować żyjąc z wędkarzem. Obecnym żonom łatwiej będzie żyć, byłe zrozumieją być może jaki błąd popełniły, a przyszłe będą bardziej świadome tego, w co się pakują. Ja wiem, że Panie poznając faceta z wędką mają zawsze chytry plan. Przed ślubem dzielą z nim hobby licząc, że po ślubie przykręcą mu śrubkę... Zasada numer jeden. Żon możn
Przepraszam za długą przerwę ale szczerze mówiąc nie miałem ani głowy, ani chęci na pisanie. Ten odcinek pamiętnika też jest nieco inny, oderwany od całości. Ale nie jest to przypadek. Jak zaczęła się moja przygoda z wędkarstwem? Wydaje mi się, że pamiętam choć tak na prawdę może to być projekcja po licznych opowieściach rodziców. Mój tata artysta malarz (nie lubił określenia artysta plastyk) zakochany był w Kazimierzu Dolnym oczywiście nad Wisłą. Spędzał tam każdą wolną chwilę. Kapitalna ekipa
Tym razem znów będzie inaczej - bo "niemuchowo". Ale po majówce szczupaczej tak mi się przypomniało... Kiedy pojawiłem się z wędką na terenie pojezierza wałeckiego ponad 30 lat temu interesowały mnie przede wszystkim rzeki, i żyjące w nich pstrągi i lipienie. Powoli poznawałem teren. Na wyobraźnię działały zwłaszcza zamknięte strefy kontrolowane przez armię radziecką. Kolonia Brzeźnica, Gorodek, Borne czy Nadarzyce. Te ostatnie może nie do końca kontrolowane przez sowietów zainteresowały mnie
Sanowe migawki cz 3 Zgodnie z obietnicą pora docenić kobiety.... Lato, temperatura ze 30 stopni, San. Dla znających rzekę charakterystyka miejsca - w dół od mostu w Lesku, zakręt rzeki w lewo (oczywiście patrząc z prądem) czyli miejsce pod skałką. W dół za zakrętem prosta płań, bród i tzw. drugi zakręt. Maniks łowi przy brodzie, ja dwieście metrów powyżej a na zbyrkach pod skałką Sylwek. Ćwiczę lipionki, które nie są zbyt chętne do współpracy. Jeszcze za wcześnie za duża lampa trzeba poczekać
Po przeżyciach na Wkrze jakoś odechciało mi się łowienia na muchę. Ze spinningiem uganiałem się po rzeczkach pstrągowych, potem trociowych. Do muchy już nie wrócę - mówiłem sobie. Jakże się myliłem i jaka cudowna to była pomyłka. Był ostatni albo jeden z ostatnich dni roku szkolnego i zastanawialiśmy się gdzie jechać. Maniks namawiał mnie na San. Broniłem się mówiąc, że sprzedałem swoją muchówkę i to był mój koronny argument. Maniks z kolei nie dawał za wygraną i tłumaczył, że mogę łazić ze spin
Sanowe migawki cz. 2 Łowimy w Łączkach z Adamem, przesympatycznym Ślązakiem. Przyjechał razem z żoną. Są w przyczepie rozstawionej na obozowisku w Łączkach. Po rybkach planujemy jakieś wieczorne ognisko. W wodzie kilka osób. Ryba chodzi, a wyniki gorzej niż słabe. Co jakiś czas jakiś króciak się podniesie. I nagle Adam zakłada jakąś czarodziejską muchę. Jeden dobry lipień, drugi, trzeci, a reszta nic. - Ruda! - krzyczy. Przeglądam pudełko nie mam rudej muchy. Widzę, że pozostali też dokonują i
Sanowe migawki cz 1 - czyli o rybach i nie tylko Bywający nad Sanem skojarzą miejsce. Inni muszą sobie je wyobrazić. W połowie pomiędzy mostem w Lesku, a pierwszym zakrętem w dół rzeki jest bród. Jest czwarta, może piąta rano, Maszeruję dziarsko rzeką obławiając streamerkiem co ciekawsze miejsca. Fakt, jestem po imprezce z kolegami i spałem niewiele. Właściwie to pewnie kac wygnał mnie nad wodę. Przeszedłem bród i jestem z 20 metrów poniżej kiedy słyszę głośny plusk. Odwracam się i kamienieję.
Dałem się namówić (specjalnie się nie opierałem) Remkowi i Kacprowi aby popisać nieco. Może będzie to dalszy ciąg pamiętnika muszkarza jaki zacząłem na innym forum. Postaram się aby było to w nieco innej formie. Ponieważ nie wszyscy czytali pamiętnik kilku faktów pominąć się nie da. Zapewniam, że szybko przeskoczę do świeżych wątków. Życzę miłej lektury. Jest rok 1982 kiedy to wstępuję w szeregi Polskiego Związku Wędkarskiego. Nie powiem, wcześniej zdarzało się uprawiać nielegalnie proceder wę
Nie sposób nie napisać o rzece będącej kolebką wędkarstwa muchowego w Polsce. Za taką zawsze uważałem Dunajec. Trudno to wytłumaczyć, a pewnie jeszcze bardziej trudno to zrozumieć, ale miałem jakieś wewnętrzne opory aby pojechać i łowić w tej cudnej rzece. Świadomość kto w niej łowił, Rozwadowski, Romaniszyn, Wyganowski i cała masa późniejszych wspaniałych osobistości rodzimego flyfishingu. Jakoś nie widziałem siebie w tym towarzystwie bojąc się zbezcześcić rzekę swoimi jakże ułomnymi umiejętnoś